SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Spowiedź Rocco Siffrediego, gwiazdora filmów dla dorosłych. Recenzja serialu „Supersex” Netfliksa

W zeszłym roku Netflix udostępnił głośny serial dokumentalny „Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba”, w którym opowiedział historię najsłynniejszej internetowej platformy dla dorosłych. Tym razem gigant streamingu, bez żadnej promocji, wprowadził do swojej oferty serial fabularny o Rocco Siffredim, popularnym aktorze filmów pornograficznych. „Ojciec chrzestny ostrego seksu” ukrywał przed światem wiele tajemnic. „Supersex” to swobodna biografia Siffrediego, udanie eksploatująca ważne wątki z życia bohatera: seks, kościół i przywiązanie do włoskiej tradycji.

„Supersex”, Netflix „Supersex”, Netflix

„Supersex”, to jeden z tych seriali Netfliksa, który niepostrzeżenie pojawił się w bibliotece platformy, ale w najbliższych dniach z pewnością trafi na listy TOP 10 w wielu krajach. Netflix wie, co sprzedaje się najlepiej: seks i poczucie winy. A tego w historii Rocco Siffrediego nie brakuje. Twórcy serialu postawili na opowiedzenie o życiu aktora w dość klasycznej formie. Trafiamy do roku 2004, gdy czterdziestoletni gwiazdor przeżywa poważny kryzys. Nie dość, że nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanego brata, to jeszcze chce zrezygnować z kariery w branży. Podczas dużego medialnego eventu przeżywa załamanie i wraca myślami do lat dzieciństwa spędzanego z rodziną w Ortonie (małe włoskie miasteczko w Abruzji).

„Be My Lover”

Siffredi (w tę rolę wcielił się Alessandro Borghi, nazywany włoskim Bradem Pittem) był jednym z kilku braci, matka zajmowała się domem i niepełnosprawnym Claudiem, który padł ofiarą brutalnej napaści, a ojciec sfrustrowany niskopłatną pracą przemykał niczym duch. W tym wszystkim Rocco miał jedno światełko w tunelu – starszego, przyszywanego brata Tommasa, dopingującego go do marzenia o lepszej przyszłości. „Supersex” z powodzeniem gra znanymi schematami – ubogi chłopiec z tradycyjnej katolickiej rodziny ma do wyboru, albo zostać księdzem, albo szukać szczęścia w seksbiznesie. Sacrum jak zawsze zderza się z profanum.

A dwudziestoletni Rocco, gdy odkryje w przyszłości klub dla swingersów, będzie do niego przychodził z krzyżem na złotym łańcuszku. „Modli się przed figurą, a diabła ma za skórą” – to powiedzenie nie pasuje do Rocco, bo był szczery w tym, co robił i zawsze starał się traktować ludzi uczciwie, ale zabawnie pasuje do tego, co widzimy po wielokroć w serialu. Czym byłby włoski pornogwiazdor bez katolickiego poczucia winy, zdają się pytać autorzy scenariusza. Trochę w tym kpiny, ale więcej prawdziwej ciekawości.

Twórcy „Supersex” doskonale równoważą opowieść o wykluczeniu, biedzie i poczuciu niesprawiedliwości, tym jak Rocco zachłystuje się wielkim światem i możliwościami swojego penisa o niestandardowych rozmiarach (bohater w wieku dwudziestu lat jedzie do Paryża, żeby zamieszkać z bratem i znaleźć własne szczęście oraz – co ważniejsze – odciążyć finansowo rodzinę). W Paryżu odwiedzamy z nim nocne kluby (m.in. „106”), podejrzane spelunki, plany zdjęciowe filmów dla dorosłych i odkrywamy, że branża pornograficzna staje się jego nałogiem.

„Voyage, Voyage” 

Włoski serial okraszony jest popularnymi hitami lat 80. i 90. W pierwszych ujęciach wita nas „Be My Lover” La Bouche, słyszymy także „Voyage, Voyage” Desireless oraz wiele innych klubowych hitów końca XX wieku. Bohater zakotwiczony w europejskim kontekście wydaje się nam bliższy. Jesteśmy w stanie zrozumieć jego pochodzenie, problemy rodzinne i sytuację życiową. Za chwilę jednak kariera Rocco nabierze rozpędu, a on trafi w sam środek amerykańskiej machiny showbiznesowej.

Siedmioodcinkowa produkcja rozwija się niespiesznie i wiele wskazuje na to, że możemy doczekać się ciągu dalszego, bo kariera aktora to historia, która wciąż nie ma swojego finału. Co prawda, w 2022 roku po raz kolejny zapowiedział wycofanie się z branży, ale nie jest pewne, czy to, aby na pewno ostatnie słowo Siffrediego. „Supersex” z jednej strony chce opowiedzieć o sukcesie zwykłego chłopaka, szukającego sposobu, żeby nie zgnuśnieć w domu jak jego ojciec, z drugiej jednak mówi o pułapce, w którą wpadają aktorki i aktorzy branży pornograficznej. Nie jest tajemnicą, że gwiazdor zmagał się z uzależnieniami, w tym od seksu, ma za sobą trudne relacje z rodziną i rozpaczliwe poszukiwanie szczęścia „za wszelką cenę”.

„Straight to You” 

Serial bawi się zgraną kliszą filmową, raz po raz widzimy, jak hipokryzja kościoła katolickiego zderza się z cielesnością, seksem, naturą. Nie mogło więc zabraknąć przywiązania do tradycyjnych wartości kłócącego się z poszukiwaniem własnej tożsamości, także seksualnej. Nie znajdziemy tutaj wyrafinowanych spostrzeżeń i odkrywczych diagnoz, ale kilka ciekawych pytań nurtujących bohatera padnie i to w najmniej spodziewanym momencie. A skoro serial potrafi zaskoczyć widza pozytywnie, to znaczy, że działa.

Pomijając rozważania o tym, jak Rocco ocenia swoje wybory i przeszłość, sama historia toczy się wartko. Serial wciąga od pierwszego odcinka i mimo że tu i ówdzie szeleści papierem (kolejna historia pogubionego grzesznika), zaprasza nas do hermetycznego świata, o którym wciąż wiemy niewiele. Dla wielbicieli popkultury lat 80. i 90. to dobra okazja, żeby posłuchać hitów tamtych dekad i pooglądać modę uliczną, którą starannie odtworzono. Podobnie jak paryską nonszalancję i włoskie slow life, w którym niewiele się dzieje, a najważniejsze są impresje. Nie zabrakło też tandety czasów najntisów, która wyziera tu i tam. Zaskakująco udany, choć niepozbawiony wad, i bezpretensjonalny serial.

Serial „Supersex” dostępny jest na platformie Netflix.

Dołącz do dyskusji: Spowiedź Rocco Siffrediego, gwiazdora filmów dla dorosłych. Recenzja serialu „Supersex” Netfliksa

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl