SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Ustawa o jawności życia publicznego zagrożeniem dla pracy dziennikarzy. Rząd wycofuje się z pomysłów

Kilkadziesiąt podmiotów zgłosiło uwagi i zastrzeżenia do ustawy o jawności życia publicznego. Wśród nich znalazły się też m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy i TOK FM. Zwracają one uwagę na aspekty nowego prawa ważne dla dziennikarzy - uzależnianie udzielenia informacji od wniesienia opłaty i wprowadzenie definicji „uporczywego składania wniosków”.

fot. premier.gov.plfot. premier.gov.pl

Projekt ustawy ogłoszono 24 października - na konsultacje zostawiono 6 dni roboczych. Ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2018 roku. Zakłada m.in. odmowę przez urząd udzielenia informacji, jeśli sposób składania wniosku zostanie uznany za uporczywy, możliwość uzależnienia ujawnienia informacji publicznej od wniesienia opłaty za jej przygotowanie, odmowę udostępnienia informacji przy powołaniu się na ochronę prywatności osoby fizycznej czy nowe zasady publikowania w Internecie oświadczeń majątkowych (składać je mają po zmianach m.in. strażacy, pracownicy Państwowej Inspekcji Pracy, czy egzaminatorzy prawa jazdy).

Zdaniem Centrum Monitoringu Wolności Prasy, ogólny kierunek proponowanych zmian „jest pozytywny”, ale niektóre zapisy wymagają korekty. Jak np. to, że informacja publiczna ma być publikowana w Biuletynie Informacji Publicznej, co może wiązać się z publikowaniem „znacznej liczby dokumentów bez realnego zapotrzebowania”. Inna wątpliwość dotyczy artykułu nakładającego obowiązek prowadzenia rejestru umów. Zdaniem szefostwa Centrum, ten zapis jest zbyt ogólny. Niepokojącym - zdaniem CMWP - jest też zapis o pobieraniu opłat za udzielenie informacji.

Media muszą pytać, to ich narzędzie pracy
Stowarzyszenie Lubuskich Dziennikarzy zwraca konkretnie uwagę na paragrafy ustawy, które mogą stanowić utrudnienie pracy mediów. Artykuł 20, ust. 3 projektu mówi o tym, że „udostępnienie informacji zgodnie z wnioskiem następuje po upływie 14 dni od dnia uiszczenia opłaty przez wnioskodawcę”, chyba że ten nie uiści opłaty, dokona zmiany wniosku w zakresie sposobu lub formy udostępnienia informacji lub wycofa wniosek. - Proponowana zmiana odnośnie kolejności momentu uiszczenia opłaty ma fundamentalne znaczenie. Obowiązek uprzedniego uiszczenia kosztów dodatkowych będzie powodowało w wielu przypadkach rezygnację z uzyskania informacji - podkreślają w swojej opinii dziennikarze.  Ich zdaniem, wiele małych, lokalnych redakcji zwyczajnie nie będzie stać na dodatkowe opłaty.

W artykule 21 mowa jest z kolei o odmowie przekazania informacji, gdy wnioskodawca „w sposób uporczywy składa wnioski” o jej udzielenie. – Zwracamy uwagę, że prawo do pytania jest jednym z podstawowych narzędzi pracy dziennikarzy. Wielokrotnie przygotowanie materiałów wymaga częstego i pogłębionego pytania, ustalania faktów, analizowania dokumentów. (…) Wyobrażamy sobie, że pytania od dziennikarzy mogą być dokuczliwe, bo takie być muszą. Również są częste, a ich zakres bywa niekiedy bardzo duży. Projektowana zmiana pozwoliłaby na uznaniowe ograniczanie jawności, a tym samym zmniejszenie dostępności informacji - alarmuje Stowarzyszenie Lubuskich Dziennikarzy.

Ustawa oparta na wadliwych założeniach
Przedstawiciele portalu Niebezpiecznik.pl już na wstępie swoich uwag do projektu zaznaczają: - Chętnie zobaczylibyśmy ustawę, która zobowiązałaby organy państwa do większej przejrzystości. Pomogłoby to dziennikarzom i innym obywatelom, którzy mogą czerpać wiedzę o państwie zarówno z mediów jak i bezpośrednio od organów państwa.
Zdaniem zgłaszających, proponowana ustawa „wpłynie negatywnie na działania wszystkich mediów i nie rozwiąże najważniejszych problemów, jakie obserwujemy od lat w obszarze jawności działania państwa”. - Uważamy, że projekt ustawy jest nie tylko wadliwy, ale wręcz powstał na wadliwych założeniach. Chcielibyśmy także zauważyć, że prawo dostępu do informacji publicznej nie powinno być zmieniane w sposób szybki i nieprzemyślany, a w tym przypadku projektodawca wyraźnie dał do zrozumienia, że zależy mu na szybkim wdrożeniu przepisów.

I w przypadku uwag tego portalu, podobnie jak Stowarzyszenia Lubuskich Dziennikarzy, jedną z zasadniczych kwestii podnoszonych w opinii jest sprawa opłat za udzielane informacje. - Oznacza to, że jawność życia publicznego będzie w pewnych przypadkach zależna od pieniędzy. Tylko czy jawność powinna od nich zależeć? - czytamy w uwagach. Autorzy pisma podają konkretny przykład nadużycia takiej furtki prawnej: - W roku 2015 urzędnicy z Pruszkowa zażądali za udostępnienie informacji publicznej kwoty 19,2 tys. zł. Na tę kwotę miał się złożyć koszt kserowania dokumentów (1090 zł za 3636 stron) oraz... opłata skarbowa za poświadczenie zgodności kopii dokumentów z oryginałem. Ta opłata wyniosła 5 zł za stronę, a więc w sumie 18180 zł (!). Prawnicy komentujący ten przypadek w prasie podkreślali, że poświadczanie zgodności z oryginałem wcale nie było konieczne, a mimo to urzędnicy domagali się opłaty z tego tytułu. Co do “uporczywego składania wniosków”, to – piszą przedstawiciele portalu Niebezpiecznik.pl - definicja tego jest tak płynna, że „właściwie każda osoba wnioskująca o dostęp do informacji publicznej po raz drugi może być uznana za kogoś składającego wnioski w sposób uporczywy”. - Obywatele i dziennikarze wielokrotnie stykają się z sytuacjami, gdy złożenie wielu kolejnych wniosków jest konieczne, aby w ogóle ustalić jak sformułować pytanie o właściwą informację. Jest to w dużej mierze wina urzędów, które nie dbają o jawność i wcale nie ułatwiają dotarcia do informacji, jaka obywatelowi jest potrzebna - czytamy.

Ustawa ograniczy jawność, nie poszerzy
Z kolei zdaniem innego opiniującego - radia TOK FM - niektóre zapisy stoją w sprzeczności z Konstytucją. - W naszej opinii projektowana ustawa zasadniczo zagraża konstytucyjnemu prawu do informacji publicznej - piszą autorzy uwag. O wprowadzeniu terminu „uporczywego składania wniosków” o informację, piszą z kolei: - Warto zauważyć, że to urzędy są w dużej mierze odpowiedzialne za liczbę i rodzaj kierowanych do nich zapytań. Nieudostępnianie na stronach internetowych protokołów posiedzeń, projektów uchwał, ewidencji wniosków, kalendarzy urzędników czy rejestrów umów sprawia, że dziennikarze zmuszeni są pytać.

Zaś proponowany mechanizm wnoszenia opłat przed uzyskaniem informacji ma - zdaniem autorów uwag - skutecznie powstrzymywać dziennikarzy od składania wniosków. - Nie będą oni bowiem wiedzieć, jaką informację uzyskają i czy deklarowany przed urzędnika koszt przygotowania odpowiedzi jest adekwatny.

Tok FM zwraca uwagę, że projektodawca powinien skupić się „na sposobach (nie)stosowania” prawa o dostępie do informacji przez urzędy. - To jest ignorowanie pytań, odmawianie odpowiedzi, nieumieszczanie obowiązkowych treści w BIP gmin i urzędów czy, jak wspomniano wyżej, nieprzejrzyste stanowienia prawa. Proponowany kształt ustawy o jawności życia publicznego, zamiast jawność poszerzać, będzie ją - wbrew konstytucyjnym gwarancjom – ograniczać – kończą swoją opinię autorzy.

W poniedziałek w sprawie projektowanej ustawy odbyło się spotkanie w Kancelarii Premiera. Uczestniczyli w nim przedstawiciele organizacji społecznych, opiniujących projekt ustawy. Choć miało to być finałem etapu prac nad nowym prawem, ustalono, że projekt ustawy z uwzględnionymi uwagami zostanie ponownie przedstawiony do konsultacji. Maciej Wąsik, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych zapowiedział jednak wycofanie się rządu z pomysłów, które utrudniałby pracę dziennikarzom m.in. o uporczywości i zaproponowanego nowego modelu płatności za informację publiczną. 

Dołącz do dyskusji: Ustawa o jawności życia publicznego zagrożeniem dla pracy dziennikarzy. Rząd wycofuje się z pomysłów

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
prawnik
Cała ustawa jest parodią. Obowiązek składania oświadczeń rozpisany na sto punktów. Chyba tylko po to, żeby móc w 2020r. ludzi oskarżać, że w 2018r. byli w sytuacji, którą można interpretować jako np. Punkt 65, a nie złożyli oświadczenia.Zbyt szeroka (co czwarty dorosly Polak) i zbyt wąska jednocześnie (przy tak szerokim ujeciu, powinno już być "każdy"). Niezwykle złożona.
W zasadzie jej sensem jest utrzymanie i rozrost biurokracji kontrolnej CBA.
odpowiedź
User
prawnik
Ale za to dzięki tej ustawie dowiemy się, że pracownik porządkowy w Sądzie zarabia najniższą krajową, ma 2000zł oszczędności i jeździ punciakiem którego wpisał z rozpędu, choć ma wątpliwości, czy jest jeszcze wart 10tys. I ma lokal w bloku z dziedziczenia. Podobnie sekretarz sądowy, sekretarz prokuratury, urzędnik podstawowego szczebla każdego urzędu i samorządu.

I tylko się pytam PO CO zbieramy tony nikomu do niczego nie potrzebnych danych z szerokiego kręgu osób nie będących istotnymi, ani nawet ubocznymi, trybami ubocznych procesów decyzyjnych.

Jakie mamy dotychczasowe sukcesy wielu lat składania oświadczeń majątkowych przez już pokaźną rzeszę ludzi? Żaden.
A... pardon... Zegarek Nowaka i żarty z zapomnianych stodół ministra od trocin.
odpowiedź
User
rozbawiony socjalistami z piSSu
Jejku, znów sukces :D W legislacji - tak jak i w mediach - wyłącznie towarzysze mają sukcesy.
Tak to jest, jak realizuje się myśl Lenina wskazująca, że "Każda kucharka powinna nauczyć się rządzić państwem."
Podpowiem: może aktyw partyjny poprosi o małe konsultacje kogoś kto się zna na tym. Choćby prawnika powyżej. Może chociaż studentkę prawa- Dudową. Byłoby więcej korzyści niż z tego waszego legislacyjnego bajdurzenia.
odpowiedź