SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Wprost” o Kamilu Durczoku: mobbingował i molestował w redakcji „Faktów”

- Po kilku tygodniach badania sprawy, możemy już napisać, że przypadków molestowania i mobbingu dopuszczał się Kamil Durczok, szef „Faktów” - stwierdza w nowym numerze „Wprost”. Dziennikarze tygodnika podkreślają, że wysłuchali relacji ofiar takich praktyk.

Trzy tygodnie temu „Wprost” w artykule o mobbingu opublikował anonimową relację znanej dziennikarki telewizyjnej napastowanej w redakcji przez jej szefa będącego „popularną twarzą telewizyjną”. Po fali komentarzy internetowych i wpisach blogera Matki Kurki, który stwierdził, że negatywnym bohaterem tej publikacji jest redaktor naczelny „Faktów” TVN Kamil Durczok (więcej na ten temat), zarząd TVN dwa tygodnie temu powołał komisję ds. wyjaśnienia pogłosek o mobbingu i molestowaniu w redakcji stacji.

Sam Durczok w zeszły poniedziałek na antenie TOK FM kategorycznie zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek stosował mobbing. Poinformował też, że w związku z rozpoczęciem prac przez powołaną komisję zaczyna dwutygodniowy urlop. Publikację „Wprost” określił jako przykład „dziennikarstwa hybrydowego”, zapowiedział też pozwanie Matki Kurki. Przyznał jednak, że jego styl zarządzania i życie prywatne mogły sprowadzić na niego zarzuty mobbingu (przeczytaj więcej o jego wypowiedziach).

Wyjaśnienia Kamila Durczoka szybko skrytykowała dziennikarka „Wprost” Olga Wasilewska, współautorka tekstu o mobbingu. - Po trzech tygodniach słuchania relacji zdemolowanych psychicznie współpracowników słyszę kogoś kto mówi że „taki ma styl zarządzania”. Smutne. „Zdemolowane psychicznie” to są osoby, których relacji słucham od wielu dni. Sam fakt że o sprawie zaczęło się mówić głośno, jest bardzo ważny - napisała na Twitterze, odnosząc się do konkretnych słów szefa „Faktów” w TOK FM.

W nowym wydaniu „Wprost” dziennikarze tygodnika - oprócz Wasilewskiej, redaktor naczelny Sylwester Latkowski, jego zastępca Marcin Dzierżanowski i szef działu śledczego Michał Majewski - w tekście zatytułowanym „Co się działo w ‘Faktach’” tłumaczą, że trzy tygodnie temu nie ujawnili nazwiska Durczoka, bo nie zgodziła się na to ofiara, której relację zamieścili. Jednak publiczna dyskusja o sprawie sprawiła, że osłabła środowiskowa zmowa milczenia, a inne ofiary mobbingu nabrały odwagi, dzięki czemu mogli kontynuować dziennikarskie śledztwo. - Dziś, po kilku tygodniach badania sprawy, możemy już napisać, że przypadków molestowania i mobbingu dopuszczał się Kamil Durczok, szef „Faktów” - stwierdzają dziennikarze tygodnika.

Na potwierdzenie przytaczają relację researcherki (chcącej zachować anonimowość), której Durczok miał SMS-owo proponować w środku nocy na wyjeździe służbowym w 2010 roku, żeby do niego wpadła. W kolejnych miesiącach dziennikarz wysłał jej wiele podobnych SMS-ów, a kiedy researcherka konsekwentnie odmawiała i prosiła, żeby nie składał jej takich propozycji, zapowiedział że „teraz wszystko się zmieni”. Potem co prawda dał jej awans na producentkę i podwyżkę, ale kiedy w 2012 roku odmówiła kolejnej jego dwuznacznej propozycji, zaczął mocno krytykować jej pracę. Inni pracownicy nie reagowali i ani nie pomagali, tłumacząc, że w tym zespole to norma. Niedługo później Durczok zaproponował jej, że skoro jest niezadowolona, to powinna dobrowolnie odejść, ewentualnie przejść do redakcji innego programu. Ostatecznie kobieta pożegnała się z TVN jesienią 2012 roku.

Dziennikarze „Wprost” zaznaczają, że wysłuchali wiele podobnych historii o Kamilu Durczoku. W drugim artykule, „System Durczoka”  Inni pracownicy TVN (także anonimowo) opowiadają, że w redakcji „Faktów”, odkąd jej kierownictwo objął Kamil Durczok, researcherami zostawały głównie kobiety (inaczej niż w redakcji TVN24), z którymi szef redakcji chętnie żartował, niektóre zapraszał do swojego gabinetu i faworyzował, przy czym szybko zmieniał swoje ulubienice. Panowało przekonanie, że w redakcji wszystko mu wolno, zdarzało mu się krzyczeć czy wulgarnie krytykować materiały reporterów, a w lipcu 2010 roku w ataku wściekłości na współpracowników ogłosił nawet, że rozwiązuje redakcję. Zrzucał też na podwładnych odpowiedzialność za jego własne błędne decyzje dotyczące materiałów.

Redaktor naczelny „Wprost” Sylwester Latkowski w artykule wstępnym tłumaczy natomiast, że nazwiska wypowiadających się poszkodowanych osób nie zostały podane, żeby zapewnić im minimalny komfort anonimowości. - Nie jesteśmy bydlakami. Ujawnienie nazwisk ofiar byłoby zwykłym świństwem - uważa. Przypomina ponadto, że kiedy „Gazeta Wyborcza” 10 lat temu ujawniała seksaferę w Samoobronie, w pierwszym tekście też nie pojawiło się jej nazwisko.

>>> Przeglądaj wszystkie okładki tygodnika „Wprost” w naszym dziale Jedynki

Przypomnijmy, że tydzień temu „Wprost” opisał, że Durczok w połowie stycznia br. został znaleziony przez policję w mieszkaniu znajomej, w którym były materiały pornograficzne i być może narkotyki. Artykuł został skrytykowany przez większość środowiska dziennikarskiego jako naciągany i naruszający prywatność (przeczytaj te komentarze), zaniepokojenie tą publikacją wyraziła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Michał Majewski tłumaczył natomiast, że postępowanie policjantów w tej sprawie wzbudziło zastrzeżenia, a ponadto gdyby sprawa dotyczyła polityka, media chętnie by się nią zajmowały, podczas gdy w przypadku Durczoka przejawiają niedopuszczalną formę solidarności zawodowej (więcej o tym).

W grudniu ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wynosiła 50 371 egz. (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii).

Dołącz do dyskusji: „Wprost” o Kamilu Durczoku: mobbingował i molestował w redakcji „Faktów”

47 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Yogidługonogi
Kiedyś Owsiak powiedział Cejrowskiemu w WC Kwadransie: "Panie Kowboj, ja wezmę forsę nie tylko od gangstera, ale od samego diabła, jeśli ma to pomóc w leczeniu dzieci". Tu sytuacja jest identyczna. Niezależnie od motywacji redakcji Wprost, wyjaśnienie tematu leży w naszym wspólnym interesie. A przede wszystkim w interesie ew. ofiar.
odpowiedź
User
BA
Jeśli nie pojawi się żadne nazwisko oskarżyciela, będzie to kolejny artykuł oparty o plotki, nienawiść jakiegoś beztalencia, któremu Durczok nadepnął na odcisk, czyjąś osobistą zemstę etc. Łatwo utopić wymagającego szefa w stylu "uprzejmie donoszę... życzliwy". Albo jest oskarżenie pod nazwiskiem, albo jest anonimowy magiel. Tyle w temacie.
odpowiedź
User
@ BA
Właśnie tym się zajmujesz w TVP i na wielu portalach.
odpowiedź