SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

PiS bez większości parlamentarnej. "Odrywanie się od rzeczywistości zawsze przynosi szkody"

Dzisiaj poznamy oficjalne wyniki głosowania w wyborach do Sejmu i do Senatu, które odbyły się w minioną niedzielę. Dotychczasowe dane wskazują, że chociaż Prawo i Sprawiedliwość zdobyło procentowo największą liczbę głosów spośród partii politycznych, to jednak nie zdobędzie wystarczającej liczby mandatów, by dalej tworzyć rząd. Według ekspertów od marketingu politycznego to skutek pełnej agresji i negatywnej kampanii wyborczej tego ugrupowania. - Odrywanie się od rzeczywistości zawsze prędzej czy później przynosi szkody, a w przypadku partii, która na hasłach skierowanych do anty-elit zbiła większość kapitału politycznego, boli to jeszcze bardziej - uważa Klaudia Charzyńska. Urszula Podraza dodaje, że “PiS przeszarżował i nie zauważył, że rzeczywistość szybko się zmienia, a nowe pokolenia cenią sobie sprawczość i możliwość decydowania o tym, jak będą żyć”.

Oficjalne, cząstkowe wyniki niedzielnego głosowania w wyborach parlamentarnych podane przez Państwową Komisję Wyborczą o północy, z poniedziałku na wtorek (z 99,54 proc. komisji) wskazywały, że Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 35,58 proc. głosów. Na drugą w zestawieniu Koalicję Obywatelską zagłosowało 30,53 proc. Polaków. Komitet koalicyjny Trzecia Droga uzyskał wynik 14,42 proc., Nowa Lewica – 8,57 proc., a Konfederacja – 7,15 proc.

I chociaż PiS „liczbowo” wygrało wybory, to jednak samodzielnie nie będzie mogło rządzić w Sejmie - nie pozwala na to niewystarczająca liczba mandatów.

- PiS choć nie ma większości parlamentarnej i nie może samodzielnie rządzić, zdobył największą liczbę głosów. Przypomnijmy, że ponad 7 mln Polaków zagłosowało na partię Jarosława Kaczyńskiego. A to naprawdę znacząca siła. Gdyby cała opozycja szła pod jednym sztandarem, moglibyśmy mówić o ewidentnej porażce Jarosława Kaczyńskiego – podkreśla Bartosz Czupryk, ekspert ds wizerunku i marketingu politycznego.

Tematy kampanii wyborczej - bezpieczeństwo, gospodarka, mniej kwestii ideologicznych 

Dodaje, że mimo tak wielkiego poparcia dla PiS, zwycięstwo jest gorzkie. - Nie dlatego, że PiS nie ma większości parlamentarnej, ale dlatego, że politycy Prawa i Sprawiedliwości zrazili do siebie całą scenę polityczną pomijając w swojej strategii konieczność znalezienia sobie koalicjanta. Stworzenie rządu byłoby możliwe z Szymonem Hołownią lub PSL-em, gdyby nie brudna negatywna kampania. Jednak nic jeszcze nie jest przesądzone. Teraz każdy może zacząć grać na siebie - przewiduje ekspert.

W powyborczy poniedziałek wielu ekspertów na X (dawny Twitter) szukało odpowiedzi na pytanie, co mogło przyczynić się do wyniku, który dotychczasowej partii rządzącej nie daje praktycznie żadnych szans na kolejną kadencję. Wskazywali m.in. słabą kampanię wyborczą, skoncentrowaną na negatywnym przekazie i nieustannych atakach na głównego oponenta, czyli Donalda Tuska. 

Kontekst “zastraszania” wyborców wybrzmiewał zbyt często

W ocenie Bartosza Czupryka partia Jarosława Kaczyńskiego popełniła w kampanii kilka bardzo poważnych błędów.

- Personalne przepychanki na szczycie kierownictwa PiS wpłynęły na decyzje europosła Tadeusza Poręby, który w przededniu kampanii zrezygnował ze stanowiska szefa sztabu. Europoseł z Podkarpacia poprowadził z sukcesem niejedną ogólnopolską kampanię a mimo to jego miejsce zastąpił Joachim Brudziński. Po drugie: Za dużo Donalda Tuska w kampanii Prawa i Sprawiedliwości. Rozumiem strategię "zastraszania" wyborców, jednak ten kontekst w kampanii wybrzmiewał zbyt często. Wszyscy byli już znudzeni narracją TVP, Jarosława Kaczyńskiego, premiera Morawieckiego i wielu innych polityków PiS. W rezultacie, częste powtarzanie nazwiska oponenta politycznego i stawianie go w bardzo złym świetle przyniosło przeciwny skutek do zamierzonego -  wylicza nasz rozmówca.

Zwraca uwagę także na negatywny wydźwięk kampanii PiS oraz agresywny ton wystąpień premiera Mateusza Morawieckiego – to zdaniem Bartosza Czupryka często wywoływało niesmak i zażenowanie wśród wyborców. 
- Nawet elektorat PiS był już zmęczony tą polityczną rozgrywką – uważa. - W efekcie program partii na kolejne lata rządów rozmył się, bo media zdominowała narracja straszenia wyborców – zauważa Bartosz Czupryk. 

Nasz rozmówca w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zwraca też uwagę na to, że PiS zapomniał, że na przestrzeni minionych 8 lat przybyło uprawnionych do głosowania, a osoby niegdyś dalekie od polityki wchodząc na rynek pracy bądź zakładając firmy, dojrzały do aktywności, jaką jest czynne prawo wyborcze. - Wielu młodych ludzi dotąd stroniących od polityki zaczęło się nią interesować. PiS tej grupie nie miał nic do zaoferowania tak samo jak i przedsiębiorcom, którzy bardzo ucierpieli w czasie pandemii – analizuje Bartosz Czupryk.

Nie sprzyjał długi czas rządów

Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska, ekspertka, doradczyni i trenerka w obszarze  budowy wizerunku i relacji z mediami z Uniwerystetu Warszawskiego widzi kilka przyczyn „pyrrusowego zwycięstwa” PiS.

Zauważa, że na pewno Prawu i Sprawiedliwości nie sprzyjał długi czas rządów. - Przez 8 lat można wykazać się inicjatywą, ale też można zrobić błędy. Tak też stało się w przypadku PiS. O ile pierwsza kadencja była komunikacją pozytywnych rzeczy, o tyle druga to spory bagaż wydarzeń negatywnych, często potocznie określanych mianem „afery”. W takiej sytuacji można liczyć na poparcie twardego elektoratu, ale już trudniej pozyskiwać nowy – twierdzi nasza rozmówczyni.

Jako kolejny powód obecnego, wyborczego wyniku PiS wskazuje to, że partia ta od lat ma stabilny twardy elektorat, ale dość wąską grupę elektoratu, którą określa się jako wyborcy niezdecydowani. Zdaniem naszej rozmówczyni dlatego trudniej mu „dobierać” niż obecnym partiom opozycyjnym.

- Ponadto kampania PiS była typową kampanią negatywną, do tego brutalną i opartą o wywoływanie wśród potencjalnych wyborów strachu, lęku, niepewności. Wyborcy mieli tego dość, pokazywały to wyniki badań – woleli uciekać od polityki niż wchodzić w przestrzeń, gdzie ciągle jest negatywnie, źle, mroczno. Do tego wywoływanie posępnych klimatów PiS powiązał z osobą Donalda Tuska, co dodatkowo mogło zniechęcić wyborców niezdecydowanych i niechętnych polityce wskutek ciągłej polaryzacji społecznej – wylicza dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska.

W jej ocenie w kampanii PiS wiele poszło źle. - Widać było brak charyzmatycznego przywódcy, brak odwagi organizowania spotkań bezpośrednich i nieustawianych. Hasło kampanii stało się natomiast obrazem w krzywym zwierciadle, ponieważ i na poziomie administracyjnym (afera wizowa), i operacyjnym (problemy z dymisją generałów, problemy na granicy biało-ruskiej, wejście na ścieżkę gorszych relacji z Ukrainą i in.) było trudne do objaśnienia, a w pewnym trudne do obrony – zaznacza.|

Bezrefleksyjne forsowanie dawnych metod

- Krótka historia wolnej Polski pokazuje, że więcej niż 8 lat partie nie rządzą. PiS nie przełamał tego trendu, bo strategia polegająca na skłócaniu - tak lubiana przez Jarosława Kaczyńskiego - nie przynosi dobrych rezultatów w momencie, gdy społeczeństwo nie porusza się już wśród abstrakcyjnych pojęć i poglądów, tylko mierzy się z nadmiarem systemowych problemów – zauważa z kolei Klaudia Charzyńska, dyrektorka zarządzająca w First PR. 

Ocenia, że błędem PiS-u było bezrefleksyjne forsowanie dawnych metod - rząd naraził się tym, dla których rozsądna polityka w konkretnych obszarach oznacza być albo nie być, czyli kobietom, młodym, osobom korzystającym z publicznej ochrony zdrowia, chcącym zakładać rodziny, rozwijać się i pracować, nie mając na starcie mocnych zasobów.

 - Pojawiły się dodatki socjalne dla wybranych grup, ale PiS nie skierował satysfakcjonującej oferty do tych, którzy najsilniej odczuli konsekwencje populistycznych rządów. Zignorowano problemy, z którymi autentycznie mierzy się coraz większa część społeczeństwa, a proponowane rozwiązania np. w zakresie polityki mieszkaniowej budziły śmiech, a nie zaufanie. Odrywanie się od rzeczywistości zawsze prędzej czy później przynosi szkody, a w przypadku partii, która na hasłach skierowanych do anty-elit zbiła większość kapitału politycznego, boli to jeszcze bardziej. Dochodzi do tego naturalnie aspekt napędzania podziałów społecznych i licznych afer godzących w szacunek do obywateli, które zapewne nie ruszyły najtwardszego elektoratu, ale w kumulacji ze spadkiem poziomu życia zmobilizowały do głosowania przeciwko tej partii – analizuje Klaudia Charzyńska.

Jej zdaniem rezultat tej kampanii pokazuje, że kurczy się miejsce na łatwo wykrywalne manipulacje, próby obudzenia w wyborcach najgorszych instynktów, darwinizm społeczny i walkę o uwagę w stylu celebrytów, a nie urzędników, jakimi są parlamentarzyści. - To właśnie na urządzaniu happeningu po pijaku wyłożyła się Konfederacja – przypomina.

Postępujący spadek jakości kampanii

- Warto podkreślić postępujący spadek jakości kampanii, jak i całej debaty publicznej. Kontrast generowany przez wątki militarne, wzbudzanie strachu i upowszechnienie politycznego hejtu doprowadził do tego, że zniknęły niemal tematy coraz bardziej aktualne, ale z różnych powodów odbierane jako mniej pilne, czyli np. klimat czy prawa zwierząt. Efektem operowania na bardzo podstawowych i skrajnych emocjach jest np. sukces Trzeciej Drogi, nieproporcjonalny do oferty, lecz uwarunkowany pozorną centrowością i głosowaniem strategicznym – dodaje Klaudia Charzyńska.

Rafał Czechowski, managing director w Imago PR twierdzi, że można odnieść wrażenie, że strategia, którą realizowało PiS miała dualną naturę zarówno co do treści, jak i nadawcy komunikatów: w głównym przekazie partyjnym dominowała koncentracja na zniechęcaniu do głównej formacji opozycyjnej i Donalda Tuska jako jej centralnej postaci – czego wyrazistą emanacją było wystąpienie Mateusza Morawieckiego w trakcie debaty w TVP - podczas gdy przekaz pozytywny, wskazujący na zachęty [bo trudno w nich postrzegać składowych szerszego programu] w dużej mierze były przedmiotem komunikacji instytucji i spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa.

- Ten pomysł na poszerzenie elektoratu nie zadziałał. Opozycja zręcznie neutralizowała te wysiłki, wykorzystując zainteresowanie nimi opinii publicznej do przypominania długiej listy wcześniejszych afer. Nie miało to wpływu na demotywację wyborców PiS, zadziałało jednak mobilizująco na wyborców niezdecydowanych i osoby zniechęcone obrazem polityki ostatnich lat, których głosy zagospodarowała głównie Trzecia Droga – wskazuje Rafał Czechowski.

Nasz rozmówca uważa, że Koalicji Obywatelskiej udało się – mimo dość długiego stażu na scenie politycznej – wywołać i skonsumować zarówno efekt pierwszeństwa, jak i efekt świeżości dzięki znakomitemu pomysłowi obu marszów w Warszawie. Jednocześnie KO miała – dzięki zaistnieniu Trzeciej Drogi i w jakiejś mierze dzięki Lewicy – przestrzeń do zagospodarowania liberalnie nastawionego i jednocześnie zniechęconego polaryzacją i zwarciem Tusk-Kaczyński elektoratu. PiS było tu osamotnione i to także był wyraźny sygnał dla wyborców niezdecydowanych – wylicza Rafał Czechowski.

Ekspert Imago PR wskazuje, że energii i programowi opozycji, PiS nie potrafiło przeciwstawić ani wyrazistego planu na przyszłość, ani dynamizmu w działaniu. 

- Opozycja in gremio lepiej zdiagnozowała potrzeby. Licytacja na transfery socjalne okazała się ważna dla mniejszej liczby wyborców, niż kwestie społeczne, gospodarcze oraz światopoglądowe, które szczególnie wyraźnie uruchomiły młodych wyborców i kobiety. Na tle entuzjazmu maszerujących ulicami Warszawy i otwartych spotkań Tuska z licznymi audytoriami, konwencje PiS niosły obraz anachronicznej, zamkniętej i napędzanej złymi emocjami partii. Odpowiedział na to, podobnie jak na straszenie Tuskiem, jakkolwiek licznie, jednak tylko dotychczasowy elektorat – mówi Rafał Czechowski.

PiS przesadziło z agresją i absurdalnymi oskarżeniami

Dr hab. Olgierd Annusewicz nie ma wątpliwości, że PiS w kampanii wyborczej przesadziło z agresją, z absurdalnymi oskarżeniami.

- Skala i „argumenty",  którymi atakowano Tuska stały się wręcz groteskowe . To spowodowało, że elektorat wahający się nie tylko nie został zniechęcony, ale wręcz postanowił wziąć czynnie udział w wyborach. W tej rekordowej frekwencji tkwi sukces opozycji. Bo twardy elektorat Prawa i Sprawiedliwości okazał się i ogromy i zmotywowany - podkreśla ekspert.

- W mojej ocenie opinia publiczna doskonale zdawała sobie sprawę, że ta kampania nie jest równa, że na rzecz partii rządzącej działają instytucje, które powinny zachować niezależność (bank centralny), spółki Skarbu Państwa, przejęte przez Orlen media. Stronniczość TVP budziła niesmak, nawet wśród zwolenników PiS – ocenia z kolei Urszula Podraza, ekspertka ds. wizerunku i doradztwa komunikacyjnego. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl zauważa, że im bardziej PiS podkręcał propagandę, tym większą budził niechęć.

Przypomina, że w sieci (bo to właśnie społeczne kanały komunikacyjne odegrały ogromną rolę) widać było uśmiechniętych, przyjaznych polityków i polityczki opozycji, którzy na otwartych spotkaniach mówili o przyszłości, poruszali te kwestie, które dotykają wyborców. Na drugim biegunie byli zacietrzewieni przedstawiciele PiS, zamknięci we własnym gronie, odizolowani od zwykłych ludzi.

- Tę różnicę w tonie komunikacji i „obrazkach” było widać nie tylko w kampanii, ale także podczas wieczoru wyborczego. Partia rządząca mówiła do swojego twardego elektoratu, a elementarz marketingu politycznego mówi, że wygrywa się dzięki wyborcom swingującym – zauważa Urszula Podraza. -  Przekaz PiS nie był tak nośny, jak to, o czym mówiła opozycja, nie był adresowany  do młodych. To opozycja lepiej odczytała potrzeby i nastroje Polaków, potrafiła pokazać, że stawką wyborów jest przyszłość Polski, przyszłość nas i naszych dzieci – podkreśla ekspertka. - PiS przeszarżował, nie zauważył, że rzeczywistość szybko się zmienia, a nowe pokolenia cenią sobie sprawczość i możliwość decydowania o tym, jak będą żyć – dodaje. 

Dołącz do dyskusji: PiS bez większości parlamentarnej. "Odrywanie się od rzeczywistości zawsze przynosi szkody"

43 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Melissa
Chyba raczej: "odrywanie się od koryta". Na szczęście wygrala Polska a nie PRLbis.
odpowiedź
User
Pawel
Kampania na emocjach ze strony totalnej może nieść efekty w postaci setek tysięcy nachodzcow do Polski i przekazanie im 800 +,13.14 odebranych Polakom.
odpowiedź
User
yxy
Kampania na emocjach ze strony totalnej może nieść efekty w postaci setek tysięcy nachodzcow do Polski i przekazanie im 800 +,13.14 odebranych Polakom.

Ot, mundry się odezwał, taką mundrością rodem z tvpis
odpowiedź