SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Zapowiedź TVP o zawiadomieniu organów ścigania po tekście Wielowieyskiej groteskowa (opinie)

- Dziennikarze bardzo często posługują się wiedzą zdobytą nieoficjalnie, co jednak nie znaczy nielegalnie. Zapowiedź, że wobec Dominiki Wielowieyskiej TVP „podejmie bezwzględnie wszelkie niezbędne kroki prawne” brzmi raczej groteskowo niż groźnie - oceniają Marcin Lewicki z Press Club Polska i Jan Ordyński z Towarzystwa Dziennikarskiego.

Dominika Wielowieyska (fot. Marta Orlik-Gaillard / TOK FM)Dominika Wielowieyska (fot. Marta Orlik-Gaillard / TOK FM)

Wczoraj w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł Dominiki Wielowieyskiej, w którym dziennikarka opisała, że 19 dziennikarzy Telewizji Polskiej (głównie z redakcji „Wiadomości”) dostało nagrody w wysokości od 5 do 50 tys. zł. Byli to m.in. Michał Adamczyk, Marcin Tulicki, Jarosław Olechowski, Klaudiusz Pobudzin, Bartłomiej Graczak, Damian Diaz i Jan Korab.

Wielowieyska powołała się na notatkę podpisaną przez Jacka Kurskiego. W notatce nie zaznaczono, czy wysokości nagród to kwoty brutto czy netto.

TVP uważa, że dziennikarka uzyskała ten dokument nielegalnie, i zapowiedziała jej, że „podejmie bezwzględnie wszelkie niezbędne kroki prawne, łącznie z zawiadomieniem odpowiednich organów ścigania o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa”.

- Przyjmujemy założenie, że dokument jest autentyczny i zawiera przypisane do nazwisk kwoty oraz dane osobowe, objęte Ustawą o ochronie danych osobowych, za ujawnienie których grozi odpowiedzialność karna. Z przesłanego przez Panią w dniu wczorajszym maila wynika, że weszła Pani w posiadanie dokumentu w sposób nieuprawniony, co jest równoznaczne z nielegalnym pozyskaniem informacji, co z kolei jest objęte sankcjami, wynikającymi z art. 267 Kodeksu Karnego - odpisało Wielowieyskiej centrum informacji TVP.

Co na to Dominika Wielowieyska? Uważa, że jest to przejaw zastraszania dziennikarzy i naruszania wolności słowa. Zwróciła też uwagę na zagrożenie, jakie w przypadku sporu prawnego z firmą państwową niosą niedawne zmiany w prokuraturze i sądach.

- Rządowa TVP straszy mnie doniesieniem do rządowej prokuratury za opisanie finansów telewizji publicznej, zarządzanej przez Jacka Kurskiego. Prokuratura wyśle akt oskarżenia do sądu, gdzie pewnie będzie sędzia wskazany przez polityków PiS - sądząc po nowej reformie sądownictwa Zbigniewa Ziobry. Ten scenariusz jest całkiem realistyczny - stwierdziła Wielowieyska.

- Uważam, że jest to zastraszanie niezależnych dziennikarzy przez władzę i niszczenie fundamentalnej zasady, obowiązującej w demokratycznym państwie - wolności słowa - uważa dziennikarka. - W swojej karierze dziennikarskiej przeżyłam kilka procesów, w tym jeden karny. Wszystkie wygrałam. Dlatego chcę powiedzieć Prawu i Sprawiedliwości: nie boję się - podkreśliła.

Czy dziennikarka mogła naruszyć prawo, ujawniając informacje z dokumentów, a nie same dokumenty? Zapytaliśmy o to przedstawicieli organizacji dziennikarskich - Press Club Polska i Towarzystwa Dziennikarskiego.

- Redaktor Dominika Wielowieyska ujawniła (zakładam, że zgodne z rzeczywistością, w czym utwierdza mnie reakcja TVP) informacje o nagrodach przyznawanych pracownikom przez publicznego nadawcę, utrzymującego się m.in. z wpływów abonamentowych. Zrobiła to, jak twierdzi, na podstawie notatki prezesa TVP. Raczej nie jest to dokument, którego ujawnienie zachwiałoby bezpieczeństwem państwa - uważa Marcin Lewicki, przewodniczący Rady Fundacji Press Club.

Lewicki zaznacza, że dziennikarze bardzo często posługują się wiedzą zdobytą nieoficjalnie, co jednak nie znaczy - nielegalnie. - W tej sytuacji zapowiedź, że TVP „podejmie bezwzględnie wszelkie niezbędne kroki prawne, łącznie z zawiadomieniem odpowiednich organów ścigania o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa” brzmi raczej groteskowo niż groźnie - ocenia Marcin Lewicki.

Jan Ordyński z zarządu Towarzystwa Dziennikarskiego dziwi się wysokości przyznanych nagród. - Dość długo pracowałem w Telewizji Polskiej i nie spotkałem się z takimi nagrodami. To woła o pomstę do nieba. W sytuacji kiedy firma znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, a innych dziennikarzy się zwalnia, wybrana grupa otrzymuje gratyfikacje. Trudno to zrozumieć - tłumaczy Jan Ordyński.

Zdaniem Ordyńskiego, Dominika Wielowieyska nie naruszyła prawa publikując artykuł oparty o notatkę, do której dotarła. - TVP to instytucja publiczna, w której wydawane są publiczne pieniądze. Finanse powinny był tu przezroczyste. Jeżeli pracownikom za konkretne rzeczy przyznawane są nagrody to powinny one być wytapetowane na tablicy ogłoszeń, a nie objęte tajemnicą - dodaje.

Według sprawozdania przesłanego do jej rady nadzorczej Telewizja Polska w ub.r. zanotowała 180 mln zł straty, jednocześnie zwiększyła się liczba pracowników firmy. W raporcie dla KRRiT spółka podała, że miała 872 mln zł wpływów z reklam (o 5,4 proc. mniej niż rok wcześniej) i 365,5 mln zł z abonamentu radiowo-telewizyjnego (o 9,6 proc. mniej niż w 2015 roku).

Dołącz do dyskusji: Zapowiedź TVP o zawiadomieniu organów ścigania po tekście Wielowieyskiej groteskowa (opinie)

19 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
prawnik
TVP to instytucja publiczna, finansowana z podatku zwanego abonamentem.
Więc podatnicy mają prawo wiedzieć o jego wydatkowania.

Jak rozumiem TVP nie przeczy samym nagrodom, lecz oburza się, że o nich napisano. Jeśli napisano prawdę, to reszta powinna być milczeniem...
odpowiedź
User
Eni
Pani Wielowieyska inicjująca akcję przejrzystości zarobków dziennikarzy po takim komentarzu powinna ujawnić swoje zarobki, premie, nagrody z komentarzem od jakiego pracodawcy i za jakie zasługi - takie rzeczy powinno się zaczynać od siebie
odpowiedź
User
banal_canal
Jeśli nielegalnie uzyskuje się dostęp do słowa mówionego (np. restauracyjne podsłuchy), to wszystko jest cacy, ale jeśli do słowa pisanego, to już jest be. Racja Kalego jest prosta i oczywista: Wszystko co robi Kali jest prawe i sprawiedliwe, ale wszystko co się robi Kalemu to już jest wredne i ohydne podkładanie nóg, wkładanie kija w szprychy wzorowo funkcjonującego "państwa polskiego" oraz jątrzenie i dezinformowanie społeczeństwa spragnionego spokoju, ładu i tego wszechogarniającego poczucia dumy giganta, który wreszcie wstał z kolan...
odpowiedź