Żarty z Samuela Pereiry na Twitterze: czas wypowiedzi Le Pen i Macrona uznał za poparcie dla nich?

Podczas środowej debaty Marine Le Pen i Emmanuela Macronna, kandydatów na prezydenta Francji, Samuel Pereira z TVP Info na Twitterze podał czas ich wypowiedzi tak, jakby to było poparcie dla nich. Szybko się poprawił, ale wielu dziennikarzy żartowało z tej sytuacji.

Debata Marine Le Pen i Emmanuela Macronna przed drugą turą wyborów prezydenckich we Francji była w środę wieczorem transmitowana m.in. na YouTubie. Ostrą dyskusję polityków komentowało na Twitterze wielu polskich dziennikarzy.

Samuel Pereira, wicedyrektor TVP Info ds. publicystyki, zamieścił na Twitterze link do transmisji razem z ujęciem, w którym pokazywano czas wypowiedzi każdego z kandydatów (do tamtej chwili Le Pen mówiła o ponad sześć minut dłużej niż Macron). Powtórzył te wyniki w swoim wpisie, przy czym nie tak jak zazwyczaj zapisuje się czas (minuty i sekundy oddzielone dwukropkiem), tylko jak wyniki liczbowe (pełne liczby i ich setne części rozdzielone przecinkiem). - Dla Le Pen jest już 45,46… - zaznaczył Pereira w kolejnym wpisie.

Wielu dziennikarzy odniosło wrażenie, że Samuel Pereira pomylił się, uznając czas wypowiedzi Le Pen i Macrona za wyniki poparcia dla nich. - I będzie więcej. Bo to czas wypowiedzi, a nie procenty poparcia - odpowiedziała na drugi tweet dziennikarza na ten temat Dominika Długosz z Polsat News. - To jest czas wypowiedzi - zwrócił mu uwagę Maciej Sokołowski z TVN24. - No co Ty - ironizował Pereira.

Wiceszef publicystyki TVP Info szybko zamieścił kolejny wpis, cytując w nim swój poprzedni tweet. - Nie, to nie procent poparcia :) To czas wypowiedzi. Marine Le Pen dominuje - stwierdził.

Większość dziennikarzy komentujących tę sprawę było jednak przekonanych, że Samuel Pereira się pomylił, i żartowali z jego oczywistego błędu.

- Ten Pereira z tvPIS to jednak geniusz. Uznał, że minuty przemawiania obu kandydatów to procent poparcia dla nich. Inteligentny inaczej - napisał Tomasz Lis z „Newsweeka”. - Powiedzcie Samuelowi Pereirze, że między #Lepen a #Macron się wyrównuje. Jak to się powtórzy w niedzielę, Hollande wskaże następcę przez rzut monetą - kpił Bartosz T. Wieliński z „Gazety Wyborczej”. - Opowiedziałem o odkryciach Samuela Pereiry kolegom z Ouest-France. Pękali ze śmiechu... - dodał w kolejnym wpisie. - Bo wiedzieli, że to aktualne wyniki meczu koszykówki! - skomentował Tomasz Zimoch z Radia ZET.

- Czas (wypowiedzi kandydatów) zamienia liście morwy w jedwab - stwierdził Przemysław Szubartowicz‏ z Wiadomo.co. - Czy ktoś wytłumaczył mu już, że to czas wypowiedzi - nie poparcie? To jak pomylić wróbla z orłem - napisał Mikołaj Nowak z „Faktów” TVN. - To jak pomylić Samuela z dziennikarzem - zaznaczył Robert Zieliński z TVN24.pl.

Po tym jak czas wypowiedzi każdego z kandydatów przekroczył 50 minut, niektórzy z komentujących przypomnieli, że niedawno w TVP Info wyniki sondażu o przyjmowaniu uchodźców do Polski zaprezentowano w formie sprawiającej wrażenie, że przeciwko jest ponad 100 proc. ankietowanych.

- Polecam różnicę między zapisem 00:00 a 00,00. Tak na wszelki wypadek - stwierdziła Dominika Długosz. - Czasami rolą dziennikarza jest milczeć. Ważna lekcja - podsumował Igor Sokołowski.

Samuel Pereira jest jednym z najpopularniejszych i najaktywniejszych polskich dziennikarzy na Twitterze. Jego profil obserwuje 51,2 tys. użytkowników. Od listopada 2015 roku, kiedy na krótko skasował konto z dotychczasową zawartością, zamieścił 14,7 tys. wpisów.

tw