SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Branża: „Do Rzeczy” ma wyższy poziom niż „W sieci”

„Tygodnik Do Rzeczy” przypomina dawne „Uważam Rze” i prezentuje wyższy poziom niż „W sieci” - uważają pytani przez nas eksperci. Zastanawiają się jednak, jak tytuł poradzi sobie na coraz bardziej konkurencyjnym rynku.

Pierwszy numer „Tygodnika Do Rzeczy” ukazał się na rynku w piątek 25 stycznia br. w cenie 3,95 zł i w liczbie 100 stron. W wydaniu znaleźć można blok tekstów o sprawie trotylu i kondycji polskich mediów po wydarzeniach w "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze", wspomnienie Piotra Semki o Jadwidze Kaczyńskiej, wywiad z Tomaszem Sakiewiczem czy tekst Andrzeja Nowaka będący recepcją powstania styczniowego w II i III RP (poznaj szczegóły).

Dla magazynu piszą głównie byli publicyści „Uważam Rze” (Presspublica), w zespole są też dotychczasowi dziennikarze „Rz”, Kataryna czy Paweł Kukiz. Wydawcą jest spółka Orle Pióro, należąca w 80 proc. do PMPG i Michała M. Lisickiego, a w 20 proc. do spółdzielni dziennikarskiej złożonej z naczelnego i czołowych publicystów (ma ona jednak taki sam wpływ na linię pisma jak inwestor strategiczny).

- Nic mnie nie zaskoczyło w tym tygodniku. To naturalne przedłużenie „Uważam Rze” - mówi mam Wiesław Władyka, publicysta „Polityki”. Zdaniem Jarosława Gugały, gospodarza „Wydarzeń” w Polsacie, „Do Rzeczy” jest jednak bardziej radykalne niż jego poprzednik. - Ci sami publicyści pisząc dla „Rzeczpospolitej” czy „Uważam Rze” byli bardziej stonowani, zaś nowe pismo jest bardzo agresywnie ukierunkowane politycznie - uważa Gugała.

- Zawartość merytoryczna tygodnika jest dokładnie taka, jakiej można się było spodziewać. Dominuje wyrazista publicystyka i analizy dokonywane z perspektywy konserwatywnej. Charakterystyczna jest homogeniczność pisma - jest ono typowym przykładem medium tożsamościowego, prezentującego jednoznaczną opcję ideową. Stąd nie ma w nim opinii innych niż konserwatywne, a jeśli się pojawiają to jako przedmiot krytycznej analizy - analizuje Bogumił Łoziński, szef działu opinii w „Gościu Niedzielnym”.

- Na pewno renoma takich nazwisk jak Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz czy Piotr Semka jest niepodważalna i gwarantuje poziom pisma. Zastanawiam się jednak, czy będzie to tygodnik złożony z samych generałów. Tak było w jakiejś mierze w „Uważam Rze”, gdzie był przerost poważnej publicystyki nad innymi wątkami - mówi Wirtualnemedia.pl Piotr Zaremba, dawniej dziennikarz „Uważam Rze”, a obecnie tygodnika „W sieci”.

Zdaniem Zaremby, trudno to jednak ocenić po pierwszym numerze, który jest autoprezentacją nowego tygodnika i opisuje odejście jego zespołu z poprzedniego tytułu. - Tak samo trudno na razie powiedzieć jakie będą różnice między „Uważam Rze” a „Do Rzeczy”. Podobieństwo jest oczywiste ze względu na tych częściowo samych autorów - podkreśla Zaremba.

Nowe pismo konkurować będzie z tygodnikiem „W sieci” (Fratria), który założyli bracia Jacek i Michał Karnowscy (ten ostatnim był zastępcą Lisickiego w „Uważam Rze”). Oprócz Zaremby i Karnowskich z dawnego składu „Uważam Rze” dla „W sieci” piszą m.in. Krzysztof Feusette, Robert Mazurek czy Igor Zalewski (ten ostatni jest równolegle felietonistą „Do Rzeczy”).

W pierwszym numerze „Do Rzeczy” znalazł się zresztą felieton Waldemara Łysiaka, w którym pisarz dwuznacznie sugeruje, że odpowiedzialność za koniec dotychczasowego „Uważam Rze” ponoszą bracia Karnowscy, budujący własny tygodnik „W sieci”.

- Zdaję sobie sprawę, że felietoniści są autonomiczni, w szczególności Waldemar Łysiak, ale na miejscu Pawła Lisickiego zastanowiłbym się czy pierwszy numer czymś taki przyozdabiać. My staramy się mówić o kolegach albo dobrze albo wcale i tego bym oczekiwał od drugiej strony - uważa Zaremba.

- To są hipotezy, jednak Waldemar Łysiak ma wydzielone w tygodniku swoje własne księstwo. Jeśli ktoś chce na ten temat dyskutować to najlepiej jak będzie rozmawiać z samym Łysiakiem. Ja na temat rozejścia się nie wypowiadam - tłumaczył Paweł Lisicki w Radiu Wnet.

Pytani przez nas dziennikarze są zgodni, że „Do Rzeczy” reprezentuje pod wieloma względami wyższy poziom od „W sieci”.

- Mogę się nie zgadzać z wieloma tezami i zżymać na pewną megalomanię autorów, ale pod względem doboru tematów, pod względem edytorskim, estetycznym, to jest klasa wyżej niż W sieci” - mówi nam Marek Kęskrawiec, redaktor naczelny „Dziennika Polskiego”.

- „Do Rzeczy” jest dość elegancko ułożone, wygląda poważnie, na pierwszy zrzut oka prezentuje się lepiej niż „W sieci” - dodaje Wiesław Władyka. Jego zdaniem, tytuł kierowany jest też do szerszego grona czytelników. Ma bowiem ofertę dla tzw. „lemingów”, czego w ogóle nie posiada magazyn Karnowskich. - Są to teksty nieanonsowane ideologicznie, a nawet obojętne, robione według sztuki dziennikarskiej i pomysłów. W pierwszym numerze to np. reportaż Agnieszki Rybak, część kulturalna, w tym omówienie filmu Quentina Tarantino - zwraca uwagę Władyka.

„Do Rzeczy” zadebiutowało w nakładzie 200 tys. egz. („W sieci” ma obecnie 250 tys. egz. nakładu). Jego wydawca nie podaje, jakiej sprzedaży się spodziewa. - Oczekiwania mamy wysokie - mówi tylko Paweł Lisicki - Zakładamy, że sprzedaż będzie adekwatna do wysokości nakładu - dodaje Anna Pawłowska-Pojawa, PR manager PMPG.  A „Uważam Rze” w ostatnim miesiącu kierowania tym tytułem przez Lisickiego, czyli w listopadzie ub.r. miało nakład wynoszący niecałe 214 tys. egz., a sprzedawało 125 406 egz. (sprzedaż ogółem za ZKDP; więcej na ten temat).

Teraz jednak na rynku jest także „W sieci”, którego pierwsze cztery wydania - według danych wydawcy - osiągnęły sprzedaż na poziomie 120 tys. egz., a piąte - według prognoz - sprzedało się już w liczbie 127 tys. egz. (dowiedz się więcej).

- Nawet jeśli nakład „Do Rzeczy” nie osiągnie poziomu „Uważam Rze”, może on liczyć na dostatecznie duże grono czytelników, aby utrzymać się na rynku - mówi nam Łoziński.

- Powstaje pytanie, czy oba tygodniki aktywnie się pożrą czy będą szukały miejsca obok siebie? Ale skutek może być taki, że oba ulokują się poniżej poziomu sprzedaży dawnego „Uważam Rze” - uważa Władyka. Jego zdaniem, to jednak tytuł Pawła Lisickiego zajmie pozycję lidera sprzedaży wśród tygodników prawicowych. - Jakość, rozmaitość tekstowa i pomysłów już w tej chwili zdecydowanie jest po stronie „Do Rzeczy” - mówi Władyka.

- Moim zdaniem rynek nie udźwignie aż tylu tak wyrazistych pism, ktoś będzie musiał odpaść z niego - prognozuje Jarosław Gugała.

Z kolei Marek Kęskrawiec obawia się, że pojawienie się w „W sieci” może zaszkodzić tygodnikowi „Wprost”, które od czasu zwolnienia w lutym ub.r. Tomasza Lisa notuje spadki sprzedaży ogółem. W listopadzie ub.r. pokonała go „Gazeta Polska” (poznaj szczegóły). A tydzień temu odwołany został kolejny redaktor naczelny - Michał Kobosko, którego zastąpił Sylwester Latkowski (więcej na ten temat).

- To bardzo dobry tygodnik, z rozsądnie patrzącymi na świat dziennikarzami. Niestety, rozsądek nie najlepiej się dziś sprzedaje w porównaniu z hałaśliwym głoszeniem prawd, czy też półprawd. Nie chciałbym, by sukces Do Rzeczywiązał się z upadkiem Wprost - mówi naczelny „Dziennika Polskiego”.

- Myślę, że ten wydawca będzie teraz szukał koniunktury z ofertą prawicową. Jeśli „Do Rzeczy” zacznie się dobrze sprzedawać, a sądzę, że błyskawicznie przekroczy poziom „Wprost”, to do nowego tytułu pójdą pieniądze. Zwłaszcza, że jak się zdaje, za dużo ich tam nie ma - dodaje Wiesław Władyka.

Plotkom o zamknięciu „Wprost” PMPG jednak zdecydowanie zaprzecza, argumentując, że tytuł ma największą cytowalność wśród tygodników i ma wysokie rozpowszechnianie płatne razem (w listopadzie ub.r. było ponad dwa razy wyższe od sprzedaży ogółem, bo wydawca sprzedaje część nakładu firmom, restauracjom i hotelom po cenie niższej niż kioskowa).

Nawet jeśli  „Do Rzeczy” osiągnie wysoką sprzedaż, może mieć problem z pozyskaniem reklam. Jak zwraca uwagę Bogumił Łoziński, państwowe podmioty reklamują się w mediach, które są dla nich przychylne, a „Do Rzeczy”nowy tygodnik nie ukrywa krytycznego stosunku wobec obecnej ekipy rządzącej.

„Wprost” na brak reklam nie narzeka, natomiast w pierwszym numerze „Do Rzeczy” reklamy od podmiotów zewnętrznych zajmują tylko trzy i pół strony (ponadto są reklamy PMPG, czyli głównego inwestora tytułu, który promuje m.in. swoją agencję reklamową Nano).

- Biuro Reklamy PMPG prezentuje ofertę nowego tygodnika wszystkim swoim klientom i partnerom biznesowym - informuje nas Anna Pawłowska-Pojawa. Dodaje, że przygotowano ofertę pakietową „Do Rzeczy” i „Wprost”.

- Nawet jeśli pisma mają dużą sprzedaż, ale są ostre i wyraziste, to reklamodawcy obawiają się kupowania w nich reklam - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Monika Rychlica z domu mediowego Initiative Media Warszawa. - W „Uważam Rze” na początku też nie było rewelacyjnie z reklamami, chociaż z czasem zaczęło się poprawiać - przyznaje.

- Przy dostatecznie dużym nakładzie nowe pismo przyciągnie prywatnych reklamodawców, dla których środowisko konserwatywne jest ważnym targetem - uważa Bogumił Łoziński. Jednak zdaniem Rychlicy, ze względu na coraz większą liczbę prawicowych tytułów, reklamodawcy nie będą inwestowali w każdym z nich, ale wybiorą w ten największy.

Istotnym reklamodawcą dla pism konserwatywnych są obecnie SKOK-i, ale na ich reklamy „Do Rzeczy” nie ma co raczej liczyć. Spółka Apella (dawniej Media SKOK), która te kasy obsługuje reklamowo, jest bowiem głównym udziałowcem Fratrii, wydawcy „W sieci”.

Dołącz do dyskusji: Branża: „Do Rzeczy” ma wyższy poziom niż „W sieci”

29 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
offka
Dziś wywiad z Sakiewiczem, jutro z Gargas, potem z Kanią...
odpowiedź
User
lolek
wielki plus za to ze dziennikarze z innej "Strony" potrafia rzeczowo powaznie ocenij tygodnik. Jednak jakies standardy jeszcze sa
odpowiedź
User
kol
Kupiłem natychmiast w piątek , znakomite pismo rzeczywiście nieco lepsze niż "W sieci" , dobrze jednak że sa dwa pisma, trzeba iść ławą przeciwko ubeckim mediom.
odpowiedź