Kupiony w zeszłym tygodniu przez Facebooka za 19 mld dolarów WhatsApp (więcej o tej transakcji) to mobilny komunikator, który cieszy się bardzo dużą popularnością szczególnie na rynkach rozwijających się: Indonezji, Brazylii i RPA, a także w USA. Codziennie zaczyna z niego korzystać ponad milion osób, a 70 proc. użytkowników jest aktywnych każdego dnia. Aplikacja nie emituje żadnych reklam. Pierwszy rok korzystania nic nie kosztuje, a za kolejne trzeba zapłacić symbolicznego dolara.
Według pytanych przez nas ekspertów, przejęcie WhatsApp przez Facebooka nie zaskakuje, zważywszy na fakt, że portal boryka się obecnie ze znaczącym odpływem młodych użytkowników. Kupno komunikatora ma być sposobem na ich zatrzymanie.
- Byłoby zbytnim uproszczeniem powiedzieć, że nastolatki zamieniały Facebooka na komunikatory. Bliżej prawdy jest stwierdzenie, że nastolatki spędzają mniej czasu na Facebooku, bo zaczęły go spędzać w innych aplikacjach. Poszukują też bardziej intymnych warunków do komunikacji ze swoimi znajomymi - twierdzi Monika Mikowska z mobeedick.

Specjaliści zwracają ponadto uwagę, że WhatsApp jako platforma komunikacji jest dla Facebooka atrakcyjnym nowym polem pozyskania użytkowników. - WhatsApp w swojej idei jest bardzo zbliżony do mobilnej aplikacji Facebook Messenger z jednym dużym wyjątkiem - WhatsApp nie ogranicza się do znajomych, którzy już są na Facebooku, pozwalając pisać do kogokolwiek z książki adresowej telefonu. To powoduje wirusowe rozchodzenie się WhatsAppa, bo ludzie wciągają swoich, nawet nie-Facebookowych znajomych w imię oszczędności (pojedyncze wiadomości są dużo tańsze niż SMS/MMS) i wygody (przesyłanie zdjęć, krótkich filmów, lokalizacji). To pozwala Facebookowi jako firmie pozyskać grupę użytkowników, którzy z różnych względów nie chcą być częścią Facebooka, ale nadal mają potrzebę natychmiastowej, taniej i wygodnej mobilnej komunikacji z bliskimi, znajomymi i całkiem obcymi ludźmi, z którymi chcą się kontaktować przez telefon, bez konsekwencji dodawania ich do znajomych na Facebooku - zauważa Mikołaj Machowczyk z K2.

Zakup WhatsApp znacząco wpłynie na rozkład sił na rynku mobilnym, a w krajach, w których komunikator Facebooka nie cieszył się dużą popularnością, teraz może się to zmienić. - Facebook miał konkretne argumenty. Pierwszym jest demografia - analizując dane można dostrzec spadki dominacji marki wśród nastolatków. Drugim jest wzmocnienie pozycji na rynkach w których Facebook Messenger nigdy nie miał silnej pierwszej lokaty. W Hiszpanii, Szwajcarii czy Holandii udziały WhatsApp sięgają 80 proc., a Facebook Messenger nie przekracza 15 proc. - ocenia Kamil Sokołowski z Re:buzz.
W opinii Bartosza Sikory z Mindshare zmiana nie jest wycelowana w branżę social media, a w rynek komunikacji mobilnej. - Jeśli zakup WhatsApp ma wpłynąć na którąś z branż - to właśnie na układ sił w mobile’u. Moim zdaniem zagrożeni mogą się czuć nie tylko bezpośredni konkurenci - czyli inne komunikatory, serwisy społecznościowe, ale głównie operatorzy mobilni, którym to nowy nabytek Facebooka odbiera ruch - komentuje Sikora.

Kupno WhatsApp przez Facebooka komentują dla Wirtualnemedia.pl Monika Mikowska z mobeedick, Anna Mościcka-Miodek z Internet Agora, Kamil Sokołowski z Re:buzz, Bartosz Sikora z Mindshare, Mikołaj Machowczyk z K2, Łukasz Kępiński z K2 SocialPełne wypowiedzi na kolejnych podstronach
Monika Mikowska, właścicielka, mobeedick
Gwałtowny wzrost liczby użytkowników internetowych komunikatorów mobilnych, takich jak np. WeChat, Line, KakaoTalk Messenger, WhatsApp, Kik Messenger to jedno z najważniejszych zjawisk w świecie rozwiązań mobilnych roku 2013. Największym graczem jest WhatsApp. Warto wiedzieć, jak szybko rośnie - w kwietniu 2013 roku korzystało z niego 200 milionów użytkowników, teraz ma ponad 470 mln użytkowników miesięcznie, z których 70 proc. jest aktywnych każdego dnia. To szybciej niż swego czasu rósł Facebook.

Popularność komunikatorów tłumaczona jest przez media zagraniczne odpływem najmłodszych użytkowników Facebooka (o tym spadku zresztą Facebook oficjalnie informował). Byłoby jednak zbytnim uproszczeniem powiedzieć, że nastolatki zamieniały Facebooka na komunikatory. Bliżej prawdy jest stwierdzenie, że nastolatki spędzają mniej czasu na Facebooku, bo zaczęły go spędzać w innych aplikacjach. Poszukują też bardziej intymnych warunków do komunikacji ze swoimi znajomymi.
W roku 2009 mobilne komunikatory wydawały się być największym zagrożeniem dla usług operatorów telefonii komórkowych. Dziś stają się też zagrożeniem dla portali społecznościowych.
Fakt, że Facebook zdecydował się wydzielić funkcję chatów ze znajomymi do osobnej aplikacji mobilnej, Facebook Messenger, tylko potwierdza powagę zagrożenia, które mu stwarzają.

Wobec tego absolutnie nie dziwi mnie zakup WhatsApp przez Facebooka. FB nie miał innego wyjścia, jeśli chciał utrzymać pałeczkę lidera mediów społecznościowych, służących przede wszystkim do komunikacji ze znajomymi. Absolutnie jednak zaskakuje rekordowa wartość transakcji. Nawet jeśli skupić się tylko na 4 mld przekazanych w gotówce, to już jest to wyższa kwota niż ta, którą FB oferował Snapchatowi. To najwyższa wartość wśród podobnych tego typu transakcji.
Co dzięki tej transakcji zyskał Facebook? Przede wszystkim dodatkową wiedzę o swoich użytkownikach. W aplikacji WhatsApp użytkownik jest identyfikowany poprzez swój numer telefonu. Łącząc dane z obu serwisów można stworzyć jednolity profil użytkownika, z dodatkowymi informacjami, jak np. historią komunikacji i grafem wzajemnych powiązań. W pewnym sensie to wiedza bezcenna. Czas pokaże, co Facebook z nią zrobi.

Anna Mościcka-Miodek, kierownik ds. komunikacji i mediów społecznościowych, Agora
Decyzja zakupu WhatsApp nie zmienia Facebooka jako takiego. Podobnie jak kupiony wcześniej Instagram, WhatsApp ma pozostać niezależną aplikacją. Być może w pewnym momencie Facebook zdecyduje się w jakiś sposób je ze sobą połączyć, ale na razie są to tylko dywagacje.
Są dwie kwestie, które wydają się być najistotniejsze w decyzji o zakupie tej aplikacji: dotarcie do młodych użytkowników, których Facebook musi szukać oraz mobilność, na którą Facebook świadomie stawia.
W Stanach Zjednoczonych młodzi ludzie przestają korzystać z Facebooka – dla nich to serwis, który nie jest hot, na którym konta mają rodzice. Dynamika przyrostu kont wśród najmłodszej grupy użytkowników wyraźnie hamuje. Dużo częściej ci młodzi korzystają z Instagrama, Twittera, czy właśnie WhatsApp. Facebook, kupując najpierw Instagram, a teraz WhatsApp, ma w ten sposób dostęp do tej grupy, która z serwisu mu po prostu ucieka. A WhatsApp to aplikacja, której codziennie przybywa około miliona użytkowników - warto ich mieć „u siebie”.

Ważna jest też mobilność serwisu WhatsApp. Facebook bardzo mocno inwestuje w swoje mobilne aplikacje, doskonale zdając sobie sprawę, że rynek mobilny to potęga i kierunek przyszłości. Jeśli chce zachować swoją pozycję, musi iść tą drogą.
Ciężko mówić o zmianie rynku social media związanej z tym zakupem - Facebook nawet przed nim był liderem i na razie tę pozycję zachowa. Patrząc z perspektywy polskiej, jego hegemonia nie jest w najmniejszym stopniu zagrożona przez żaden inny serwis. Patrząc zaś przez pryzmat Stanów Zjednoczonych, warto zastanowić się, w jakiej pozycji pozostaje Google, który przecież również chciał kupić WhatsApp i który inwestuje w mobilne wersje swoich aplikacji, jak choćby w Hangouty, podobnie jak Facebook w Messengera. Jednak Google wciąż pozostaje przynajmniej krok za liderem.

Kamil Sokołowski, dyrektor zarządzający, Re:buzz
Wiele osób postrzega Facebooka jako monolit, który nie adaptuje. Monolit, którego głównym celem jest skupienie ludności wokół jednej sieci społecznościowej. Ostatnie decyzje giganta temu przeczą. Firma dostrzega konieczność dywersyfikacji biznesu i transakcję można rozpatrywać w tej kategorii.
Kwota przejęcia rozpala wyobraźnię. Jest szalona. Niedawny zakup aplikacji Instagram za miliard dolarów wydaje się przy niej wręcz okazyjnym aktem. Oczywiście nie jest to tylko pokaz pustej siły. Facebook miał konkretne argumenty. Pierwszym jest demografia - analizując dane można dostrzec spadki dominacji marki wśród nastolatków. Drugim jest wzmocnienie pozycji na rynkach w których Facebook Messenger nigdy nie miał silnej pierwszej lokaty. W Hiszpanii, Szwajcarii czy Holandii udziały WhatsApp sięgają 80 proc. (Facebook Messenger nie przekracza zaś 15 proc.).

Sam zakup WhatpsApp nie przynosi przełomu, nie zmienia rynku social media. Dla użytkowników jest to bowiem wydarzenie o neutralnym charakterze, trudno oczekiwać aby długofalowo interesowało konsumentów. Dla nich ważne są zachowanie/ poprawa funkcjonalności w stosunku do konkurencyjnych rozwiązań. Dla rynku ruch ten może być impulsem. Wielu twórców aplikacji oczami wyobraźni przelicza już dolary. To zawsze dobry stymulant działań.
Bartosz Sikora, director invention, Mindshare
Kupując WhatsApp, Facebook kupuje sobie niejako pozycję lidera w dziedzinie instant messengerów na platformy mobilne. Mowa szczególnie o rynkach poza Stanami, gdzie messenger nie ma tak mocnej pozycji. Czy decyzja Zuckerberga zmienia Facebooka? Nie. Jest to raczej konsekwentny ruch w stronę platform mobilnych, na których już teraz Facebook mocno się koncentruje. Po Instagramie, zakusach na SnapChat i aplikacji Paper, nadszedł czas na mobile. W tej chwili jedna czwarta użytkowników Facebooka korzysta z niego tylko za pomocą urządzeń mobilnych, a 53 proc. jego przychodów pochodzi właśnie z mobilnych platform. Jest to zatem przemyślane posunięcie biznesowe. Mam jednak nadzieję, że Mark Z. będzie monetyzował WhatsApp w sposób bardziej subtelny, niż robi to z właściwym Facebookiem.

W przejęciu chodzi z pewnością w dużej mierze o użytkowników, ich dane, pozycję na rynkach. Ale to nie wszystko. WhatsApp to także pracownicy i szeroki know how o dziedzinie, w której Facebook się rozwija, specyfice poszczególnych rynków i zwyczajach użytkowników. Nie jest to tylko zabezpieczenie pozycji i wyeliminowanie konkurenta kosztem PKB średniej wielkości państwa. Sam Zuckerberg mówi także o projekcie Internet.org - platformie mającej zapewnić dostęp do internetu tej części populacji, która wciąż go nie ma. Nie zdradza jednak szczegółów. Pozostaje nam czekać zatem na konkretne działania, stojące za tą deklaracją.
Zmiana nie jest wycelowana w branżę social media sensu stricto, tylko w rynek komunikacji mobilnej. I jeśli ma wpłynąć na którąś z branż - to właśnie na układ sił w mobile’u. Moim zdaniem zagrożeni mogą się czuć nie tylko bezpośredni konkurenci - czyli inne komunikatory, serwisy społecznościowe, ale głównie operatorzy mobilni, którym to nowy nabytek Facebooka odbiera ruch. Ciekawi mnie natomiast to czy i jaka będzie reakcja Google, jakby nie patrzeć największego konkurenta Facebooka. Czyżby podobnie jak w przypadku Google+, przespany został moment na zagarnięcie dla siebie atrakcyjnego kawałka rynkowego tortu?
Mikołaj Machowczyk, head of mobile, K2
Facebook od dłuższego czasu silnie koncentruje się na mobile i ma z nim delikatny problem, ponieważ jest produktem poprzedniej ery i próbuje szukać dla siebie miejsca w nowych, mobilnych czasach. To prawda, że dziś Facebook to jedna z najczęściej używanych aplikacji mobilnych na świecie, ale w dużej mierze bazuje na przedłużeniu do nowego kanału tych funkcjonalności, jakie ma od lat. Aplikacja mobilna przedłużyła życie podstawowych funkcji Facebooka o kilka lat (dzisiaj nasz timeline jest inny niż kilka lat temu, przez duży udział treści produkowanych przez znajomych w biegu i w kontekście), ale nie zabezpiecza go przed inwazją produktów, które lepiej wykorzystują specyfikę tego kanału i zmieniających się oczekiwań „ciągle podłączonych” użytkowników. Pierwszym rozwiązaniem tego problemu było wydzielenie aplikacji Messenger z Facebooka, co nastąpiło kilka miesięcy temu. Potem nastąpił zakup Instagrama, teraz zaś WhatsApp. To wszystko są ruchy, które mają pozwolić Facebookowi stworzyć nową ofertę wykorzystującą specyfikę urządzeń mobilnych i zabezpieczyć swój biznes w obliczu rosnącego udziału urządzeń mobilnych w ruchu internetowym i zmian sposobu korzystania z treści elektronicznych przez ich użytkowników.
WhatsApp w swojej idei jest bardzo zbliżony do mobilnej aplikacji Facebook Messenger z jednym dużym wyjątkiem - WhatsApp nie ogranicza się do znajomych, którzy już są na Facebooku, pozwalając pisać do kogokolwiek z książki adresowej telefonu. To powoduje wirusowe rozchodzenie się WhatsAppa, bo ludzie wciągają swoich, nawet nie-Facebookowych znajomych w imię oszczędności (pojedyncze wiadomości są dużo tańsze niż SMS/MMS) i wygody (przesyłanie zdjęć, krótkich filmów, lokalizacji). To pozwala Facebookowi jako firmie pozyskać grupę użytkowników, którzy z różnych względów nie chcą być częścią Facebooka, ale nadal mają potrzebę natychmiastowej, taniej i wygodnej mobilnej komunikacji z bliskimi, znajomymi i całkiem obcymi ludźmi, z którymi chcą się kontaktować przez telefon, bez konsekwencji dodawania ich do znajomych na Facebooku.
Przyszłość pokaże, co Facebook zamierza zrobić z samym WhatsAppem w najbliższym czasie, chociażby jeśli chodzi o rebranding produktu, integrację z usługami Facebooka, podejście do reklam (WhatsApp ich nie ma), modelu biznesowego (WhatsApp jest płatny po 1 roku użytkowania) itp. Przy czym dzisiejsza siła WhatsAppa leży w odrębności od Facebook Messengera, więc pewnie zrobiliby lepiej podchodząc do zmian ostrożnie na wzór przejęcia Skype przez Microsoft, co można już wnioskować z faktu pozostawienia WhatsAppa jako odrębnej spółki.
Łukasz Kępiński, social media development director, K2 Social
Jak na razie jedynie Facebook zajmuje się głośnymi przejęciami popularnych aplikacji mobilnych. Możliwe, że inne portale społecznościowe również zaczną wykonywać takie ruchy, aby „kupować” nowych użytkowników. Warto zaznaczyć, że jedynie Facebook skupia tak mocno uwagę na samej funkcji komunikacji między użytkownikami.











