Gmyz, Lisicki i wydawca „Rzeczpospolitej” mają przeprosić Irenę Dziedzic za podanie jej danych w tekście o lustracji

Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną, orzekając, że Cezary Gmyz, Paweł Lisicki i wydawca „Rzeczpospolitej” mają przeprosić Irenę Dziedzic, byłą prezenterkę programu „Tele-Echo” za podanie jej nazwiska i wizerunku w tekście Gmyza o jej procesie lustracyjnym.

tw
tw
Udostępnij artykuł:

Proces dotyczył artykułu Cezarego Gmyza w „Rzeczpospolitej” opisującego proces lustracyjny Ireny Dziedzic. Prezenterka, znana m.in. z emitowanego w PRL-u programu telewizyjnego „Tele-Echo”, wystąpiła o lustrację po tym, jak „Newsweek” poinformował w 2006 roku, że według ewidencji SB była ona w latach 1958-1966 zarejestrowana jako tajny współpracownik o pseudonimie „Marlena”.

W tekście Gmyza zrelacjonowano proces lustracyjny prezenterki, ujawniono materiały z teczki „Marleny”. Tymczasem proces lustracyjny nie zakończył się prawomocnym orzeczeniem, a sąd odwoławczy i Sąd Najwyższy uznały, że Irena Dziedzic nie była ona świadomym i tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

Dziedzic pozwała Cezarego Gmyza, wydawcę „Rzeczpospolitej” i ówczesnego redaktora naczelnego dziennika Pawła Lisickiego. Oceniła, że podanie w artykule jej danych osobowych i zdjęcia naruszyło jej dobra osobiste. Domagała się przeprosin i 500 tys. zł zadośćuczynienia.

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo, orzekając, że w artykule rzetelnie przestawiono fakty na podstawie dokumentów. Nakazano pozywające pokryć koszty procesu.

Irena Dziedzic odwołała się do Sądu Apelacyjnego, który uznał, że w artykule naruszono jej dobra osobiste. W uzasadnieniu wyroku zwrócono uwagę na art. 13 ust.2 prawa prasowego, zgodnie z którym nie wolno publikować w prasie pełnych danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe. Według sądu ten przepis dotyczy także postępowania lustracyjnego. Nakazano pozwanych przeproszenie Dziedzic, natomiast oddalono roszczenie dotyczące 500 tys. zł zadośćuczynienia.

Pozwani złożyli skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który - jak podał właśnie serwis Lex.pl - oddalił ją. Uzasadniono, że w relacjach w mediach o toczącym się procesie sądowym należy anonimizować dane osobowe podejrzanych, świadków i oskarżonych, także jeśli są to osoby powszechnie znane. Ten przepis dotyczy również postępowań lustracyjnych wszczętych na wniosek objętych nimi osób.

W uzasadnieniu dodano, że zastosowania tych przepisów nie zmienia fakt, że Irena Dziedzic nie zgłaszała, że jej postępowanie lustracyjne ma być tajne. Natomiast na swoim blogu opisała je dopiero po ukazaniu się w „Rzeczpospolitej” artykułu na ten temat.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Nie będzie szybkich blokad treści w polskim internecie. Wskazano 27 czynów zabronionych

Nie będzie szybkich blokad treści w polskim internecie. Wskazano 27 czynów zabronionych

Połowa TikToka w USA sprzedana. Tego samego inwestora może mieć właściciel TVN

Połowa TikToka w USA sprzedana. Tego samego inwestora może mieć właściciel TVN

Polskie Radio 24 z nową oprawą dźwiękową

Polskie Radio 24 z nową oprawą dźwiękową

Nowa prezes PwC w CEE. Agnieszka Gajewska zastąpi Adama Krasonia

Nowa prezes PwC w CEE. Agnieszka Gajewska zastąpi Adama Krasonia

New Balance MADE in USA
Materiał reklamowy

New Balance MADE in USA

Dorota Wysocka-Schnepf stawia na YouTube'a. "Poczucie powinności wobec prawdy" [TYLKO U NAS]

Dorota Wysocka-Schnepf stawia na YouTube'a. "Poczucie powinności wobec prawdy" [TYLKO U NAS]