SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Różnice między exit poll a oficjalnymi wynikami wyborów. "Nasze modele nie zadziałały tak, jakbyśmy sobie tego życzyli"

Po tym, jak Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów samorządowych, okazało się, że wyniki sondażu exit poll Ipsosu w przypadku niektórych kandydatów na prezydentów miast były sporo niedoszacowane. – Nasze modele, które z sukcesem stosowaliśmy i stosujemy – w poprzednich badaniach exit poll czy też w tym samym równoległym badaniu do sejmików wojewódzkich – tym razem nie zadziałały tak dobrze, jak tego byśmy sobie życzyli – przyznaje Paweł Predko z Ipsosu. Zdaniem Moniki Kaczmarek-Śliwińskiej wyniki sondażu mogło “wykrzywić” zachowanie wyborców - część głosujących na PiS nie chciała się przyznawać do tego wyboru.

Urna wyborcza, fot. PAP/Darek Delmanowicz Urna wyborcza, fot. PAP/Darek Delmanowicz

Podczas niedzielnych wyborów samorządowych badanie exit poll realizował – podobnie jak przy wielu wcześniejszych wyborach – Ipsos. Instytut przeprowadził je dla TVP, TVN i Polsatu przed 970 lokalami wyborczymi w całej Polsce.

Wyniki podano tuż po zakończeniu głosowania, czyli w niedzielny wieczór po godz. 21. Tymczasem w poniedziałek w ciągu dnia i wieczorem, gdy zaczęły spływać oficjalne wyniki z Państwowej Komisji Wyborczej okazało się, że część wyników sondażu exit poll znacząco odbiega od tych oficjalnych. Zwłaszcza w przypadku prezydentów dużych miast. 

I tak np. wg exit poll w Warszawie Tobiasz Bocheński (PiS) zdobył 18,5 proc. głosów, wg PKW – 23,1 proc. Tomasz Rakowski (PiS) w Gdańsku miał wg Ipsos 12,2 proc. poparcia, wg PKW – 20,33 proc.

Z kolei w przypadku Rzeszowa sondaż exit poll w niedzielny wieczór wskazywał, że konkurentem dotychczasowego prezydenta miasta Konrada Fijołka (KO, 45,1 proc.) będzie Jacek Strojny (KW Stowarzyszenie „Razem dla Rzeszowa”; 18,6 proc.). Tymczasem po podaniu oficjalnych wyników przez PKW okazało się, że do walki z prezydentem Fijołkiem (wg PKW 37,9 proc.) w II turze 21 kwietnia stanie Waldemar Szumny (PiS; 24,5 proc.).

Do różnic tych odniósł się na platformie X Piotr Trudnowski z Klubu Jagiellońskiego, który stwierdził: „Wygląda na to, że wyniki kandydatów PiS w kilku miastach radykalnie niedoważone w exit poll”.

Z kolei Dominika Długosz  z “Newsweeka” tak to skomentowała: "Korekta w Warszawie jest dość kompromitująca dla badań exit poll".   
 

W podobnym tonie głos zabrał Błażej Poboży, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, który napisał: “Absolutna kompromitacja pracowni robiącej exit poll”.  
 

Najtrudniejsze badanie tego typu 

Paweł Predko, operations director w Ipsos Polska mówi, że badania exit poll w trakcie wyborów samorządowych to najtrudniejsze do zrealizowania przedsięwzięcie tego typu. Nie tylko ze względu na skomplikowaną ordynację wyborczą i wiele szczebli wyborów do samorządów lokalnych, co bywa dezorientujące dla niejednego wyborcy (a więc też naszego respondenta). 

- Także z uwagi na to, że przeprowadzamy tak naprawdę kilkanaście badań exit poll– mamy oddzielne próby dla każdego województwa,  dla każdego miasta objętego sondażem prezydenckim. Oddzielne badania na - z konieczności - mniejszych próbach oznaczają większe ryzyko błędu statystycznego w porównaniu np. do wyborów prezydenckich czy parlamentarnych, kiedy to pracujemy na ogromnej ogólnopolskiej próbie z niewielkim błędem pomiaru – wyjaśnia.   

Nie zgadza się z opinią, że różnice między wynikami sondażu a ostatecznymi wynikami podanymi przez Państwową Komisję Wyborczą to kompromitacja.    

- Mimo tych obiektywnych, merytorycznych wyzwań, wyniki badania exit poll okazały się wręcz perfekcyjne w przypadku szacowania poparcia dla komitetów wyborczych w głosowaniu do sejmików wojewódzkich. Było to niewątpliwie nasze najlepsze badanie biorąc pod uwagę 30-letnią historię wyborów samorządowych. Wyniki naszego badania przewidziały bardzo precyzyjnie poparcie dla poszczególnych komitetów wyborczych – zaznacza.   


 

Nasze modele nie zadziałały tak dobrze, jak byśmy sobie życzyli

Największe różnice widoczne były w przypadku głosowania na prezydentów miast. - Z uwagi na liczebności lokali wyborczych w wybranych miastach, a także ich specyfikę terytorialną, zakładany błąd szacowania w tych sondażach to 4-5 pkt procentowych. Innymi słowy, realny wynik wyborów powinien z 95-procentowym prawdopodobieństwem znaleźć w odległości +/- 4-5 punktów procentowych od wyniku sondażowego. Naszym celem jest zawsze minimalizacja i ograniczenie tego teoretycznego, statystycznego marginesu i w przypadku wyników w miastach przeprowadziliśmy szereg dodatkowych analiz – wskazuje Paweł Predko.  
  
- Pomimo to, wspólnym mianownikiem wyników exit polli prezydenckich pozostaje niedoszacowanie kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Nasze modele, które z sukcesem stosowaliśmy i stosujemy – w poprzednich badaniach exit poll czy też w tym samym równoległym badaniu do sejmików wojewódzkich – tym razem nie zadziałały tak dobrze, jak tego byśmy sobie życzyli – przyznaje nasz rozmówca.   

Duża grupa odmawiających udziału w badaniu

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl zauważa, że kluczem do zrozumienia tych niedoszacowań jest grupa wyborców odmawiających udziału w badaniu. - W tych wyborach było tych osób więcej niż kiedykolwiek – ponad 20 proc. -  i ewidentnie zdecydowaną większość osób odmawiających powinniśmy  klasyfikować jako wyborcę kandydata PiS. W przypadku badań ogólnopolskich, odmowy udziału ze strony wyborców PiS równoważą się z odmowami ze strony wyborców np. KO w mniejszych miejscowościach i w ostatnich ogólnopolskich exit pollach (i aktualnym sejmikowym) nasze modele radziły sobie z nimi dobrze. W kontekście kolejnych wyborów samorządowych, w przypadku największych miast, nasze modele zostaną dopasowane do nowych realiów – zapowiada Paweł Predko.

Także Alina Lempa, prezeska zarządu OFBOR zrzeszającej firmy badawcze przyznaje, że badanie exit poll w wyborach samorządowych jest jednym z najtrudniejszych badań typu exit poll, czyli po wyjściu z lokali wyborczych, ze względu na wielkość próby i skomplikowanie oraz podział na różne listy i na dodatek miasta. 

- Różnice na poziomie sejmików mieściły się w granicy błędu statystycznego. Faktycznie większe odchylenia widać na poziomie wyników kandydatów poszczególnych miast. Po pierwsze należy zauważyć, że tendencja kierunkowa pokazanych badań i wyników PKW jest zgodna i miejsca kandydatów w badaniu pokrywają się z faktycznymi uzyskanymi  miejscami kandydatów. Nawet w Rzeszowie wg exit poll wskazanych zostało 2 kandydatów z bardzo bliskim wynikiem: pan Szumny i pan Strojny. Różnica ok. 1 proc., co oznaczało, że nie można dokładnie podać, kto zawalczy o II turę wraz z p. Fijołkiem – podkreśla nasza rozmówczyni.  

Media błędnie zinterpretowały wyniki

Zauważa, że to niektóre media błędnie zinterpretowały wyniki, nie uwzględniając w ogóle błędu statystycznego badania +/- 3 proc. - Otrzymując takie wyniki, zgodnie ze sztuką badawczą, komunikat powinien wskazywać na prawie równą możliwość zawalczenia obu panów o II turę wyborów - dodaje.  
  
Podobnie jak Paweł Predko, zwraca uwagę na na liczbę odmów w badaniu po wyjściu z lokali wyborczych. 

- Wybory samorządowe nie należą do łatwych, otrzymujemy 3-4 olbrzymie arkusze, czasem dość długo poszukujemy "naszego" kandydata, a tu jeszcze po wyjściu z lokalu ktoś każe nam odtworzyć cały proces głosowania. Podejrzewam, że liczba odmów była zdecydowanie wyższa niż w ostatnim badaniu exit poll przy wyborach parlamentarnych. A duża liczba odmów to trudniejsze szacowanie i bardziej skomplikowane mechanizmy estymacji dla agencji badawczej – mówi Alina Lempa.    

Prezeska OFBOR przypomina, że wszystkie wcześniejsze badania przed wyborami, dawały np. Tobiaszowi Bocheńskiemu niższy wynik, podobnie jak w badaniu exit poll, co może być związane z ukrywaniem poparcia dla PIS. - W czasach kiedy PIS rządziło, nie dochodziło do takich sytuacji zbyt często, ostatnio, szczególnie po szerokim ujawnieniu wielu afer, nie wszyscy respondenci w badaniach chcą przyznać się na kogo oddali głos. Tu też mogło nastąpić pewne niedoszacowanie tej grupy wyborców. Podobnie kandydat Rakowski z Gdańska, również z komitetu wyborczego PIS – uważa Alina Lempa.

Element, który wykrzywił wyniki wyborów może być po stronie wyborców

Zdaniem dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego, doradczyni i trenerki w obszarze budowy wizerunku spora różnica różnica między exit poll a ostatecznym wynikiem wyborów może być efektem kilku elementów. Ekspertka zwraca uwagę na dwa. Jako pierwszy, mniej prawdopodobny, wskazuje kwestię metodologii. 

- Badanie exit poll zaplanowane zostało w formie ankiety przed 970 losowo wybranymi lokalami wyborczymi. Być może błąd pojawił się na poziomie wyboru tychże lokali. Ta opcja wydaje mi się mniej prawdopodobna, ponieważ Ipsos ma doświadczenie i nie pierwszy raz para się takim zadaniem – mówi Monika Kaczmarek-Śliwińska.    

Dodaje, że drugi element, który mógł wykrzywić wyniki może leżeć po stronie wyborców. 

- Exit poll jest przecież badaniem, w którym ankieterzy pod lokalami wyborczymi przepytują osoby, które oddały głos. To badanie deklaratywne, a wyborca nie musi mówić prawdy. W ostatnich wyborach samorządowych niedoszacowane najczęściej były osoby reprezentujące lub kojarzone z PiS. Może to być związane z tym, że w ostatnich miesiącach, gdy zmieniła się koalicja rządząca, część wyborców PiS nie chciała przyznawać się do wyboru właśnie tej opcji politycznej – przypuszcza nasza rozmówczyni.

Dodaje, że jeśli opcja druga jest prawdziwą, obecna koalicja rządząca powinna staranniej czytać wyniki poparcia społecznego, ponieważ na tym poziomie także może występować znaczny i istotny błąd niedoszacowania, który ujawni się dopiero w kolejnych wyborach.   

- Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że poza świadomym podaniem innego typu przez wyborcę mogą wystąpić pomyłki wynikające ze specyfiki wyborów samorządowych. Czasami lokalni działacze samorządowi kojarzeni są z szyldami partyjnymi, ale startują w wyborach z komitetów pod nazwami własnymi. Wyborca rozmawiając z ankieterem przez pomyłkę czy emocje może wskazać właśnie szyld partyjny, zamiast nazwy komitetu. - dodaje Monika Kaczmarek-Śliwińska. 

Dołącz do dyskusji: Różnice między exit poll a oficjalnymi wynikami wyborów. "Nasze modele nie zadziałały tak, jakbyśmy sobie tego życzyli"

24 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
X
To samo a nawet gorzej jest z wynikami Nielsena.
28 5
odpowiedź
User
mimi
To jak wróżenie z fusów, cyganka na targu by lepiej oszacowała. W Nielsenie jeszcze lepsze wałki.
32 2
odpowiedź
User
Random
A przy wyborach do europarlamentu zadziałają?
40 0
odpowiedź