Podczas wystąpienia w Sejmie, w ramach audytu działań poprzedniego rządu, Mariusz Kamiński powiedział, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadziły różne czynności operacyjno-rozpoznawcze wobec dziennikarzy.
- Inwigilacja polegała między innymi na: billingowaniu ich telefonów, pozyskiwaniu danych dotyczących miejsc logowań telefonów, sporządzaniu analiz dotyczących wszystkich osób, z jakimi kontaktowali się telefonicznie dziennikarze, częstotliwości tych kontaktów i miejsc pobytu dziennikarzy, a także na ustaleniach danych adresowych dziennikarzy i zbieraniu informacji o ich sytuacji rodzinnej - wyliczył.
Ponadto służby specjalne obserwowały i dokumentowały na zdjęciach spotkania z udziałem niektórych dziennikarzy. Wobec siedmiu dziennikarzy użyto specjalistycznego sprzętu do ujawniania wszystkich numerów telefonów, którymi się posługiwali, a wobec dwóch stosowano podsłuch telefonu.

Z listy udostępnionej przez kancelarię premiera wynika, że ABW prowadziła działania wobec 48 dziennikarzy (nazwisk dziesięciu nie ujawniono), a CBA - wobec sześciu (jednego nazwiska nie podano). Część z tych nazwisk Cezary Gmyz ujawnił w marcu br. w tygodniku „Do Rzeczy”.
Mariusz Kamiński poinformował, że szczególne nasilenie tych działań nastąpiło w latach 2009-2010, po tym jak jesienią 2009 roku Cezary Gmyz ujawnił w „Rzeczpospolitej” zapisy podsłuchanych rozmów, które dały początek aferze hazardowej. Według Kamińskiego w zainteresowaniu operacyjnym służb specjalnych było wtedy 30 dziennikarzy „Rzeczpospolitej” (obecnie większość pracuje w innych redakcjach).
Służby starały się nie tylko ujawnić źródła tych publikacji, lecz także „rozpoznać środowisko dziennikarzy śledczych”. Pobrano informacje o billingach i miejscach logowań telefonów za ponad roczny okres przed aferą hazardową. - Planowano również przeprowadzenie prowokacji polegającej na kontrolowanym przekazaniu dziennikarzom informacji niejawnych - stwierdził Kamiński. Podkreślił, że w ocenie obecnych władz ABW „były to działania nieuzasadnione i nielegalne”.

Kamiński skrytykował również udział funkcjonariuszy ABW w działaniach prokuratorskich w czerwcu 2014 roku w siedzibie „Wprost”, po tym jak tygodnik ujawnił podsłuchane rozmowy polityków i biznesmenów. Według obecnego koordynatora służb specjalnych obecność funkcjonariuszy ABW nie mieściła się wśród zadań ustawowych Agencji.
- ABW miało nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek odmówienia wykonania czynności niezgodnych z prawem i dodatkowo dewastujących wizerunek Agencji - ocenił Mariusz Kamiński.
Dodał, że służby prowadziły też działania dotyczące niektórych blogerów z serwisu Salon24.pl. Ustalono dane dotyczące ich tożsamości, miejsca zamieszkania i zatrudnienia oraz aktywności w internecie.











