SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Piotr Legutko: Jestem dziennikarzem i będę się tego trzymał (polemika ze Staszewskim)

„Mimo wieloletnich starań licznych instytucji oraz osób prywatnych wciąż pracuję jako dziennikarz. I tej wersji będę się trzymał” - Piotr Legutko odpowiada na tekst Wojciecha Staszewskiego dotyczący sytuacji i zarobków dziennikarzy prasowych.

Uznany reporter „Gazety Wyborczej” na swoim  blogu napisał: „Nie jestem dziennikarzem. Jestem Wojtek Staszewski. Pracuję jako dziennikarz”. Niby nic takiego, ale w sieci ta deklaracja wywołała sporo komentarzy, a wpis został wpisany w debatę o stanie dziennikarstwa.

Punktem wyjścia do tekstu jest frustracja o podłożu materialnym. Autor, miłośnik i praktyk biegania uświadomił sobie, iż nie stać go na sfinansowanie rodzinnego udziału w maratonie, jaki ma się odbyć we Frankfurcie. I ta frustracja skłoniła go do refleksji natury ogólniejszej, że praca dziennikarza nie jest w Polsce godziwie wynagradzana. Refleksja zaś sprowokowała akt symbolicznej apostazji.

>>> Wojciech Staszewski: nie jestem dziennikarzem, zmiany w prasie są błędne

Nie współczuję Wojtkowi Staszewskiemu, że nie mógł zafundować sobie oraz żonie wyjazdu do Frankfurtu. Współczuję mu raczej komentarzy od koleżanek i kolegów dziennikarzy, których nie stać dziś na frankfurterki. Nie można wykluczyć, że na FB autor doczeka się nawet podobnej grupy wsparcia jak pewna wokalistka („Cierpię jak Maria Peszek w Bangkoku”). Od razu deklaruję, że jeśli powstanie taka grupa, nie dołączę do niej, bo też uważam, że mistrzowie w zawodzie powinni po 20 latach pracy mieć możliwość wyskoczenia na weekend w jakieś sympatyczne miejsce.

Cieszę się także, że reporter „Gazety Wyborczej” dostrzegł błąd w matriksie, bo oznacza to, że uświadomił sobie sam fakt istnienia matriksu. A to pierwszy krok do wolności. Ktoś powie: szkoda, że dopiero w 2013 roku. Ale pamiętajmy, że trudniej się połapać w realiach, gdy gra się dwie dekady w dziennikarskim Realu Madryt.

Tych, co kopią w lidze polskiej, nie trzeba przekonywać, że problemem nie jest błąd w systemie, ale sam system. Dla dziennikarzy nie był on przyjazny od pierwszego rozdania koncesji, od likwidacji RSW Prasa-Książka-Ruch i świadomego kasowania przez instytucje państwa polskiego wszystkich niezależnych projektów prasowych. Poza „Gazetą Wyborczą”.

Ale jest i inna kwestia. Michał Karnowski podczas ubiegłorocznej debaty o kondycji dziennikarstwa (zorganizowanej przez SDP) postawił tezę, że w tym zawodzie z założenia nie ma szans na poważną kasę. Zwłaszcza w mediach papierowych. Teza chyba słuszna, nie tylko w kryzysie. „Wyborcza” w latach 90. czy „Der Dziennik” dekadę później - to były wyjątki, a nie reguła. W innych miejscach i w każdym czasie dziennikarz prządł i przędzie cienko.

>>> Michał Olszewski: dziennikarze prasowi - kiedyś uprzywilejowani, teraz Judymowie

Rozróżnienie: „nie jestem dziennikarzem - pracuję jako dziennikarz” być może zabrzmiałoby inaczej, gdyby autor do tej nadbudowy dobrał inną bazę. Na przykład ogólną tendencję cywilizacyjną, w której ludzie uciekają od konsekwencji życiowych wyborów. Albo naturalną w kryzysie postawę: „Kiedy szukam pracy? Zawsze!”. Teraz pracuję jako dziennikarz, ale jestem otwarty na inne propozycje. Albo stawianie na „personal branding” (nie jestem dziennikarzem - jestem Wojtek Staszewski). Niestety, zamiast tego mamy nieśmiertelne „byt określa świadomość”.

Rynek mediów jest chory. Staszewski twierdzi, że nie jest to wina ani Tuska, ani Kaczyńskiego, ani nawet zarządu jego macierzystego Realu Madryt. Moim zdaniem to wina wyżej wymienionych i jeszcze paru instytucji. W dodatku do uzdrawiania sytuacji żadna z nich się specjalnie nie pali, bo chyba wszystkie pokładają w tej chorobie jakieś swoje nadzieje. Jedyne impulsy, pomysły, inicjatywy wychodzą… od dziennikarzy. To oni piszą projekty, zakładają firmy, otwierają nowe pisma i stacje telewizyjne. Dlatego moim skromnym zdaniem nie jest żadnym obciachem następująca autodeklaracja:
Jestem dziennikarzem. Mimo wieloletnich starań licznych instytucji oraz osób prywatnych wciąż pracuję jako dziennikarz. I tej wersji będę się trzymał. Bo czegoś w życiu trzeba się trzymać.

>>> Wojciech Staszewski: nie jestem dziennikarzem, zmiany w prasie są błędne



Piotr Legutko, dziennikarz działu krajowego „Gościa Niedzielnego”, publicysta „W Sieci”

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w serwisie SDP

Dołącz do dyskusji: Piotr Legutko: Jestem dziennikarzem i będę się tego trzymał (polemika ze Staszewskim)

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Neo
Błąd w matrixie polegał na tym, że w czasach medialnej prosperity nieźle prosperowali Staszewski, Olszewski, Legutko i jeszcze kilku innych. System polegał na tym, że oni byli wielkimi dziennikarzami z kasą, przywilejami, sponsorowanymi wyjazdami lub takimi opłacanymi przez redakcję, a na nich pracowały zastępy studenciaków chcących się wykazać i dostać do redakcji, a także pełno mniejszych szcześciarzy na umowy o dzieło, których honoraria zmniejszano wedle uznania redaktora, a nie według wkładu pracy i jakości. Teraz studentów coraz mniej, z honorariów już nie ma co ścinać, więc krysys doknął ścisłe grono uprzywilejowanych i elita się skarży, że nie ma na kawior. Taki system panowała w Gazecie, w Rzeczpospolitej, a następnie Uważam Rze, Wprost, nie wspominając o telewizji.
odpowiedź
User
Victime
PIotrze Legutko, Ty jesteś sługusem prawicowej siuchty a gdy pojawiles sie wiosną 2006 roku w TVP, wykonywałes swoimi łapami robotę zamiatainia inaczej myslacych niczym stalinowcy w latach 50. tych dokladnie taka samo. Tylko pod scianke ześ z koleżka Mietkowskim nie stawiał na Placu Powstanców. Nie opowiadaj bajduł, człowieczyno. Powinienes sie wstydzic tego okresu a pewnie sie nie wstydzisz i hanba bedzie cie przesladowac do ostaniej chwili..
odpowiedź
User
Elem
Żeby wszystko było jasne: DLA MNIE KASA W GAZECIE WYBRANEJ MA BYĆ!!! Bo jak nie, to sobie przypomnę to i owo o autorytetach takich jak literat Szczypiorski albo ksiądz patriota Maliński. I zacznę opowiadać na prawo i lewo. To pisałem ja - "elem". Mówi wam to coś?
odpowiedź