SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Agent Elvis” czy „BoJack Horseman”? Animacje dla dorosłych od Netfliksa

Netflix wyprodukował następny serial animowany dla dorosłych, który może zachwycić widownię. Tym razem jest to „Agent Elvis”, przewrotna i bezkompromisowa opowieść o tym, co by było, gdyby Elvis Presley w czasie wolnym ratował świat przed zagładą. Platforma streamingowa po raz kolejny bawi się animacją, żeby pokazać, jaki wielki potencjał tkwi w tym gatunku. Czy to przyszłość streamingu? Zapytaliśmy badaczkę popkultury, dr Magdalenę Bałagę.

Od zakończenia „BoJacka Horsemana” minęły już trzy lata, a Netflix wciąż szuka jego następcy. Produkcja „Tuca i Bertie” mimo pokładanych w niej nadziei, nie zapełniła luki po wyrazistym antybohaterze. Nie jest to łatwe, BoJack był jedyny w swoim rodzaju – śmiały, bezkompromisowy, pozbawiony skrupułów i hamulców moralnych, a równocześnie depresyjny i skłonny do gorzkiej autorefleksji. Taki bohater mógł mówić i robić co chciał, ponieważ nie czuł żadnych ograniczeń społecznych. Dlaczego tak bardzo lubimy niegrzecznych bohaterów? Zapytaliśmy o to badaczkę popkultury i literaturoznawczynię, dr Magdalenę Bałagę.

- Seriale animowane dla dorosłych słyną głównie ze swojej bezkompromisowości w podejmowaniu kontrowersyjnych tematów. Ostatnimi czasy jest to jednak bardzo istotny wyróżnik tych produkcji. Trudno nie dostrzec, że miniona dekada to czas, w którym regułą było przestrzeganie niepisanych zasad poprawności politycznej; tendencja ta przejawia się choćby w sposobie kompletowania obsady seriali w taki sposób, by dobrze odzwierciedlać zróżnicowane społeczeństwo, m.in. pod względem rasowym, klasowym czy też orientacji seksualnej. Paradoksalnie, choć najnowsze seriale fabularne zdają się przełamywać tabu przy pomocy coraz bardziej radykalnych działań, to zazwyczaj się one konstruowane właśnie wedle zasad politycznej poprawności – a jej esencją jest przekonanie, że język dominującej kultury nie może urazić słabszych. Zupełnie inaczej rzecz ma się w serialach animowanych dla dorosłych, w których wypowiedzi bohaterów są często postrzegane jako antysemickie, rasistowskie czy seksistowskie – tu nierzadko twórcy nie mają żadnych zahamowań. Być może dlatego, że dystans, jaki tworzy animacja, zdaje się zwiększać tolerancję widzów na komentowanie w kontrowersyjny sposób takich spraw jak aborcja, eutanazja, seksualność człowieka – wyjaśnia ekspertka.

Niepoprawni politycznie

BoJack Horseman nie jest poprawny politycznie, co w serialu fabularnym nie byłoby mile widziane. Chyba że jego akcja toczyłaby się w latach 60., a BoJackiem byłby Don Draper  („Mad Men”). Jednak współcześnie trudno wyobrazić sobie, że taki bohater zyskałby przychylność w czasach emancypacji. W jakimś sensie podobny do BoJacka był Hank Moody („Californication”) z czasem irytując widownię brakiem dojrzałości i konsekwencji. Po siedmiu sezonach część widzów miała ochotę potrząsnąć nim i zmusić do dokonania ostatecznych wyborów – rodzina, czy życie bon vivanta. Czy seriale fabularne muszą bardziej dbać o linię poprawności politycznej niż animacje?

- Dość przypomnieć, że w „Miasteczku South Park” wprowadzono postać Dyrektora PC, będącego personifikacją politycznej poprawności. Mężczyzna ten okazuje się manipulatorem, stosującym fizyczną przemoc wobec każdego, kto tylko przejawia najmniejsze przejawy nietolerancji w stosunku do kogokolwiek. Choć w tym akurat serialu zawsze atakowano zarówno konserwatywne, jak i liberalne wartości, to trudno nie dostrzec niechęci twórców do lewicy tożsamościowej i jej obsesji na punkcie politycznej poprawności – przypomina badaczka popkultury.

Antybohaterowie animacji

BoJack wydaje się świetnym kompanem do kieliszka, na weekendowy wypad, a nawet do wspólnego binge watchingu. Codzienne życie z takim bohaterem jawi się jako koszmar, chociaż Todd Chavez jakoś sobie z tym radził. Z kolei agent Elvis jest super zorganizowanym zadaniowcem, który znajdzie wyjście z każdej opresji. A później jeszcze pięknie zaśpiewa. Elvis z głosem Matthew McConaugheya ma szansę przygarnąć sieroty po BoJacku. Dlaczego tak wyraziści (anty)bohaterowie przyciągają naszą uwagę w animacjach?

- Choć seriale fabularne przyzwyczaiły współczesnych widzów do obecności antybohaterów, którzy stali się ulubioną figurą telewizyjną, to najciekawsze reprezentacje tego typu postaci odnaleźć można właśnie w serialach animowanych. To dlatego wśród najpopularniejszych (anty)bohaterów wskazać można niespełnionych celebrytów („BoJack Horseman”), gardzącego wszystkim i wszystkimi bezczelnego naukowca-geniusza („Rick i Morty”) oraz sfrustrowanych rodziców („Nie ma jak w rodzinie”, „American Dad”). Rzecz bowiem w tym, że wielkim tematem seriali animowanych powstałych w ostatnich latach jest właśnie życiowe niespełnienie. Częściej jednak animacje traktują o jak najbardziej autodestrukcyjnych zachowaniach, wynikających z depresji i frustracji, tyle że podanych w formie absurdalnej komedii – w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi dr Magdalena Bałaga.

Czy chcemy być jak BoJack, albo agent Elvis? Pragnienie „bycia kimś” motywuje nas do oglądania takich postaci? Czy chodzi głównie o możliwość identyfikacji z problemem bohatera?

- Nieprzypadkowo jedną z najczęściej oglądanych produkcji (nie tylko animowanych) na Netfliksie okazał się „BoJack Horseman”. To współczesna opowieść o schemacie myślenia definiującym satysfakcjonujące życie, w którym istnieje tylko alternatywa rozłączna „bycia kimś” lub „bycia nikim”. Większość tragikomicznych zachowań głównego bohatera wynika bowiem z jego lęku przed uznaniem za kogoś przeciętnego i pozbawionego właściwości. Podczas gdy BoJack raczej prokrastynuje, niż działa, to jego walczący z licznymi traumami znajomi uciekają w pracoholizm, terapie, lub starają się „po prostu o tym wszystkim nie myśleć, bo inaczej nie zrobiliby żadnego kroku do przodu” – podkreśla ekspertka.

Co dalej?

Czy po „BoJacku...” twórcy animacji mogą nas jeszcze czymś zaskoczyć? „Agent Elvis” bardzo się stara i jest niezły, ale czy ma szansę powtórzyć sukces „BoJacka Horsemana”?

- Wydaje mi się, że trudno mówić o wyczerpaniu formuły animowanych seriali dla dorosłych. A takie słowa padały, chociażby w odniesieniu do „Miasteczka South Park”, któremu zarzucano nachalny dydaktyzm, albo kolejnym produkcjom Setha McFarlene'a, które nie powtórzyły sukcesu „Głowy Rodziny”. Jednak wyczulenie na przemiany kulturowe współczesnego świata oraz możliwość zrealizowania niemal każdej wizji artystycznej za pomocą animacji, sprawiły, że ostatnia dekada bez wątpienia przyniosła nie tylko wiele interesujących premier, ale również kontynuację pomysłów znanych z lat dziewięćdziesiątych – podsumowuje dr Magdalena Bałaga.

Netflix ma globalnie 230 mln subskrybentów

Netflix nie podaje, ilu użytkowników ma w Polsce. Z danych Mediapanel wynika, że platforma, jako strona www oraz aplikacja na urządzenia mobilne i smart tv, przyciągnęła 12,92 mln polskich internautów, z których każdy spędził tam średnio 7 godzin, 10 minut i 47 sekund. Zasięg platformy wyniósł 43,55 proc.

W IV kwartale 2022 r. liczba subskrybentów Netfliksa urosła o 7,66 mln do 230,75 mln. Natomiast wzrost przychodów wyhamował do 1,9 proc., a zysk netto skurczył się z 607 do 55 mln dolarów. Współzałożyciel platformy Reed Hastings z funkcji jednego z szefów platformy przeszedł do jej rady dyrektorów.

Seriale animowane „BoJack Horseman” i „Agent Elvis” dostępne są na platformie Netflix.

Dołącz do dyskusji: „Agent Elvis” czy „BoJack Horseman”? Animacje dla dorosłych od Netfliksa

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
MCMLXXXV
Szczerze, to seriale animowane były dla mnie od zawsze czymś znacznie bardziej atrakcyjnym niż seriale gdzie grali prawdziwi aktorzy. Zresztą mimo że mam prawie 38 lat, to animację stawiam wyżej niż grę aktorów. Może byłem zawsze taki dziecinny, że nigdy nie wyrosłem z zamiłowania do animacji.
odpowiedź
User
MM
Szczerze, to seriale animowane były dla mnie od zawsze czymś znacznie bardziej atrakcyjnym niż seriale gdzie grali prawdziwi aktorzy. Zresztą mimo że mam prawie 38 lat, to animację stawiam wyżej niż grę aktorów. Może byłem zawsze taki dziecinny, że nigdy nie wyrosłem z zamiłowania do animacji.
Nie ma w tym nic dziecinnego. Każdy ma prawo oglądać to, co mu odpowiada. Animacje niejednokrotnie dowiodły, że potrafią opowiadać trudne historie.
odpowiedź
User
MCMLXXXV
Nie ma w tym nic dziecinnego. Każdy ma prawo oglądać to, co mu odpowiada. Animacje niejednokrotnie dowiodły, że potrafią opowiadać trudne historie.

I dlatego kiedy byłem nastolatkiem na przełomie wieków, młodzieżowe seriale z aktorami wydawały mi się czymś bardzo nieatrakcyjnym w odróżnieniu od produkcji animowanych. I tak mi zostało. W produkcjach animowanych interesuje mnie przede wszystkim strona wizualna, gdyż mam Zespół Aspergera i związane jest z tym myślenie obrazami. Mówiąc inaczej, osoby ze Spektrum są wzrokowcami i w produkcjach animowanych cenią sobie tylko to co odbierają przez zmysł wzroku.
odpowiedź