SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Kruk. Szepty słychać po zmroku” mierzy wyżej niż „Belfer” i ma potencjał na bycie hitem (opinie)

Historia Adama Kruka jest intrygująca i zasiewa w umyśle widza ziarno niepewności: czy wszystko, co oglądamy na ekranie dzieje się naprawdę? W scenariuszu widać inspiracje mrocznymi skandynawskimi i francuskimi produkcjami. Mocną stroną jest obsada aktorska i reżyseria, a słabszą - udźwiękowienie - nowy serial Canal+ pt. „Kruk. Szepty słychać po zmroku” oceniają Kaja Szafrańska, Dawid Muszyński i Wojciech Krzyżaniak.

Michał Żurawski i Cezary Łukaszewicz, fot. ©Olaf Tryzna CANAL+Michał Żurawski i Cezary Łukaszewicz, fot. ©Olaf Tryzna CANAL+

Fabuła oryginalnej produkcji Canal+ „Kruk. Szepty słychać po zmroku” skupia się na śledztwie w sprawie porwania nastoletniego chłopca. Prowadzi je Adam Kruk, inspektor łódzkiego wydziału kryminalnego, który zostaje oddelegowany do Białegostoku. W obsadzie znaleźli się m.in. Michał Żurawski, Cezary Łukaszewicz i Anna Nehrebecka. Pomysłodawcą i scenarzystą serialu jest Jakub Korolczuk, a za produkcję odpowiadają Piotr Dzięcioł (producent nagrodzonego Oscarem filmu „Ida”) oraz Łukasz Dzięcioł z Opus TV. Premierowe odcinki w Canal+ można oglądać w każdą niedzielę o godz. 21.30.

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl redaktor naczelny serwisu Naekranie.pl Dawid Muszyński ocenia, że historia Adama Kruka jest intrygująca i od razu zasiewa w umyśle widza ziarno niepewności: czy wszystko, co oglądamy na ekranie dzieje się naprawdę? ile z tego to rzeczywistość, a ile produkt umysłu głównego bohatera wywołany lekami, które przyjmuje?

- Do tego mocne otwarcie, do którego pierwszy odcinek w ogóle nie nawiązuje. Takie budowanie napięcia. Widz czeka gdy tytułowy Kruk zajmie się morderstwem, które jeszcze się nawet nie wydarzyło, ale my już o nim wiemy. Do tego dochodzi jeszcze prywatna tragedia bohatera. Jedyny problem z tą fabułą jest taki, że jak ktoś dołączy do niej np. w trzecim odcinku to już nie będzie wiedział, co się dzieje. To jest produkcja, którą należy oglądać od początku - zwraca uwagę Dawid Muszyński.

Kaja Szafrańska, dziennikarka i autorka bloga Jakbyniepaczec, podkreśla, że ocena nowej produkcji Canal+ w dużym stopniu zależy od tego czy patrzy się na ten serial przez pryzmat polskich produkcji serialowych, czy całej oferty, w tym zagranicznej, z jaką ma do czynienia polski widz. - W tym pierwszym przypadku jest nieźle, w drugim serial wypada nieco słabiej, plasując się w średniej, bo wiele już tego typu produkcji powstało. Uwagę zwracają świetne zdjęcia. To zdecydowanie najmocniejszy element serialu - tłumaczy Kaja Szafrańska.

- Serial ma potencjał, i wierzę, że będzie to ciekawa i ciekawie opowiedziana historia, ale jeśli miałbym kierować się tylko oglądem pilotowego odcinka, to nie oglądałbym dalej. Na szczęście mam w sobie wiarę i nadzieję. No i mam zaufanie - przynajmniej na razie - do reżysera. Widać mocne inspiracje mrocznymi skandynawskimi i francuskimi produkcjami, i to jest bardzo słuszna droga - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Wojciech Krzyżaniak, dziennikarz Onetu i autor bloga wTelewizji.pl.

W ocenie Wojciecha Krzyżaniaka, twórcy „Kruka” w staraniach o wyjątkowość i oryginalność produkcji „trochę się zapomnieli i za bardzo komplikują”. - Po pierwsze, chyba można było prędzej zainteresować widza historią, w którą scenariusz ma wciągnąć. Tak długie tłumaczenie nam, że pan policjant Kruk ma problemy i na czym one polegają, można było skrócić i uprościć. Ale największy kłopot to dźwięk. Właściwie nie tyle dźwięk, co możliwości rozumienia dialogów - ocenia. - Michał Żurawski jest świetnym aktorem, ale i on i reżyser zapominają, że mruczenie pod nosem też można zagrać, a nie naprawdę mruczeć i pojękiwać. To jest jedno z zadań aktorskich, i ważne zadanie reżysera, żebyśmy mogli skupić się na serialu, a nie z trudem wyławiać słowa. Zresztą to jest znacznie szerszy problem, o którym niedawno napisałem na swoim blogu - podkreśla.

Pod względem aktorskim i reżyserskim blogerka Jakbyniepaczec nie ma serialowi nic do zarzucenia. - Pieprzyca to sprawny reżyser, który już nie raz pokazał swoje umiejętności. Nie jest jednak idealnie. Na poziomie relacji głównego bohatera z jego przyjacielem pojawia się nienaturalność, na co zwróciło uwagę wielu widzów. To istotny wątek fabularny i uważam, że można było przedstawić to inaczej - opisuje Kaja Szafrańska. - Obsada jest mocną stroną. Bardzo cieszę się z obecności w niej pani Anny Nehrebeckiej, dobrze wróży gra pana Schejbala, a pan Żurawski, jeśli nie zagra się na śmierć pojękując, też zrobi swoje - ocenia Wojciech Krzyżaniak.

Nieco inaczej na duet Żurawski-Łukaszewicz patrzy Dawid Muszyński. - Jestem bardzo zadowolony z ich współpracy. Panowie świetnie się na ekranie uzupełniają. Czuć pomiędzy nimi iskrzące emocje przez, co ich kłótnie i rozmowy przykuwają uwagę widzów - wskazuje redaktor naczelny Naekranie.pl. - Bardzo fajnym pomysłem jest też sięgnięcie po jeszcze nie wyeksploatowanego Mariusza Jakusa, którego pamiętam z roli Rafalskiego w „Fali zbrodni” Polsatu. Po tym co na razie zobaczyłem nie ma w tej produkcji aktora, który nie pasowałby do powierzonej mu roli. Jednak na ostateczny werdykt trzeba poczekać do szóstego odcinka. Wtedy się okaże, czy każdy udźwignął ciężar swojej postaci - podsumowuje.

Jako mocne strony oryginalnej produkcji Canal+ Kaja Szafrańska wymienia montaż, zdjęcia i koloryzację. - Gorzej z udźwiękowieniem, na które narzekało wielu widzów po emisji pierwszego odcinka. To ważne, szczególnie, że bohaterowie posługują się potoczną mową, a fabuła jest na tyle złożona, że dialogi mają kluczowe znaczenie dla jej zrozumienia - argumentuje Szafrańska. - Nie zgadzam się natomiast z pojawiającymi się w mediach zarzutami, że „Kruk” rozwija się zbyt wolno - taka już jego specyfika. To, co odróżnia go od „Belfra” to wielowątkowość i mroczny klimat. Pod tym względem serial celuje w nieco bardziej wymagającego widza, przez co nie ma takiego potencjału komercyjnego jak jego poprzednik - zaznacza.

Dawid Muszyński przypomina, że nadawca Canal+ zaczął inwestować w jakość 4K, a serial „Kruk. Szepty słychać po zmroku” jest pierwszą produkcją, która powstała w tym standardzie obrazu. - Szkoda, że równie pieczołowicie nie zaopiekowano się stroną dźwiękową serialu. Część dialogów jest niezrozumiała i to nie z winy aktorów, a raczej dźwiękowców, którzy nie zadbali o to by wszystkie kwestie były na równi nagrane - dodaje.

Naczelny Naekranie.pl zwraca też uwagę na krajobrazy Podlasia w obiektywie Jana Holoubka, które jako tło wydarzeń jawi się jako mroczne, niebezpieczne, ale i fascynujące miejsce. - Pod względem wizualnym „Kruk” prezentuje się znakomicie. Bardzo dobrą robotę wykonał zespół od poszukiwań lokalizacji, które klimatem pasowałyby do opowieści. To wszytko tutaj gra - uważa dziennikarz.

Nasi rozmówcy są podzieleni w ocenie czołówki, która w metaforyczny sposób uwypukla ogrom problemów, z jakimi mierzy się główny protagonista. Przedstawia ona zamglone podlaskie krajobrazy oraz Adama Kruka, który krzycząc próbuje wydostać się spod gumowej płachty. - Czołówka mnie jakoś nie zachwyciła. Widzę w niej mocną inspirację „True Detective”. Jest dobra, ale nie zapada w pamięć na dłużej. Muzycznego motywu kompletnie nie pamiętam - zaznacza Muszyński. - Jest klimatyczna i warto docenić próbę stworzenia czegoś oryginalnego - kontruje Szafrańska.

Czy „Kruk. Szepty słychać po zmroku” będzie hitem serialowym tej wiosny? - „Kruk” to ambitny serial, który wyraźnie mierzy wyżej niż „Belfer”. Problem w tym, że twórcy nie do końca potrafili się zdecydować do jakiego typu widza chcą ze swoją produkcją trafić i to może być największa przeszkoda w osiągnięciu sukcesu komercyjnego. „Belfer” promowany był jako serial dla młodych i ta strategia się opłaciła. „Kruk” promowany jest jako serial przełomowy i być może dla widowni nieobytej ze współczesnym serialem, przyzwyczajonej do produkcji TVN czy Polsatu, taki będzie. Widz bardziej obeznany, który na co dzień ogląda produkcje zza oceanu czy z Wielkiej Brytanii szybko przejrzy fabularne pułapki zastawione przez scenarzystów, bo „to już było”, przez co serial nie zrobi na nim zamierzonego przez twórców wrażenia - podsumowuje Kaja Szafrańska.

- Na pewno nie będzie to sukces na miarę pierwszego sezonu „Belfra”. Od tego czasu w rodzimej telewizji pojawia się coraz więcej ciekawych seriali naszej produkcji, które dorównują tym zachodnim. „Kruk” wpisuje się w ten trend. Jest bardzo dobrze napisany. Intryga w dwóch pierwszych odcinkach wciąga widza i wzmaga w nim apetyt na więcej. Maciej Pieprzyca jest niezwykłej klasy fachowcem dlatego jestem spokojny o poziom finału tej produkcji. Mam jednak nadzieję, że C+ potrzyma decyzję, że jest to zamknięta opowieść i nie będzie na siłę starał się jej kontynuować - ocenia Dawid Muszyński.

- Serial potencjał ma nawet duży. Czy na bycie przebojem? Na miarę kodowanej telewizji na pewno, ale chyba nie przejdzie do historii naszej telewizji. Nie jest to format, jak „Krew z krwi”, który równie dobrze może sobie radzić w telewizji otwartej, dla tzw. szerokiej widowni. Ale ma klimat i w tle tajemnicę, która zwykle sprawdza się jako wabik - podkreśla Wojciech Krzyżaniak.

Premierowy odcinek serialu w Canal+ obejrzało średnio 202 tys. osób, co przełożyło się to na 1,40 proc. udziału stacji w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów, 2,12 proc. w grupie komercyjnej 16-49 oraz 1,66 proc. w grupie 16-59. Podczas premiery stacja była odkodowana u większości operatorów płatnej telewizji.

Dołącz do dyskusji: „Kruk. Szepty słychać po zmroku” mierzy wyżej niż „Belfer” i ma potencjał na bycie hitem (opinie)

36 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
.
Nie ma to jak dobra reklama... tylko nie zróbcie z tego 489007 odcinkowego tasienca
odpowiedź
User
pavv
Poziom dźwięku przy dialogach zawsze był problemem polskich filmów. Jest to efekt tego, że dźwiękowcy mają na łbach słuchawki i słyszą wszystko, a człowiek z pirdzikowatych głośników w TV niewiele już słyszy!
odpowiedź
User
Widz
Strasznie to wydumane. Dialogi bolą niestety. Szkoda, bo produkcja duża i zdjęcia dobre
odpowiedź