SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Spór „Do Rzeczy” i „W Sieci”. Ziemkiewicz: michnikowskie metody Mazurka, Zaremby i Skwiecińskiego

Narastają animozje między czołowymi publicystami tygodników „Do Rzeczy” i „W Sieci” dotyczące głównie publikacji historycznych tego pierwszego i związanych z nim Rafała Ziemkiewicza i Piotra Zychowicza. - Panów Karnowskich, Zarembę, Wencla, Mazurka i paru innych po prostu, że użyję języka kolejowego, popendoliło - uważa Ziemkiewicz.

Rafał Ziemkiewicz (fot. „Do Rzeczy”) i Piotr Skwieciński (fot. „W Sieci”)Rafał Ziemkiewicz (fot. „Do Rzeczy”) i Piotr Skwieciński (fot. „W Sieci”)

Spór publicystów „Do Rzeczy” i „W Sieci” wybuchł w drugiej połowie września, kiedy ten pierwszy tygodnik opublikował dokumenty - opracowane przez współpracujących z nim historyków Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego - wskazujące, że prof. Witold Kieżun, znany ekonomista, w czasie II wojny światowej żołnierz Armii Krajowej i uczestnik Powstania Warszawskiego, w latach 70. współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i przyczynił się m.in. do rozpracowania prof. Wiesława Chrzanowskiego.

- Nikt nie może kwestionować jego bohaterstwa wojennego i powojennego cierpienia. Trudno być jednak obojętnym na słowa, które można odebrać jako intelektualny szantaż, a za taki odbieramy zapewnienie, wyrażone ex cathedra w laudacji, o „busoli moralnej”, jaką w całej swojej późniejszej drodze miał się kierować Kieżun - stwierdzili Cenckiewicz i Woyciechowski. - Po rozmowie z historykami, Sławomirem Cenckiewiczem i Piotrem Woyciechowskim, nie miałem wątpliwości, że odkryte przez nich i zbadane dokumenty przekazują całkiem inny obraz rzeczywistości niż ten, do którego przywykłem. Jeśli dokonane przez nich ustalenia są prawdziwe, to nie sposób uniknąć wniosku, że prof. Kieżun uwikłał się w ten rodzaj działalności, który musi zostać potępiony - napisał we wstępniaku w tamtym numerze „W Sieci” Paweł Lisicki, redaktor naczelny pisma.

>>> Przeglądaj wszystkie okładki „Do Rzeczy” w naszym dziale Jedynki

Publikację skrytykowali czołowi dziennikarze „W Sieci”, na którego okładce prof. Kieżun znalazł się w sierpniu jako powstaniec warszawski. Tydzień po tekście „Do Rzeczy” we „W Sieci” opublikowano wywiad z naukowcem przeprowadzony przez Piotra Zarembę, Piotra Skwiecińskigo i Michała Karnowskiego. Prof. Kieżun stwierdził, że SB miała jego teczkę, ponieważ sam był inwigilowany, m.in. dlatego że pisał dla administracji rządowej USA opracowania dotyczące sytuacji gospodarczej Polski i innych krajów socjalistycznych. W efekcie podejrzewano, że jest agentem CIA i SB wielokrotnie wzywała go na przesłuchania. Stwierdził też, że jest obiektem „niezwykle dociekliwych, nieufnych i niestety wyraźnie nieżyczliwych badań oraz oskarżeń panów Woyciechowskiego i Cenckiewicza”, a doniesienia o tym, jakoby wziął udział w rozpracowaniu prof. Chrzanowskiego, określił jako bujdę.

Z kolei według historyka Piotra Gontarczyka publikacja „Do Rzeczy” była reakcją na krytykowanie przez prof. Kieżuna publicystyki czołowych dziennikarzy tego tygodnika dotyczącej II wojny światowej. - Rzeczywiście, prof. Kieżun wielokrotnie publiczne wypowiada się ostro. Jego krytyka dotyczyła między innymi wymierzonej w Powstanie Warszawskie publicystyki dwóch autorów „Do Rzeczy”: Piotra Zychowicza i Rafała Ziemkiewicza. Ostro o Powstaniu i entuzjastycznie o twórczości obu „Panów Z” pisywał wcześniej dziś ujawniający sprawę TW „Tamiza” Sławomir Cenckiewicz - stwierdził Gontarczyk na łamach serwisu wPolityce.pl. - Osobiście bardzo dziwię się Pawłowi Lisickiemu, bo jest wytrawnym dziennikarzem. Jak on nie zauważył tej dwuznaczności sytuacji? Myślę, że dla czystości sprawy taki tekst o prof. Kieżunie mógł ukazać się wszędzie, tylko nie w „Do Rzeczy”. Skoro jednak się ukazał, ktoś może zacząć podejrzewać, że tu nie chodzi bynajmniej o czystość życia publicznego, lecz o rewanż za wcześniejszą krytykę Profesora Kieżuna pod adresem „historycznych rewizjonistów” - dodał.

- Kierownictwo tygodnika „Do Rzeczy”, tak zawsze podobno ceniące sobie powściągliwość i faktograficzną wiarygodność, patronowało w tym przypadku egzekucji. To nie są czasy wojny, kiedy trzeba strzelać do kogoś na ulicy, bo nie ma czasu i warunków aby zapewnić sposobność godziwej obrony - ocenił na wPolityce.pl Piotr Zaremba. I wysunął podobną tezę co do powodu, dla którego został zaatakowany prof. Kieżun: „Poważył się mocno krytykować poglądy wielu autorów „Do Rzeczy”, w tej liczbie Cenckiewicza, na temat Powstania Warszawskiego. Doczekał się kontry bardzo szybkiej i bardzo bolesnej. Gdyby się w tej sprawie nie wychylił, prawdopodobnie żyłby sobie fetowany za swoje, dla mnie czasem słuszne, a czasem dyskusyjne, poglądy na transformację III RP”.

>>> Przeglądaj wszystkie okładki „W Sieci”

Druga część tego sporu jest związana z wydanymi niedawno książkami publicystów „Do Rzeczy” - „Jakie piękne samobójstwo” Rafała Ziemkiewicza oraz „Pakt Ribbentrop-Beck czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki” Piotra Zychowicza” - krytykującymi postawę polskich władz przed i w trakcie drugiej wojny światowej.

Już we wrześniu tezy z obu publikacji zdecydowanie skrytykował Piotr Zaremba, oceniając na łamach „W Sieci”, że są zupełnie absurdalne i nie służą one polskiemu interesowi narodowemu. - Kto chce uwierzyć, że istniały zawsze gdzieś w kosmosie rozwiązania idylliczne, a jeśli Polacy ich nie znajdowali, to z powodu głupoty paru frajerów na ich czele. To wizja bardziej fantastyczna niż jakakolwiek wersja mitologii, na którą Polacy chorowali. Opowieść o Polsce jako Chrystusie narodów to na tym tle poważna realistyczna rozprawka - napisał o książkach - jak to określił - „dwóch panów Z.”.

W połowie października Ziemkiewicz i Zaremba dyskutowali na ten temat w ramach debaty zorganizowanej przez Fundację Republikańską.

 

Z kolei dwa tygodnie temu publicysta „W Sieci” Piotr Skwieciński na łamach „Plusa Minusa”, weekendowego wydania „Rzeczpospolitej”, zaliczył Rafała Ziemkiewicza do grona rewizjonistów historycznych. - Polscy rewizjoniści przejawiają silną chęć zepsucia Polakom ich historii. Zabrania im poczucia dumy. Chcą się zemścić na narodzie za brak odpowiedniego stopnia antykomunistycznego radykalizmu - stwierdził, już w tytule podkreślając: „Nie chodzi o prawdę”.

Podobną opinię w ostatnim numerze „W Sieci” wyraził Wojciech Wencel. - Ziemkiewicz et consortes wprowadzają w życie projekt polityczny, który jest dla Polski skrajnie niebezpieczny. Wywabiając z narodowej flagi czerwoną barwę, gaszą ducha, niszczą wolę, tłumią gotowość do walki. A przy okazji usuwają krwawe plamy po męczennikach i krew Zbawiciela, która nadaje sens naszej historii - ocenił publicystykę historyczną swoich oponentów. - Jeszcze kilka litrów odplamiacza i zostanie im w rękach biała szmata. Nie jako symbol niewinności, lecz jako hańbiący wszystkich Polaków znak kapitulacji - dodał.

 

Na te zarzuty Rafał Ziemkiewicz odpowiedział w tekście zamieszczonym w bieżącym wydaniu „Plusa Minusa” oraz w felietonie na stronie internetowej „Do Rzeczy”. Artykuł Skwiecińskiego określił jako paszkwil świadczący o „upadku i autora, i jego środowiska, które przedstawiając się jako ‘odważna młoda Polska’, walczy od niejakiego czasu o rząd dusz nad prawą stroną debaty publicznej”. Publicysta nawiązał tym samym do hasła „Odważny tygodnik młodej Polski” obecnego do niedawna w winiecie „W Sieci” (zastąpił je slogan: „Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce”).

Według Ziemkiewicza to środowisko prowadzi dyskurs wykluczenia. - Celem publicystyki uprawianej ostatnimi czasy przez Skwiecińskiego - ale też przez innych, zwłaszcza Piotra Zarembę czy Wojciecha Wencla - nie jest obrona czy promowanie idei, udowodnienie jakichś tez czy opisanie czegokolwiek, ale odebranie atakowanemu dobrego imienia i wiarygodności. Zamiast przedstawiać racje, skupia się takie pisanie na demaskowaniu. Zamiast na argumentach bazuje na insynuacjach, epitetach i budowaniu negatywnych skojarzeń przy użyciu manipulacji i fałszu - stwierdził publicysta w „Plusie Minusie”.

W tekście na stronie „Do Rzeczy” opisał, jak mogą wyglądać takie insynuacje pod jego adresem. - Dwaj panowie Z. i pan C., pod dyktando zza grobu członka PZPR Wieczorkiewicza, niszczą polskość nie przypadkiem, ale po to, by otworzyć drogę nowej sile politycznej, z pozoru radykalnej, w istocie zaś łże-radykalnej. Przecież Ziemkiewicz był na zjeździe i u narodowców, i u korwinistów. I był na grillu u Giertycha. A Giertych wkrótce potem razem z Komoruskim kładł kwiaty pod pomnikiem Dmowskiego. A zaprzyjaźniony z Giertychem i Komoruskim Sikorski pochwalił „Jakie Piękne Samobójstwo” na Twitterze, podobnie jak chwalił kiedyś artykuł Ziemkiewicza w „Rzeczpospolitej”, gdy ten napisał, że Polska jest dziś w niemieckiej strefie wpływów i musi uwzględniać to w swojej polityce zagranicznej. A potem Putin zajął Krym, co pochwalił Korwin, a „Falanga”, czyli też narodowcy, urządziła pod rosyjską ambasadą pikietę z poparciem. A jeśli przypomnieć sobie, jak proputinowską politykę prowadzą  Niemcy, to już chyba nie trzeba wyjaśniać, dlaczego Ziemkiewicz z Zychowiczem namawiają do sojuszu z Hitlerem! Może chce ktoś powiedzieć, że to wszystko przypadki?! - stwierdził.

- Proszę nie próbować im tłumaczyć w ogóle niczego, bo to tylko będzie wskazywać, że tłumaczący też jest w spisku. Panów Karnowskich, Zarembę, Wencla, Mazurka i paru innych po prostu, że użyję języka kolejowego, popendoliło. Kompletnie popendoliło - dodał.

Ziemkiewiczowi taka publicystyka skojarzyła się z metodami „Gazety Wyborczej”, które skrytykował w opublikowanej w wydanej w 2006 roku książce „Michnikowszczyzna. Zapis choroby”. Polegają one w skrócie na tym - jak to określa publicysta „Do Rzeczy” - „aby przekonać targetowego odbiorcę, że tak okropnych dzieł po prostu nie powinien brać do ręki., całkowicie polegając na wiedzy, jaką otrzymał od swych autorytetów”.

- Całe towarzystwo pisowskich „luksemburczyków” (tak nazywam tę frakcję od miejsca rejestracji licznych spółek stanowiących jej materialne zaplecze) od paru miesięcy przejawia objawy narastającej obsesji na punkcie moim i Piotra Zychowicza. Piszę o obsesji, bo daleko wykracza to poza zwykłą polemikę z odmiennym punktem widzenia ani nawet poza nie przebierającą w środkach walkę z konkurencją. Dyskredytowanie „dwóch panów Z.” wszelkimi dostępnymi środkami stało się jednym z pryncypiów luksemburskiej polityki redakcyjnej (nawet stałym współpracownikom odmówiono druku tekstów traktujących o mojej książce w tonie odmiennych od świętego oburzenia) - stwierdził Rafał Ziemkiewicz.

 

Publicystę oburzyło również to jak, felietonista „W Sieci” Robert Mazurek w ostatnim numerze tygodnika skrytykował zabranie głosu przez Ziemkiewicza w sprawie obrony Romana Polańskiego przez część mediów i dziennikarzy. - Człowiek serio (!) dopytujący: „Któż nie zgwałcił pijanej kobiety?”, powinien się raczej w kącie schować i za ścierkę do podłogi przebrać - napisał Mazurek, na co Ziemkiewicz przypomniał, że w jego wpisie nie było mowy o gwałcie (przeczytaj więcej na ten temat). - Uważny czytelnik wie doskonale, że publicysta Karnowskich dołącza w ten sposób do nagonki urządzonej na mnie przez portale gazeta.pl i natemat.pl i opartej na oderwanym od kontekstu twicie, który nie dotyczył wprawdzie gwałtu, tylko uprawiania seksu po alkoholu, ale tak to przedstawiono - stwierdził publicysta „Do Rzeczy”.

Z kolei Piotr Zychowicz w sobotę wytknął serwisowi wPolityce.pl, że w relacji z jego spotkania autorskiego napisano, jakoby powiedział, że „zgadza się ze skandalicznymi słowami Władimira Putina, który stwierdził, że „w pakcie Ribbentrop-Mołotow nie było nic złego, bo w tamtych czasach tak uprawiało się politykę”.

- Podobnie rzecz się ma z wyciągniętym z kontekstu przez wpolityce.pl fragmentem mojej wypowiedzi dotyczącej pozytywnego stosunku Hitlera do Polski i Piłsudskiego. W rozmowie w szczecińskim radiu chodziło o okres polsko-niemieckiego odprężenia w latach 1934 - 1938, a nie okres 1939-1945, gdy Hitler Polaków wyrzynał. Oczywiście o tym czytelnicy wpolityce.pl również się nie dowiedzieli - zaznaczył Zychowicz. - Bracia Karnowscy po raz kolejny udowodni, że są „patriotycznym” odpowiednikiem „Gazety Wyborczej”. Te same ideologiczne zacietrzewienie i taka sama pogarda dla faktów - ocenił.

 

W sobotę do zarzutów Rafała Ziemkiewicza pod swoim adresem odniósł się na wPolityce.pl Piotr Skwieciński. - Ziemkiewicz pisze, iż rzekomo zarzucam mu zdradę narodową. Oczywiście nie czynię tego. Chciałbym jednak, by uzmysłowił sobie, że nasze dyskusje nie toczą się w próżni. By zastanowił się bodaj przez chwilę co odpowiedziałby komuś, kto odniósłby wrażenie, że rewizjoniści historyczni sugerują związek między sytuacją z ’39 roku a obecną? Że suflują opinię, iż tak jak wtedy nie obronili nas Francuzi i Anglicy, tak teraz na pewno nie obronią nas Amerykanie i Niemcy? - napisał.

Przy okazji wytknął oponentowi, że zaraz po zwolnieniu z „Uważam Rze” Pawła Lisickiego zadeklarował: „nie zamierzam nigdy mieć nic wspólnego z żadnym przedsięwzięciem, z którym związany jest p. Grzegorz Hajdarowicz”, tymczasem ciągle od czasu do czasu publikuje w „Plusie Minusie”. - Ja nie składałem takich deklaracji - zaznaczył Skwieciński.

Zarzuty Ziemkiewicza skrytykował również inny dziennikarz „W Sieci” Krzysztof Feusette.

 

Przypomnijmy, że czołowi publicyści „Do Rzeczy” i „W Sieci” w latach 2011-2012 razem pracowali w „Uważam Rze”, a większość publikowała wtedy i przez kilka wcześniejszych lat również w „Rzeczpospolitej”. W listopadzie 2012 roku odeszli w geście solidarności z Pawłem Lisickim, zwolnionym z funkcji naczelnego „Uważam Rze” m.in. za to, że pozwolił braciom Karnowskim pracować nad magazynem „W Sieci” (początkowo planowanym jako dwutygodnik). „W Sieci” szybko stało się tygodnikiem, natomiast pierwszy numer „Do Rzeczy” ukazał się pod koniec stycznia ub.r.

Mniejszościowym udziałowcem wydającej „Do Rzeczy” spółki Orle Pióro jest Platforma Mediowa Point Group, kontrolująca też tygodnik „Wprost”, który w ostatnim okresie kilka razy był krytykowany przez „W Sieci”.

Dołącz do dyskusji: Spór „Do Rzeczy” i „W Sieci”. Ziemkiewicz: michnikowskie metody Mazurka, Zaremby i Skwiecińskiego

15 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
xm
I bardzo dobrze. Niech się pozagryzają panowie z obu propisowskich tub propagandowych. Nie mój cyrk, nie moje małpy.
odpowiedź
User
Kobong
Proszę łaskawie nie określać tych PISowskich propagandystów (Karnowscy, Zaremba, Mazurek, Skwieciński i reszta tej "Wsieciowo - wpolitycznej" hołoty) mianem prawicy.
odpowiedź
User
Balsamo Astralli
Groteskowy cyrk brunatnych pieniaczy.
odpowiedź