SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Znany influencer z dnia na dzień stracił dostęp do kont. "Wyleciałem z Messengera, z Facebooka, z Instagrama"

Każde, nawet duże i popularne konto w serwisach społecznościowych Mety może zostać nagle zablokowane. Choć dzięki wzmożonemu wysiłkowi profil można odzyskać, co udało się w tym tygodniu Michałowi Marszałowi, to przy analizie jego przypadku nasuwa się pytanie - ile władzy mają nad nami platformy społecznościowe i czy aby nie za dużo? Na szczęście pewną nadzieją na zmiany dają regulacje, takie jak akt o usługach cyfrowych (DSA). 

Michał MarszałMichał Marszał

Bez aktu oskarżenia i w zaocznym procesie, że też posłużę się analogią prawną, popularny influencer Michał Marszał w tym tygodniu stracił dostęp do latami budowanego, zasięgowego konta na Instagramie. Co więcej, odcięto go od wszystkich produktów Mety – konta na Facebooku i Messengerze. Jako popularny twórca mógł na swoje szczęście prosić o nagłośnienie sprawy w mediach i u zaprzyjaźnionych influencerów.

– Niestety, z Metą kontakt jest utrudniony. Nie przekazano nam żadnego maila lub telefonu do osoby, z którą można by się bezpośrednio skontaktować i złożyć odwołanie. W tej chwili wszystkie profile Michała w serwisach Mety są zablokowane, także te prywatne. To uniemożliwia skorzystanie z opcji pomocy, dostępnych w serwisie – mówił Wirtualnym Mediom Adam Liszewski, współpracownik Michała Marszała.

Konto po kilkunastu godzinach udało się Marszałowi odzyskać. Obserwuje je na co dzień 415 tys. użytkowników, gdzie śledzą memy, ciekawostki i bieżące wydarzenia polityczno-społeczne, okraszone ciętymi komentarzami. 

 

Pomyłka algorytmu grupy Meta

Sam zainteresowany w rozmowie z Wirtualnemedia.pl uważa, że nagła blokada jego kont była pomyłką algorytmu.

– Nie sądzę, żeby stała za tym zła ludzka wola, tylko algorytm – mówi nam Michał Marszał. Przybliża też, co konkretnie stało za banem. - Okazało się, że dostałem tę blokadę przez piosenkę „Walnij diabła w mordę” pewnego kaznodziei. Jako duży twórca miałem to szczęście, że ujęła się za mną społeczność internetowa czy media. Niestety to też dotyka ludzi, którzy nie mają takich możliwości - i tu jest kłopot. Nie ma się jak odwołać, złożyć jakiegoś formularza, porozmawiać z kimś. Ja wyleciałem z Messengera, z Facebooka, z Instagrama, wszystkich produktów Mety i nie mogłem złożyć żadnego odwołania. Firma Meta koniec końców ładnie się względem mnie zachowała, dostałem nawet telefoniczne przeprosiny – wyjaśnia w rozmowie z naszym portalem Michał Marszał.

Influencer stoi na stanowisku, że użytkownicy mediów społecznościowych powinni mieć możliwość bezpośredniego kontaktu z platformami taki jak Instagram, choćby po to by uzyskać informacje o powodach blokad. Warto też, by była szansa na odwołanie się od decyzji serwisu.

Obecny stan szkodzi twórcom, którzy z dnia na dzień mogą stracić swoją pracę, jeśli media społecznościowe są ich źródłem zarobku. Przydałoby się coś takiego jak możliwość szybkiego i wiarygodnego zweryfikowania tego, co było nie tak. Bo oczywiście nie neguję prawa gigantów, czy w ogóle prawa, że nie wszystkie treści można wyświetlać, i przy takiej masie wyłapywać te szkodliwe musi algorytm. Sądzę, że jakąś rolę w uregulowaniu sytuacji powinno odegrać tu państwo – uważa Michał Marszał.

Zobacz: Facebook i Instagram pod lupą Komisji Europejskiej. Algorytmy uzależniają dzieci?

Użytkownicy blokowani nagle. Co na to prawo?  

Przypadek twórcy sukcesu „Tygodnika Nie” w mediach społecznościowych mówi nam wiele o tym, jak wielkie platformy społecznościowe potrafią obchodzić się ze swoimi użytkownikami. Zdaniem Diany Sano, paid social director w agencji Salestube (Group One), wyczulone algorytmy społecznościówek związane jest z europejskim prawodawstwem. 

- Influencerzy publikujący w social mediach swoją twórczość muszą zważać na jej zgodność z regulaminami, zwłaszcza pod kątem kontrowersji, fake newsów, praw autorskich. Większe restrykcje w obszarze social mediów to pokłosie DSA, czyli unijnego aktu o usługach cyfrowych, który ma poprawić bezpieczeństwo użytkowników w sieci, wspierać walkę z nielegalnymi treściami w internecie, a także doprecyzować kwestie dotyczące moderowania treści. W związku z tym algorytmy są wyczulone na podejrzane treści, a platformy na zgłoszenia, które przychodzą bezpośrednio od użytkowników – analizuje ekspertka w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl.

Zobacz: YouTube obawia się, że nowe rozporządzenie UE ograniczy debatę w internecie

Diana Sano wskazuje, że bardziej czujni muszą być ci użytkownicy, którzy na publikowanych treściach zarabiają.

– Taki twórca bardziej niż inni, musi mieć z tyłu głowy to, że jego konto może zostać zawieszone, może być przerwa w emisji i powinien dokładać jeszcze większej staranności do przygotowywanego contentu oraz jego oznaczania. Platformy mają obowiązek usuwać treści nielegalne, czyli między innymi takie, które nie są transparentnie oznaczane jako współpraca płatna. Poprawne oznaczanie współprac reklamowych płatnych jak i organicznych jest dostępne z poziomu min. Mety i szczegółowo opisane w Centrum Pomocy – komentuje specjalistka Salestube.

Dyrektywa DSA (Digital Service Act) ma poprawić komunikację na linii użytkownik-platforma, która jest szczególnie problematyczne w dzisiejszych realiach, kiedy nie wiemy, z kim kontaktować się w razie nagłego zbanowania konta.

– Z jednej strony regulacje mają usprawnić usuwanie nielegalnych treści, ale z drugiej zabezpiecza prawa użytkowników i twórców do odwołania się od decyzji platformy np. dotyczącej usunięcia treści lub konta. Platformy są poprzez DSA zobowiązane do uzasadnienia takich decyzji i muszą zagwarantować twórcom możliwość odwołania się od niej – komentuje dla Wirtualnemedia.pl Diana Sano.

Działania te mają też wymierne przełożenie także na influencer marketing. W ocenie naszej rozmówczyni z Salestube, przepisy DSA zabezpieczają twórców we współpracach z markami,

– W przypadku zablokowania konta i wstrzymania realizacji świadczeń twórca powinien poinformować markę o decyzji platformy wraz z uzasadnieniem. A jeśli konto influencera zostało zablokowane właśnie przez content będący przedmiotem współpracy reklamowej, marki również powinny wyciągać wnioski i dostosowywać briefy oraz działania do regulacji prawnych – analizuje Diana Sano.

Dołącz do dyskusji: Znany influencer z dnia na dzień stracił dostęp do kont. "Wyleciałem z Messengera, z Facebooka, z Instagrama"

25 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
...
Chcą byc niezależni nir h zaloza własną stronę.
odpowiedź
User
Śmieszne
Znany? Pierwszy raz słyszę i widzę człowieka.
odpowiedź
User
czytelnik
Oczywiście, że znany, na pewno na Nowogrodzkiej też.
odpowiedź