SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Adam Bielan: nie udzielałem wywiadu „Newsweekowi”, będzie pozew

Adam Bielan zapowiada, że pozwie „Newsweek Polska” za opublikowanie wywiadu, w którym mówi Teresie Torańskiej m.in. o Lechu Kaczyńskim. Polityk twierdzi, że nie autoryzował wywiadu, a poza tym miał się on ukazać dopiero za kilka lat w książce.

Rozmowa Teresy Torańskiej z Adamem Bielanem dotycząca Lecha Kaczyńskiego jest eksponowana na okładce nowego numeru „Newsweeka Polska”. Bielan w latach 2001-2010 był jednym z najważniejszych polityków PiS-u, wspólnie z Michałem Kamińskim za wizerunek i działania marketingowe partii. W wywiadzie publikowanym właśnie przez „Newsweek” polityk ocenia m.in. że Lech Kaczyński był cholerykiem, gawędziarzem, mlaskał i nie chciał ćwiczyć czytania z promptera. „Sprawy urzędowe załatwiał w dziesięć minut, a resztę czasu poświęcał na rozmowy. Spotkania kończył po tym, jak żądała tego Pierwsza Dama” - mówi Bielan. „Bardzo lubił Tuska i Jana Krzysztofa Bieleckiego. Do Tuska miał wręcz słabość. Polubił też Schetynę, Drzewieckiego” - dodaje.

Zapowiedzi i fragmenty wywiadu już w weekend zostały opublikowane na stronie „Newsweeka” oraz w serwisie NaTemat.pl, którego współwłaścicielem jest Tomasz Lis, nowy redaktor naczelny tygodnika. „Adam Bielan walczył, żeby ten wywiad o Lechu Kaczyńskim nigdy się nie ukazał. Teresa Torańska zdecydowała się wydrukować go w ‘Newsweeku” - czytamy w jednej z tych zapowiedzi.

Rzeczywiście Adam Bielan szybko zamieścił na swojej stronie oświadczenie, w którym zaprzeczył, jakoby udzielił wywiadu „Newsweekowi”. Polityk przyznaje, że półtora roku temu długo rozmawiał z Teresą Torańską, ale m.in. dlatego, że nie ukrywała ona negatywnego stosunku do braci Kaczyńskich, zastrzegł konieczność autoryzacji swoich wypowiedzi. Zdaniem Bielana cały wywiad miał się znaleźć w książce wydanej dopiero przed piątą rocznicą katastrofy smoleńskiej.

„Jakież było moje zdziwienie, kiedy po wielu miesiącach od spotkań z panią Torańską, oznajmiła mi ona, iż niebawem opublikuje w prasie wywiad ze mną” - relacjonuje Adam Bielan, zaznaczając, że dziennikarka nie uzgodniła z nim, gdzie konkretnie ukaże się ten materiał. „Wybrane z wielogodzinnej rozmowy, zdezaktualizowane, poskładane dowolnie i zupełnie pozbawione kontekstu, zmanipulowane strzępy zdań - oto, co zaproponowano mi jako rzekomy wywiad. Nigdy nie wyraziłem i nie wyrażam zgody na tego rodzaju publikacje” - podkreśla polityk.

Bielan informuje, że w ostatnich dniach bezskutecznie próbował skontaktować się w tej sprawie z Teresą Torańską i osobami z redakcji „Newsweeka”. „Dzwoniłem, pozostawiałem wiadomości, wysyłałem oświadczenia, także za pośrednictwem kancelarii prawnej” - opisuje.

W tej sytuacji Adam Bielan deklaruje, że po zapoznaniu się z całym wywiadem pozwie „Newsweek” do sądu. „Złamano elementarne zasady etyki dziennikarskiej i prawo” - uzasadnia polityk.

Dołącz do dyskusji: Adam Bielan: nie udzielałem wywiadu „Newsweekowi”, będzie pozew

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
j
A czego on się spodziewał po dziennikarzach pracujących dla liberalnych i lewicowych mediów. Naiwny!
odpowiedź
User
BeeJay
Istnieje coś takiego jak prawda obiektywna. Pani Teresa Torańska pracuje w Newsweeku od marca 2012 (źródło Wikipedia), nie mogła więc półtora roku temu robić dla potrzeb tegoż tygodnika wywiadów. Czyli widać że to jedna wielka lipa byle dokopać Kaczyńskiemu, no bo pamięci zmarłego chyba szargać nie ma zamiaru. Czasem zaskakuje mnie gdy uznani dziennikarze robią sztuczki jak praktykanci z marnego pisemka. A że Bielan dał się wpuścić w maliny? Jakoś mi go nie szkoda w tym wszystkim.
odpowiedź
User
Jan Paweł II
BeeJav nie znasz realiów pracy w mediach. W świecie mediów, gdziz dziennikarze nie maja etatów w żadnej redakcji, dajesz wywiad do jednej gazety, a publikacja jest w innej, bo np. komuś w redakcji wywiad się odwidział i dziennikarz zostaje z pracą, za którą nikt mu nie chce zapłacić. Redakcje z dzinnikarzami podpisują umowy dopiero po publikacji tekstu więc udają, że są w porządku w świetle prawa, a nie są. I same na siebie kręcą bicz. Ciekaw jestem jak się zakończy ta cała sprawa, ale wydaje się faktycznie szyta grubymi nićmi.
odpowiedź