SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Chaos w ramówce Trójki - dziennikarze idą na urlopy, część rezygnuje z pracy. „Radio Kuby było słabe, z amatorami na antenie”

Po odwołaniu Kuby Strzyczkowskiego ze stanowiska szefa PR III, część dziennikarzy Trójki idzie na urlopy lub zwolnienia lekarskie, niektórzy rezygnują z pracy. Na ich miejsce ma ustawiać się już kolejka chętnych, do tej pory czekających "w drugim rzędzie". - Kilka dni temu doszło do "przewrotu" i do głosu doszli ludzie z tylnego siedzenia redakcji muzycznej - opowiada nam jeden z dziennikarzy stacji, który chce pozostać anonimowy.

Tablica pod siedzibą Trójki przy Myśliwieckiej 3/5/7 / fot. Nikola BochyńskaTablica pod siedzibą Trójki przy Myśliwieckiej 3/5/7 / fot. Nikola Bochyńska

W czwartek dyrektor Trójki (od końca maja br.) Kuba Strzyczkowski został nagle odwołany ze stanowiska przez prezes Polskiego Radia Agnieszkę Kamińską, a jego miejsce zajął Michał Narkiewicz-Jodko. Powołano też dwóch nowych wicedyrektorów Trójki Marka Wiernika i Piotra Kordaszewskiego.

Dziennikarze Trójki, z którymi rozmawialiśmy, mocno podkreślali nieprzejrzystość sytuacji, z jaką przyszło im się borykać. - Przyszliśmy w piątek do pracy, tymczasem jacyś nieznani nam ludzie siedzieli przy naszych biurkach i próbowali wykonywać naszą robotę - mówi nam anonimowo jeden z prowadzących trójkowe audycje.

Jak dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, od poniedziałku nowa dyrekcja zamierza organizować spotkania z pracownikami, zarówno indywidualne, jak i w większym gronie. Nikt nie zostanie zwolniony - mają za to paść propozycje nowych programów.

Natomiast w piątek na antenie zapanował chaos: audycje emitowano niezgodnie z ramówką, na stronie Polskiego Radia nie było udostępnionych pozycji programowych, grana była głównie muzyka. Na antenie pojawiali się dziennikarze, którzy mieli swoje programy w inne dni, bądź byli znani z innych stacji publicznej rozgłośni. W sobotę i niedzielę emitowano audycje albo na żywo (jak Marcina Cichońskiego), albo wcześniej nagrane (tak odtworzono np. niedzielną "Zagadkową niedzielę").

W piątek odbywała się manifestacja pod hasłem „pogrzeb Trójki” pod siedzibą stacji przy Myśliwieckiej 3/5/7. Pojawiło się kilkadziesiąt osób, wśród nich obecnych było także kilku dziennikarzy Programu Trzeciego. Ludzie stali w milczeniu lub wymieniali między sobą uwagi i słowa wsparcia. Obecni tam pracownicy stacji powiedzieli nam, że trudno ocenić, jaka będzie przyszłość większości z nich: ci, którzy będą mogli udadzą się na urlopy lub zwolnienia, by „przeczekać”, a jeśli sytuacja finansowa i rodzinna im na to pozwala, zapewne się zwolnią. - Będą to indywidualne decyzje każdego z nas - usłyszeliśmy.

fot. Nikola Bochyńska

W Trójce dojrzewało niezadowolenie, doszło do „przewrotu”

Już w maju opisywaliśmy kulisy kryzysu w Programie Trzecim Polskiego Radia. Niektórzy z naszych rozmówców powiedzieli nam, że od dawna można było spodziewać się „przewrotu” w stacji, ponieważ rosło niezadowolenie wśród części pracowników, którzy też pragnęli dostać się na antenę. - Było kilka gwiazd, które od lat nie dopuszczało młodszych do mikrofonu, de facto rządzili radiem. To się od dawna nie podobało ludziom z kierownictwa, ale panowało przeświadczenie, że lepiej ich „nie ruszać”, niech robią swoje. Trójka to była firma w firmie - słyszeliśmy podczas nieoficjalnych rozmów.

Jeden z dziennikarzy Programu Trzeciego tłumaczy nam obecną sytuację, nakreślając podobny scenariusz: - W redakcji muzycznej panuje od dłuższego czasu podział na dziennikarzy „frontmanów” i tych, którzy stoją w drugim rzędzie. Po jednej stronie masz na przykład Piotra Stelmacha i Mariusza Owczarka, a po drugiej Piotra Kordaszewskiego, który - mało kto o tym wie - uratował antenę w czasie majowego kryzysu. To on musiał nagle ustawić kilkugodzinną playlistę. Wydaje mi się, że ta sytuacja mogła być kulminacyjna. Wtedy właśnie bez sensu dyskutowano w kuluarach, kto się dla stacji przysłużył. Czy Stelmach i Szydłowska, którzy dawali wywiady i ci, co robili burdel w Senacie, czy może Kordaszewski, który nagle musiał ułożyć 8-godzinną playlistę - słyszymy. - Do tego dochodzą jakieś ambicje i wkurzenie na tzw. „Trójkowość”, którą przez lata eksponował między innymi Kuba Strzyczkowski. Niektórzy dziennikarze mieli dość takiego szarogęszenia - dodaje.

Według niego to właśnie dlatego kilka dni temu doszło do „przewrotu” i do głosu doszli ludzie z „tylnego siedzenia” redakcji muzycznej.

Nowa wizja "starej" Trójki

Z naszych informacji wynika, że nowa wizja Programu Trzeciego zakłada stworzenie Centrum Muzycznego Polskiego Radia Trójka. - Chcą zrobić wielki konglomerat, na początku chcą połączyć Agencję Muzyczną z Trójką. Docelowo miałaby być to rozgłośnia, która nadaje przede wszystkim muzykę. Koncerty, nowości płytowe, festiwale - usłyszeliśmy z naszych źródeł. - Innymi słowy absolutny rebranding Trójki. Bez polityki. Bez pasma radiowego „Zapraszamy Do Trójki”, bez publicystyki. Na pewno sporo ludzi odejdzie - zaznacza nasz rozmówca.

Według niego „nowa ekipa” ma walczyć o przeprosiny dla Marka Niedźwieckiego, na co do tej pory nie zgodziła się prezes Polskiego Radia. Za tym rozwiązaniem optował także odwołany Kuba Strzyczkowski, który sam przeprosił wieloletniego dziennikarza stacji, uważanego właśnie za jej „frontmana”.

Dziennikarzom ma się przede wszystkim nie podobać sposób, w jaki kierownictwo Polskiego Radia chce przeprowadzać zmiany. - Problem polega na tym, w jakim stylu to wszystko się odbywa. Frustracja i chora ambicja tych ludzi doszła do takiego poziomu, że nawet nie chcieli rozmawiać z Kubą. Nie można takich numerów robić z dnia na dzień. Nie może być sytuacji, gdzie idzie ktoś na audycje i na pięć minut przed wejściem słyszy: „zmiana planów”. Są ludzie, którzy są wpisani w grafik i nie wiedzą czy mają robotę. Czy im się uda zrobić to „Centrum Muzyczne…”? Moim zdaniem nie. Za dużo klocków do ułożenia. Obawiam się, że ostatecznie wyjdzie z tego dziwna hybryda, która będzie przypominać radio komercyjne. Ale przynajmniej słupki pójdą w górę, więc odtrąbią sukces – podsumowuje jeden z naszych rozmówców.

Nowy wicedyrektor: Byłem wyklęty aż do czwartku

W weekend na Facebooku doszło do wymiany zdań między Kubą Wątłym, dyrektorem programowym internetowego Halo.Radia a Markiem Wiernikiem, nowym wicedyrektorem Trójki. Pod postem Wątłego odpowiedział on na kilka komentarzy.

Stwierdził w nich m.in., że „radio Kuby (Strzyczkowskiego) było słabe, z amatorami na antenie”. Potwierdził też, że nowa wizja radia zakłada więcej koncertów, festiwali i muzyki na antenie (profil stacji ma się zmienić wedle oficjalnego komunikatu Polskiego Radia na kulturalno-muzyczny – przyp.red.). Dodał, że „całe życie występował w mediach rządowych” i że był „wyklęty aż do czwartku” (wtedy powołano go na stanowisko wicedyrektora - przyp.red.).

Jak dodał nowe kierownictwo anteny ma pomysł na zmianę nazwy rozgłośni i możliwe jest połączenie jej w strukturach Polskiego Radia z Agencją Muzyczną, czyli wytwórnią muzyczną PR. "Do tego centrum muz.pol.radia = połączenie z Trójką= fonografia, festiwale i koncerty" (pisownia oryginalna) - zapowiedział Wiernik.

Posty Wiernika opublikował też Tomasz Michniewicz, prowadzący „Resztę świata” w Trójce.

Pierwszy raz stykam się z sytuacją, w której nowa dyrekcja jakiejkolwiek firmy więcej informacji udziela w komentarzach...

Opublikowany przez Tomek Michniewicz Sobota, 22 sierpnia 2020

Odchodzą dziennikarze

Z Trójką w weekend pożegnał się dziennikarz muzyczny, Marcin Cichoński. W krótkim oświadczeniu powtórzył argumenty z komunikatu wydanego przez zespół Trójki w czwartek (zamieściło go w mediach społecznościowych wielu dziennikarzy, m.in. Cichoński). Podkreślił, że podobnie jak inni pracownicy rozgłośni w obecnej sytuacji po odwołaniu Strzyczkowskiego czuje się oszukany.   - Ale tu nie chodzi wyłącznie o odejście Kuby Strzyczkowskiego, lecz po prostu o to, jak się traktuje ludzi - rozwinął dla portalu Wirtualnemedia.pl Cichoński.

W piątek natomiast wypowiedzenie złożył dziennikarz redakcji sportowej radiowej Trójki Jan Kałucki. - Po odwołaniu Kuby Strzyczkowskiego z funkcji dyrektora stacji jestem wkurzony. Zostałem oszukany i pokazano mi środkowy palec - napisał w mediach społecznościowych.

Także dziennikarka i podróżniczka Beata Pawlikowska zrezygnowała ze współpracy z radiową Trójką po niespełna trzech miesiącach obecności na antenie. - Razem z Kubą Strzyczkowskim odeszła wizja nowej Trójki, którą chciał zbudować, nie widziałam innego rozwiązania, jak odejść z nim - skomentowała.

Internetowa petycja o odwołanie prezes Polskiego Radia

W piątek członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy i Twórców Radia Publicznego wystosowali list do dyrektora generalnego Europejskiej Unii Nadawców (EBU) Noela Curana, w którym piszą, że szansa na zmiany została w Trójce zaprzepaszczona. Swój protest przeciw zmianom dyrekcji PR3 opublikowało także Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.

Pisaliśmy także o tym, że członek Rady Mediów Narodowych Juliusz Braun, przekazał nam, że na kolejnym posiedzeniu Rady będzie ponownie wnioskował o wprowadzenie do porządku obrad punktu o odwołaniu Agnieszki Kamińskiej z funkcji prezes Polskiego Radia.

W niedzielę słuchacze Trójki rozpoczęli ponowne zbieranie podpisów pod internetową petycją w sprawie odwołania prezes Polskiego Radia Agnieszki Kamińskiej. Akcja rozpoczęła się 20 maja br., obecnie zebrano prawie 14 tys. podpisów.

List Towarzystwa Dziennikarskiego

Opisane wyżej protesty i apele nie są jednak jedynymi. Redakcja portalu Wirtualnemedia.pl dotarła do treści listu skierowanego do dyrektora generalnego EBU Noela Currana.

We wstępie listu członkowie Towarzystwa Dziennikarskiego o zmianie dyrektora Trójki i nagłych zmianach w ramówce stacji. - Nastąpiło to po tym, jak zespół powołany w maju zeszłego roku poczynił znaczne postępy w przywracaniu standardów Programu Trzeciego jako niezależnego, co pokazał nasz ostatni monitoring (chodzi o monitoring Towarzystwa przeprowadzany w kampanii prezydenckiej - przyp.red.).

W liście zaapelowano: - Jako szef Towarzystwa Dziennikarskiego proszę o wzmożenie dialogu z Polskim Radiem na temat niezależności i bezstronności dziennikarskiej w świetle ostatnich zmian w Programie Trzecim. Wydaje się, że ma to kluczowe znaczenie nie tylko w kontekście obrony standardów mediów publicznych określonych przez Europejską Unię Nadawców, ale także jako sposób na wzmocnienie wiarygodności samej Europejskiej Unii Nadawców - podkreślono.

List podpisał Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego i jego członkowie: Krzysztof Bobiński i Andrzej Krajewski.

Według badania Radio Track udział Programu Trzeciego Polskiego Radia pod względem słuchania w okresie od maja do lipca br. wyniósł 4,1 proc.

Dołącz do dyskusji: Chaos w ramówce Trójki - dziennikarze idą na urlopy, część rezygnuje z pracy. „Radio Kuby było słabe, z amatorami na antenie”

101 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Trójka e vive!
Amatorzy to robili ten pucz. Niby zaplanowany, ale na to, że ekipa Trójki się na nich wypnie, jakoś nie wpadli. Regularna cenzura pod płaszczykiem „umuzycznienia”. Jakby Kordaszewski nie „ratował” anteny, to już by prezes nie było.
odpowiedź
User
3zab
Im więcej ich odejdzie, tym większa szansa na zbudowanie normalnego radia, a nie lewackich bredni.
odpowiedź
User
Politycy, co wy na to?
Cała ta historia pokazuje, jak słaba jest Emilewicz i Gliński. Gwarantowali niezależność antenie, ale ich słowo nie jest nic warte, bo nikt ich o zdanie nie pyta. Figuranci, niestety.
odpowiedź