SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Małgorzata Rozenek-Majdan: w castingu pokonała 200 konkurentek, zabrała ze sobą stringi i ciastka

Właśnie spełniło się największe dotychczasowe marzenie Małgorzaty Rozenek-Majdan: poprowadzi "Dzień dobry TVN". Pierwszy raz powiedziała o tym Edwardowi Miszczakowi, gdy jeszcze mało kto o niej słyszał. - Jeśli ktoś jej powie, że lekko przytyła, to będzie tak długo ćwiczyła, żeby perfekcyjnie wyglądać i żeby nikt nie był w stanie jej zarzucić, że źle się prezentuje - mówi Grzegorz Piekarski, prezes Golden Media Polska. - W programach na żywo trzeba mieć charakter i własne zdanie. Małgosia nie boi się powiedzieć, co myśli - dodaje Małgorzata Łupina, była szefowa TVN Style.

W 2010 r. Małgorzatę Rozenek mało kto kojarzy. Jest żoną popularnego aktora. Być może pamiętają ją widzowie Polsat Café. Występuje w jednym z odcinków programu "Kobieta Cafe". Mówi o macierzyństwie, trudach zajmowania się domem i narzeka, że nie ma siły nawet na seks. Gdy widać ją na ekranie, wyskakuje podpis: "matka dwójki dzieci, mężatka od siedmiu lat". Dopiero dwa lata później media podchwytują jeszcze jedną informację z belki: jej wiek. Dziennikarze próbują ustalić, czy Małgorzata Rozenek w 2010 r. naprawdę miała 41 lat. Dziś wiemy, że nie. Była o prawie dziesięć lat młodsza.

Przełom 2011 i 2012 r. Małgorzata Rozenek stawia się na casting na prowadzącą nowy program dla TVN Style. Stacja adresowana do kobiet sięga po format oparty na brytyjskiej licencji. Jest już gotowa nazwa: "Perfekcyjna pani domu". Brakuje jeszcze gospodyni. Jej zadaniem będzie pomaganie ludziom, którzy nie radzą sobie ze sprzątaniem i prowadzeniem domu. Ma diagnozować ich problemy, dać uczestnikom wskazówki, a następnie sprawdzać efekty zrobionych przez nich porządków.

Małgorzata Rozenek staje przed Edwardem Miszczakiem, ówczesnym dyrektorem programowym TVN, Małgorzatą Łupiną, wtedy szefową TVN Style (dziś dyrektor programową Kino Polska TV) i Grzegorzem Piekarskim, prezesem i producentem wykonawczym Golden Media Polska, który ma realizować program "Perfekcyjna pani domu". Oświadcza im: "Będę kiedyś prowadzić 'Dzień dobry TVN', a teraz chciałam wystąpić tutaj".

Na casting zabiera stringi, robi ciastka, wydaje książkę

Małgorzata Łupina podkreśla, że Rozenek już wtedy ujęła ją tym, że miała jasno sprecyzowany plan na siebie. Była szefowa TVN Style dodaje, że nie miała wątpliwości, że świetna wypadnie w roli prowadzącej "Perfekcyjną panią domu". - Na casting przyszła w szpilkach, dżinsach idealnie dopasowanych do jej sylwetki z opaską na głowie. Wyglądała zupełnie inaczej niż Anthea Turner, która prowadziła oryginalną, brytyjską wersję programu - mówi Łupina.

- Szukaliśmy osoby spoza branży telewizyjnej - zaznacza Grzegorz Piekarski. - Gosia była wtedy żoną aktora, odchowała już synów, pisała doktorat i szukała pomysłu na siebie. Dowiedziała się, że jest casting i przyszła. Po jej przesłuchaniu szepnąłem do Małgosi Łupiny, że Gośka jest fantastyczna.

Casting trwa dwa tygodnie. - Pojawiło się prawie dwieście kandydatek, ale żadna nam nie pasowała. Ostatniego dnia przyszła Małgosia - wspomina Łupina. - Weszła ze swoją książką, którą wydała w siedmiu egzemplarzach. Były tam jej porady, jak zmieniać wnętrza, porządkować szuflady, organizować małe przyjęcia domowe. Zamieściła też triki, które można zastosować, żeby łatwiej się sprzątało, było czysto, pachnąco i klimatycznie. Książka miała przepiękną, grubą okładkę, jakby miała trafić do masowej publikacji. Przyniosła też ze sobą dwa ogromne słoiki z ciasteczkami, które dzień wcześniej upiekła. Jeden był dla Edwarda Miszczaka, drugi dla mnie. A to nie koniec. Wyciągnęła z torebki stringi i pokazała nam, jak może z nich zrobić maseczkę na twarz, żeby nie trzeba było wdychać kurzu. Żadna kandydatka wcześniej nie przygotowała się w ten sposób. Małgosia od początku miała swój pomysł na ten program i to nas ujęło. Tyle rozrywki zapewniła nam podczas przesłuchania, że nie mieliśmy wątpliwości.

- Była niewyspana, zmęczona, ale absolutnie najlepsza - mówi podekscytowany Grzegorz Piekarski. - Nigdy wcześniej nie widziałem tak przygotowanej osoby do castingu. I to świetnie opisuje Małgosię. Jest perfekcjonistką w każdym calu i nawet gdy jej się wydaje, że nie jest odpowiednio przygotowana do programu, to się myli.

W castingu uczestniczy też kobieta, która wciela się w bohaterkę programu. - Małgosia miała wejść ze statystką w relację i pokazać, jak się składa ubranka dla dzieci. Na tyle szybko nawiązała z nią kontakt, że w pewnym momencie kobieta zaczęła jej się zwierzać. Powiedziała, że ma małe dziecko, mąż ją bije, a ona nie ma środków do życia i nie wie, co ma dalej ze sobą zrobić. Obie zaczęły płakać. Szybko zorientowaliśmy się, że Małgosia potrafi słuchać ludzi i na tyle się zaangażować w ich sprawy, że wyglądało tak, jakby zapomniała, że bierze udział w castingu - wspomina Łupina.

Świetne wyniki i krytyka w mediach

"Perfekcyjna pani domu" to pierwszy program telewizyjny, który prowadzi Małgorzata Rozenek. Jego emisja rusza wiosną 2012 r. Cztery pierwsze odcinki gromadzą średnio przed ekranami 145 tys. widzów TVN Style. To znacznie więcej niż osiągają w tym czasie główni konkurenci stacji, a udział reality-show jest zdecydowanie powyżej jej średniej. Zdaniem Małgorzaty Łupiny widzowie pokochali ten format, o czym może świadczyć to, że do dziś powtórki programu emitowane są w TVN Style. Jak przekonuje była szefowa tego kanału, główną zasługą dużej oglądalności jest prowadząca. - W telewizji liczy się osobowość i kamera musi cię lubić. Małgosi wierzy się w to, co mówi, bo w sposób magnetyczny potrafi do siebie przyciągać widzów - uważa Małgorzata Łupina.

Wyniki programu są tak dobre, że Edward Miszczak decyduje, by kolejne sezony "Perfekcyjnej pani domu" premierowo nadawać w TVN. I to mimo zmasowanej krytyki w mediach. W 2012 r. tygodnik "Wprost" publikuje ranking najbardziej ogłupiających programów w telewizji. Pierwsze miejsce zajmuje w nim "Perfekcyjna pani domu" (dalej jest "Kuba Wojewódzki" i "Kuchenne rewolucje"). - Robienie z kobiety kury domowej jest idiotyczne. A to przyznawanie korony Perfekcyjnej... to absolutny szczyt. Kobiety czekające na wybór pani Rozenek były tak przejęte, jakby miały się dowiedzieć, czy dostaną się na studia. Ta, która wygrywa, wygląda, jakby dostała potrójnego orgazmu - ocenia w rozmowie z "Wprost" Maria Czubaszek.

Małgorzatę Rozenek atakuje również na łamach tego samego tygodnika Karolina Korwin-Piotrowska: - Kultowa prowadząca, która z fanatycznym zaangażowaniem i z wypolerowanym błyskiem w oczach stara się nam wmówić, że najlepszym remedium na wszystkie życiowe troski jest umiejętne użycie ściery, octu i szczoteczki do zębów. "Perfekcyjna Pani Domu" wygląda, jakby miała orgazm, patrząc na wkrętarkę. A kieliszki ustawia w złotej sukni. Kayah, która uleczyła białaczkę kabałą, to przy niej pikuś.

"Mamo, mamo! Barbie przyjechała!"

Grzegorz Piekarski wyjaśnia jednak, że założenie formatu było inne. - Program miał mordercze tempo. Małgosia jeździła po całym kraju niemal dzień w dzień, by pomagać Polkom doprowadzać mieszkania do ładu. Ale tylko pozornie chodziło o robienie porządków. Chcieliśmy przede wszystkim wejść do domu Polaków i pokazać, jak mieszkają ludzie. Tego wcześniej nie było w telewizji. Szybko okazało się, że jeśli ktoś ma niepoukładane życie emocjonalne, nie jest w stanie ogarnąć swojej najbliższej przestrzeni. Sprzątanie stało się tylko pretekstem, by opowiadać ludzkie historie - wyjaśnia producent.

I wspomina jeden z zabawniejszych momentów programu. - Gdy Gosia Rozenek pojawiła się w drzwiach naszej bohaterki, jej córeczka krzyknęła na cały głos: "Mamo, mamo! Barbie przyjechała!". Umarliśmy ze śmiechu. Gośka też. Bo ona zawsze perfekcyjnie wyglądała. Taka jest - przekonuje Grzegorz Piekarski. - To telewizyjne zwierzę, ma niesamowity talent i intuicję. Mieliśmy sporo pracy z Gosią, bo trzeba było szlifować ten diament, ale gdyby nie jej naturalne umiejętności, nic by z tego nie wyszło.

"Perfekcyjna pani domu" z drugim sezonem ląduje w ramówce TVN w poniedziałkowe wieczory. Po emisji czterech odcinków stacja w wieczornym paśmie zostaje liderem rynku. Program ogląda średnio 1,27 mln osób, co zapewnia TVN ponad 16 proc. udziału w grupie wszystkich widzów oraz prawie 20 proc. w grupie komercyjnej 16-49 (dane Nielsen Audience Measurement). Kolejne trzy serie notują nieco niższe wyniki oglądalności - program notuje ponad 1,1 mln widzów. Spada z ramówki po piątym sezonie nadawanym jesienią 2014 r.

Z metamorfozą hoteli już tak dobrze nie poszło

Tyle wystarcza, by Małgorzata Rozenek na stałe wpisała się do grona osób znanych z anteny TVN. W 2013 r. możemy ją zobaczyć jako jurorkę w reality-show "Bitwa o dom", a rok później występuje w programie "Project Runway".

Wiosną 2015 r. Edward Miszczak znów sięga po Małgorzatę Rozenek. Zaczyna prowadzić nowy program "Piekielny hotel" realizowany na licencji amerykańskiego reality-show "Hotel Hell" z Gordonem Ramsayem. W polskiej wersji Małgorzata Rozenek odwiedza hotele, pensjonaty, zajazdy oraz gospodarstwa agroturystyczne, których właściciele nie radzą sobie z prowadzeniem biznesu. W każdym odcinku prowadząca spotyka się z bohaterami, sprawdza przyczyny ich niepowodzenia oraz przeprowadza metamorfozy obiektów.

Na naszych łamach m.in. Karolina Korwin-Piotrowska oraz Wojciech Krzyżaniak krytykują TVN, że do prowadzenia "Piekielnego hotelu" wybrał Małgorzatę Rozenek, która nie jest kojarzona z hotelarstwem tylko ze sprzątaniem i porządkowaniem domu. Ich zdaniem TVN "poszedł na łatwiznę", stawiając na telewizyjną osobowość, zamiast znaleźć prawdziwego eksperta i odpowiednio go wypromować.

- Przemiana Małgorzaty Rozenek z "Perfekcyjnej pani domu" w "piekielną znawczynię hoteli" nie mogła się udać. W podejściu do swojej pracy ona prawdopodobnie nadal jest perfekcyjna, ale nie wystarczy posprzątać, żeby metamorfoza hotelu się udała. Poza tym Rozenek nie jest osobą, która odniosła w branży sukces, jak np. Magda Gessler, i teraz dzieli się tym sukcesem z innymi. Ona przychodzi i ocenia, czy jej się w danym miejscu podoba. Nie ma w tym odpowiedniego tła. Brakuje analizy potrzeb właścicieli, tak jak to robił Gordon Ramsay w "Hotel Hell", a zmiany nie są dostosowywane do rynku. Wszystko to wygląda sztucznie i nienaturalnie, a Rozenek ewidentnie udaje eksperta - ocenia Wojciech Krzyżaniak.

Program ogląda średnio 1,2 mln osób. Przekłada się to na 9 proc. udziału w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów. TVN w tym czasie przegrywa walkę o odbiorców ze wszystkimi swoimi konkurentami. Historia "Piekielnego hotelu" kończy się na jednym sezonie.

"Nie mów do mnie teraz!"

Rok później widzowie TVN znów mogą oglądać Małgorzatę Rozenek, tym razem nie jako prowadzącą, a uczestniczkę programu "Azja Express". To reality-show, w którym bierze udział osiem znanych duetów. Małgorzata Rozenek występuje z Radosławem Majdanem. W tym samym roku para bierze ślub. Do historii przechodzą jej słowa "Nie mów do mnie teraz!" wykrzyczane w nerwach do ukochanego. Stają się na tyle popularne, że nawet są drukowane na kubkach, a w sieci krążą tysiące memów z tym cytatem.

Grzegorz Dobek, szef serwisu Plejada.pl uważa, że przełomowym momentem w medialnej karierze Małgorzaty Rozenek jest występ w "Azja Express". - Gdyby nie wystartowała w tym programie z Radkiem, to nie wiem, czy byłaby tu, gdzie jest. Tam pokazała swoją prawdziwą twarz, a ja zawsze powtarzam, że to, co naturalne, zawsze się obroni - uważa Dobek. - Zaproszenie Rozenek do "Azji Express" było strzałem w dziesiątkę. Widzowie ją pokochali, a to, co wydarzyło się na jej Instagramie, było szaleństwem. Udział w tym programie pozwolił Gosi stworzyć własne medium, jakim stały się jej media społecznościowe. Dziś bez względu na to, czy występuje w telewizji czy w sieci, jest profesjonalistką.

Szef Plejada.pl przypomina, że Rozenek poznaliśmy jako dystyngowaną panią, która podpowiada nam, jak perfekcyjnie spakować walizkę czy otworzyć słoik. - Ale w życiu nie zawsze wszystko wychodzi nam idealnie i Gosia w "Azji Express" pokazała, że choć na Instagramie wrzuca zdjęcia, na których prezentuje się wspaniale, to nie zawsze wygląda piękne, bo potrafi się spocić, ubrudzić czy nie być umalowana - zauważa Dobek.

"Hejt ją mobilizuje do pracy"

Grzegorz Piekarski, który realizuje większość programów z udziałem Małgorzaty Rozenek, przypomina inny reality-show "Iron Majdan". - Ten program dało się zrealizować tylko dlatego, że doskonale znaliśmy Małgosię. Wiedzieliśmy, czego się bała i dzięki temu zrobiliśmy jedną z największych wkrętek w historii telewizji. W każdym odcinku lecieli z Radkiem w jedno miejsce na świecie, gdzie mieli do wykonania zadania. Zawsze mogli odmówić, ale tego nie robili. Wiedziałem, że Gośka nie będzie śpiewać, bo nie potrafi i nie ma głosu oraz, że nie zejdzie do jaskini, bo ma klaustrofobię. A jednak zaliczyła oba zadania. W Bangkoku bardzo popularny tajski zespół niby przypadkiem poprosił Gosię i Radka o pomoc w zaśpiewaniu piosenki na małym evencie na polanie w lesie. Zgodzili się, brali udział w próbach. Aż ich zawieźliśmy z zawiązanymi oczami na wielką scenę, pod którą czekało 70 tys. osób. Zaśpiewali na żywo i wyszło świetnie. To był jeden z najbardziej spektakularnych momentów, jakie zrobiliśmy w telewizji. Gośka znów mimo obaw, pokonała strach - mówi producent programu.

Piekarski zwraca uwagę, że Małgorzata Rozenek mocno polaryzuje widownię. - Ma swój zakon wiernych widzów, którzy ją wspierają, ale równie dużo hejterów, którzy z zazdrości wypisują bzdury na jej temat. A Gośka czego się nie dotknie, to jej się udaje. Pewnie stąd ta zawiść. Ale hejt ją buduje. Im go więcej, tym staje się mocniejsza. Ta zła energia, która ją otacza, powoduje, że jeszcze bardziej mobilizuje się do pracy. To niesamowita umiejętność - przekonuje Grzegorz Piekarski. - W "Perfekcyjnej Pani Domu" zarzucali jej, że pewnie sama nie sprząta w domu, więc czemu poucza innych. Przy "Projekcie Lady" dostało jej się, że pokazała się w pończochach i kusym stroju na swoim Instagramie. A ona zawsze powtarza, że jest kobietą z krwi i kości, która ma swoje wzloty i upadki, i ma do nich prawo. I nikt jej nie będzie mówić, jak ma żyć, bo żyje jak chce i nikomu nie robi krzywdy.

Szef Golden Media Polska wspomina o jej młodzieńczych doświadczeniach. - Ma silną psychikę, jest po szkole baletowej, w której panuje surowy reżim. Dlatego niewiele rzeczy jest w stanie ją złamać. Jeśli ktoś jej powie, że lekko przytyła, to będzie tak długo ćwiczyła, żeby perfekcyjnie wyglądać i żeby nikt nie był w stanie jej zarzucić, że źle się prezentuje - uważa Piekarski.

Słucha i "nie gwiazdorzy"

Z falą hejtu Małgorzata Rozenek znów mierzy się w ostatnich dniach. W czwartek oficjalnie potwierdzono, że poprowadzi od nowego sezonu "Dzień dobry TVN". Staje się to, o czym głośno powiedziała ponad dziesięć lat temu.

- Bardzo się cieszę, że dołącza do programu "Dzień dobry TVN", bo spełnia się jej marzenie - mówi szef serwisu Plejada.pl. - Pokazała, że jeśli się chce, to można dopiąć swego. Trafiła na świetnego partnera. Jej duet z Krzysztofem Skórzyńskim ma szansę być atrakcyjnym urozmaiceniem dla widzów śniadaniówki. Przypuszczam, że pierwsze wydanie programu z ich udziałem ma szansę podbić słupki oglądalności TVN-u.

W sieci pojawiło się mnóstwo wpisów internautów, którzy piszą, że Rozenek nie udźwignie roli prowadzącej śniadaniówkę. - Doskonale sobie poradzi - przekonuje Małgorzata Łupina. - W programach na żywo trzeba mieć charakter i własne zdanie. Małgosia nie boi się powiedzieć, co myśli. Jest szalenie pracowita. Poza tym dobrze się z nią pracuje, bo słucha i "nie gwiazdorzy". To ważne, bo często jest tak, że gdy ktoś zaczyna od zera, a później szybko zyskuje popularność, to w pewnym momencie daje do zrozumienia, że wszystko wie i nie potrzebuje porad od reżysera czy producenta. A Małgosia nadal słucha i chce się doskonalić. I to jest jej ogromną siłą.

Jak informowaliśmy, "Super Express" podał, że Rozenek podczas prób kamerowych zaliczyła już pierwsze wpadki. Miała mówić "cień dobry" zamiast "dzień dobry" i "wziąść" zamiast "wziąć". - Problemy z dykcją? Nie zauważyłem - oburza się Grzegorz Dobek. - Jest za to co najmniej kilka osób w naszej branży, które nie mówią najwyraźniej, a pracują na antenie i prowadzą programy na żywo. Bardziej bym się obawiał, że Gosia, która do tej pory występowała w blasku fleszy jako gwiazda, teraz w roli prowadzącej powinna odejść na dalszy plan, bo to gość ma być głównym bohaterem, którego dziennikarz nie powinien przyćmić swoją osobą. Mam jednak nadzieję, że w "Dzień dobry TVN" zobaczymy Małgorzatę, której jeszcze nie znamy.

Rozmawia z dziennikarzami

A jaka jest ta, którą znamy? - To barwna postać polskiego show-biznesu, która wprowadza sporo kolorytu do naszego szarego świata i to bez względu na to, czy jest obiektem hejtu czy pochwał. A ponieważ wzbudza skrajne emocje, to wpisuje się idealnie w definicję gwiazdy - uważa szef serwisu Plejada.pl. Dziennikarz podkreśla, że mimo takiego statusu, jest bardzo sympatyczna w kontakcie bezpośrednim. - Gosia w rozmowie też jest perfekcyjna - śmieje się. - Nie wstydzi się tego, że jest celebrytką, bo świadomie weszła do tego świata. Ale w stu procentach pozytywnie wypełnia znaczenie tego słowa. Nigdy nie odmawia dziennikarzom rozmowy. Jeśli jakiś temat jest dla niej niewygodny, odpowie nie wprost, ale nie powie ci, że przesadzasz i zadajesz niewłaściwe pytania. Jest też świadoma swojego wizerunku. Chce pięknie wyglądać i wyróżniać się na ściankach i czerwonych dywanach, bo zdaje sobie sprawę, że to może jej przynieść rozgłos i kolejne publikacje na jej temat.

Grzegorz Dobek podkreśla, że to, że Małgorzata Rozenek nie jest dziennikarką, wcale nie musi jej utrudnić prowadzenia śniadaniówki. - Ona jest zwierzęciem telewizyjnym, więc bez problemu poradzi sobie w programie na żywo. Ma szeroki wachlarz zainteresowań i wiedzę. Nie raz udowodniła, że potrafi się wypowiedzieć na wiele tematów. "Dzień dobry TVN" to nie jest format niusowy czy publicystyczny, tu chodzi o to, by obudzić Polaków, porozmawiać o pieluchach, gotowaniu czy zdrowiu i zapytać Magdę Gessler, gdzie ostatnio przeprowadziła kuchenne rewolucje. Myślę sobie, że to, że Gosia nie jest dziennikarką, może być wręcz jej zaletą, bo to luźny program robiony dla ludzi, którzy odpalają rano telewizor, żeby w ten sposób przywitać dzień. Paulina Krupińska, która też nie jest dziennikarką, wniosła coś zupełnie innego do "Dzień dobry TVN", czego wcześniej tam nie było - uważa szef Plejady.

Nasza polska Martha Stewart

Podobnie myśli Grzegorz Piekarski: - Jeśli nawet będzie miała wpadki, to szybko ze swoich potknięć wyciągnie wnioski i się poprawi. Ma instynkt telewizyjny, wyczucie, jest gejzerem emocji na planie. Potrafi zapytać o takie rzeczy, które są pozornie banalne, ale nieoczywiste. W tematach lifestylowych odnajdzie się bez problemu. Jeśli będzie rozmowa o zdrowiu, to wie wszystko o zdrowym jedzeniu czy byciu fit. O modzie? Przecież jest w gronie najbardziej trendy ubranych gwiazd. Rozmowa o rodzinie? Wychowuje już trzeciego syna, ma duże doświadczenie, także jeśli chodzi o rozwody. Nie ma tematu, którego by nie dotknęła. Można z nią o wszystkim porozmawiać. Ile nocy zarwaliśmy, dyskutując o książkach, polityce, Ameryce, prezydentach. Byłaby idealną kandydatką na premiera czy ministra, bo jest skuteczna w tym, co robi, Widać jej wielkie zaangażowanie w sprawę in vitro, za sprawą jej fundacji.

- To taka nasza Martha Stewart - dodaje Grzegorz Piekarski. - Ma wszystko czego oczekują od niej widzowie: kreuje trendy, dla wielu jest wzorem do naśladowania, wywołuje kontrowersje. Jest kompletnym prowadzącym: zawsze świetnie przygotowana, bardzo szybko wchodzi na wysokie C w emocjach, ma ogromną wiedzę i smykałkę biznesową.

Małgorzata Łupina jest spokojna o Rozenek: - Jest tak sfokusowana na pracę nad sobą i to, co chce w życiu osiągnąć, że jest w stanie zrobić wszystko. Gdy trzeba wejść zimą do lodowatej wody, to mimo, że tego nienawidzi, zrobi to. I tym wywalczyła sobie miejsce, w którym dziś jest.


Sylwetki Wirtualnemedia.pl

Czytaj także: Kierował największymi redakcjami i co teraz zrobi Tomasz Lis?

Czytaj także: Małgorzata Rozenek-Majdan: w castingu pokonała 200 konkurentek

Czytaj także: Krzysztof Ziemiec: Wallenrod w złotej klatce

Czytaj także: Jacek Kurski: Skuteczny i cyniczny władca wyobraźni

Czytaj także: Monika Olejnik od 40 lat w radiu i telewizji. W TVN24 nadal "wita w wolnych mediach"

Czytaj także: Piotr Kraśko: Człowiek, który dogada się ze wszystkimi na Stadionie Narodowym

Czytaj także: Mateusz Borek: wielki talent komentatorski i reklamowe skoki w bok

Czytaj także: Kim jest Łukasz Ciechański, który przyszedł do Trójki "żuć gumę i orać konkurencję"?

Czytaj także: Kuba Wojewódzki: król prowokacji i silvers-nastolatek, nie widać jego następcy

Czytaj także: Marcin Gaworski: napędza mnie bycie pionierem

Czytaj także: Krzysztof Stanowski gwiazdą mediów społecznościowych

Czytaj także: Robert Mazurek: Skazany na masakrowanie

Czytaj także: Zachwyca Kurskiego, oburza opozycję. Kim jest Miłosz Kłeczek z TVP Info

Czytaj także: Bartosz Węglarczyk: dziennikarz-celebryta czy zakładnik wydawcy

Dołącz do dyskusji: Małgorzata Rozenek-Majdan: w castingu pokonała 200 konkurentek, zabrała ze sobą stringi i ciastka

54 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
emo
tytuł wprowadzający czytelników w błąd - wspominacie o castingu sprzed kilkunastu lat, a nie do DDTVN.
odpowiedź
User
defc
No to autorytety się odezwały piekarski i łupina
odpowiedź
User
Fan serialu "Komisarz Mama"
Kto i dlaczego tak pompuje tę babkę?
odpowiedź