Chodzi o regulacje wprowadzone przez rosyjski rząd jesienią 2014 r. Zgodnie z nimi zagraniczne firmy internetowe muszą przetrzymywać informacje o swoich rosyjskich użytkownikach na serwerach, które są umieszczone na terenie Rosji i w określonych wypadkach udostępniać te dane rosyjskiej administracji. Na reakcję i dostosowanie się do nowych warunków Roskomnadzor pozostawił czas do 2015 r.
Pierwszą ofiarą restrykcyjnych norm wprowadzonych przez Rosję stał się LinkedIn. W wyniku przegranego postępowania sądowego jesienią ub.r. na polecenie Roskomnadzor dostęp do LinkedIn został w tym kraju zablokowany.
Teraz, jak podały zachodnie media Aleksandr Żarow, szef Roskomandzor zapowiedział, że kolejny na liście może być Facebook, który ociąga się z wypełnieniem zobowiązań nowego prawa i nie poczynił do tej pory żadnych kroków w celu przeniesienia baz danych swoich rosyjskich użytkowników na teren Rosji. Tymczasem, jak zaznacza regulator, konkurenci Facebooka pracują już w tym kierunku, a Twitter w oficjalnym komunikacie zobowiązał się do wypełnienia obowiązków wynikających z nowych przepisów do połowy 2018 r.
W tej sytuacji Roskomnadzor grozi, że w przyszłym roku Facebook może czekać los podobny do tego który spotkał LinkedIn. Żarow w komentarzu dla agencji Interfax podkreślił, że wszystkie podmioty na lokalnym rynku są równe wobec prawa i nie będzie taryfy ulgowej nawet dla największych światowych graczy. Urzędnik stwierdził też, że choć Facebook posiada w Rosji szeroką rzeszę użytkowników, to oprócz niego w kraju działają też inne serwisy społecznościowe.
Przychód Facebooka sięgnął w II kwartale 2017 roku 9,32 mld dol., firma zanotowała zysk netto w wysokości 3,89 mld dol., a liczba użytkowników przekroczyła 2 mln.
