SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Rosyjscy tiktokerzy promują narrację Kremla o wojnie na Ukrainie. Dostają za to pieniądze

Pochodzący z Rosji twórcy TikToka w zamian za pieniądze publikują na platformie treści będące propagandą Kremla na temat najazdu na Ukrainę - wynika z ustaleń Vice Media. Do koordynowania kampanii w tym zakresie była wykorzystywana aplikacja Telegram.

TikTok należy do najpopularniejszych platform społecznościowych na świecie, według dostępnych danych obecnie korzysta z niej globalnie ponad 2 mld użytkowników.

Czytaj także: Wojna na TikToku: Rosyjska propaganda i codzienność Ukraińców

Od momentu rozpoczęcia najazdu na Ukrainę Kreml powszechnie wykorzystuje serwisy społecznościowe do szerzenia dezinformacji i proputinowskiej propagandy na temat tego konfliktu, a treści tego typu są kolportowane m.in. na TikToku. Aby ograniczyć to zjawisko firma zdecydowała się na tymczasowe zawieszenie dodawania nowych treści dla użytkowników w Rosji.

Kasa za propagandę

Z dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez serwis Vice News wynika, że pomimo tego, iż TikTok zakazał dodawania nowych materiałów przez użytkowników znajdujących się na terenie Rosji, proputinowskie kampanie dotyczące najazdu na Ukrainę nie ustały. Aby uniknąć wprowadzonych ograniczeń, do działań tego typu jest wykorzystywana aplikacja Telegram.

Kanał na Telegramie, prowadzony przez anonimowego administratora (według ustaleń dziennikarza) rekrutuje influencerów  m.in. z TikToka. Administrator określa wymagania, takie jak minimalna liczba wyświetleń, data i godzina umieszczenia filmu. Prosi też potencjalnych wykonawców zleceń o podanie, ile pieniędzy żądają za jeden post. Na razie nie wiadomo, kto płaci za te kampanie.

W prokremlowskich działaniach dezinformacyjnych na TikToku często wykorzystywana jest metoda „lustra”, co oznacza zamieszczanie filmików, w których jedna strona ma prezentować Rosję, zaś druga – Ukrainę.

Niedawno ogłoszono nową kampanię, w ramach której tiktokerzy mieli zamieszczać filmy wzywające do jedności narodowej, wykorzystując ścieżkę dźwiękową z Putinem wzywającym wszystkie grupy etniczne w Rosji do zjednoczenia się w czasie konfliktu.

Wiadomość na Telegramie informowała twórców, z jakiej ścieżki dźwiękowej korzystać, jakich emoji użyć i jaki tekst zamieścić w swoich filmach. Administrator kanału przekazał również potencjalnym twórcom instrukcję krok po kroku, jak obejść zakaz TikToka dotyczący przesyłania filmów z rosyjskich kont.

Szczegóły dotyczące kampanii, jak również wszystkie inne treści z kanału na Telegramie zostały usunięte po tym, jak Vice News skontaktowało się z administratorem. Kanał został założony pod koniec ub.r. i zgromadził ponad 500 członków.

Jak wynika z przeglądu ofert pracy zamieszczonych na koncie, administrator kanału w ostatnich miesiącach poszukiwał influencerów na TikTok i Instagramie, którzy wystąpiliby w kampaniach dla firm bukmacherskich, czy platform oferujących pomoc finansową dla studentów.

Jednak w ostatnich tygodniach kanał ten przeprowadził kilka kampanii mających na celu promowanie prorosyjskiego przesłania dotyczącego inwazji Putina na Ukrainę.

Jedna z takich kampanii, zauważona po raz pierwszy przez ukraińską fotografkę Krystynę Magonową i udokumentowana w filmie zamieszczonym na jej kanale na Instagramie, przedstawiała serię znanych influencerów czytających ten sam scenariusz. Scenariusz ten próbuje usprawiedliwić wojnę na Ukrainie, promując fałszywe twierdzenie, że w ciągu ostatnich ośmiu lat Ukraina dopuściła się ludobójstwa na ludności rosyjskiej w regionie Donbasu.

Pokrywa się to z forsowaną przez Kreml narracją, że Kijów dokonał „ludobójstwa” na rosyjskojęzycznej ludności Donbasu, co Putin wykorzystał jako uzasadnienie inwazji na Ukrainę.

 

 

W kampanii wykorzystano takie hashtagi jak „Come on World” i „We don't abandon our people”, a wśród influencerów, którzy wzięli w niej udział, znaleźli się Viktoriya Fomina (1,8 mln followersów), Fentazi90 (1,2 mln followersów) oraz Roldozzer i Kirill Felix (po 1,4 mln followersów). Nie jest jasne, ile zapłacono tym twórcom.

Jednak zgodnie z ustaleniami Vice News w grę nie wchodzą gigantyczne kwoty. Według szacunków innych rosyjskich influencerów zapłata wynosi od dwóch do 20 tys. rubli, co obecnie oznacza kwoty rzędu 70 – 700 zł.

- Z tego, co wiem, płacili niewiele - powiedział Vice News jeden z rosyjskich twórców TikToka. - Warunkiem było szybkie zamieszczenie filmu w ciągu jednego dnia.

Fake newsy na TikToku to chleb powszedni

Trzeba zaznaczyć, że część rosyjskich twórców na TikToku nie popiera działań ich kolegów, którzy dają się wykorzystywać do proputinowskiej propagandy. Ich zdaniem tacy influencerzy „sprzedali się za kromkę chleba”.

TikTok nie odpowiedział na pytania o to, ile treści związanych z wojną usunął od czasu inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego. Jednak zarówno na podstawie ogromnej ilości błędnych informacji krążących na platformie - niektóre z nich mają miliony wyświetleń - jak i braku przejrzystości procesu moderacji, jest jasne, że TikTok został całkowicie zaskoczony wojną Rosji z Ukrainą.

Czytaj także: Jak działa i ile kosztuje rosyjska propaganda? "Wrzucać tematy, które dzielą ludzi"

Platforma w końcu zajęła się oznaczaniem niektórych kont rosyjskich mediów państwowych, choć oznaczenia te pojawiają się tylko w aplikacji mobilnej, a nie w przeglądarce. TikTok zapowiedział , że wkrótce wprowadzi te etykiety także w wersji desktopowej.

Badania przeprowadzone przez jednego z ekspertów w celu sprawdzenia oznaczeń na tych kontach wykazały, że istniały tutaj duże luki, w tym brak oznaczenia rosyjskiego państwowego nadawcy informacyjnego RT. Ustalono, że 12 filmów opublikowanych przez Margaritę Simonyan, w których promowała ona kremlowską propagandę i twierdziła, że Ukraina jest agresorem, zostało obejrzanych 21,3  mln razy do 8 marca br.

Z kolei „The Wall Street Journal” doniósł, że moderatorzy treści TikToka nie otrzymali szczegółowych instrukcji, jak postępować z treściami dotyczącymi wojny, a menedżerowie niskiego szczebla musieli improwizować na bieżąco. W rezultacie podobne treści były traktowane w różny sposób, w zależności od tego, który moderator je przeglądał.

Dołącz do dyskusji: Rosyjscy tiktokerzy promują narrację Kremla o wojnie na Ukrainie. Dostają za to pieniądze

8 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Kararzyna Przygoda
Żeby nie zostać posądzonym o ruskiego trola na wstępie napisze, że propaganda kremlowska jest wręcz niewiarygodna. Widać to w rosyjskiej TV, słych w rosyjskim radiu, przeczytać można w rosyjskiej gazecie. Do większości materiałów spokojnie można dotrzeć z poziomu internetu. O ile jestem w stanie zrozumieć, że u nas nikt nie kupuje ruskiej propagandy, tak wychodzę z podziwu jak wielu ludzi kupuje tą ukraińską.
Żeby było jasne, FR jest tutaj agresorem i to co robi Putin jest złe, ale informacje podawane przez Ukrainę też nie są w 100% prawdziwe.
odpowiedź
User
User
Ukraińska propaganda nie usprawiedliwia bombardowania szpitala, porwania mera miasta i ostrzeliwania korytarza humanitarnego. Może dlatego społeczność międzynarodowa jest skłonna w nią wierzyć, nie?
odpowiedź
User
Kararzyna Przygoda
Zaznaczyłam, że to co robi FR jest podłe i nie ma na to usprawiedliwienia. W internecie pojawia się jednak wiele nieprawdziwych informacji rozpowrzechnianych na portalach społecznościowych, które jeszcze bardziej nas nakręcają, a nikomu to niepotrzebne, zwłaszcza teraz.
odpowiedź