SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Tomasz Sakiewicz: Stawiamy na szybką i prostą informację

- W tym momencie na polskim rynku istnieje potężna nisza ludzi, którzy nie mają swojej gazety codziennej. M.in. dlatego postanowiliśmy wydać własny dziennik - mówi Wirtualnemedia.pl Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.

- Wygląd i zawartość nowego dziennika powinny być pewnym zaskoczeniem oraz niespodzianką dla czytelników. Na ten moment mogę powiedzieć, że „Gazeta Polska Codziennie” będzie zdominowana przez grafikę oraz zdjęcia, nie będzie zbyt gruba. Stawiamy na szybką i prostą informację, będzie też dużo sportu. Publikować będziemy informacje polityczne, zza kulis życia publicznego oraz rozbudowany serwis sportowy. Będzie sporo informacji poważnych i tych mniej poważnych, trochę plotek - powiedział nam Sakiewicz (więcej na ten temat).

Sakiewicz podkreślił także, że „ideą gazety nie jest konkurowanie, lecz pozyskanie czytelników”. - W tym momencie na polskim rynku istnieje potężna nisza ludzi, którzy nie mają swojej gazety codziennej. Są to nie tylko osoby o prawicowych poglądach, ale też tacy, którzy są niezdecydowani, nie biorą udziału w wyborach albo czytają gazety, które im tak naprawdę do końca nie odpowiadają. Szukają szybkiej informacji, prosto zredagowanej, trochę „miotają się” na polskim rynku mediów. Również do takich ludzi chcemy dotrzeć - wyjaśnia Tomasz Sakiewicz.

Sakiewicz podkreśla, że w związku ze stworzeniem dziennika, nie będzie zagrożony tygodnik „Gazeta Polska”. - Tygodnik „Gazeta Polska” będzie od września w znacznie mniejszym stopniu magazynem informacyjnym, a w dużo większym - publicystycznym. Będziemy nastawieni na analityczne podejście do zjawisk z życia społecznego i politycznego. Nasze informacje będą pogłębione. Planujemy też zmianę formy graficznej, a także formatu „Gazety Polskiej” - wyjaśnia Tomasz Sakiewicz.

Z szefem „Gazety Polskiej” rozmawialiśmy także o sytuacji w mediach publicznych. - Media publiczne zawsze będę jakoś dzielone według klucza politycznego. Obecnie ten podział przybiera już rozmiary wręcz komiczne. Może należy więc z góry podzielić anteny pomiędzy poszczególne partie, a dostęp dla wszystkich umożliwić przy takich programach jak np. w przypadku „Forum”. Niech konkurują. Na pewno należy tępić takie postawy, jak cenzurowanie jakiegoś środowiska. Niestety cenzura dzisiaj szaleje - stwierdza Sakiewicz.

Sakiewicz podczas rozmowy z nami wyraził także opinię, że z mediów publicznych wyrzucono prawie wszystkich dziennikarzy i publicystów z prawicowymi poglądami. - Nie jesteśmy zapraszani do żadnych programów, a przecież choćby w Polskim Radiu obiecywano nam, że każda opcja polityczna będzie miała dostęp do prezentowania swoich poglądów w programach publicystycznych. To, co się dzieje teraz w mediach publicznych, przypomina epokę późnego Gierka. Moim zdaniem wszelka otwartość w mediach jest udawana. Poziom cenzury szczególnie w mediach publicznych jest niesamowity i zaczyna to być niebezpieczne dla demokracji - twierdzi Tomasz Sakiewicz.


Z Tomaszem Sakiewiczem, redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej”, rozmawiamy o planach wydania nowej gazety codziennej, prawicowych mediach w Polsce oraz sytuacji na linii media publiczne/publicyści o prawicowych poglądach.


Krzysztof Lisowski: Dotarły do nas informacje, że przygotowywana przez Państwa gazeta codzienna ma być tytułem politycznym, ale o mocnym charakterze tabloidowym? Ile jest w tym prawdy?

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”: Myślę, że wygląd i zawartość nowego dziennika powinny być pewnym zaskoczeniem oraz niespodzianką dla czytelników. Na ten moment mogę powiedzieć, że „Gazeta Polska Codziennie” będzie zdominowana przez grafikę oraz zdjęcia, nie będzie zbyt gruba. Stawiamy na szybką i prostą informację, będzie też dużo sportu. Publikować będziemy informacje polityczne, zza kulis życia publicznego oraz rozbudowany serwis sportowy. Będzie sporo informacji poważnych i tych mniej poważnych, trochę plotek.

Chcecie ściągnąć do tytułu jakieś znane nazwiska?

Nasza gazeta codzienna będzie przygotowywana przez zespół redakcyjny „Gazety Polskiej”, ale oczywiście zamierzamy ściągnąć do redakcji także nowe nazwiska. Jednak nie chcemy ich jeszcze ujawniać. Mogę na ten moment tylko powiedzieć, że w naszej redakcji jako pracownicy oraz jako autorzy zewnętrzni znajdą się osoby znane z radia i telewizji. Będzie na pewno kilka niespodzianek.

Z kim na rynku chcecie poprzez nowy tytuł przede wszystkim konkurować?

Ideą gazety nie jest konkurowanie, lecz pozyskanie czytelników. W tym momencie na polskim rynku istnieje potężna nisza ludzi, którzy nie mają swojej gazety codziennej. Są to nie tylko osoby o prawicowych poglądach, ale też tacy, którzy są niezdecydowani, nie biorą udziału w wyborach albo czytają gazety, które im tak naprawdę do końca nie odpowiadają. Szukają szybkiej informacji, prosto zredagowanej, trochę „miotają się” na polskim rynku mediów. Również do takich ludzi chcemy dotrzeć.

Jakie są koszty tego przedsięwzięcia?

Chcemy wydać na przygotowanie dziennika tyle, ile trzeba. Normalnie potrzeba ogromnych sum na takie przedsięwzięcie, są to kwoty rzędu 100 mln złotych i więcej. My mamy sytuację nieco ułatwioną. „Gazeta Polska” ma już swój rynek, mamy grupę wiernych odbiorców. Nie będziemy więc musieli aż tak bardzo inwestować w dotarcie do nowych czytelników, chociaż na pewno będziemy czynili jakieś działania mające na celu zainteresowanie naszym tytułem nowych odbiorców. Jeśli chodzi o koszty, to nie wszystkie świadczenia mają charakter wprost finansowy. Po ich wycenie szacujemy, że koszt nowego przedsięwzięcia nie przekroczy 20 milionów w skali roku.

Kiedy dokładnie pojawi się pierwszy numer Waszego dziennika i ile będzie kosztował?
 
Pojawi się na rynku 9 września. Cena będzie niespodzianką.

Przypuszczam, że w związku z wydaniem gazety codziennej znacząco zmieni się tygodnik „Gazeta Polska”?

Tygodnik „Gazeta Polska” będzie od września w znacznie mniejszym stopniu magazynem informacyjnym, a w dużo większym – publicystycznym. Będziemy nastawieni na analityczne podejście do zjawisk z życia społecznego i politycznego. Nasze informacje będą pogłębione. Planujemy też zmianę formy graficznej, a także formatu „Gazety Polskiej”.

Jesteście zadowoleni z aktualnych wyników sprzedaży „Gazety Polskiej”?

Od wielu miesięcy notujemy wzrost sprzedaży oraz czytelnictwa „Gazety Polskiej”. Sprzedaż rosła od 2005 r. od momentu, gdy zostałem redaktorem naczelnym. Gwałtowny wzrost nastąpił po katastrofie smoleńskiej w ubiegłym roku. W marcu 2010 r. mieliśmy pierwszą mocną kampanię telewizyjną. Na to nałożyła się katastrofa. Po pierwsze – ludzie zaczęli o nas słyszeć. Nasz sukces tkwi na pewno w tym, że gdy czytelnicy biorą „Gazetę Polską” do rąk od razu widzą, że ona jest zupełnie inna niż kreuje się ją w mediach. Niestety z „Gazetą Polską” jest tak, że jak się jej nie czyta, ma się jej zupełnie inny wizerunek niż wtedy, kiedy się ją czyta. To wynika z negatywnej medialnej nagonki na ten tytuł. Po drugie, my bardzo mocno angażujemy się w różne inicjatywy społeczne w Polsce oraz na świecie. Już teraz funkcjonuje ogromna sieć klubów „Gazety Polskiej”, które organizują wiele oddolnych inicjatyw, które są dla czytelników ważne. To także wpływa na wzrost zainteresowania tytułem.

Jakich wyników sprzedaży nowego dziennika się spodziewacie?

Zawsze podkreślałem, że będę usatysfakcjonowany, jeśli sprzedaż „Gazety Polskiej” będzie osiągała poziom ponad 100 tys. egzemplarzy. Powoli zbliżamy się do tego wyniku. Będziemy więc bardzo zadowoleni, jeśli już po wydaniu dziennika, sprzedaż tygodnika będzie oscylowała na tym samym poziomie. Chcielibyśmy, aby „Gazeta Polska Codziennie” sprzedawała się finalnie w 120 – 150 tysiącach egzemplarzy. Uważamy, że rynek jest wystarczająco duży, aby osiągnąć taki efekt.

Czy Wasza decyzja o wydaniu dziennika jest rzeczywiście spowodowana kupnem „Rzeczpospolitej” przez Grzegorza Hajdarowicza i obawami, że teraz dziennik ten skręci mocno w lewo?

Uważam za wysoce wymowny fakt, że Skarb Państwa bardzo chętnie rozmawia o sprzedaży udziałów z Grzegorzem Hajdarowiczem, jednocześnie unikając rozmowy z poprzednim właścicielem. Moim zdaniem Skarb Państwa ma nadzieję, że „Rzeczpospolita” dzięki temu drastycznie zmieni swoje poglądy. W rządzie Tuska nie dzieje się nic bezinteresownie, a poziom cenzury, jaki nam funduje obecna władza oraz rozmiar ingerencji w mediach jest nieporównywalny do jakiegokolwiek zjawiska w ciągu ostatnich 21 lat. Skoro władza przyjęła zmiany właścicielskie z taką radością, to pewnie liczy na ostrą zmianę linii redakcyjnej pozostawiając tym samym dużą część społeczeństwa bez własnej gazety.

Ale jednak np. wydany przez wyd. Presspublica prawicowy tygodnik „Uważam Rze” spotkał się z pozytywnymi ocenami w grupie docelowej i prezentuje mocno ideologię prawicową… Jak Pan ocenia ten magazyn?

„Uważam Rze” ma bardzo dobrą grafikę i nienajgorszą kampanię reklamową. Niestety moim zdaniem wybrano bardzo słaby tytuł, który nie zachęca do kupowania tego magazynu. Trzeba przyznać, że pisze tam dużo dobrych nazwisk. Obawiam się jednak, że „Uważam Rze” wcześniej czy później ucierpi mimo wszystko na braku wyraźnej linii programowej. Mam poczucie, że w kilku momentach redakcja „obeszła” pewne tematy, a magazyn prawicowy powinien mówić o wszystkim wprost.

Prawdą jest to, co piszą media, że na linii PIS – „Gazeta Polska” nastąpiło ochłodzenie stosunków? Podobno PIS chce w czasie wyborów wydawać własną gazetę?

To, czy PIS będzie wydawać własną gazetę, nie ma żadnego znaczenia. My w wielu kwestiach mamy bardzo podobne poglądy, ale są też tematy, gdzie się po prostu różnimy. Nasi czytelnicy nie kupują nas dlatego, że popieramy Prawo i Sprawiedliwość, ale dlatego, że zgadzają się z naszą ogólną prawicową filozofią. Nie sądzę, aby nastąpiło między nami jakieś szczególne ochłodzenie stosunków.

Podczas naszej poprzedniej rozmowy wyrażał Pan niezadowolenie z faktu, że z mediów publicznych wyrzucane są osoby o poglądach prawicowych. Zmieniło się coś w tej kwestii?

Teraz mam wrażenie, że z mediów publicznych wyrzucono prawie wszystkich dziennikarzy i publicystów z prawicowymi poglądami. Nie jesteśmy zapraszani do żadnych programów, a przecież choćby w Polskim Radiu obiecywano nam, że każda opcja polityczna będzie miała dostęp do prezentowania swoich poglądów w programach publicystycznych. To, co się dzieje teraz w mediach publicznych, przypomina epokę późnego Gierka. Moim zdaniem wszelka otwartość w mediach jest udawana. Poziom cenzury szczególnie w mediach publicznych jest niesamowity i zaczyna to być niebezpieczne dla demokracji.

Ale choćby Telewizja Polska podkreśla, że w programach informacyjnych stara się pokazywać wszystkie aspekty danego problemu i pilnuje się tego, aby na antenie każdej opcji politycznej poświęcać mniej więcej tyle samo czasu…? To chyba nie jest cenzura?

Najlepiej widać było cenzurę w niedzielę 7 sierpnia po ujawnieniu przeze mnie taśm z rozmową z Lepperem. TVP, która do soboty lansowała tezę o Lepperze jako ofierze IV RP nie dała żadnej informacji o jego śmierci i śledztwie. Następnego dnia, gdy hałas wokół taśm przekroczył barierę dźwięku, zgłosili się dziennikarze z „Wiadomości” i nagrali moją wypowiedź. I tego nie puszczono…

Co się Panu podoba, a co nie podoba w mediach publicznych?

Media publiczne zawsze będę jakoś dzielone według klucza politycznego. Obecnie ten podział przybiera już rozmiary wręcz komiczne. Może należy więc z góry podzielić anteny pomiędzy poszczególne partie, a dostęp dla wszystkich umożliwić przy takich programach jak np. w przypadku „Forum”. Niech konkurują. Na pewno należy tępić takie postawy, jak cenzurowanie jakiegoś środowiska. Niestety cenzura dzisiaj szaleje.

W Polskim Radiu szefowie informacji co tydzień otrzymują zestawienia, gdzie jest napisane, która partia ile czasu była na antenie. Jeśli są różnice, trzeba to w kolejnym tygodniu wyrównywać. Wygląda więc na to, że w Polskim Radiu dostęp dla poszczególnych opcji politycznych jest sprawiedliwy?

Bez sensu. Można dużo czasu poświęcić kogoś ośmieszając albo popierając. Dziennikarz musi mieć swobodę działania. Lepiej, żeby jedna stacja była prawicowa a druga lewicowa. Wtedy dziennikarze sami zdecydują, gdzie chcą pracować.

O rozmówcy
Tomasz Sakiewicz jest od 2005 redaktorem naczelnym tygodnika „Gazeta Polska”. Z tytułem tym związany jest od samego początku jego istnienia - najpierw był jednym z pomysłodawców i założycieli pisma, potem pracował w nim jako dziennikarz, a następnie pełnił funkcję szefa działu ekonomicznego. Ma też spore doświadczenie w telewizji i radiu. Do marca 2010 roku prowadził na antenie TVP1 program publicystyczny „Pod prasą”, a do 2009 roku związany był z Programem I Polskiego Radia, gdzie prowadził „Sygnały dnia”, a także „Rozmowy Jedynki”. W 2010 roku był jednym ze współprowadzących audycję „Trójka po trzeciej” na antenie Programu III PR.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Sakiewicz: Stawiamy na szybką i prostą informację

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ela
żałosny człowieczek w żałosnej pozie żałośnie głosi żałosne hasła
odpowiedź
User
MistrzCiętejRiposty
Szybka i prosta. Prawdziwa? Niekoniecznie.
odpowiedź
User
wiarus
Panie Sakiewicz, Panu nic nie pomoże, wszelkie zmiany krótkie, długie i skrócone. Jako "wielki prawicowiec" potrafi Pan tylko opluwać, niszczyć i wciskać ludziom swój chory punkt widzenia.Gdyby Gazeta Polska przynosiła oczekiwane dochody i ludzie dali się nabierać na" wypociny chorej prawicy"/bo coż za prawicę Pan reprezentuje/ to po co wydawać 100 milionów na nową opluwaczkę ? Nie życzę Panu sukcesów, wystarczy że z ambony oczerniają mój kraj i jeszcze Pan ?
odpowiedź