Piotr Kraśko: podczas debaty Donald Trump pełen energii i pasji, a Hillary Clinton z wyuczonymi formułkami

Donald Trump do pierwszej debaty prezydenckiej z Hillary Clinton nie był przygotowany. Na większość pytań nie miał gotowych odpowiedzi. W pierwszej fazie debaty to on miał w sobie więcej pasji i energii. Hillary Clinton mówiła jak polityk, który wygłasza kwestie wyuczone na pamięć, powtarzane już wcześniej na dziesiątkach wieców. Ale od pytania o zeznanie podatkowe, którego Trump wciąż nie ujawnił, role się odwróciły - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Piotr Kraśko z TVN24 Biznes i Świat.

bg
bg
Udostępnij artykuł:

John Kennedy uważany był za wyjątkowo niedoświadczonego kandydata, gdy zaczynał swoją kampanię. Tyle że miał za sobą czternaście lat w Kongresie i nagrodę Pulitzera w kieszeni za świetną książkę „Profiles in courage”. Demokraci śmiali się z Reagana, że jego życiową rolą był film, w którym jego partnerem była małpa, zapominając, że był gubernatorem stanu Kalifornia. Gdyby Kalifornia była niepodległym państwem byłaby szóstą gospodarką świata, a w czasach Reagana może nawet piątą. Clinton był gubernatorem Arkansas, Carter gubernatorem Georgii, George H.W. Bush ambasadorem w Chinach, przy ONZ, byłym dyrektorem CIA i wiceprezydentem, jego syn gubernatorem Texasu.

Donald Trump sześć razy zbankrutował i nigdy w życiu nie ubiegał się o żaden urząd, nie sprawował żadnej funkcji publicznej. Trudno nie mieć dla niego uznania za stworzenie wielkiego koncernu pod marką Trump, ale to nie daje gwarancji, że ma choćby cień planu w jaki sposób zrealizować wszystkie obietnice, sprowadzające się do hasła – „Make America Great Again”.

W czasie debaty z Hillary Clinton, Donald Trump był najlepszy, gdy mówił o tragedii jaką dla milionów Amerykanów jest zamykanie fabryk w USA i przenoszenie ich za granicę. Krytykował umowy handlowe, na których korzystają partnerzy Ameryki, a  nie ona sama. Ma dużo racji, ale była sekretarz stanu straciła tez okazję, żeby przypomnieć mu gdzie produkowane są krawaty, garnitury i koszule sprzedawane pod marką Trump. Nie w Ohio i Pensylwanii, gdzie ludzie tracą pracę, a w Pakistanie i Bangladeszu. Meble, które są wyposażeniem jego hoteli sprowadzane są do Las Veagas z Turcji, a nie z Południowej Dakoty. Ściąganie amerykańskiego biznesu z powrotem do Ameryki mógłby spokojnie zacząć od siebie, zanim przekona do tego innych.

W ciągu dwudziestu pierwszych minut debaty bez wątpienia jednak to Donald Trump miał w sobie więcej pasji i energii. Hillary Clinton mówiła jak polityk, który wygłasza kwestie wyuczone na pamięć, powtarzane już wcześniej na dziesiątkach wieców. Ale od pytania o zeznanie podatkowe, którego Trump wciąż nie ujawnił role się odwróciły. Luźno rzucona uwaga, że grał na spadki na rynku nieruchomości i zarobił na tym miliony „bo na tym polega biznes” średnio się pewnie spodobała 5 milionom Amerykanów, którzy stracili wtedy domy. Jeszcze bardziej musiał zirytować kiedy stwierdził, że nie płacił podatków federalnych jako właściciel kasyn w Vegas, bo był „sprytny”. Wyszło na to, że dziesiątki milionów o wiele mniej od niego zamożnych Amerykanów płacących podatki to po prostu frajerzy. Kiedy Trump narzekał na straszny stan w jakim jest amerykańska infrastruktura z lotniskami na czele – Clinton bardzo celnie zauważyła, że może byłoby z tym lepiej, gdyby płacił podatki.

Tylko jeden raz rozległy się oklaski, gdy Clinton odpowiedziała na atak Trumpa, który zarzucał jej, że zaszyła się przed debatą w domu, zamiast spotykać się z ludźmi. Była sekretarz stanu przyznała, ze przygotowywała się do debaty, tak jak i jest przygotowana do tego, by być prezydentem. Donald Trump przez większość kampanii wygłasza przemówienia bez kartki i bez promptera. I potrafi być autentycznie porywający. Tyle, że przemawia na wiecach, na których wie, że nikt mu nie będzie przerywał, nie będzie weryfikował tego co mówi, a mówi do swoich wyznawców. Sam przyznaje, że kiedy emocje gasną zawsze może rzucić hasło budowy muru na granicy z Meksykiem i wywoła entuzjazm. Tego w czasie debaty zrobić nie mógł i wyraźnie pod koniec czuł się z tym nieswojo. Zrobił też coś, czego przed nim nie zrobił żaden kandydat. Po debacie wyszedł do hallu, w którym stali dziennikarze, by jeszcze z nimi porozmawiać. Ale wyraźnie nie było w nim poczucia triumfu. Sprawiał wrażenie kogoś, kto na wszelki wypadek rozmawia z ludźmi, by przekonać ich, ze jednak dobrze wypadł.

Przekonanie o własnej sile, gdy jest spontaniczny musiało sprawić, że po prostu zrezygnował z przygotowań. Musiał wiedzieć, że padną pytania o podatki, problemy rasowe, stosunek do kobiet, pieniądze jakie dał mu ojciec na rozpoczęcie biznesu, a jednak nie miał na żadne z nich dobrej odpowiedzi. Clinton nie jest politykiem, który będzie miał wyznawców jak Trump, czy osiem lat temu Barack Obama, ale sprawiała wrażenie kogoś, kto wie co mówi, kto brał udział w negocjacjach z Iranem, wie jak działa rosyjska dyplomacja i wie co wynika z art. 5 traktatu założycielskiego NATO. Ktoś powie, że akurat to niespecjalnie interesuje wyborców w Wyoming. I tak i nie. Dziesiątki razy przed poniedziałkową debatą amerykańskie stacje telewizyjne przypominały fragment starcia Ford - Carter z 1976 r., gdy urzędujący prezydent stwierdził, ze środkowa i wschodnia Europa nie są pod sowiecką dominacją. Do dziś nikt w Ameryce nie ma wątpliwości, że ta jedna gafa mogła kosztować Forda prezydenturę. Poległ na nieznajomości sytuacji Polski, Czechosłowacji i Węgier, a nie poziomu bezrobocia w Nevadzie. Trump nie musi podzielić losów Forda, ale w tak zaciętej kampanii, w której będzie się liczył każdy głos - także każdy błąd może przesądzić o wyniku.

Ostatnim prezydentem, który wygrał z naprawdę ogromną przewagą, był Ronald Reagan w 1984 roku. Wygrał wtedy w 49 na 50 stanów! Może już nikt nigdy nie powtórzy tego sukcesu – tak bardzo podzielonym krajem i to niemal równo stała się potem Ameryka. George W. Bush wygrał dzięki 500 głosom na Florydzie. Tak może być też teraz i najmniejszy błąd, najmniejszy brak koncentracji przesądzi o tym, kto zostanie kolejnym „Kapitanem Wolnego Świata”, jak swojego prezydenta lubią nazywać Amerykanie.

Piotr Kraśko, dziennikarz „Faktów z zagranicy” w TVN24 Biznes i Świat i „Dzień dobry TVN”

grafika

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"

KRRiT zaakceptowała plany mediów publicznych. Co z likwidacją kanałów TVP?

KRRiT zaakceptowała plany mediów publicznych. Co z likwidacją kanałów TVP?

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu