Jak szacowała Komisja Europejska wdrożenie przepisów, które narzucały wymianę klatek dla kur niosek na większe i bardzie nowoczesne, miało spowodować ok. 10-procentowy wzrost cen jajek. Ministerstwo Rolnictwa oceniło, że tylko w ciągu miesiąca jajka podrożały niemal o połowę. Podobnie jest w innych krajach Unii Europejskiej.
- Tak szybki wzrost cen o kilkanaście procent tydzień po tygodniu nie jest uzasadniony. Prawdopodobnie mamy do czynienia tutaj z czymś, co ma znamiona lekkiej paniki - uważa Michał Koleśnikow, analityk rynków rolnych Banku Gospodarki Żywnościowej.
W niektórych miejscach za jedno jajko trzeba już płacić ok. 1 zł.
- Nikt nie wie, jaki powinien być ten właściwy poziom cen, więc kupujący byli w stanie płacić tak dużo i więcej. Myślę, że to jest sytuacja przejściowa, która zacznie się normować i rynek już wkrótce znajdzie jakąś równowagę, jeśli chodzi o ceny - przekonuje analityk.

W ostatnich tygodniach wzrost cen jajek dodatkowo napędzają przedświąteczne przygotowania. W tym okresie popyt na jajka może być nawet 3 razy większy niż zwykle.
- Myślę, że po Wielkanocy zobaczymy lekki spadek cen jaj, może nawet tuż przed Wielkanocą to już będzie widoczne - twierdzi Michał Koleśnikow.
Jednak nieznaczne obniżki też mogą być tylko chwilowe.
- Kolejny termin to końcówka lipca, kiedy już nie będzie żadnych odstępstw dla stosowania starych klatek, to może dalej ograniczyć podaż jaj do przetwórstwa, a to może być kolejny impuls do wzrostu cen jaj - mówi Michał Koleśnikow.
Jednak zdaniem analityka BGŻ po tym okresie sytuacja cenowa powinna się ustabilizować.
- Dziś te wysokie ceny powodują, że produkcja jest bardzo opłacalna, więc producenci są gotowi wymieniać klatki, kupować nowe kury, rozwijać produkcję i za kilka miesięcy prawdopodobnie zobaczymy większą produkcję na rynku - prognozuje Michał Koleśnikow.











