SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

MDI: „Wprost” oferował płatne teksty dziennikarskie. „Wprost”: MDI generowała artykuły dla KGHM

Trwa wymiana oskarżeń między MDI i „Wprost”. Agencja zarzuca tygodnikowi, że chciał odstąpić od publikowania krytycznego artykułu o niej, jeśli firma wykupi płatne teksty dziennikarskie. „Wprost” zarzuca agencji szantażowanie jego wydawcy i nieetyczne działania dla KGHM.

Przed tygodniem „Wprost” zamieścił artykuł Cezarego Łazarewicza opisujący, jak po zeszłorocznym przetargu na informatyzację PZU, przedstawiciele MDI mieli rozpowszechniać wśród dziennikarzy informacje, że podczas przetargu doszło do nieprawidłowości (więcej na ten temat). Tydzień wcześniej Łazarewicz w „Tygodniku Powszechnym” opublikował tekst przedstawiający, jak MDI na zlecenie firmy recyklingowej Orzeł Biały zmanipulowała media i dziennikarzy w celu wywarcia presji na politykach, by ci zrezygnowali z uchwalenia ustawy godzącej w jej interesy (zobacz szczegóły).

W odpowiedzi szefowie MDI wytknęli redaktorowi naczelnemu „Wprost” Sylwestrowi Latkowskiemu, że jest podejrzewany w związku z podwójnym morderstwem z 1993 roku, co Latkowski określił jako „szantaż i jawne oszczerstwo” (przeczytaj o tym więcej). Szefowie MDI uznali te określenia za kłamstwo i pomówienie i pozwali naczelnego „Wprost” z artykułu 212 Kodeksu karnego (więcej o tym).

W weekend szefowie MDI przedstawili swoją wersję przygotowywania przez Łazarewicza obu artykułów. Według agencji tekst o jej współpracy z Białym Orłem był gotowy już w połowie czerwca, ale się wtedy nie ukazał. Natomiast 1 sierpnia lobbysta prowadzący oficjalnie działania w sprawie „ustawy akumulatorowej” dostał propozycję opublikowania przez tygodnik płatnego tekstu dziennikarskiego na ten temat. „Strona artykułu - 10 000 zł netto, materiał redakcyjny - dziennikarz ‘Wprost’ lub gotowy materiał od firmy przed drukiem pełna autoryzacja tekstu i akceptacja layoutu” - brzmi mail od wydawcy tygodnika cytowany przez MDI. Taki tekst miałby się znaleźć w raporcie „Wprost” dotyczącym środowiska naturalnego i odpadów. - Czy gdyby lobbysta zajmujący się akumulatorami zapłacił to ukazałby się pozytywny artykuł o sprawie napisany przez dziennikarza „Wprost” lub materiał redakcyjny? Oferta jest jasna: dowolny tekst podpisany nazwiskiem dziennikarza za 10 tys. zł od strony zostanie umieszczony we „Wprost” - stwierdzili szefowie MDI.

>>> Szef MDI: Łazarewicz wykorzystuje wszystko do zaatakowania nas

Według „Wprost” praca nad artykułami przebiegała inaczej. Szefowie MDI już pod koniec czerwca, kiedy faktycznie tekst Łazarewicza o współpracy agencji z Orłem Białym był gotowy, próbowali zastraszyć dziennikarza groźbą oskarżenia z artykułu 2012 Kodeksu karnego oraz pokazali mu dokumenty świadczące o problemach prawnych Sylwestra Latkowskiego w latach 90. Następnie starali się zainteresować tymi informacjami innych dziennikarzy i redakcje, a w końcu zwrócili się z nimi do Michała Lisieckiego, szefa wydającej „Wprost” Platformy Mediowej Point Group.

- Lisiecki posłał ich w diabły. Działo się to już po tym, jak wydawca na własnej skórze miał okazję się przekonać o metodach działania MDI. Usłyszał do Gorzelińskiego (jednego z szefów MDI - przyp.red.), że jeśli we ‘Wprost’ ukaże się tekst Łazarewicza, to na wydawcę też znajdą się kwity. Miałyby one pochodzić z korespondencji i rozmów między Gorzelińskim a Lisieckim. MDI jako agencja obsługiwała współpracę KGHM z „Wprost” i wydawanym wtedy (do września ub.r. - przyp.red.) przez Lisieckiego „Bloomberg Businessweek Polska” - relacjonuje Sylwester Latkowski w nowym numerze „Wprost”. - Na pytania Łazarewicza (który wtedy pracował nad tekstem o działaniach MDI w związku z przetargiem PZU - przyp.red.) zadane MDI zaczęły napływać odpowiedzi Gorzelińskiego i Kasprowa. Nie tylko do dziennikarza, otrzymywał je również wydawca. Po co? Po to, żeby poczuł presję. W tych odpowiedziach, choć sprawa dotyczyła zupełnie innego tematu, Kasprów i Gorzeliński zaczęli dawać do zrozumienia, że są w posiadaniu materiałów kompromitujących wydawcę. Na przykład poufnych e-maili o współpracy reklamowej między klientami MDI - dodaje Latkowski.

W efekcie Michał Lisiecki poprosił o zwłokę w publikowaniu pierwszego artykułu Łazarewicza, ale dziennikarz nie chciał dłużej czekać i zaproponował ten tekst „Tygodnikowi Powszechnemu”. - Nigdy autor nie usłyszał, że efekty jego dziennikarskiego śledztwa nie ukażą się na łamach „Wprost” - zaznacza Latkowski, dodając, że po publikacji w „Tygodniku Powszechnym” zdecydowali, że kolejny artykuł o MDI ukaże się już we „Wprost”.

Według Latkowskiego informacje szefów MDI o jego związkach z podwójnym morderstwem w Szczecinie w 1993 roku są oszczercze, ponieważ składają się z manipulacji i wybiórczo przytoczonych szczegółów innej sprawy, za którą faktycznie został skazany na więzienie. Jednak w sprawie morderstwa Latkowski - jak deklaruje - był przesłuchiwany tylko raz, w charakterze świadka.

- MDI, zamiast tłumaczyć się ze swoich działań wobec ministra Mikołaja Budzanowskiego i przetargu informatycznego, przechodzi do ataku. Dzięki sprytnie podrzuconemu tematowi udaje się osłabić zainteresowanie ich własną firmą - ocenia naczelny „Wprost”. - Gorzeliński i Kasprów podali, że 31 lipca zostało wznowione śledztwo w sprawie mordu w Szczecinie sprzed 20 lat. Ciekawe jest to, że czekali z publikacją tej wiadomości aż do 15 września. Do momentu, gdy mieli już pewność, że we „Wprost” ukaże się tekst na ich temat - zauważa Latkowski. - Co mogę zrobić? Szukać sprawiedliwości w sądzie wobec oszczerstw, których użyli. Jestem pewien, że wygram. Ale potrwa to lata. Na pewno nie dam się zastraszyć - zapowiada.

>>> Cezary Łazarewicz: będą kolejne teksty o nieuczciwych działaniach PR-owców

W nowym numerze „Wprost” znalazł się kolejny tekst Cezarego Łazarewicza na temat MDI - o raporcie podsumowującym działania agencji dla KGHM. - Z raportu wynika, że generowane teksty ukazywały się w ogólnopolskich gazetach: „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Polsce”, „Rzeczpospolitej”, „Parkiecie”, „Pulsie Biznesu: oraz w magazynach „Wprost”, „Newsweek”, „Bloomberg”, „Gazeta Finansowa”, „Forbes Polska”, „Businessman Magazine”. MDI twierdziło, że miało wpływ nie tylko na to, kto i o czym pisze, ale też na to, gdzie w gazecie znajdzie się zamówiony tekst - pisze Łazarewicz. - Na czym polega pozycjonowanie tekstu? Wyjaśnił mi to Rafał Kasprów, tłumacząc, że wydawcy rzadko rozumieją znaczenie spraw, które opisują, więc trzeba im pomóc. Gorzeliński wtedy dzwoni do naczelnego, redaktora, wydawcy lub dziennikarza i proponuje: „Daj wyżej ten tekst na jedynkę, bo to ważna rzecz” - dodaje dziennikarz. - Rozliczając efekty swojej pracy w 2012 r., MDI podaje nazwiska dziesiątek dziennikarzy, z którymi, jak twierdzi, współpracowało przy powstawaniu tekstów. Według MDI na rzecz KGHM pracowali także znani publicyści, felietoniści, profesorowie i eksperci. Lista, którą można by stworzyć na podstawie raportu MDI, byłaby bardzo długa - podsumowuje.

W lipcu br. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wynosiła 64 540 egz. (według ZKDP - zobacz szczegóły).

 

Dołącz do dyskusji: MDI: „Wprost” oferował płatne teksty dziennikarskie. „Wprost”: MDI generowała artykuły dla KGHM

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
toy
Czyli wydawca Wprost proponuje publikowanie tekstów o dowolnej tezie za pieniądze i przekazanie sponsorowi prawa redakcji tekstu. To jest Wprost burdel a nie dziennikarstwo.
odpowiedź
User
Mea
I to są autorytety. Śmiech na sali, śmieci na salonach.
odpowiedź
User
Liz
toy, mówi się "agencja towarzyska" a nie burdel. Uważaj bo Latkowski cię pozwie
odpowiedź