Około 50 mln zł kosztują prawa do 23 meczów naszej drużyny piłkarskiej: 10 spotkań w eliminacjach do mistrzostw świata w Brazylii oraz kilkunastu meczów towarzyskich. Wiadomo już, że Telewizja Polska nie kupi całego tego pakietu, a najbliższy mecz (w piątek na wyjeździe z Czarnogórą) będzie transmitowany w modelu pay-per-view.
Juliusz Braun ocenia w „Gazecie Wyborczej”, że przychody z reklam przy meczach reprezentacji nie pokryłyby tak wysokiego kosztu praw do transmisji. „Więc czy to byłby sensowny wydatek? Zwłaszcza że te pieniądze nie idą na sport, a na biznes okołosportowy, bo część pieniędzy zgarnia spółka Sportfive z siedzibą w Niemczech. Czy to nie dziwne, że polski związek sportowy z polską telewizją negocjuje poprzez niemiecką spółkę?” - pyta Braun. „Oczekiwania właścicieli tych praw są absurdalnie wysokie. Gdyby sytuacja finansowa TVP była znacznie lepsza, też bym się zastanawiał, czy z abonamentu dopłacać do meczów polskiej reprezentacji” - dodaje.

W poniedziałek podobnie rozmowy ze Sportfive relacjonował dyrektor TVP Sport Włodzimierz Szaranowicz. - Atrakcyjność tych transmisji w obecnej sytuacji rynkowej nie jest zbyt duża. Inaczej przebijalibyśmy się z konkurentami cenowo, żeby tylko pozyskać te prawa - zauważył. - Nikt nie ma na polskim rynku telewizyjnym takich pieniędzy, jakich oczekuje za te prawa Sportfive - dodał (przeczytaj o tym więcej).











