SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Czy rzeczywiście #twitterrzadzikampania?

Polski marketing polityczny słynie ze swojej odtwórczości. Niby nie ma w tym nic złego - bo warto zawsze czerpać z dobrych wzorców, ale w kraju, w którym coraz częściej mówi się o innowacyjności, powiew świeżości w marketingu politycznym też by się przydał.

Eryk Mistewicz prowokacyjnie napisał, że tegoroczną kampanijną narracją zawładnie Twitter. Słowa trochę na wyrost biorąc pod uwagę zasięg tego medium w Polsce, ale na pewno coś jest na rzeczy.

Twitter w Polsce zgodnie z danymi Gemiusa może pochwalić się blisko milionem użytkowników. To dużo, zważywszy jaką drogę pokonywał walcząc ze swoim klonem Blipem. I choć pewnie spora cześć użytkowników Twittera to konta służące jedynie jako dodatkowe kanały informacyjne to jednak jest to jedyne miejsce wpływowej dyskusji w tzw. social mediach  w Polsce.
 
Zachód docenił Twittera już dawno. I nie chodzi tu o powtarzaną jak mantrę w Polsce kampanię Obamy, w której Twitter był tylko jednym z narzędzi – ważnym, ale absolutnie nie kluczowym. Zdecydowanie ważniejsze jest to, że 34% europarlamentrzystów korzysta z Twittera i docenia to narzędzie w pracy. W Polsce mamy teraz wysyp przedkampanijnych kont twitterowych, szczególnie wśród członków Rady Ministrów. Do @SikorskiRadek, @TomaszSiemoniak, @Kwiatkowski2011, @PawelGras, @EwaKopacz, @pawlakwaldemar, @KatarzynaHall,  @BarbaraKudrycka właśnie dołączył @janrostowski.  Z drugiej strony mamy ich słuchaczy – wpływowych dziennikarzy w Polsce z prasy, radia i TV (chociażby @szacki, @lkwarzecha, @macdac, @michalkarnowski, @TomaszSkory, @prosiecki, @KonradPiasecki, @cezarygmyz, @skorzynski czy @tomaszmachala) oraz inne wpływowe osoby w debacie publicznej (np. @kataryna).
 
Wydaje się, że takie nasycenie przekracza już masę krytyczną sukcesu danego medium. Twitter w Polsce pewnie też zupełnie nieświadomie wypracował własny profil – grupując raczej osoby opiniotwórcze  w tym, decydentów i dziennikarzy. Natomiast z pewnością Twitter nie jest jeszcze narzędziem do komunikacji z wyborcami – tak jak wykorzystują to chociażby europarlamentarzyści. To raczej narzędzie podsuwania tematów dziennikarzom, krótkich inspiracji lub polemik i ripost. Ze względu na łatwą integrację z telefonem może być stosowane jako narzędzie do komunikacji bardziej bezpośredniej, jednak na pewno nie będzie kluczowe w obecnej kampanii. Dlaczego?
 
Twitter sam nic nie zdziała. Aby zbudować przekaz trafiający do wyborcy kampania musi być zintegrowana na dwóch poziomach – zintegrowanie offline i online oraz zintegrowanie działań online poprzez różne kanały. W kampanii w USA działania w serwisach Twitter, facebook i flickr zawsze były koordynowane. W zbliżającej się kampanii do tego już dochodzi Google+ (słynna konferencja video Newta Gingricha) oraz foursquare (już pojawił się tam Biały Dom, więc lada chwila będzie reszta). Tylko taka integracja zapewnia realny zasięg i to wśród wyborców mających dostęp do Internetu. W ten sposób wykluczenie cyfrowe realnie wpływa na wynik wyborów.
 
Twitter to za mało by przekonać nieprzekonanych. Walka w kampanii zawsze toczy się o nieprzekonanych wyborców. W Polsce dopiero ten fakt jakby dostrzeżono – wcześniej partie przez cały czas usilnie starały się przekonać do siebie twardy elektorat . Wyborca nieprzekonany to z reguły wyborca pytający, dociekający, zastanawiający się i rozważający różne opcje. Czy rzeczywiście do takiego wyborcy można dotrzeć historią zbudowaną na początku w oparciu o 140 znaków?


Wojciech Waglowski, director w agencji Fleishman-Hillard

Dołącz do dyskusji: Czy rzeczywiście #twitterrzadzikampania?

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Mirek Połyniak
Nie ma się co podniecać liczbami z Megapanelu dot. Twittera - w SM liczą się aktywni użytkownicy, a nie wejścia na domenę twitter.com
Osobiście uważam rze Twitter w PL to mit promowany przez Eryka Mistewicza http://wp.me/ps7bY-1z5, a co ciekawe jest inne medium - NK - które może dawać politykom realną szansę na kontakt z wyborcami http://wp.me/ps7bY-1AH
Ale może najpierw nasi politycy nauczą się odpisywać na e-maile oraz zrozumieją, że komunikacja to dwukierunkowy proces...
odpowiedź
User
Jan
Czemu nie ma słowa o @KorwinMikke? Na Twitterze i Facebooku nie ma sobie równych!
odpowiedź