SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Mokrosińska: Nowelizacja ustawy o rtv do zmiany

- Znowelizowana ustawa o radiofonii i telewizji jest tak zła, że trzeba ją zmienić - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Krystyna Mokrosińska, szefowa SDP.

- Mam nadzieję na powstanie nowej ustawy, ta, niestety, jest fatalna. Powołaliśmy - SDP i łódzka PWSFTViT (w 2008 r.) - grupę ekspertów, przygotowaliśmy założenia nowej ustawy, z formą abonamentu jako opłaty publiczno-prawnej, definicją misji (w oparciu o założenia BBC), sposobem podziału pieniędzy na działalność misyjną, wysłaliśmy to opracowanie do Sejmu, Ministerstwa Kultury, osobiście wręczałam je posłom (byłam ekspertem Komisji Kultury w Sejmie) i… podejrzewam, że nikt tego nawet nie przeczytał - mówi Krystyna Mokrosińska.

Szefowa SDP wyraża się również krytycznie na temat sposobu powoływania rad nadzorczych w mediach publicznych. - Wprawdzie działo się to przy odsłoniętej kurtynie (przesłuchania), ale wybór ślimaczył się niemiłosiernie, dyskusje parytetowe zawiodły oczekiwania tzw. “nowego otwarcia” - mówi Mokrosińska.

Mokrosińska powiedziała nam, że - jej zdaniem - bardzo ważną rolę w środowisku mediów odgrywać będzie wciąż Rada Etyki Mediów. - Jeśli ktoś mówi, że tak nie należy robić, to adresat zwykle obraża się. Rada Etyki Mediów przecież nie karze; pokazuje coś w rodzaju żółtej kartki. Jest takie powiedzenie: „jak ci kilku  mówi, że jesteś pijany, to nie siadaj za kierownicą” – to samo z  opiniami REM. A że to czasem boli… Obserwuję od kilku lat zmianę w opiniach o REM. Skłócone środowisko wyciąga przeciwnikom opinie REM, ale za chwilę pałeczka przechodzi na drugą stronę - wyjaśnia Mokrosińska.

Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odniosła się także do przeprowadzonych niedawno badań na temat stanu polskiego dziennikarstwa. - Najciekawsza w tych badaniach jest ocena jaką dziennikarze wypełniający ankietę wystawili swoim kolegom. Według tych opinii dziennikarze nie są profesjonalni, nie są zbyt uczciwi, nie czują się bezpiecznie w zawodzie, są słabo lub źle wykształceni, uprawiają zawód z przypadku, są źle wynagradzani, nie zachowują obiektywizmu. Zwracam uwagę, że w świetle tych badań nie jest prawdą to, co padło w rozmowie premiera Tuska z Tomaszem Lisem, że dziennikarze to osoby dobrze zarabiające. Średnia zarobków wynosi 2 - 4 tysiące zł. Trzy razy w roku samochodów nie da się za to zmienić - mówi Mokrosińska.


Z Krystyną Mokrosińską, prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, rozmawiamy o stanie polskiego dziennikarstwa, rzeczywistości w świecie polskich mediów oraz o perspektywach środowiska na przyszłość.


Krzysztof Lisowski: Ilu obecnie członków liczy SDP, jaka jest średnia wieku i co daje - de facto - członkostwo w tym stowarzyszeniu?

Krystyna Mokrosińska, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: Jest nas w SDP ok. 2700 członków. Nie liczyłam średniej wieku, są i emeryci i ludzie bardzo młodzi. Najgorzej z tymi około czterdziestki. - Czego oczekują od SDP? Pomocy, gdy jest ciężko, gdy tracą pracę – a to jest plagą ostatnich lat; wsparcia finansowego, gdy dziennikarskie emerytury nie wystarczają na lekarstwa; wsparcia w sądach, gdy są pozwani, oskarżani, przesłuchiwani (ok. 200 spraw przeciw dziennikarzom rocznie). Co mogą otrzymać? Legitymacja SDP jest równoważna z redakcyjną legitymacją prasową - to jest dla wielu członków - szczególnie zmuszonych do tzw. samozatrudnienia - bardzo ważne, podobnie jak międzynarodowa legitymacja prasowa IFJ. Dla starszych członków ważne są bezpłatne lub zniżkowe leczenie; dla mających kłopoty w pracy - bezpłatna pomoc prawna i psychologiczna, pośrednictwo pracy. Komisja interwencyjna w trudnych sytuacjach życiowych pomaga finansowo.

Krążą opinie, że SDP, ale także inne stowarzyszenia (dziennikarskie, literackie itd.) to często swoiste „towarzystwo wzajemnej adoracji”, gdzie członkowie spotykają się tak naprawdę tylko dla siebie, działalność organizacji wnosi niewiele i najważniejsze jest to, żeby mieć legitymację, która może być przydatna. Czy zgadza się Pani z takimi opiniami?

Spotykają się członkowie klubów np. fotografii prasowej, publicystyki kulturalnej itp. Czasem są to spotkania problemowe, wieczory autorskie, czasem konkursy zawodowe. To nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji, raczej spotkania ludzi, którzy chcą więcej wiedzieć, więcej rozumieć, więcej umieć. Nie są to tylko spotkania członków SDP; do klubów należą również dziennikarze spoza stowarzyszenia. Natomiast członkostwo dla legitymacji (i tylko) też się zdarza.

Jak Pani ocenia obecny stan polskiego dziennikarstwa? Rozmawiając z przedstawicielami różnych firm często słyszę, że jest dużo dziennikarzy, którzy pisząc artykuł chcą jednocześnie wygrać coś dla siebie (gadżety, wyjazdy); wiele osób mówi o tym, że dziennikarze często są nierzetelni i wreszcie - przylgnęła do środowiska dziennikarskiego opinia, iż dużo dziennikarzy chodzi na konferencje prasowe i jeździ na wyjazdy po to, żeby się najeść i napić… To wszystko jest negatywne… Co Pani o tym myśli?

Samo pytanie jest uzasadnieniem dla faktu, dlaczego tylko część dziennikarzy decyduje się na członkostwo w SDP. Przykłady podane w Pańskim pytaniu to zachowania łamiące kodeks etyczny SDP, a za to grozi zawieszenie lub usunięcie ze stowarzyszenia. Jeśli ktoś uprawia ten zawód, bo gadżety, bo wyjazdy, bo testowanie samochodów, kosmetyków, bo można „pokręcić” się na przyjęciach – nie  będzie członkiem SDP. Po co ma się narażać? Tworząc  kodeks etyczny opieraliśmy się na przykładach m.in. kodeksów amerykańskich – znalazł się tam zapis, że „wiarygodność i niezależność dziennikarska jest nie do pogodzenia z przyjmowaniem prezentów o wartości przekraczającej 200 zł, korzystaniem z darmowych wyjazdów, czy testowaniem przedmiotów, urządzeń”.

Jak Pani ocenia kwestię neutralności polskich dziennikarzy? Swego czasu SDP wielokrotnie protestowało w sytuacjach, gdy w różnych mediach dziennikarze relacjonowali rozmaite wydarzenia w sposób subiektywny. Jak teraz wygląda ta sytuacja?

Po wybraniu mnie na prezesa 3 lata temu zapowiedziałam, że priorytetem będzie w tej kadencji działanie na rzecz godności wykonywania naszego zawodu. To się nie udało, zaangażowanie polityczne dziennikarzy nie tylko podzieliło środowisko, ale zachwiało dziennikarskimi standardami. Z przerażeniem patrzę jak część kolegów staje się oficerami politycznymi.

Jak Pani ocenia stopień rzetelności programów informacyjnych w TVP w porównaniu z tymi, które są przygotowywane w stacjach komercyjnych?

Nie odpowiem bezpośrednio na to pytanie. Jestem pracownikiem TVP, a istnieje zapis regulaminu, przyjęty jeszcze za prezesa Wildsteina, o nieudzielaniu wywiadów na temat firmy przez jej pracowników. Ale mogę odwołać się do badań, które zrobiliśmy (a właściwie zrobił je Instytut Monitorowania Mediów w porozumieniu z nami) na temat zawartości najważniejszych telewizyjnych programów informacyjnych w listopadzie 2010. Publikowaliśmy wyniki na naszej stronie www.sdp.pl. Pogoń za newsami, bez względu na ich wartość, cechuje wszystkie programy, różnic jest niewiele, a jeśli chodzi o zakres wiadomości własnych i ich różnorodność, kroczek przed innymi były polsatowskie “Wydarzenia”.    

Jak Pani ocenia przebieg powoływania rad nadzorczych w mediach publicznych?

Wprawdzie działo się to przy odsłoniętej kurtynie (przesłuchania), ale wybór ślimaczył się niemiłosiernie, dyskusje parytetowe zawiodły oczekiwania tzw. “nowego otwarcia”.

Czy jest Pani zadowolona z nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji?

Mam nadzieję na powstanie nowej ustawy, ta, niestety, jest fatalna. Powołaliśmy - SDP i łódzka PWSFTViT (w 2008 r.) - grupę ekspertów, przygotowaliśmy założenia nowej ustawy, z formą abonamentu jako opłaty publiczno-prawnej, definicją misji (w oparciu o założenia BBC), sposobem podziału pieniędzy na działalność misyjną, wysłaliśmy to opracowanie do Sejmu, Ministerstwa Kultury, osobiście wręczałam je posłom (byłam ekspertem Komisji Kultury w Sejmie) i… podejrzewam, że nikt tego nawet nie przeczytał. A ustawa znowelizowana jest tak zła, że trzeba ją zmienić. Wszystko więc jeszcze przed nami.

Co Pani myśli o łączeniu pracy dziennikarskiej z samorządową?

Jeśli łączy się pracę w urzędzie, który to urząd dziennikarz powinien kontrolować z pisaniem  w piśmie wydawanym przez tenże urząd, to jest to bliżej zakładowej gazetki ściennej, czy tablicy informacyjnej niż prasy - to jest właśnie towarzystwo wzajemnej adoracji nie mające nic wspólnego z dziennikarską niezależnością.

Jakie jest Pani generalne zdanie o łączeniu pracy dziennikarskiej z innymi zawodami? Do którego momentu jest to etyczne, a gdzie już nie?

Znam świetnych dziennikarzy po studiach np. technicznych, i fatalnych pismaków po dziennikarstwie. Teksty specjalistyczne z różnych dziedzin wymagają wiedzy, a tej po dziennikarstwie często brak. Talentu też nie gwarantuje kierunek studiów. Byłam kiedyś w jury konkursu tzw. „dziennikarzy obywatelskich” i byłam zbudowana i treścią i formą tych przekazów. Większość dziennikarzy  pracuje na kilku etatach, nie tylko w prasie. Jeśli ktoś jest PR-owcem i dziennikarzem, to widzę tu konflikt; jeżeli fizyk jest popularyzatorem nauki i umie trafić do widza, słuchacza, czytelnika to konfliktu tu nie ma. Jeśli chodzi o drugą część pytania: jeśli polemika zawodowa - lekarska, prawnicza, ekonomistów itd. - prowadzi do opluwania kolegów po fachu, to jest to naganne i nie nazywa się polemiką. Środowiska naukowe powołały własną Radę Etyki, a więc etyka (i jej łamanie) nie jest tylko problemem dziennikarskim.

Dziennikarki „urodowe” i zdrowotne bardzo często testują np. bardzo drogie kosmetyki, aby potem o nich pisać. Testują też bardzo drogie zabiegi z zakresu medycyny estetycznej. Niektóre tego typu firmy zabierają dziennikarzy nawet na zjazdy zagraniczne. Co Pani o tym sądzi?

To jest również konflikt interesów, kryptoreklama - innymi słowy zawodowe łapownictwo - coś za coś.

Regiony organizują darmowe wyjazdy turystyczne dla dziennikarzy podróżniczych. Czy udział w takim wyjeździe jest też nieetyczny?

Regiony - to znaczy kto? Jeśli promocja regionu przez jego gospodarzy ma na celu zaprezentowanie dziennikarzom miejsc, tradycji, kultury „małej ojczyzny” - to świetnie. Jeśli jednak jest to promocja starosty, wójta, czy innej osoby „urzędowej” - to jest to zwykły PR, czyli kupowanie sobie prasy dla celów np. wyborczych. Sądzę, że aż tak naiwnych, aby takiej sytuacji nie rozpoznać, wśród dziennikarzy nie ma.

Czy istnienie Rady Etyki Mediów, apele i akcje podejmowane przez stowarzyszenia dziennikarskie ma sens w sytuacji, kiedy polskie media przeżarte są pogonią za sensacją, nierzetelnością i stronniczością?

Jeśli ktoś mówi, że tak nie należy robić, to adresat zwykle obraża się. Rada Etyki Mediów przecież nie karze; pokazuje coś w rodzaju żółtej kartki. Zwracam uwagę, że jest w REM 12 (sprawiedliwych) członków o rożnych rekomendacjach i różnej wrażliwości, ale są to ludzie, do których rekomendujący mają zaufanie; właśnie do ich obiektywizmu, wiedzy, doświadczenia. Jest takie powiedzenie: „jak ci kilku  mówi, że jesteś pijany, to nie siadaj za kierownicą” - to samo z  opiniami REM. A że to czasem boli… Obserwuję od kilku lat zmianę w opiniach o REM. Skłócone środowisko wyciąga przeciwnikom opinie REM, ale za chwilę pałeczka przechodzi na drugą stronę. W 2010 r. SDP nie przyznała antynagrody - Hieny Roku. Trudno było dokonać wyboru spośród kandydatów - było ich zbyt wielu. Takie „lustra” odbijające brzydką nieraz prawdę są potrzebne.

Jakie plany ma SDP na najbliższe miesiące?

4-5 czerwca  mamy zjazd sprawozdawczo-wyborczy. Moje sprawozdanie z kadencji skończę pytaniem: co dalej z SDP? Chciałabym, aby priorytetem było Prawo Prasowe, przepisy prawne określające status zawodowy dziennikarzy - tak jak zawodów twórczych; zmiany w kodeksie karnym (szczególnie & 212), w zakresie odpowiedzialności dziennikarzy za publikacje prasowe i w zakresie tajemnicy dziennikarskiej; szerszy dostęp do informacji publicznej - do tego  trzeba zmusić ustawodawcę. Liczę natomiast, że  samo środowisko zachowa swoją niezależność i wiarygodność zachowując standardy nazywające się Kartą Etyczną Mediów.

Wyniki ankiet prowadzonych przez SDP, które miały pokazać stan polskiego dziennikarstwa w 2010 roku, nie są optymistyczne…

Szczegółowe wyniki badań są na naszej stronie internetowej. Zwracam uwagę, że w świetle tych badań nie jest prawdą to, co padło w rozmowie premiera Tuska z Tomaszem Lisem, że dziennikarze to osoby dobrze zarabiające. Średnia zarobków wynosi 2 – 4 tysiące zł. Trzy razy w roku samochodów nie da się za to zmienić. Najciekawsza w tych badaniach jest jednak ocena jaką dziennikarze wypełniający tę ankietę wystawili swoim kolegom. Według tych opinii dziennikarze nie są profesjonalni, nie są zbyt uczciwi, nie czują się bezpiecznie w zawodzie, są słabo lub źle wykształceni, uprawiają zawód z przypadku, są źle wynagradzani, nie zachowują obiektywizmu.

O rozmówcy
Krystyna Mokrosińska - absolwentka filologii polskiej UW, wydziału Dziennikarstwa UW i podyplomowego studium realizacji telewizyjnej PWSFTViT w Łodzi. Członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, Stowarzyszenia Wolnego Słowa. Od 2002 r. prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Po 13 grudnia 1981 r. otrzymała zakaz wykonywania zawodu. W 1989 roku realizowała filmowe programy autorskie w studio Solidarność, kierowała studiem debiutów TV im. A. Munka. W 1990 r. została zastępcą, a później dyrektorem TVP2. W latach 1991 - 2000 była szefową Działu Form Dokumentalnych Programu 2 TVP. Od 2001 r. jest redaktorem  prowadzącym w redakcji filmu dokumentalnego i reportażu w TVP.

Dołącz do dyskusji: Mokrosińska: Nowelizacja ustawy o rtv do zmiany

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
jaxa
szefowa SDP - do zmiany. PS co za medialne zdjecie jej zrobiliscie...:)
odpowiedź
User
gość1970
Oj Pani Krysiu, a kto przez parę ostatnich lat upolityczniał SDP aż miło? A na piątą czy szóstą kadencję wybiera się Pani czy może czas na zmiany?
odpowiedź
User
nerw
Gdzie było SDP gdy PiS czyścił TVP i Polskie Radio ?
odpowiedź