SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Nexta stała się dobrym źródłem informacji z Ukrainy. Jak dziennikarze relacjonują wojnę Rosji

Od momentu, gdy Władimir Putin zaatakował Ukrainę, dziennikarze są na pierwszej linii frontu.  Zarówno ci, którzy pracują dla zagranicznych redakcji, narażając życie w Kijowie, Charkowie i wielu innych miejscowościach, jak i dziennikarze ukraińscy, starający się za wszelką cenę dostarczyć wiarygodną informację Europie i światu. Bezpieczni nie są nawet dziennikarze rosyjscy: niezależni i z mediów głównego nurtu.

Śpią po kilka godzin na dobę, najczęściej na podziemnych parkingach czy stacjach metra, a kiedy współtowarzysze niedoli myślą o tym, jak zorganizować sobie kolejny dzień pod rosyjskim ostrzałem, reporterzy już szukają dogodnych miejsc, żeby nadawać korespondencje z walczącego Kijowa, Charkowa czy Lwowa. Najczęściej znajdują je na dachach - jak Wojciech Bojanowski, który w ten sposób od rana łączył się w niedzielę z macierzystą stacją TVN24. Bardzo skuteczne, ale i bardzo niebezpieczne.

Dziennikarze nabierają wiatru w żagle dopiero wtedy, gdy dzieją się rzeczy nadzwyczajne. Dlatego nie można się dziwić, że w Ukrainie pracują w ostatnich dniach po 18 godzin na dobę, a ich relacje są solą telewizyjnych i radiowych wiadomości, prasowych czy internetowych wydań. Ale pracują też ukraińscy i rosyjscy dziennikarze – ci ostatni z narażeniem karier, ci pierwsi narażając znacznie więcej.

Nexta: szybko i wiarygodnie 

Na kanale twitterowym telewizji Nexta.TV informacje pojawiają się średnio co 7-10 minut, kanał na Telegramie tego niezależnego nadawcy publikuje zdjęcia i filmy nawet jeszcze częściej. Dziennikarze są pierwsi na miejscu zdarzeń co jest nie do przecenienia w czasie wojny. Co prawda Nexta to projekt medialny, publikujący materiały od subskrybentów, ale jest niezwykle wiarygodny, a jego dziennikarze z narażeniem życia informują o tym co dzieje się w walczącej Ukrainie.  

Całkowita jego widownia to 2,75 mln osób, z czego 1,7 mln jest na Telegramie, a ponad 760 tys. na YouTube. Tam można zobaczyć najprędzej płonący sprzęt Rosjan czy rozmowy z wziętymi do niewoli żołnierzami najeźdźcy. Polskie i światowe media powołują się na Nextę bardzo często, potwierdzając wiarygodność kanału. - Pod względem wielkości i składu widowni NEXTA wyprzedza największe media w kraju - piszą o sobie dziennikarze Nexta.TV.

To powołując się na Nextę światowe agencje podały w niedzielę informację o zestrzeleniu rosyjskich helikopterów, buncie 5 tys. rosyjskich żołnierzy, blokadzie rosyjskich stron urzędowych, hakerskich atakach Anonymusa, spaleniu budynku służby bezpieczeństwa Ukrainy, ale także o dzieciach, które Putin miał wysłać na tę wojnę. – Są nie do przecenienia, zawsze o krok przed wszystkimi - mówi jeden z relacjonujących wojnę polskich reporterów.

„NV”: kompetentnie, z refleksją i na czas

Znakomitą robotę, chociaż na inną skalę i nieco wolniej, robią też dziennikarze portalu „Novoye Vremia” (Nv.ua). Tam znaleźć można aktualizowane co kilkadziesiąt minut informacje z tego, jak Ukraina radzi sobie z rosyjskim atakiem. Ale publikowane są także poszerzone analizy, sondaże i opinie ekspertów. Stamtąd europejskie media wzięły np. informację o tym, że 71 proc. Ukraińców wierzy w zwycięstwo, a aż 91 proc. popiera prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego.

„Poziom wiary we własne siły zbrojne znacznie wzrósł w ciągu ostatniego tygodnia. W żadnym regionie nie ma przewagi nastrojów pesymistycznych. Najwyższy poziom zaufania do Sił Zbrojnych występuje na zachodzie i w centrum ( 75-78 proc). Stosunkowo niższy - na południu i wschodzie ( 64-66 proc.)” - napisano. Dziennikarze są zgodni, że jeśli Nexta pokazuje tę wojnę najszybciej i z rozmaitych stron kraju, to „Novoye Vremya” robią to najdokładniej i najwszechstronniej.

 

Biełsat: z bliska, po polsku

Niezwykle dobrą robotę robią też od kilku dni dziennikarze i korespondenci telewizji Biełsat. Dysponujący szeroką wiedzą nt. Rosji i byłych republik ZSRR dziennikarze relacjonują z dużym wyczuciem i znawstwem to wszystko, czego doświadcza naród ukraiński.

Szefowa Biełsatu, Agnieszka Romaszewska-Guzy często udzielająca się ostatnio w stacjach telewizyjnych jako ekspert od spraw wschodnich, na portalu Pressmania zamieściła w niedzielę bardzo mocny tekst „Do przyjaciół Białorusinów o wstydzie”. - Łukaszenka udostępnił Putinowi białoruską ziemię do przeprowadzenia agresji na Bogu ducha winnego sąsiada – Ukrainę. Całkiem możliwe, że za chwilę pozwoli też użyć do tego białoruskiego wojska. Bardzo wielu moich współpracowników, znajomych bliższych i dalszych pisze, jak bardzo wstydzi się za ten postępek dyktatora i za wciągnięcie kraju w tę haniebną wojnę. Szanowni! Wy naprawdę nie macie się czego wstydzić- pisze w nim m.in.

Emocje na pierwszym miejscu

Praca reportera wojennego to nie tylko niebezpieczne momenty. Niedzielny poranek, Lwów. Raportujący dla Polsatu i Polsat News Andrzej Wyrwiński opowiada widzom „Śniadania Bogdana Rymanowskiego” o sytuacji w mieście, nadmienia, że jest bardzo niepewna. Mówi, że nie wie, gdzie będzie spał kolejnej nocy.

W pewnym momencie mijająca go kobieta najpierw dziękuje mu za Polskę, potem - zaprasza go do siebie na nocleg. Reporter przytula Ukrainkę, dziękuje jej, mówi: - Mamy nocleg w piwnicy, będzie dobrze – zapewnia. – To są te wzruszające momenty, których tutaj cały czas doświadczamy. Tak to proszę państwa wygląda – mówił wyraźnie wzruszony reporter. Relację z tego spotkania będą przez całą niedzielę podawać dalej na Twitterze dziennikarze, nie tylko Polsatu.

Reporter wojenny z Twitterem

Informacje z linii frontu przekazuje teraz do Polski co najmniej kilkunastu wysłanników różnych redakcji. Dla Polskiego Radia relacje z Ukrainy przekazują Paweł Buszko - korespondent w Kijowie i Eugeniusz Sało - współpracownik we Lwowie. W Ukrainie do czwartku przebywał reporter RMF FM Mateusz Chłystun, jednak w czwartek wyjechał również do tego kraju drugi dziennikarz, Krzysztof Zasada.

Dla Polsatu informacje nadaje od kilku dni Jacek Gasiński, ale wysłani zostali również kolejni reporterzy - Marek Czunkiewicz, Andrzej Wyrwiński, Marek Sygacz i Wojciech Krztoń. Telewizja Polska to relacje, które przygotowują Tomasz Grzywaczewski (TVP World) oraz Marcin Tulicki i Tomasz Jędruchów (TVP Info).

Na posterunku zostaje wciąż także reporterzy mediów Ringier Axel Springer Polska: Marcin Wyrwał (Onet) i Mariusz Kowalczyk („Newsweek”). - Sytuację monitorujemy na bieżąco, redakcje nie podjęły decyzji o ich powrocie – informuje nas Agnieszka Skrzypek-Makowska z RASP. Korespondentem Radia ZET na Ukrainie jest Marek Sierant, a dla TVN24 - Konrad Borusiewicz i Wojciech Bojanowski.

Dla Polska Press relacje przygotowuje wytrawny korespondent Marcin Mamoń. „Ołowiane niebo, nisko leżące chmury i tylko grzmot przelatujących wojskowych samolotów. Może jeszcze ukraińskich, a może już rosyjskich, tego nie sposób sprawdzić. Wyją syreny. Bulwarem jedzie policyjny samochód z megafonem, przez który nadawane są komunikaty...” Tak zaczyna się - notujący rekordowe wyczytania - tekst Mamonia o pierwszej wojennej nocy w Kijowie, który w piątek pojawił się na niemal wszystkich portalach Polska Press.

Ale zarówno Marcin Mamoń, jak i pozostali reporterzy poza opisywaniem teatru wojennego – słowem i obrazem – dla macierzystych redakcji, znakomitą robotę robią też w mediach społecznościowych, zamieszczając zdjęcia, filmy i podając dalej wiarygodne relacje uczestników zdarzeń i zasługujących na zaufanie miejscowych mediów.

Wiedzą, co im grozi

Dziennikarze robią dobrą robotę, ale są świadomi zagrożeń. I to z każdej strony. W sobotę w Ukrainie zostali postrzeleni dwaj dziennikarze z Danii: reporter Stefan Weichert i fotoreporter Emil Filtenborg Mikkelsen z duńskiego dziennika „Ekstra Bladet”.

Represje dosięgły też kilkoro z rosyjskich dziennikarzy, mediów głównego nurtu, którzy zaprotestowali przeciwko wojnie z Ukrainą, podpisując list otwarty w tej sprawie. W niedzielę po południu podpisało go już blisko 300 rosyjskich dziennikarzy i ekspertów. W apelu wskazano, że „wojna nigdy nie była i nie będzie metodą rozwiązywania konfliktów i nie ma dla niej usprawiedliwienia”.

W odwecie Kreml cofnął akredytację na obsługę MSZ Jelenie Czernienko z „Kommiersanta”, która była inicjatorką powstania listu. - Zostałam usunięta z grupy dziennikarzy MSZ FR, w którym przepracowałam prawie 11 lat – poinformowała dziennikarka na Telegramie (na tym kanale można podpisywać list).

Naśladowanie: najwyższa forma uznania

Reporterzy nadają z Ukrainy często w ekstremalnych warunkach. W korespondencje wplatają osobiste, emocjonalne zdania, a ich relacje tylko na tym zyskują. Ubrani w cieple kurtki (nie wiadomo, gdzie za chwilę rzuci los), z plecakami, często pracują po prostu ze smartfonem w ręku, gdy kamerzysta zostaje po drugiej stronie ulicy i nie może się dostać na miejsce relacji. – Muszę kończyć, rozładował mi się telefon – mówił w niedzielę w emocjonalnej korespondencji Konrad Borusiewicz na antenie TVN24, kończąc korespondencję niemal w pół zdania.

Swoją robotę wykonują na tyle dobrze – w mediach tradycyjnych, elektronicznych, społecznościowych - że cały świat wie, jak toczy się ta „wojna Putina”. Albo przynajmniej może wyrobić sobie o tym zdanie, niemal uczestnicząc na żywo w bombardowaniach, starciach i potyczkach (niemal na żywo - biorąc pod uwagę częstotliwość wrzucania informacji choćby na kanał Nexta.TV). Reporterzy są na tyle skuteczni, że docenili to nawet rosyjscy dywersanci, próbując się pod nich podszywać. A to już najwyższa forma uznania.

Dołącz do dyskusji: Nexta stała się dobrym źródłem informacji z Ukrainy. Jak dziennikarze relacjonują wojnę Rosji

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
dlg
Przecież Nexta to strona zaangażowana. Trzeba być ostrożnym z informacjami podawanymi przez nich.
odpowiedź
User
Mara
Przecież Nexta to strona zaangażowana. Trzeba być ostrożnym z informacjami podawanymi przez nich.
fakt, zaangażowsna, bo stoi po stronie ofiar bandyty...
odpowiedź