SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Nie żyje Daniel Passent. „Po prostu mistrz”

W wieku 83 lat zmarł Daniel Passent, dziennikarz, felietonista, przez ponad 60 lat związany z tygodnikiem „Polityka”. - Potrafił wszystko. W tym człowieku mieściły się wszystkie talenty dziennikarskie - wspomina Jan Ordyński. - Jego niebywała erudycja wynikała z autentycznego przejęcia światem - ocenia Jacek Żakowski.

W poniedziałek zmarł Daniel Passent - dziennikarz, felietonista, od 1959 roku związany z tygodnikiem „Polityka”.

Z ogromnym żalem informujemy, że zmarł Daniel Passent, autor przez całe życie związany z tygodnikiem "Polityka", felietonista, bloger, nasz Kolega - poinformowano w poniedziałek na stronie tygodnika "Polityka". Publicysta miał 83 lata.

"Z +Polityką+ był związany od zawsze – do zespołu dołączył w 1959 r. Od lat co tydzień publikował felietony poświęcone sprawom politycznym, społecznym, gospodarczym, międzynarodowym, ale i kulturalnym, dzielił się w nich wrażeniami z lektur, wspominał, żegnał przyjaciół" - napisano na stronie tygodnika.

"Tak, to prawda, +Polityka+ jest moim drugim domem. Ponad 60 lat pozostaję w związku, raz formalnym, raz na +kocią łapę+, ale zawsze z +Polityką+. Na pewno ma to coś wspólnego z potrzebą bezpieczeństwa, jaką odczuwałem po wojnie" – przypomniano fragment tekstu Passenta "Jak odnalazłem korzenie" z listopada 2021 r.

Przypomniano, że "miał swoje miejsce także w internecie". "+En Passant+ Daniela Passenta, prowadzony sumiennie od 2006 r., to jeden z najstarszych blogów politycznych w Polsce" - podkreślono.

"Autor +Polityki+ opublikował w sumie ponad 1 tys. 700 wpisów, chętnie czytanych i gorąco dyskutowanych – czytelnicy zamieścili tu przez lata ponad pół miliona komentarzy. Lekturę tygodnika też często zaczynali od jego felietonu" - napisano.

Passent urodził się 28 kwietnia 1938 r.

Daniel Passent urodził się 28 kwietnia 1938 r. w Stanisławowie w rodzinie pielęgniarki i agronoma. "Dzieciństwo mam amputowane. Od najmłodszych lat byłem pogodzony z tym, że nie mam rodziców, a właściwie, że oni nie żyją, nie istnieją, że ich nawet nie pamiętam" - opowiadał w rozmowie z Janem Ordyńskim w 2011 r. Felietonista nie ma wspomnień związanych z rodzicami, ponieważ podczas okupacji dla bezpieczeństwa ukrywali się osobno. Daniel przeszedł przez kilka polskich rodzin, najdłużej ukrywano go na warszawskiej Pradze. "Mnie ocalili Polacy i Żydzi, a moich rodziców zdradzili Polacy; jedni i drudzy byli obywatelami państwa polskiego" - napisał w felietonie "Dopóki wolno" 6 lutego 2018 r.

Został wychowany przez wuja, Jakuba Prawina działacza komunistycznego, m.in. szefa Polskiej Misji Wojskowej w Niemczech. Studiował w Petersburgu, Princeton, Harvardzie i na Uniwersytecie Warszawskim.

Działalność dziennikarską rozpoczął w 1954 r., pisząc do "Sztandaru Młodych", będąc jeszcze studentem UW. Od 1959 r. związany był z tygodnikiem "Polityka", dla którego pracował jako korespondent z wojny wietnamskiej oraz felietonista. Współpracował także z kabaretami, m.in. "Pod Egidą" i "Dudek", dla których pisywał skecze i monologi.

Na początku lat 60. zyskał prawo do publikacji pamiętników Adolfa Eichmanna, niemiecko-austriackiego, nazistowskiego zbrodniarza, odpowiedzialnego za zagładę Żydów w trakcie II wojny światowej. "Polityka" była jednym z pierwszych pism, które opublikowały wspomnienia Eichmanna.

Od 1971 r. Passent związany był z Agnieszką Osiecką, z którą ma córkę - Agatę. "Ja gotowałem, sprzątałem, prałem, prasowałem robiłem wszystko to, co niańka, bo Agnieszka nie miała żadnych zdolności manualno-kulinarnych" - wspominał. Po rozstaniu z Osiecką, która zostawiła córkę pod jego opieką, poznał swoją obecną żonę - Martę Dobromirską-Passent.

W latach 1996-2001 pełnił funkcję polskiego ambasadora w Chile. Od 2012 r. prowadził w radiu TOK FM autorską audycję "Goście Passenta".

Swoimi tekstami z lat 80., w których bronił decyzji o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, a także usprawiedliwiał politykę ówczesnych władz, Passent wzbudził kontrowersje i był krytykowany. Bard Jacek Kaczmarski zadedykował mu nawet utwór "Marsz intelektualistów", którą napisał dla tych, "którzy swoją inteligencją i swoim wykształceniem zdecydowali się służyć reżimowi wojskowemu w Polsce".

Był autorem kilkunastu publikacji książkowych, m.in.: "Bywalec", "Bitwa pod wersalikami", "Obywatelu, nie denerwujcie się", "Co dzień wojna" (reportaże z wojny wietnamskiej), "Pan Bóg przyjechał do Monachium" (relacje z igrzysk w 1972 r.), "Rozbieram senatora" (relacje z USA), "Choroba dyplomatyczna" (wspomnienia z Chile), "Codziennik" (notatki z 2005 r.), "Passa" (wywiad rzeka przeprowadzony przez Jana Ordyńskiego).

W swojej książce, "Dzieła rozebrane" (2013) Passent opowiadał o kulisach powstawania swoich felietonów. Przez pryzmat tych krótkich, satyrycznych tekstów dziennikarz opowiadał o ich bohaterach - m.in. Andrzeju Wajdzie, Ryszardzie Kapuścińskim - oraz czasach, w jakich zostały napisane. O tajniki warsztatu wypytywał go felietonista Jan Wróbel.

Ostatnią książkę "W 80 lat dookoła Polski" opublikował w 2018 r.

"Jestem typem człowieka pełnego rozterek, który nie potrafi być wyłącznie dumny ze swojej przeszłości; mam skłonność do grzebania się w swoich błędach" - wyznawał Daniel Passent w rozmowie z portalem wp.pl w 2006 r.

"To, co się dzieje np. w wywiadach telewizyjnych, serwisach informacyjnych, również w druku... Te obyczaje są straszne. Dziennikarz nie pozwala dokończyć, przychodzi z tezą, na ogół bardzo mało wie o osobie, z którą rozmawia" - oceniał rzeczywistość polskich mediów w wywiadzie, przeprowadzonym przez Małgorzatę Domagalik. "Jest cały napalony, żeby mnie zmiażdżyć" - dodawał.

Daniel Passent został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1997), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi.

„Po prostu mistrz”

- Podziwiałem go - podkreśla Wiesław Władyka, publicysta „Polityki”. - Za wiele cech osobniczych, za kapitał talentu, pracy, cierpliwości i niesamowitej dyscypliny. Był to człowiek bardzo pracowity, poświęcony zadaniom od początku do końca. A tych miał w redakcji wiele w ciągu dziesiątków lat: zaczynał jako reporter, pisał o polityce zagranicznej, był sekretarzem redakcji i zastępcą redaktora naczelnego. Był świetnym redaktorem. Odbiorcy tego mogą nie wyczuwać, ale w pracy dziennikarskiej umiejętność myślenia za innych, wymyślania tytułów, skracania, wydłużania, poprawiania, adiustacji jest niebywale istotna. I Passent był pod tym względem fantastyczny - zaznacza Władyka.

Publicysta „Polityki” zaznacza, że Passent osiągnął to ciężką pracą. - Do końca życia mówił, że dziennikarstwo polega przede wszystkim na czytaniu. Znał języki, z kolebki wyniósł niemiecki, angielski, francuski, rosyjski i hiszpański, w wieku dwudziestu kilku lat sprawnie się nimi posługiwał, czytał w nich. Olbrzymi zastrzyk dla jego talentu dała Agnieszka Osiecka przez dodanie swojej wrażliwości artystycznej - dodaje Władyka.

- Straszny żal i szkoda, że odszedł tak wybitny autor, felietonista i człowiek, który – jak sam mówił – zmienił sobie charakter. Stał się na starość miękkim i ciepłym człowiekiem. Jego córka opowiadała, że w późnym wieku zrobił się łagodny i miły, a wcześniej miał osobowość Kaczora Donalda: szybki zapłon, krzyk, wrzask. On mówił, że nad tym pracował. I było widać, jak najmłodsze pokolenie redakcyjnego dziennikarstwa – które weszło do zawodu w ciągu ostatnich dwudziestu lat – autentycznie go lubiło. Cieszył się naturalnym autorytetem. Był miłym, uprzejmym, bardzo eleganckim, grzecznym starszym kolegą. Kto pamiętał go z lat 60. czy 70., wie, że wtedy taki nie był - śmieje się Władyka.

„Wszystko się w nim mieściło”

- Trudno w kilku zdaniach powiedzieć coś o takim mistrzu - przyznaje Jan Ordyński, publicysta, wiceprezes Towarzystwa Dziennikarskiego. - Był to po prostu mistrz, jeden z najwybitniejszych polskich dziennikarzy, publicystów i felietonistów. Często zajmował pierwsze miejsca w rankingach najlepszych dziennikarzy czytelników „Polityki”, kilka lat temu wygrał ranking na najwybitniejszego polskiego felietonistę. Był również znakomitym autorem tekstów kabaretowych i satyrycznych, potrafił napisać reportaż, książkę, duży tekst publicystyczny czy analityczny, a także mały tekst. Potrafił wszystko, w tym człowieku mieściły się wszystkie talenty dziennikarskie – podkreśla Ordyński.

Passent od 60 lat związany był z tygodnikiem „Polityka”. - Był wielkim patriotą „Polityki”, nie wyobrażał sobie życia poza tym tytułem, wracał do niej nawet po długich pobytach zagranicznych, kiedy chociażby był ambasadorem w Chile. Wracał do niej, a ona chciała jego powrotu, bo wiedziała, że to diament – dodaje Ordyński.

Ordyński jest autorem wywiadu-rzeki z Passentem „Passa”. - Przyjaźniliśmy się wiele lat, a w książce opowiedział mi historię swojego życia. Kiedy mnie pytano, wobec czego u niego czuję największy respekt, odpowiadam, że talent. Roman Polański, pytany kiedyś, jak to jest, że każdy film mu wychodzi, odparł, że może to kwestia talentu. Tak samo było w przypadku Passenta, wszystko się w nim mieściło – mówi.

„Jeden z ostatnich”

Publicysta „Polityki” Jacek Żakowski zaznacza, że prywatnie nie był blisko z Passentem. - Z perspektywy odbiorcy i dziennikarza mogę jednak powiedzieć, że był to niewątpliwie jeden z największych mistrzów felietonu w Polsce, a to jest w tym kraju wyjątkowo ważny gatunek. Passent z całą pewnością w powojennej Polsce byłby na pudle. Jego niebywała erudycja wynikała z autentycznego przejęcia światem, do tego dochodził niesamowity warsztat językowy – potrafił napisać rzecz oszczędnym, precyzyjnym, ale jednocześnie nie tchórzliwym językiem. Dla dziennikarzy – nie tylko początkujących – lektura Passenta to ważna lekcja warsztatowa. Od 60 lat polska inteligencja tydzień w tydzień czekała na jego felietony – zaznacza Żakowski.

- Passent należał do generacji, która teraz, w czasie Covidu, gwałtownie odchodzi. Ona przyniosła ogień wysokiej kultury z II Rzeczpospolitej do III Rzeczpospolitej. Tych osób nie było dużo, niedawno zmarł Jerzy Osiatyński. W tym sensie Passent był jednym z ostatnich – mówi Żakowski.

- Pamiętam „Politykę”, która była wielką płachtą. Jej lekturę jako młody człowiek zaczynałem od ostatniej strony, bo tam były felietony - czyli z założenia jakieś szersze i głębsze spojrzenie – opowiada Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny „Dziennika Gazety Prawnej”. - To samo z „Tygodnikiem Powszechnym”, choć tu i na pierwszej stronie były wyborne rubryki – np. z licznymi odwołaniami do ustawy o cenzurze. Zgadzam się z opinią, że artykuły, a zwłaszcza felietony, w obu tych pismach, często ze sobą polemizujących, to był wyrafinowany substytut debaty publicznej, która przecież normalnie toczyć się nie mogła. Daniel Passent miał wielkie zasługi, jeśli chodzi o poziom tej zastępczej, ale tym bardziej potrzebnej, ważnej i również dzięki niemu ciekawej debaty. Moje serce było zdecydowanie przy Kisielu, ale i Passent był lekturą obowiązkową. Ciekawe, o co teraz będą kruszyć kopie? - pyta Jedlak.

Dołącz do dyskusji: Nie żyje Daniel Passent. „Po prostu mistrz”

51 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Nominanci
Ordyński, Żakowski – no to są goście którzy bez Passenta by nie istnieli. W czasach wolnych mediów i jakiejś tam konkurencji, ludzie którym pozostaje już tylko upajanie się dawną świetnością. No tak, tylko nie kazdy miał dostęp.
odpowiedź
User
Passa
W zakamarkach sieci zdaje się jest jeszcze do ściagnięcia „Passa” – czyli ten wywiad rzeka Ordyńskiego z Passentem. Zachęcam do przeczytania, ale uważnego – nawet kartką papieru obok i ołówkiem. Wynotujcie sobie nazwiska jakie tam – choć nie wylewnie, ale – się pojawiają. Ciekawe jest też jedno ze zdjęć na końcu – gdzie widzimy Huberta Mellera w mundurze ludowego wojska polskiego...

I na koniec pytanie co robią ich dzieci i wnuki... Dla mnie porażające.
odpowiedź
User
>>
Wszystko co mówią nie jest żadnym zaskoczeniem. Szczególnie teraz w Polsce tak podzielonej przy iluzorycznych tak naprawdę sprawach. Może warto skonfrontować te opinie z tym co mówią ludzie, którzy z po wprowadzenu stanu wojennego z „Polityki" odeszli?
odpowiedź