SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Prokuratura zajmuje się groźbami karalnymi w internecie wobec szefowych komunikacji i biura zarządu w NBP

Warszawska prokuratura podjęła dochodzenie w sprawie gróźb karalnych kierowanych w internecie wobec Martyny Wojciechowskiej i Kamil Sukiennik, dyrektorek departamentów w Narodowym Banku Polskim - dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl. - Setki memów, mnóstwo złośliwych komentarzy pod artykułami sugerującymi otrzymywanie pensji z innych tytułów niż praca prowokuje agresorów - mówi nam Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, pełnomocniczka prawna Wojciechowskiej i Sukiennik.

Jak ustaliliśmy, dochodzenie zostało podjęte przez Prokuraturę Rejonową Warszawa - Śródmieście Północ w połowie marca, po przeprowadzeniu wstępnych czynności wynikających z zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Podstawą prawną działań śledczych jest art. 190 par. 1 Kodeksu karnego stanowiący, że „kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Takie przestępstwo jest ścigane na wniosek pokrzywdzonych.

Groźby w komentarzach i mailach

Mecenas Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, pełnomocniczka prawna Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik, przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl, że skierowano w tej sprawie zawiadomienia o podejrzeniu przestępstw, ponieważ od początku stycznia br. groźby karalne wobec obu dyrektorek pojawiają się zarówno w komentarzach w internecie (m.in. na portalach Money.pl, TVN24 i Gazeta.pl), jak też są przesyłane na adresy mailowe Narodowego Banku Polskiego. Są to m.in. groźby śmierci.

- Groźby są moim zdaniem bezpośrednią konsekwencją lekceważących, drwiących, często ośmieszających medialnych wypowiedzi na temat pracy obu pań. Skala zjawiska tzw. hejtu jest niespotykana i ma w dużej mierze podtekst polityczny, co wprost wynika z treści gróźb - ocenia prawniczka.

- Chcę podkreślić, że wulgarne wypowiedzi w sieci na temat obu pań nakręcają spiralę zawiści. Setki memów, mnóstwo złośliwych komentarzy pod artykułami sugerującymi otrzymywanie pensji z innych tytułów niż praca prowokuje agresorów. Przedstawianie zaś zdjęć i nazwiska pani Martyny Wojciechowskiej z komentarzami o jednoznacznie negatywnym wydźwięku na wirtualnych plakatach  sygnowanych logo Platformy Obywatelskiej daje swego rodzaju usprawiedliwienie i pretekst do podsycania politycznie medialnego linczu - dodaje mec. Turczynowicz-Kieryłło.

Łukasz Łapczyński, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej, informuje, że zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostało złożone 20 lutego. Śledczy po podjęciu dochodzenia przesłuchali już Martynę Wojciechowską i Kamilę Sukiennik.

Burza wokół zarobków Wojciechowskiej po tekście „Gazety Wyborczej”

Pod koniec grudnia ub.r. „Gazeta Wyborcza” podała, że Martyna Wojciechowska jako dyrektor departamentu komunikacji i promocji w Narodowym Banku Polskim może zarabiać na tym stanowisku nawet 65 tys. zł miesięcznie. Oszacowano to na podstawie oświadczenia majątkowego za 2016 rok, które Wojciechowska złożyła jako radna - zarobiła wtedy 392 tys. zł, przy czym na szefową pionu awansowała w NBP w sierpniu 2016 r.

Natomiast o Kamili Sukiennik, dyrektor gabinetu prezesa NBP Adama Glapińskiego, rozmawiali krótko ówczesny szef KNF Marek Chrzanowski i bankier Leszek Czarnecki w rozmowie ujawnionej w listopadzie ub.r. przez „Gazetę Wyborczą”. Publikacja tej rozmowy wywołała szybką rezygnację Chrzanowskiego, który w ramach śledztwa prokuratorskiego na dwa miesiące trafił do aresztu.

W niektórych publikacjach podważano kompetencje Wojciechowskiej i Sukiennik do pełnienia funkcji dyrektorskich w NBP. W kilku tekstach „Gazety Wyborczej” kobiety określono jako dwórki Glapińskiego.

Od początku stycznia kierownictwo NBP, głównie prezes Adam Glapiński, było krytykowane przez wielu publicystów i polityków, także niektórych z PiS, z powodu domniemanych zarobków Martyny Wojciechowskiej. Senator partii rządzącej Jan Maria Jackowski zwrócił się do prezesa NBP z prośbą o wyjaśnienia, tłumacząc, że pytają go o to wyborcy. Adam Glapiński odpowiedział zdawkowo, a na konferencji prasowej robił aluzje do nagich zdjęć Jackowskiego opublikowanych wiosną ub.r. w „Super Expressie”.

W związku z tą krytyką w parlamencie przyjęto nowelizację ustaw o NBP i ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, na mocy której bank centralny musiał opublikować dane o zarobkach swojego zarządu i osób ze stanowisk dyrektorskich. Pod koniec marca nowelizację podpisał prezydent Andrzej Duda.

NBP początkowo opublikował informacje o zarobkach w ub.r., a tydzień temu podał wszystkie takie statystyki od założenia instytucji w 1995 roku. Okazało się, że w 2017 i 2018 roku Martyna Wojciechowska zarobiła po prawie 600 tys. zł i była najlepiej wynagradzaną osobą na stanowisku dyrektorskim w NBP. W 2017 roku jej uposażenie stanowiło 11,68-krotność średniej pensji krajowej, a w ub.r. - 10,8-krotność. Podobne relacje zarobków szefów komunikacji i promocji w NBP do średniej krajowej były za kadencji Leszka Balcerowicz i Marka Belki.

Natomiast Kamila Sukiennik w 2017 roku zarobiła 573,3 tys. zł, a w ub.r. wynagrodzenie dla dyrektora gabinetu prezesa NBP otrzymały dwie osoby (270,2 i 277,8 tys. zł). Rekordowo dużo na tym stanowisku inkasował Sławomir Cytrycki za kadencji Marka Belki - w 2013 i 2014 roku po ponad 600 tys. zł, a w 2015 roku - 733,8 tys. zł.

Zawiadomienia dotyczące gróźb karalnych są składane przez różne osoby opisywane w mediach. W styczniu br. Robert Feluś, były redaktor naczelny „Faktu”, poinformował, że internauta, który groził mu w komentarzu na portalu internetowym dziennika, został skazany na 8 miesięcy ograniczenia wolności i 160 godzin pracy społecznych.

O działaniach policji w związku z groźbami i mową nienawiści w internecie informowano szeroko w drugiej połowie stycznia, zaraz po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Według statystyk policji w 2017 roku podjęto 19,5 tys. postępowań z art. 190 Kodeksu karnego. Do 2009 roku takich postępowań było minimum 30 tys. rocznie, a w 2002 i 2003 roku - po nieco ponad 40 tys.

Dołącz do dyskusji: Prokuratura zajmuje się groźbami karalnymi w internecie wobec szefowych komunikacji i biura zarządu w NBP

17 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Kolo
I bardzo dobrze. Wystarczy już tego hejtu.
odpowiedź
User
Gosc
Jeżeli ktoś żyje na koszt społeczeństwa to jak powinien być nazwany?
odpowiedź
User
Independent
Ośmieszajcie się jeszcze bardziej. Prokuratura tu działa, w wielu innych i naprawdę ważnych sprawach jest bezczynna. DRAMAT! Te panie, gdyby były przyzwoite, odeszłyby z NBP. Wystarczająco naraziły na szwank reputację instytucji. Mają za co żyć przez długi czas. Nie wykazały się kompetencją i ich obecność w NBP jest ciosem w samo państwo.
odpowiedź