SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Rosyjskie media z fake newsami o sytuacji w Donbasie

Rosyjskie media piszą o „atakach ukraińskich dywersantów w Doniecku”. W ich narracji, to Ukraina - razem z Zachodem - chce zniszczenia Rosji. Zachodnie elity miałyby próbować tego dokonać m.in. za pomocą... ideologii gender czy homoseksualizmu.

Media w Rosji i w samozwańczych republikach w Donbasie podsycają sytuację doniesieniami o „ataku” ukraińskich sił na Donbas, „atakach terrorystycznych” i ewakuacji ludzi z części obwodów donieckiego i ługańskiego do Rosji - wymieniał w niedzielę ukraiński portal Ukraińska Prawda.

Jak pisze Ukraińska Prawda, w niedzielę media separatystów podały informację o „ukraińskich dywersantach w Doniecku”, którzy jakoby mieli „planować wybuchy” w tym mieście. Media kontynuują też dezinformację w sprawie działań ukraińskiej armii, oskarżając ją o prowadzenie ostrzałów. Ukraińska strona zapewnia przy tym, że nie prowadzi ani nie będzie prowadzić żadnych działań ofensywnych w Donbasie.

Ukraińska Prawda wskazuje, że rosyjska agencja państwowa RIA Nowosti uruchomiła relację na żywo z „obozu dla uchodźców” na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Rosyjski portal pisze o „ponad 40 tysiącach uchodźców z Donbasu”, którzy przybyli do Rosji.

W opinii ukraińskiego eksperta Wołodymyra Horbacza dla Rosji wojna to „przede wszystkim operacja specjalna”. „Też cierpią i giną ludzie, ale wojska odgrywają funkcję pomocniczą - projektują siłę w celu zmuszenia do tego, czego chce Putin” - kontynuuje Horbacz. „Dlatego za zwycięstwo w takiej (hybrydowej - red.) wojnie uważa się zakończony sukcesem przymus. Czyli polityczna kapitulacja” - podkreśla.

„W obecnej wojnie decydującą rolę odegrają »rosyjskie wojska informacyjne«” - ocenia ukraiński ekspert.

„To nie jest ewakuacja, która odbywałaby się w związku z prawdziwym istniejącym zagrożeniem. Chodzi o zorganizowane przesiedlenie dużej grupy ludzi z okupowanego terytorium jednego państwa do innego - państwa-okupanta” - pisze na Facebooku Horbacz. Jak dodaje, celem tej „deportacji” jest trzymanie ludzi w obozach dla przesiedleńców, by pokazywać w mediach dla celów propagandy cierpienie cywilów.

„Na darmo obawiamy się »pełnowymiarowego wtargnięcia« kolumn czołgów wraz z bombardowaniem i ostrzałami rakietowymi, współczesne wojny tak się nie zaczynają. Szczególnie w przypadku Rosjan, których rządzący prawie w całości wywodzą się ze służb specjalnych” - kontynuuje ekspert.

Gender, Soros i gwałty

Witold Jurasz w Onecie analizuje, jak wygląda rzeczywistość w rosyjskich mediach. „To nie naginanie rzeczywistości, czy też próba naświetlania jej z innej perspektywy, a świat całkowitej, absolutnej fikcji i kłamstwa” - podkreśla.

Dziennikarz pisze, że według propagandy rosyjskich mediów, to nie Ukrainie grozi atak ze strony Rosji, a odwrotnie. Jurasz dodaje, że środki masowego przekazu potrafią łączyć narrację o faszystach rządzących Ukrainą z sugestiami, że kontrolę nad krajem sprawują Żydzi.

Zdaniem dziennikarza Onetu, w przekazie propagandowym brak jest „elementarnej logiki”, a zamiast o faktach, mówi się głównie w emocjonalnym uniesieniu. O plan rozbicia ZSRR, a obecnie Rosji, oskarża się Zachód, który spisek zawiązał wspólnie z Ukrainą i George'em Sorosem. Jurasz zaznacza, że odbiorcy straszeni są gwałtami na rosyjskich kobietach i dzieciach, których mieliby dopuszczać się „ukraińscy faszyści”. Zachodnie elity miałyby zaś plan zniszczenia Rosję przy pomocy ideologii gender i homoseksualizmu. USA przedstawiane są, dodaje dziennikarz, jako kraj gangsterów i braku wolności, w którym faszystowska policja morduje czarnoskórych. Europejscy funkcjonariusze są natomiast zbrojnym ramieniem „sanitaryzmu”.

Ukraina według rosyjskiej propagandy to „sztuczny twór”, który nielegalnie odłączył się od ZSRR. Jurasz podkreśla, że podobna wersja dotyczy także innych byłych radzieckich republik – Estonii, Łotwy i Litwy.

Dziennikarz wspomina o jednym z zagrań rosyjskich mediów: publikują wybrane komentarze pod tekstami w portalach internetowych i publikują jako artykuł, np. „Brytyjczycy popierają Rosję” lub „Polscy czytelnicy nie chcą wspierać banderowskiej Ukrainy”.

W narracji mediów pojawia się też wątek Polski, która ma odpowiadać za wybuch drugiej wojny światowej, a jest niewdzięczna za „wyzwolenie” przez Armię Czerwoną. Podkreśla się też, jakoby Michaił Gorbaczow miał otrzymać gwarancję, że nie dojdzie do rozszerzenia NATO na wschód, więc Polska nie powinna być członkiem organizacji.

## https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/rosja-zakaz-nadawania-deutsche-welle ##

YouTuber Marcin Strzyżewski również przyjrzał się temu, jak o sytuacji w Ukrainie piszą rosyjskie media. Jak mówi, retoryka najważniejszych polityków opiera się na podkreślaniu, że Rosja nie chce wojny.

W mediach, jak relacjonuje Strzyżewski, twierdzi się, że Zachód prowadzi kampanię oczerniania Rosji jako część planu jej zniszczenia.

Ambasador USA: Uznanie "republik" w Donbasie jest próbą stworzenia pretekstu do dalszej inwazji

W poniedziałek prezydent Rosji Władimir Putin wydał dekret o uznaniu niepodległości separatystycznych "republik ludowych" w Donbasie: Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL). Następnie polecił siłom zbrojnym Rosji, by pełniły funkcje "na rzecz podtrzymania pokoju" w DRL i ŁRL.

Umowy, które prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w poniedziałek z liderami tzw. republik ludowych - Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL) przewidują wspólną ochronę granic i wykorzystanie infrastruktury wojskowej i baz wojskowych - wynika z dokumentów.

Uznanie "republik" w Donbasie jest próbą stworzenia pretekstu do inwazji - powiedziała ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa. Dodała, że Putin rości sobie prawa do terytoriów byłego imperium, w tym części Polski.

"Ten ruch prezydenta Putina jest w oczywisty sposób podstawą do próby wykreowania pretekstu dla dalszej inwazji Ukrainy" - powiedziała ambasador podczas emocjonalnego nocnego posiedzenia Rady zwołanego na wniosek Ukrainy.

Komentując poniedziałkowe przemówienie rosyjskiego prezydenta uzasadniające uznanie donbaskich "republik ludowych" stwierdziła, że Władimir Putin rości sobie prawo do terytoriów całego byłego imperium rosyjskiego, a także ZSRR.

"To dotyczy całej Ukrainy. To dotyczy Finlandii (...) to dotyczy części Polski i Turcji" - wymieniała Thomas-Greenfield, dodając że Putin rzuca wyzwanie całemu porządkowi międzynarodowemu. Ostrzegła też, że w wynikiem rosyjskiej agresji może być odpływ milionów uchodźców do Europy.

"W istocie, Putin chce, by świat wrócił do czasów przed Narodami Zjednoczonymi, do czasów, kiedy imperia rządziły światem" - powiedziała. "W tym momencie nikt nie może stać z boku. Musimy jasno określić, że atak na Ukrainę jest atakiem na suwerenność każdego członka ONZ i że będzie on oznaczał szybkie i dotkliwe konsekwencje" - dodała.

Przedstawicielka USA nie była jedyną, która potępiła poniedziałkowe działania Rosji. W krytycznym wobec Rosji tonie wypowiadali się dyplomaci z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Brazylii, Kenii, Gabonu, Irlandii, Norwegii, Albanii, Meksyku i Ghany. Wielu z nich przywołało fakt, że jeszcze w czwartek Rosja zapewniała na forum Rady o konieczności realizacji porozumień mińskich, podczas gdy jej poniedziałkowe działania stanowiły pogwałcenie postanowień. Ambasador Wielkiej Brytanii Barbara Woodward zapowiedziała nałożenie dotkliwych sankcje ekonomicznych we wtorek.

Chiny i Indie wyraziły zaniepokojenie eskalacją i wezwały do dyplomatycznego rozwiązania sporu. W najbardziej emocjonalnym wystąpieniu posiedzenia ambasador Ukrainy Serhij Kysłyca oskarżył Rosję o rozsiewanie "wirusa", który zagraża systemowi międzynarodowemu i samemu ONZ.

"Narody Zjednoczone są chore. To po prostu fakt. Zostały zainfekowane wirusem rozsiewanym przez Kreml. To, czy poddamy się mu leży w rękach członków" - oznajmił dyplomata.

Jak stwierdził, Kreml uznając donbaskie "republiki" skopiował "słowo po słowie" dekret wydany po inwazji na Gruzję w 2008 r.

"Który spośród obecnych tu członków będzie następny?" - pytał dyplomata.

Zaznaczył, że Ukraina chce pokoju i politycznego rozwiązania kryzysu.

"Jesteśmy na naszej ziemi. Nie boimy się nikogo i niczego. Nikomu nie jesteśmy nic winni. I nie oddamy nikomu niczego" - dodał.

W odpowiedzi na oskarżenia kierowane pod adresem Moskwy, rosyjski ambasador Wasilij Nebenzia - który prowadził obrady ze względu na przewodnictwo Rosji w Radzie - obarczył winą za kryzys ukraińskie władze i państwa zachodnie. Stwierdził, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zawiódł pokładane w nim nadzieje, że doprowadzi do pokoju w Donbasie i przyjął "wojenną postawę".

"Ci, którzy liczyli, że nowe ukraińskie władze wybiorą pokojową postawę, niestety się mylili, bo one bardzo szybko wróciły do wojennej retoryki (...) i robienia wszystkoego, co mogły, by sabotować i ostatecznie zniszczyć porozumienia mińskie i co najważniejsze, odmawiały bezpośrednich rozmów z przedstawicielami Doniecka i Ługańska" - stwierdził dyplomata.

Dodał, nie podając żadnych dowodów, że Ukraina kontynuuje bombardowania cywilów w Donbasie i jest do tego podżegana przez państwa zachodnie. Stwierdził też, że obecnie to do Rosji, a nie do Europy napływają uchodźcy z Ukrainy, odnosząc się do zorganizowanej przez Rosję ewakuacji Doniecka i Ługańska pod pretekstem rzekomej groźby ukraińskiej ofensywy. Zapowiedział przy tym, że rosyjskie wojska, które w poniedziałek oficjalnie wkroczyły na terytorium Donbasu, będą pełnić funkcje "utrzymywania pokoju".

Dołącz do dyskusji: Rosyjskie media z fake newsami o sytuacji w Donbasie

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Gary
Rosyjskie media jak TVN też same dane newsy no i Dukaczewski jako ekspert...
odpowiedź
User
Abc
Telewizja RT powinna być banowana. Dziwię się zagranicznym dziennikarzom, którzy pracują w tej stacji (ale najwidoczniej dla niektórych żadna kasa nie śmierdzi).
odpowiedź