Wybory prezydenckie miały początkowo odbyć się 10 maja, jednak ostatecznie zostały odwołane. W środę marszałek Sejmu Elżbieta Witek podała nowy termin wyborów: 28 czerwca. Głosowanie odbędzie się metodą mieszaną - w lokalach wyborczych oraz dla chętnych - korespondencyjnie.
Koalicja Obywatelska kilka tygodni temu zdecydowała się zmienić swojego kandydata: Małgorzatę Kidawę-Błońską zastąpił Rafał Trzaskowski, który musi teraz zebrać 100 tys. podpisów poparcia. Tomasz Lis napisał w środę na Twitterze (już po ogłoszeniu nowego terminu): - Nie marudzimy tylko zbieramy te podpisy.

Zapytaliśmy szefa „Newsweeka”, czy będzie także zbierał osobiście podpisy i czy sam podpisze się na liście Trzaskowskiego. - Podpiszę się, moje święte obywatelskie prawo - odpisał nam Tomasz Lis zaznaczając, że nie będzie zbierał podpisów, ale „nie widziałby w tym problemu”.
##NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/nowa-tvp-wedlug-rafala-trzaskowskiego-apolityczna-etyczna-w-dzialaniu-i-nowoczesna,7170530741061249a ##
W czwartek przed południem Tomasz Lis zamieścił na Twitterze zdjęcie, jak podpisuje listę poparcia dla Rafała Trzaskowskiego. - Podpis już złożyłem. Teraz dwa krzyżyki, czerwcowy i lipcowy, i kawałek wolnej Polski będzie odzyskany - skomentował.

- Ma prawo do takich apeli. Chociaż nie jest to aktywność dziennikarska. Niemniej dziennikarz jest również obywatelem i z tego tytułu ma prawo do takiej aktywności – uważa Bogusław Chrabota, redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”, szef Izby Wydawców Prasy. Odmiennego zdania jest Marek Kacprzak, dziennikarz WP.pl. - Moje zdanie w tej kwestii jest radykalne i nie zmienia się. To przekraczanie roli dziennikarza. Branie udziału w agitacjach nie jest rolą dziennikarza, dziennikarz ma po prostu relacjonować wydarzenia, także te związane z wyborami - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl.
Złoty środek stara się znaleźć medioznawca prof. Piotr Drzewiecki: - Dziennikarz ma informować i komentować wydarzenia. Kiedy zaczyna agitować za konkretną opcją wyborczą, zamienia się w polityka - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl. - Ale dziennikarz jest też obywatelem, ma prawo do poglądów, do ich wyrażania i wspierania danych idei politycznych, a zwłaszcza do wzmacniania działań prodemokratycznych. Zatem problem wydaje sie złożony i wymaga etycznego wyczucia od dziennikarza - zaznacza.

Zdaniem prof. Drzewieckiego sytuację tę można porównać do sytuacji profesora akademickiego, któremu z jednej strony wolno brać udział w debatach, komentować decyzje także polityczne np. w studio telewizyjnym, a z drugiej - kiedy zaczyna zamieniać wykłady w stronniczą publicystyką, „mamy jasne poczucie, że coś zostaje naruszone”. - Podobnie z dziennikarzem, zwłaszcza redaktorem naczelnym. Osobiście starałbym się o mniej wyraźnie formułowany apel za danym politykiem, a bardziej dyskretne sugerowanie odbiorcy - obywatelowi, jaką decyzję wyborczą warto podjąć - kończy prof. Drzewiecki.
Tomasz Lis krytycznie odnosił się ostatnio na Twitterze nie tylko do Prawa i Sprawiedliwości, lecz również do innego kandydata na prezydenta, Szymona Hołowni. Gdy ten zamieścił na mikroblogu krótką relację ze spotkania z samorządowcami, szef „Newsweeka” skomentował: „Widzimy, kogo popierają najważniejsi polscy samorządowcy”.

Żakowski w ub.r. wspierał kandydatów opozycji
Szef „Newsweeka” nie jest pierwszym dziennikarzem, korzystającym z obywatelskiego prawa do wyrażania swoich politycznych sympatii. We wrześniu 2019 roku Jacek Żakowski zaangażował się w kampanię Aleksandry Gajewskiej startującej do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej, osobiście wieszając baner kandydatki na swojej posesji. - Trzeba korzystać z demokracji, dopóki ją mamy i pokazywać, co myślimy - uzasadniał.
W tej samej kampanii Żakowski zbierał też podpisy dla Pawła Kasprzaka, działacza Obywateli RP kandydującego do Senatu. Mówił wówczas portalowi Wirtualnemedia.pl, że taka polityczna działalność nie kłóci się w jego rozumieniu z uprawianiem zawodu publicysty.











