SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Tomasz Wróblewski - redaktor naczelny "Rzeczpospolitej"

Z Tomaszem Wróblewskim, nowym redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej” oraz wiceprezesem zarządu wydawnictwa Presspublica, rozmawiamy o planach strategicznych związanych z wydawanymi tytułami oraz sytuacji na polskim rynku prasowym.

Krzysztof Lisowski: Czy w momencie obejmowania stanowiska szefa „Rzeczpospolitej” oraz wiceprezesa Presspubliki ds. wydawniczych miał Pan jakąś własną długofalową strategię dla firmy?
Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” oraz wiceprezes zarządu wydawnictwa Presspublica:
Strategię określa to, co dzieje się na rynku prasy i sytuacja rynkowa Presspubliki. Z jednej strony spółka przynosząca spore straty, z drugiej strony najgłębsze przeobrażenia w mediach. Mamy dwa lata na stworzenie najnowocześniejszego wydawnictwa przynoszącego dochody i na tym polega strategia.

Jak Pan chce zatrzymać spadek sprzedaży „Rzeczpospolitej”?

W pierwszym etapie musimy wzmocnić prenumeratę. Rozszerzać ofertę dla specjalistycznych odbiorców, zarówno żółtych, jak i łososiowych stron, dedykowanych bezpośrednio dla firm, kancelarii prawnych, specjalistów księgowych czy radców prawnych.

W wielu mediach, a także w środowisku dziennikarskim pojawiały się w ciągu ostatnich tygodni obawy, że zmiana właściciela wydawnictwa Presspublica, jak również zmiany w zarządzie mogą spowodować, że zarówno „Rzeczpospolita”, jak i „Uważam Rze” mogą zatracić nieco swój konserwatywny charakter…

W „Uważam Rze” pozostają ci sami autorzy. Również w „Rzeczpospolitej” nie zmienia się skład redakcji. Na pewno będziemy prezentować wartości konserwatywno-liberalne, co chyba już widać.

Chęć zrobienia z wydawnictwa rentownego przedsiębiorstwa kojarzy się bardzo często ze zwolnieniami. Planujecie odchudzenie wydawnictwa i jeśli tak, to z jakimi zwolnieniami trzeba się liczyć?

Właściciel wydawnictwa Grzegorz Hajdarowicz powiedział, że w tym momencie mamy 12 milionów złotych strat i 790 osób zatrudnionych. Restrukturyzacja jest konieczna. Nasza energia koncentruje się jednak na tworzeniu nowych ofert czytelniczych, które - mamy nadzieję - przyniosą wymierne korzyści finansowe i znacząco poprawią wynik spółki. Nowy właściciel ma pomysł na to, co zrobić, aby oferta była bardziej atrakcyjna, ale tego nie zrobi, bez najlepszych ludzi, których na pewno nie będziemy chcieli się pozbywać z wydawnictwa.

Jakie konkretnie projekty zamierzacie realizować w przyszłości w celu podniesienia rentowności wydawnictwa?
Na bieżąco będziemy informować, ale dopiero po wprowadzeniu ich na rynek.

Jak Pan ocenia ofertę „Rzeczpospolitej” w tym momencie jako czytelnik?

Uważam, że „Rzeczpospolita” (oczywiście wraz z „Parkietem”) ma w tym momencie najbogatszą ofertę biznesową w kraju, zarówno w papierze, jak również w internecie. To samo dotyczy informacji prawnych - „Rzeczpospolita” jest najczęściej wybieraną gazetą przez kancelarie prawne i specjalistów. Jeśli natomiast chodzi o serwis krajowy, to jest bardzo bogaty i interesujący oraz oczywiście wyraziście definiowany. To wszystko sprawia, że oceniam tę ofertę bardzo wysoko.

A jak w tym świetle ocenia Pan „Dziennik Gazetę Prawną” oraz „Gazetę Wyborczą”?

Nie chciałbym wdawać się w dyskusję o konkurencji. To czytelnicy wybierają te media, które chcą kupować. My cieszymy się z tego, że mamy bardzo dobrą ofertę i oddane grono odbiorców.

Tomasz Sakiewicz obawiał się tego, co stanie się z „Rzeczpospolitą” pod rządami Grzegorza Hajdarowicza. Przyspieszył wydanie „Gazety Polskiej Codziennie”, aby odbiorcy mieli swoje nowe konserwatywne medium. Nie boicie się tej konkurencji?

Każda konkurencja jest zagrożeniem. Wszystkich musimy traktować poważnie. Co nie znaczy, że w „Gazecie Polskiej Codziennie” widzimy kontrpropozycję czytelniczą. Ten akurat tytuł konkuruje raczej z innymi tabloidami, a nie z „Rzeczpospolitą”.

Jak Pan ocenia polski rynek tygodników opinii i miejsce, jakie na tym rynku zajął tygodnik „Uważam Rze”?

Zajął najlepsze miejsce, bo sprzedaje najwięcej egzemplarzy. Zaoferował czytelnikom coś, czego nie było, czyli umiejętność konserwatywnego spojrzenia na rzeczywistość, politykę, społeczeństwo, kulturę. Mamy kilka tygodników, wśród których są tak dobrze robione magazyny, jak choćby „Wprost”, czy „Polityka”, ale wszystkie o bardzo podobnej wrażliwości społecznej i politycznej. „Uważam Rze” ma odwagę się różnić i rozmach intelektualny na poparcie swoich poglądów.

Jak Pan odbiera trzech głównych konkurentów „Uważam Rze”, czyli „Politykę”, „Newsweek” i „Wprost”?

Myślę, że są bardzo dobrze robione - „Polityka” z ogromnym doświadczeniem na rynku, z bardzo doświadczonymi dziennikarzami; „Newsweek” również ma dosyć silną pozycję; „Wprost” z bardzo mocnym redaktorem naczelnym, doświadczonym dziennikarzem - wszystko to składa się na poważną konkurencję. Jest jednak jeden zasadniczy problem - te trzy tygodniki w dużej mierze powielają się pod względem oferty czytelniczej. Gdyby w ich miejsce powstał jeden, zapewne potrafiłby wykorzystać doświadczenie każdego z nich i byłby to jeden, bardzo dobry tygodnik - interesująca kontrpropozycja lewicowa do „Uważam Rze”.

Czy sądzi Pan, że polski rynek tygodników opinii, ale też i dzienników, jest na tyle pojemny, że pomieściłby kolejnych graczy?

Zawsze jest miejsce na lepszego, bo można zostawić w tyle gorszego. To nie są koncesje państwowe, jak w przypadku telewizji, czy radia, tu jest wolny rynek. Zawsze może pojawić się ktoś, kto podbije serca czytelników nie pytając o zgodę regulatora. To właśnie zrobił tygodnik „Uważam Rze”.

Niedawno publicyści z Presspubliki wystosowali apel, aby Paweł Lisicki pozostał na stanowisku redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”. Z tego, co wiemy, w redakcji nie ma zbyt pozytywnej atmosfery w związku ze zmianą na stanowisku szefa (dwie osoby odeszły - przyp. red.). Jak Pan się z tym czuje?

Ważne jest, by w redakcjach dziennikarze wiedzieli, czego chcą. I to ważne, że głośno prezentowali swoje obawy, co traktowałem jako punkt wyjścia do dyskusji. Ja wszystkie osoby znam, spotykamy się, pracujemy razem - jak Pan widzi na łamach jednak nie brakuje tekstów osób, które podpisały się pod listem.... Mam wrażenie, że „troskliwa” konkurencja chciała więcej wyczytać między wierszami niż sami autorzy napisali.

Jakie plany ma Pan wobec tygodnika „Uważam Rze”?

Decyzje redakcyjne dotyczące „Uważam Rze” należą do redaktora naczelnego, Pawła Lisickiego i jego trzeba o to zapytać. Z tego, co wiem, nie ma on w planie żadnych zmian. Jedyna rzecz, którą należy poprawić, to przeprowadzenie lepszej promocji tego tygodnika.

Jako wiceprezes Presspubliki odpowiedzialny jest Pan za sprawy wydawnicze. Jak zatem wygląda kalendarz działań na tym polu na najbliższe miesiące?

Kluczowe jest teraz zespolenie z „Rzeczpospolitą”, „Przekroju” i „Sukcesu”, tak jak udało się to zrobić z „Uważam Rze”.

Jak ocenia Pan obecną sytuację „Przekroju”? Są głosy, że dzisiejszy „Przekrój” jest czymś zupełnie innym, czymś dużo gorszym, niż „Przekrój” sprzed lat…


Myślę, że „Przekrój” musi odnaleźć swoje miejsce na rynku. Oczywiście wymaga to dyskusji i pracy, ale one już trwają, więc wszystko jest na dobrej drodze.

Co Pan myśli o „Sukcesie”? Czy ten magazyn ma szansę na większą popularność niż obecnie?

„Sukces” od grudnia będzie wydawany w nowej formule, będzie dostępny zarówno w sprzedaży detalicznej, jak i w specjalnej ofercie prenumeraty „Rzeczpospolitej”. „Sukces” musi być - naszym zdaniem - bardziej wyrazisty, chcemy skoncentrować się na tym, jak ludzie korzystają z sukcesu - aby nie był to jeszcze jeden tytuł typowo kobiecy.

Czy uważa Pan, że mamy obecnie w Polsce do czynienia z monopolizacją rynku wydawniczego?

Nie widzę ani jednego monopolu prasowego. Dywersyfikacja z pewnością jest tu większa niż w wypadku rynku telewizyjnego. A koncentracja jest raczej naturalnym zjawiskiem dla branży pogrążonej w kryzysie.

O rozmówcy
Tomasz Wróblewski - od października br. wiceprezes zarządu wydawnictwa Presspublica, obecnie także redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. W latach 2001-2010 redaktor naczelny tytułów: „Newsweek Polska”, „Profit”, „Dziennik Gazeta Prawna”, a także dyrektor wydawniczy w Polskapresse. Wcześniej związany m.in. z RMF FM, dziennikiem „Życie”, „Wprost”, TVN. W latach 80. i 90. korespondent m.in. takich mediów, jak: Radio Wolna Europa, RMF FM oraz „Życie Warszawy”. Absolwent historii na Uniwersytecie Warszawskim oraz nauk politycznych na uniwersytecie w Houston.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Wróblewski - redaktor naczelny "Rzeczpospolitej"

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
olo
Cytat: "Mamy dwa lata na stworzenie najnowocześniejszego wydawnictwa przynoszącego dochody i na tym polega strategia". No tak, nie po raz pierwszy Wróblowi się mylą podstawowe pojęcia, powiedział jaki jest cel i nazwał to strategią:) Wniosek jest jeden, strategii nie ma żadnej, ergo życzę powodzenia:) Nie trzeba być geniuszem, by przewidzieć kolejną porażkę Wróbla w działalności wydawniczej. Przyszłość Rzepy nie wygląda różowo, nawet "łososiowo" nie wygląda:)
odpowiedź
User
zizu
pan wróblewski z tego co wiem jest zwolennikiem prostych rozwiązań.Ja też.Niestety autor wywiadu popełnił podstawowy błąd to nie jest wywiad z Redaktorem Naczelnym tylko z gońcem który ma dostarczyć 120 zwolnień z pracy.Udzielając tego wywiadu pan Wróblewski doskonale o tym wiedział.W połowie grudnia ludzie pracujący w Rzepie dostaną do ręki papier ze zwolnieniem z pracy. Wesołych Świąt panie tomaszu w nowym roku na pewno czeka na pana premia od prywaciarza
odpowiedź