SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Rozprawa Trybunału Konstytucyjnego odroczona. Watchdog: „Zamykanie jawności w Polsce”

Trybunał Konstytucyjny nie rozpoznał w środę wniosku prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej w sprawie zbadania zgodności z Konstytucją niektórych przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Sprawę odroczono – zabrakło posłów, którzy musieli stawić się w Sejmie na głosowaniach. Biuro RPO przypomina, że Rzecznik wnosi o uznanie konstytucyjności zaskarżonych przepisów, a w części - o umorzenie postępowania.

Jak poinformował w środę przewodniczący składu mającego rozpatrywać tę sprawę, sędzia TK Wojciech Sych, późnym popołudniem we wtorek do Trybunału wpłynęły pisma posłów PiS Arkadiusza Mularczyka i Marka Asta, którzy mieli reprezentować Sejm podczas środowej rozprawy wyznaczonej na godz. 11. Odrębne pismo do TK wysłała także marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Ostatecznie więc posiedzenie zostało odwołane.

Sędziowie mieli zająć się przepisami regulującymi dostęp do informacji publicznej, kluczowymi dla procesu wytoczonego zarządowi fundacji Lux Veritatis przez Stowarzyszenie Watchdog Polska. W toku procesu zmienił się także skład orzekający w sprawie: Julię Przyłębską zastąpiła Krystyna Pawłowicz, która jest także w tym przypadku sprawozdawcą. Media wskazywały, że Pawłowicz jest przychylna Lux Veritatis, stąd można się spodziewać, że Trybunał przychylnym okiem spojrzy na sprawę Lux Veritatis. 

"Zamykanie jawności w Polsce"

W tym samym tonie wypowiadał się w środę dla portalu Interia.pl Szymon Osowski, prezes Watchdog Polska. - Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna argumenty pierwszej prezes Sądu Najwyższego, to zamknie jawność w Polsce. Ustawa o dostępie do informacji publicznej w najważniejszych elementach przestanie działać – powiedział. - Jako Sieć Obywatelska łączymy to z procesem karnym, który wytoczyliśmy przeciwko zarządowi Fundacji Lux Veritatis. Toczy się on z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej. We wniosku pierwszej prezes SN do TK jest mowa także o tym konkretnym artykule. Zbliża się wyrok w tej sprawie karnej, a TK znienacka wyciągnął tę sprawę, która zawisła przed Trybunałem.

RPO krytycznie o wniosku

Przeciwko wniesieniu sprawy do Trybunału Konstytucyjnego protestowały w marcu organizacje społeczne. Sprawa, wyznaczona pierwotnie na 17 listopada, została przeniesiona na 15 grudnia po wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich. - Pierwszy termin sprawy został wyznaczony zaskakująco szybko i bez zachowania 30 dni na doręczenie uczestnikom postępowania zawiadomienia o terminie. W drugim terminie na sali posiedzeń nie pojawili się natomiast przedstawiciele Sejmu, który jest jednym z uczestników postępowania. Z tego względu Trybunał zdecydował o odroczeniu sprawy, nie podając nowego terminu posiedzenia – informuje Watchdog Polska.

W środę biuro RPO przypomniało stanowisko, jakie w sprawie zajął w czerwcu Adam Bodnar. Ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich krytycznie ocenił wniosek prezes Małgorzaty Manowskiej. - Obywatele stracą dostęp do informacji publicznej, jeśli Trybunał Konstytucyjny uwzględni wniosek Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego w tej sprawie. Po prostu ustawa o dostępie do informacji publicznej przestanie działać – stwierdza były Rzecznik.

- Intencją wniosku jest w istocie zakwestionowanie dotychczasowego dorobku orzeczniczego sądów administracyjnych dotyczącego stosowania u.d.i.p. i przeprowadzenie de facto fundamentalnej zmiany tej ustawy, a nie dokonanie hierarchicznej kontroli norm – napisał Adam Bodnar.

O co chodzi w procesie?

Stowarzyszenie Watchdog Polska podało do sądu Fundację Lux Veritatis, gdyż ta nie chciała ujawnić swoich wydatków z publicznych pieniędzy, o co Watchdog wnioskował w czerwcu 2016 r. Jak podkreślało wielokrotnie stowarzyszenie, odpowiedź, która do nich trafiła, była spóźniona i niepełna – Lux Veritatis udzieliła odpowiedzi w zakresie jednego z dwóch punktów.

Prokuratura początkowo odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, a potem dwukrotnie je umorzyła. Stowarzyszenie złożyło więc do sądu subsydiarny akt oskarżenia. Powołano się w nim na art. 23 Ustawy o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którym jeśli ktoś wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi nie udostępnia informacji publicznej, podlega on grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Właśnie ten artykuł miał być przedmiotem orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego.

Proces ruszył w lipcu br., najpierw przesłuchani w nim zostali członkowie zarządu - o. Tadeusz Rydzyk, o. Jan Król oraz Lidia Kochanowicz-Mańk. O. Rydzyk przekonywał, że w procesie chodzi o odebranie dobrego imienia Telewizji Trwam oraz "niszczenie wszystkiego, co polskie i katolickie".

W sierpniu – podczas kolejnej odsłony procesu - przesłuchanych zostało trzech świadków, w tym prezes stowarzyszenia Watchdog, który odpowiadał m.in. na pytania dotyczące finansów tej organizacji.

Redakcje ostrzegają przed „zmonopolizowaniem przekazu”

W środę rano, jeszcze zanim ogłoszono odroczenie rozprawy TK, kilkanaście redakcji (m.in. TVN24, Gazeta Wyborcza, Gazeta.pl, Newsweek, Oko.press, TOK FM, Rzeczpospolita, Wirtualna Polska, Wprost) oraz Towarzystwo Dziennikarskie we wspólnym oświadczeniu zaapelowało o utrzymanie obecnych przepisów o dostępie do informacji publicznej.

W apelu oceniono, że jeśli TK je uchyli, „wybije ustawie zęby, a obywatelom odbierze gwarantowane przez art. 61 Konstytucji RP prawo do wiedzy o działaniach władzy”. - Bezkarnie ignorować pytania obywateli/lek, aktywistów/ek i dziennikarzy/rek będzie mógł nie tylko o. Tadeusz Rydzyk, ale też politycy i urzędnicy na wszystkich szczeblach administracji. W szczególności media stracą narzędzie kontrolowania władzy i rozliczania jej z błędów, co stanowi jedno z naszych najważniejszych zadań - czytamy w stanowisku.

Dołącz do dyskusji: Rozprawa Trybunału Konstytucyjnego odroczona. Watchdog: „Zamykanie jawności w Polsce”

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Wojtek 77 7
Znam się i wypowiem się: Wniosek złożyła I Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego. Sytuacja wygląda tak, że wszystkie urzędu w Polsce, w tym kancelarie prezesów sądów, są zasypywane bezsensownymi wnioskami o informację publiczną, które nie mają nic wspólnego z prawem do informacji. Celują w tym więźniowie, których interesuje np. jakie kary orzeczono przez ostatnie 10 lat w sprawach w których, dajmy na to sprawca wziął cegłówkę i walną w łeb kolegę. Bo jest ciekawy i już. To angażuje pracowników w przekopywanie akt, kserowanie, anonimizowanie, itp. Termin jest krótki, 2 tygodnie. A pozostała praca musi czekać.

Aby zrozumieć, jaka jest skala zjawiska, proszę Czytelników tego komentarza, aby sobie oszacowali, ile w ich pracy (dowolnej) warte jest 5 do 10% pracy całego zespołu ludzi. Który manager tolerowałby to u siebie?
odpowiedź