W dniach 3-4 marca do Polski miała udać się misja grupy europosłów Europejskiej Partii Ludowej, by badać sprawę wykorzystania systemu Pegasus do inwigilacji. Ostatecznie – jak poinformował PAP europoseł Halicki – została ona odwołana.
„To dlatego, że 3 marca odbędą się w PE w Brukseli negocjacje w sprawie powołania komisji śledczej europarlamentu ds. nielegalnego wykorzystania systemów oprogramowania do inwigilacji. To jest kwestia m.in. określenia liczby jej członków, ale także jej mandatu, zakresu prac i struktury. Być może na kolejnej sesji PE w Strasburgu, która zacznie się 7 marca, zostanie formalnie powołana. Ta decyzja wydaje się być przesądzona z uwagi na poparcie większości grup w PE” - wskazał.
Jak dodał, w sytuacji, w której komisja śledcza ma zostać powołana, misja do Polski powinna udać się pod szyldem nie jednej grupy PE – EPL - ale całego Parlamentu Europejskiego, aby badać sprawę wykorzystania oprogramowania Pegasus. Zauważył, że podobne misje powinny udać się także do innych krajów UE. „Myślę, że większość grup w PE byłaby w stanie poprzeć takie rozwiązanie” – zaznaczył.
Halicki podkreśla, że w nazwie komisji śledczej nie powinna znaleźć się nazwa żadnego państwa UE, ani też nazwa systemu Pegasus.
„Nielegalna inwigilacja z wykorzystaniem specjalistycznego oprogramowania dotyczy wielu krajów UE i trzeba zbadać wszystkie przypadki. W nazwie też nie powinno być systemu Pegasus, bo są inne, podobne narzędzia służące inwigilacji. Musimy do tego podejść systemowo. Mamy do czynienia z informacjami, które bulwersują europosłów. Przed nami analiza prawna, która dotyczy funkcjonowania służb, znalezienie odpowiedzi na pytania o sposób działania tych systemów. Komisja powinna pracować szybko, bo to kwestia bezpieczeństwa wyborów” – oświadczył.
Wobec pomysłu powołania w PE komisji śledczej ds. Pegasusa krytyczny jest były minister spraw wewnętrznych i administracji, europoseł Brudziński.
„Nie wierzę, że ta komisja zajmie się rzeczywistym problemem nadużywania praw obywatelskich ze strony państw UE. Temat poważny, a wykonanie takie jak zawsze. Komisja będzie zajmowała się tym, co jest na rękę lewicowemu establishmentowi w europarlamencie” – powiedział PAP.
Jego zdaniem dowodem na niepoważne podejście do tej kwestii PE jest debata, która odbyła się na ten temat w lutym w Strasburgu.
„Kiedy podczas debaty zacząłem cytować konkretne stanowisko ministra spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora ds. służb specjalnych w polskim rządzie, odebrano mi głos informując, że rzekomo mówię nie na temat. Następnie, z pomocą pana europosła Andrzeja Halickiego i takich polityków jak pani Róża Thun, komentarze po debacie przerodziły się w kabaret lewicowego establishmentu, w którym udział wzięła Europejska Partia Ludowa, na czele której stoi Donald Tusk. Gdy przedstawiciele frakcji w PE mówią, co jest w kontrze do mainstreamu, to się im odbiera głos. Tak więc co taka komisja śledcza miałaby wnieść nowego, za wyjątkiem stwierdzenia, ze rząd PiS jest zły” – wskazał.
W opinii Brudzińskiego komisja śledcza zostanie wykorzystana do bieżącej walki politycznej. „Chodzi o to, aby uderzać w polski rząd. Jestem jednak spokojny, bo Polacy swój rozum mają. Potrafią wyciągnąć wnioski z tego co się dzieje w Polsce, co się dzieje u naszych sąsiadów. Potrafią ocenić, że żyje się bezpieczniej za naszych rządów, niż za rządów poprzedników” – wskazał.
Były minister podkreśla, że wszystkie decyzje dotyczące procedury śledczej były akceptowane przez polskie sądy. „Polska jest dziś atakowana poprzez hybrydowe działania reżimów Łukaszenki i Putina, a za ukraińską granicą stoją w każdej chwili gotowe do ataku wojska rosyjskie. Tymczasem nagle w PE uderza się w polskie służby” – podsumował.
