Tym samym w gospodarce ponownie dominuje tendencja do ograniczania tempa wzrostu cen, podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) w raporcie w piątek.
"Najsilniejszy spadek inflacji powinien pojawić się w połowie roku, dodatkowo wspierany czynnikami sezonowymi. Jesienią zaś można spodziewać się lekkiego przyspieszenia wzrostu cen. Jeśli nie pojawią się dodatkowe czynniki, nie powinien on przerodzić się w trwałą presję inflacyjną" - głosi raport.
Według BIEC, w gospodarce dominuje obecnie niepewność co do skali ożywienia gospodarczego w kraju i zagranicą. Towarzyszą temu zawirowania na giełdach i rynku walutowym, co podnosi koszty prowadzenia działalności gospodarczej.
"Oczekiwania producentów co do kształtowania się cen na produkowane przez nich wyroby od jesieni ubiegłego roku cechuje wysoka zmienność. Jednak zdecydowana ich większość nie dokonała w ostatnim czasie zmiany cen ani też nie planuje tego w najbliższej przyszłości. Stabilność cen deklaruje 75% ankietowanych przedsiębiorców" - napisano w raporcie.
Analitycy zauważają, że wyhamowaniu uległa tendencja do spadku cen importu. Jednak jak do tej pory ceny dóbr importowanych nie wzrastają. Zjawisko to powinno mieć charakter krótkookresowy związany głównie z ostatnimi zawirowaniami na rynkach walutowych.
"Od dwóch miesięcy wzrastają natomiast ceny usług transportu i magazynowania. W drugim półroczu 2009 r. ceny te spadały. Ożywienie gospodarcze skłania producentów tej kategorii usług do podnoszenia cen" - zauważają analitycy.
Nieco zmniejszyło się tempo zaciągania kredytów przez gospodarstwa domowe. Jego ożywienie było w ostatnich miesiącach bardzo słabe i gównie dotyczyło kredytu hipotecznego.
"Brak wyraźnych oznak poprawy na rynku pracy nie sprzyja zwiększonej akcji kredytowej, zaś same banki w obliczu narastającego odsetka kredytów zagrożonych zaostrzają kryteria przyznawania kredytów typowo konsumpcyjnych" - konkluduje BIEC.
