Beauty Być piękną! Czy zmarszczki muszą iść w parze z pustawym portfelem? O tym, jak sprawić, żeby w organizmie wszystko działo się należycie, również napisano już tysiące grubych tomiszczy -- i również mało kto się do nich stosuje. A szkoda, bo zasady nie są trudne do wcielenia w życie i wbrew pozorom nie trzeba w tym celu wydawać majątku. Po pierwsze – jak pisał już trzy tysiące lat temu mądry król Salomon – „nie uważaj sam siebie za mądrego, bój się Pana i unikaj złego. To wyjdzie na zdrowie twojemu ciału i odświeży twoje kości”(1).Poza jednak należytym podejściem do życia trzeba mieć też należyte podejście do żywienia. Nie jest przypadkiem, że istna epidemia cellulitu – czyli nieprawidłowości noszącej łacińską nazwę Paniculopathia oedemosclerotica – występuje właśnie wśród współczesnych kobiet w krajach wysoko rozwiniętych, które kursują między hipermarketem, samochodem a windą. Brak ruchu i żywność pozbawiona naturalnych wymiataczy i wartości odbija się na wyglądzie ud, bioder, brzucha i ramion, a jej ciosy pozostawiają po sobie namacalne i widoczne gołym okiem dołki.Przez awersję do fastfoodów wymyślono ruch slowfood. I bardzo dobrze. Lecz zamiast dorabiać do jedzenia ideologie, wystarczy zmienić sposób robienia zakupów. Kupować dużo jarzyn, nie kupować produktów wysoko przetworzonych i faszerowanych chemią. Odrzucić to, co wiadomo, że szkodzi i truje, zwłaszcza, że często łatwo to zastąpić – np. zwykły cukier cukrem brzozowym (ksylitolem – ale produkowanym w Finlandii!) albo miodem, margarynę prawdziwym, niefałszowanym masłem, a najlepiej tłoczonym na zimno olejem lub oliwą, kolorowe herbatniki syntetycznie barwione przezdrowymi owockami rokitnika z własnego drzewka, suszonymi śliwkami (nie chińskimi czasem!), ciasteczkami owsianymi (słodzonymi ksylitolem!) albo modnymi owockami goji (można wyhodować w ogrodzie). W razie przeziębienia dużo lepiej od aptecznych proszków spiszą się własnoręcznie zbierane zioła.Pewna moja starsza znajoma edukowała mnie w młodości podczas wspólnych zakupów: „Tańsze nie zawsze znaczy lepsze”. Dziś ci, którzy żywią się (?) tanim białym pieczywem z polepszaczami, „zdrową inaczej” margaryną, fosforyzującymi wędlinami z fosforanami, jajkami zrodzonymi z kurzych męczarni, chipsami, słodyczami i tanimi produktami rojącymi się od E-ileś tam, zwykle nie potrafią dostrzec zależności między swoim menu a częstą koniecznością rejestrowania się u lekarza i trwonienia mnóstwa pieniędzy na leki. Nie widzą tej zależności również kobiety, które dla polepszenia wyglądu wydają jeszcze większy majątek na kosmetyki, a tymczasem cellulit jak był, tak jest i jeszcze się powiększa. I będzie jeszcze gorzej, jeśli nie zmieni się lista zakupów.