SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Juliusz Braun: TVP grozi ograniczenie emisji w niektórych kanałach, zwłaszcza w regionach

Kłopoty finansowe nie opuszczają Telewizji Polskiej. Zarząd spółki, mimo wprowadzonych już cięć, wciąż narzeka na brak pieniędzy. Sposobem na przetrwanie mają być kolejne zwolnienia, niższe wynagrodzenia i ograniczenie produkcji. - Nasza sytuacja jest bardzo trudna i wydatek kolejnego już nie miliona, ale tysiąca złotych jest problemem - prezes TVP Juliusz Braun.

Cięcia mogą dotknąć przede wszystkim programy realizowane w ramach tzw. misji nadawcy. Zatem w najbliższym czasie mniej będzie na antenach TVP kultury, publicystyki, ale i sportu. Mogli się o tym przekonać fani polskiej piłki nożnej, kiedy telewizja publiczna nie pokazała spotkań z Czarnogórą, a później z Mołdawią. Wynikało to z braku porozumienia z właścicielem praw do transmisji firmą Sportfive.

 – Wiele oszczędności związanych z programem pozwoliło zracjonalizować wydatki, ale jest pewna granica, której już przekroczyć nie możemy. Jeżeli realizujemy serial historyczny czy społeczny, to nie można zejść poniżej pewnego poziomu, bo to przestanie być dla widzów ciekawe – mówi Juliusz Braun.

W Telewizji Polskiej mniej będzie również produkcji skierowanych do najmłodszych widzów. Spółka twierdzi, że są one za drogie (koszt wyprodukowania 13-minutowego odcinka serii to koszt około 250 tys. złotych). Z tego powodu z ogromnymi kłopotami finansowymi borykają się wytwórnie filmów animowanych – powiązane z publicznym nadawcą – w Poznaniu, Łodzi, Warszawie i Bielsku-Białej.

 – Mamy problem z realizacją programów dla dzieci. I to nie jest problem tylko finansowy, bo w najmłodszym pokoleniu zmienił się sposób korzystania z mediów. Musimy być obecni w internecie, ale to są też niezmiernie drogie produkcje. Dziesięciominutowy film animowany dla dzieci kosztuje mniej więcej tyle, ile jeden odcinek Ranczo – przyznaje prezes TVP.

Według niego, kłopoty wynikają, po pierwsze, z wciąż niskiego poziomu wpływów z abonamentu (w ubiegłym roku z tego źródła telewizja otrzymała około 205 mln złotych), a po drugie, w nadawców już uderzył kryzys finansowy, który zmniejszył wpływy z reklam.

Z tego powodu mniejsze kwoty powędrują również do 16 oddziałów terenowych telewizji, co może zakończyć się zmniejszeniem długości trwania bloków lokalnych. Dziś oddziały współdzielą sygnał z TVP INFO i każdego dnia przygotowują około 3 godzin programu własnego.

 – Nie grozi nam wyłączenie sygnału. Jeżeli nie będzie pieniędzy w skrajnym przypadku, może nam grozić ograniczenie emisji w pewnych kanałach, przykro mi to mówić, ale w regionach, jeżeli nie będzie pieniędzy. Ale ja jestem przekonany, że będą, bo choć jest to obszar zagrożony, bardzo kosztowny, ale niezmiernie ważny i potrzebny. Nie ulega wątpliwości, że z tego należałoby rezygnować w ostatniej kolejności – przekonuje.

Zarząd Telewizji Polskiej szuka oszczędności tam, gdzie może. Ubiegły rok publiczny nadawca zamknął ze stratą 88 mln złotych, ten według prognoz również zakończy się wynikiem ujemnym, co najmniej na poziomie 60 mln złotych. Choć Juliusz Braun zastrzega, że kierowana przez niego spółka nie zalega z żadnymi płatnościami.

 – Wszystkie płatności i umowy telewizja realizuje. Nie mamy żadnych przeterminowanych należności, żadnych konfliktów z partnerami handlowymi. Natomiast nasza sytuacja jest bardzo trudna i wydatek kolejnego już nie miliona, ale tysiąca złotych jest problemem. Dlatego oszczędności szukamy w każdym możliwym miejscu – wyjaśnia prezes telewizji.

Na początku września zarząd zapowiedział, że w mocy utrzymuje postanowienie o 10–procentowej obniżce honorariów dla pracowników. Niewykluczone, że z publicznym nadawcą będą musieli pożegnać się kolejni pracownicy, nawet 300 osób.

 – Jestem przekonany, że dzięki wdrażanym radykalnym oszczędnościom przeżyjemy przyszły rok. Będzie bezpiecznie również dzięki temu, że – jak myślę – abonamentu będzie choć trochę więcej – twierdzi szef spółki.

Zarząd TVP zapowiada, że wkrótce przedstawi koncepcję zmian w firmie. Ma to być kolejny krok pozwalający uzdrowić TVP i wyciągnąć z finansowej zapaści.

 – W ciągu 4 lat koszty roczne zostały ograniczone o 500 mln złotych. Mało która firma może się tym pochwalić. W ciągu najbliższych tygodni przedstawimy koncepcję zmian w strukturę organizacyjnej, która pozwoli sprawniej zarządzać programem i pozwoli ograniczyć koszty wewnętrzne – wyjaśnia Juliusz Braun.

Telewizja Polska nie będzie jednak ograniczać swojej oferty i zamykać istniejących już kanałów.

 – Generalnie uważam, że formuła telewizji z dwoma głównymi kanałami, nieco zróżnicowanymi, z kanałem informacyjnym, z kanałami regionalnymi i z dobrze sprofilowanymi kanałami tematycznymi, to jest model, który powinien funkcjonować – mówi prezes zarządu TVP.

Dołącz do dyskusji: Juliusz Braun: TVP grozi ograniczenie emisji w niektórych kanałach, zwłaszcza w regionach

32 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
wtopa
Telewizja Gdańsk w pasmie od 17.00 do 20.00 została po prostu zdewastowana - nie ma tam już nic prócz rozmów o nadziei, której niestety brakuje dziennikarzom TVP Gdańsk. A jeszcze nie tak dawno był "Gdański Dywanik" i "Forum Gospodarcze", i "Pomorska Kronika Biznesu", i cykliczny program "Na Kociewiu". Teraz nie ma nic - ugór. Taki stan nie przystoi Telewizji Polskiej - od lat ambitnej instytucji, która w tym roku obchodzi 60-lecie istnienia. W Warszawie się bawią, grubą forsę wygrywają w teleturnieju "Jaka to melodia" na przykład, a w Gdańsku nic - dosłownie nic konkretnego w telewizji się nie dzieje.
odpowiedź
User
red
ale na płacenie licencji za beznadziejne teleturnieje z holandii mają. Niech zdychają.
odpowiedź
User
edyta
ojoj i co to będzie? jak żyć?
odpowiedź