SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Odejście Magdy Malickiej z Burdy nie zaskoczyło. „Nie może być dwóch szefów”

Decyzja Magdaleny Malickiej o odejściu z Burdy nie była wielkim zaskoczeniem dla pracowników spółki i branży. Jej przedstawiciele uważają, że w połączonej Grupie nie było miejsca dla tak dużej liczby kluczowych menedżerów.

Magdalena MalickaMagdalena Malicka

O odejściu Magdaleny Malickiej wydawnictwo Burda International Polska poinformowało wczoraj portal Wirtualnemedia.pl w komunikacie. - Serdecznie dziękuję wszystkim moim współpracownikom oraz partnerom biznesowym za 14 lat wspaniałej współpracy, w tym 8 lat na stanowisku CEO wydawnictwa - napisała w nim Malicka.

Odchodząca prezes nie chce komentować przyczyn swojej decyzji o rozstaniu z Grupą Burda. - Póki co, nie mam nic więcej do dodania oprócz tego co zostało powiedziane w oficjalnym komunikacie - ucina Magdalena Malicka, pytana przez Wirtualnemedia.pl.

Informacja o tym, że wieloletnia prezes G+J rozstaje się z Burdą była zaskoczeniem dla Wiesława Podkańskiego, prezesa Izby Wydawców Prasy. - Jeszcze nie tak dawno rozmawiałem na posiedzeniu z panią Malicką, nic nie wskazywało na to, że odchodzi - mówi w rozmowie z Wirtulnemedia.pl Podkański. Na temat przyczyn jej kroku spekulować nie chce.

Jednak wielu osób z branży decyzja Magdaleny Malickiej wcale nie zdziwiła. - Plotki o jej odejściu krążyły w wydawnictwie od pewnego czasu, choć nie sądziliśmy, że to nastąpi tak szybko - mówi nam pracownik Burdy

Po ogłoszeniu w kwietniu ub.r. przejęcia G+J przez Burdę komunikowano, że Magdalena Malicka pozostanie w zarządzie Grupy, a ona sama chętnie wypowiadała się o dalszych planach wydawnictwa (więcej na ten temat). Finalizacja transakcji nastąpiła w październiku br. Ostatecznie Malicka została prezesem pięciu spółek Burdy, nadzorując wszystkie magazyny luksusowe i people, a także tytuły podróżnicze i popularnonaukowe oraz segment książek. Resztą portfolio, czyli pismami poradnikowymi, kulinarnymi i ogrodniczymi zarządza dotychczasowa szefowa Burdy w Polsce Justyna Namięta (podział nadzoru nad segmentami ogłoszono finalnie dopiero w marcu br., dowiedz się więcej).

W zarządach polskich spółek Burdy od początku roku poza Malicką i Namiętą zaczęła zasiadać także Margaret Ann Dowling, która objęła funkcję dyrektor regionalnej koncernu na Polskę i Czechy (poznaj szczegóły).

- Przypuszczam, że decyzja Magdy mogła być związana właśnie z osobą dyrektor regionalnej, która jest bardzo mocno zaangażowana w swoją rolę, co ograniczyło samodzielność dotychczasowych prezesów G+J i Burdy. Sądzę, że taka sytuacja dla Magdy była trudniejsza do zaakceptowania niż dla Justyny Namięty, a zarządzanie tylko częścią tytułów mogło nie stanowić dla niej dostatecznego wyzwania - mówi nam anonimowo osoba z zarządu jednego z wydawnictw.

Zbigniew Benbenek, szef rady nadzorczej Grupy ZPR, przyznaje wprost, że odejście Malickiej to - jego zdaniem - odroczony w czasie, ale skutek przejęcia G+J przez Burdę.

- Zawsze, gdy przeprowadza się konsolidacje, to oszczędza się na wszystkich szczeblach, także na kierowniczym, a kupujący raczej pozostawia swoich szefów. Zapewne tylko w okresie przejściowym Magda Malicka była potrzebna  - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Benbenek.

Podobnie sądzi osoba zajmująca się rynkiem prasowym w jednym z domów mediowych. - Było pewne, że w spółce nie mogą być dwie osoby zarządzające, dlatego któraś z pań musiała odejść - mówi nam.

Magdalena Malicka z G+J Polska związana była od 2000 roku. Początkowo była m.in. wydawcą tytułów poradnikowych. Prezesem firmy została w 2006 roku, przejmując stanowisko,które zajmował wcześniej Olivier Voigt. Był to trudny okres dla firmy, nie tylko w związku z kryzysem reklamowym, który zaczął się jesienią 2008 roku.

- Właściciele wydawnictwa G+J zdecydowali, że nastąpi wycofanie firmy z polskiego rynku, co miało wpływ na politykę spółki. Nie było ani nowych projektów, ani szczególnych inwestycji. W takiej sytuacji rola Magdy Malickiej była trudna, wyobrażam sobie, że musiała być także frustrująca - mówi Wirtualnemedia.pl Ewa Redel-Bydłowska, wiceprezes Edipresse Polska.

- Nie widzę specjalnych sukcesów rządów Magdy Malickiej w G+J, za jej czasów nie inwestowano w marketing tytułów, ich sprzedaż spadała, za późno zabrano się za internet - mówi nam przedstawiciel domu mediowego. Przyznaje on jednak, że polityka reklamowa spółki nie była zła, a  wydawnictwo starało się podążać w tym zakresie za rynkiem.

Z kolei Wiesław Podkański, jak i Zbigniew Benbenek, pozytywnie oceniają okres, gdy Magdalena Malicka kierowała G+J Polska. - Była bardzo dobrym prezesem, doprowadziła spółkę do sprzedaży. Sądzę, że została bardzo dobrze wynagrodzona za to. Życzę jej by znalazła inną, dobrą pracę - mówi Benbenek.

Magdalena Malicka formalnie związana będzie z Burdą do końca czerwca br. Potem przez pewien czas obowiązywać ma ją zakaz konkurencji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że miała otrzymać propozycję przejścia do jednego z wydawnictw. Sama nie ujawnia jednak swoich dalszych planów zawodowych. Jak się dowiedzieliśmy, planuje na razie dłuższy urlop.

Jak podano w komunikacie, nadzór nad tytułami Burdy zarządzanymi dotąd przez Magdalenę Malicką przejmie Margaret Ann Dowling. Z Michałem Helmanem, odpowiedzialnym za komunikację w Burdzie, nie udało nam się wczoraj skontaktować.

 

Dołącz do dyskusji: Odejście Magdy Malickiej z Burdy nie zaskoczyło. „Nie może być dwóch szefów”

29 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Wawak
Ta postać doprowadziła G+J do ruiny. Malicka kwitnie a firma zgniła. Oby nigdy więcej nikt nie popełnił błędu powierzając tej Pani zarządzanie jakąkolwiek firmą.
odpowiedź
User
ball
Kat polskiego publishingu.
odpowiedź
User
kate
Też chętnie odeszłabym gdybym miała taką opcję...wcale się nie dziwię i zazdroszczę.
odpowiedź