SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Super Expressu

- Misją dziennikarzy jest pokazywanie czytelnikom prawdy. I "SuperExpress" to robi - podkreśla w rozmowie z portalemWirtualnemedia.pl, Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny SuperExpresu.

Robert Stępowski: Komentując wyrok sądu w sprawie zPatrycją Kotecką powiedział Pan, że traktuje go jako swoistegorodzaju atak na wolność słowa. Tak właśnie należy rozumieć Panastwierdzenie, czy jest to nadinterpretacja Panasłów?
Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu": Uważam,że media powinny pokazywać prawdę i to jest nadrzędne kryterium. Jawłaśnie tę prawdę pokazałem. Opublikowaliśmy legalnie kupionezdjęcie od legalnie funkcjonującej agencji. Zdjęcie osobyzajmującej bardzo ważne stanowisko w publicznej telewizji iżyciowej partnerki prominentnego polityka. Zdjęcie zostało zrobioneza jej wiedzą i zgodą. To jak zostało ono odebrane izinterpretowane jest zupełnie inną kwestią. Moim zdaniem nieopowiada się muzyki i zdjęć. One się same opowiadają. Sąd uznałinaczej, sąd uznał, że brak kontekstu przy publikacji przez naszdjęcia był naruszeniem dóbr modelki.
Pani Kotecka mogła też inaczej zareagować. Wystarczyło powiedzieć,że jest to przeszłość, że zdjęcie zostało wykonane na potrzebykonkretnej akcji i tyle. Natomiast fakt jest faktem. Mając 17 latpracując dla agencji modelek pozwoliła zrobić sobie takie zdjęcie.Widziało je mnóstwo dziennikarzy, bo było ogólnie dostępne doobejrzenia na stronach znanej agencji. Sąd swoim wyrokiem pośredniouznał więc, że dziennikarze mogli je oglądać, a czytelnicy nie.Pachnie to jakimś niekonstytucyjnym podziałem obywateli na dwiegrupy.

Z wyrokiem się Pan nie zgadza, ale będzie onwykonany?
Tak. W miniony piątek opublikowaliśmyprzeprosiny, a odpowiednie kwoty wydawnictwo wypłaci zarówno PaniKoteckiej, jak i zostaną one przekazane na cele charytatywne. Mimoto chciałbym, by w takich sytuacjach sąd nie mówił o naruszeniudóbr osobistych. Dużo lepiej byłoby, gdyby nakazano nam zapłacićosobie znajdującej się na tym zdjęciu stawkę taką jaką płaci sięmodelce - 1-2 tys. zł.

Czy tego typu wyroki nie sprawią, że Pan i inniredaktorzy naczelni, kilka razy zastanowicie się czy wartopublikować podobne zdjęcia i ewentualnie narazić się naproces?
My już się nad tym zastanawiamy obserwując w jaki sposób sądyinterpretują Prawo Prasowe. Ta interpretacja oczywiście za każdymrazem jest nieco inna, ale niestety coraz częściej niekorzystna dlawydawcy i opinii publicznej. A ja się zastanawiam o naruszeniujakich dóbr osobistych rozmawiamy? Kiedy polska celebrytka, tak jaknp. pani Małgorzata Kożuchowska, pokazuje nagie piersi nazagranicznej plaży, polscy turyści robią jej zdjęcia - wszystkojest dobrze i nikt nie robi z tego problemu. Jednak kiedy ja jepublikuję, sprawa trafia do sądu. Przecież ja nie wysyłamfotoreportera, który wdziera się siłą do czyjejś sypialni lub podprysznic. Jeśli ktoś się rozbiera w miejscu publicznym, musi sięliczyć, z tym że ktoś go zobaczy, że ktoś zrobi mu zdjęcie i żezostaną one opublikowane w internecie lub gazecie. To tak jakbypolskie sądy kierowały się dziwną maksymą: nie wolno pokazywaćtego, co ludzie widzą w publicznych miejscach. Przecież to zwykłacenzura.

Zrezygnował Pan z publikacji jakiegoś zdjęcia w obawieprzed procesem?
Ktoś mi kiedyś zarzucał, że kiedy robi się tabloid, to przegraneprocesy są wkalkulowane w koszty. Chcę wyraźnie powiedzieć, że taknie jest. Ja nie chcę przegrywać procesów! To nie jest miłe iwiadomo jak wpływa na kondycję finansową firmy, szczególnie, że zwieloma z tych wyroków ja osobiście się nie zgadzam. Kobiety zagranicą rozbierają się częściej niż w Polsce, w tym nasze gwiazdy.Ja nie oceniam, czy to dobrze, czy źle. Ja tylko uważam, że nasiczytelnicy powinni mieć możliwość zobaczenia takiego obyczajowegoobrazka. My rejestrujemy niezwykle istotną prawdziwą zmianęobyczajową. Niestety sąd twierdzi inaczej. Przecież w tekstach oSteczkowskiej, czy Kożuchowskiej nie było treści, które godziły wich dobre imię. Wręcz przeciwnie, one były pozytywne. Nie mogęnatomiast odpowiadać za sposób interpretacji zdjęć. To sprawaindywidualna każdego odbiorcy. W wolnym kraju czytelnik powinienmieć prawo do swobodnej interpretacji.

Może trzeba te kwestie w jakiś jasny sposób kiedyśsprecyzować w Prawie Prasowym?
To nie będzie takie łatwe. Katalog spraw, o których rozmawiamy jestnaprawdę szeroki i cały czas otwarty. Teraz np. proces wytoczył namDaniel Olbrychski. Po śmierci Jana Pawła II powiedział oficjalnie,że zdiagnozowano u niego alkoholizm i że w związku ze śmierciąpapieża przestaje pić, że zostaje abstynentem. Jakiś czas późniejzrobiliśmy mu zdjęcie, kiedy w towarzystwie żony w restauracji pijejednak kieliszek wina. Oczywiście alkoholik nie może sobie pozwolićna "kontrolowane picie" - zresztą w wielu wywiadach mówił o tym, żecałkowicie przestaje pić. Za publikację tego zdjęcia Olbrychskiwytoczył proces "SE". Jeśli go przegramy, będzie to informacja dlawszystkich mediów, że w stosunku do celebryty nie działa zasada"sprawdzam", a my dziennikarze możemy pisać tylko głupoty, któreoni sami o sobie mówią. Przecież to jest chore, to jest totalnezamykanie ust dziennikarzom.

Czy to nie prowadzi do nieco absurdalnej sytuacji, zktórej mogłoby wynikać, że kiedy o celebrytach pisze się dobrze -to nie ma procesów, a jeśli pokazuje się ich w sytuacjachuznawanych za niestosowne, to gazeta musi liczyć się zprocesem?
Celebryci bardzo często kreująrzeczywistość i wprowadzają czytelników w błąd. Przykład? Znanaspikerka w jednym z kobiecych czasopism pokazywała swój piękny domi jego gustowne wnętrze. Tak przynajmniej sądził każdy czytelnik,który obejrzał materiał. Dopiero podczas rozprawy sądowej przeciwkomnie dowiedziałem się, że to była totalna fikcja. To nie był jejdom. Wszystko było zaaranżowane. A przecież ludzie z pewnościąkupowali magazyn między innymi dlatego, żeby zobaczyć jak mieszkaznana z telewizji pani. Jakie ma meble, psy i krany. Tu mediawedług celebrytów mogą kłamać i pokazywać czytelnikowi nieprawdziwąrzeczywistość. Według sądów to jest w porządku. Jeśli jednak mypublikujemy zdjęcie, na którym ta sama pani naprawdę jest naautentycznej plaży i to ubrana, to ląduję w sądzie. Misjądziennikarzy jest pokazywanie czytelnikom prawdy. I "Super Express"to robi.

W takiej sytuacji może i oszukani czytelnicy moglibyzłożyć pozew przeciw takiemu celebrycie oraz gazecie, któramateriał opublikowała?
Prawdopodobnie tak moglibypostąpić oszukani czytelnicy. Zresztą ja jako czytelnik, takżemógłbym pozywać celebrytów oraz innych wydawców.

Po którymkolwiek przegranym procesie został Pan wezwanyprzez swoich przełożonych na "dywanik"?
My nie mamy w budżecie zarezerwowanych pieniędzy na wypłatęodszkodowań z tytułu przegranych procesów. Zawsze kiedy chcęopublikować jakiś materiał o podwyższonym ryzyku, rozmawiam zprzedstawicielem zarządu o ewentualnych konsekwencjach, czasie jakimoże trwać proces w takiej sprawie oraz orzeczeniach, które zapadływ tego typu sprawach. Podkreślam, że jeszcze nigdy nie zostałempochwalony przez zarząd za niekorzystny dla nas wyrok. I raczej sięnie spodziewam.
Wielu osobom wydaje się, że kiedy my publikujemy zdjęcia paparazzijakiejś gwiazdy na przykład roznegliżowanej, to rośnie nam sprzedażi zyski, więc stać nas na wypłatę wysokiego odszkodowania. To mit.Bardzo często zdarza się, że sprzedaż z nagą celebrytką na"jedynce" powoduje, że bardzo spada nam sprzedaż. Bo ludzie jej nielubią. Gdyby dana osoba o tym wiedziała, to zapewne byłaby to dlaniej potężna trauma, że ludzie nie chcą jej oglądać w ubraniu lubbez. Nie będę się znęcał i nie podam nazwisk.

Wspomniał Pan o spadkach sprzedaży, w przypadku niecieszącej się dużą popularnością "gwiazdy" na jedynce. Czytelnictwogazet generalnie spada - tabloidy radzą sobie w tej sytuacji i takcałkiem dobrze.
Rzeczywiście wyniki po trzechkwartałach mówią, że "Super Expressowi" sprzedaż spadła najmniej nacałym ogólnopolskim rynku. Wcale nie uważam, że nadszedł krespapierowych gazet, że wyprze nas internet i inne technologicznenowinki. Dzisiejsi 30, 40, 50-latkowie mają nawyk kupowania gazet ichoć oni również korzystają już z internetu to dla większościgazeta musi być drukowana i pachnieć farbą. Sam tak mam. Niecogorzej jest z nastolatkami, którzy prasy raczej nie czytają.

Więc za 10-20 lat pojawi się problem, kiedy dzisiejsinastolatkowie będą mieli po 30 lat i nie nabędą nawyku kupowaniagazet.
Tak. Wtedy prasa będzie przeżywać prawdziwy kryzys, ale nie nastąpito na pewno w ciągu 3-5 lat. Teraz mamy czas na wyrobienie tegonawyku w młodych ludziach.

Niedawno Infor Biznes wygrał sprawę o nielegalnekopiowanie treści i otrzyma pokaźne odszkodowanie. Państwa kontenttakże jest kopiowany przez inne serwisy?
Tak. To jest czyste łobuzerstwo. Ja muszę zapłacić dziennikarzowi ifotoreporterowi za przygotowanie materiału, a ktoś to sobie bierzeza darmo i zarabia na tym.

Przygotowujecie pozwy przeciw takim nieuczciwymwydawcom?
Nasi prawnicy są w trakcie zbierania materiałów i rozmów z nimi.Jeśli nie uda się załatwić sprawy polubownie, to zapewne skierujemywnioski do sądu.

W która stronę, Pana zdaniem, musi iść "SE" oraz stronainternetowa www.se.pl by sięrozwijać?
Moim zdaniem kierunek zmian jest oczywisty i jeden dla wszystkichwydawców. Ci, którzy chcą się rozwijać, będą musieli spójniepracować na wspólny sukces. Jeden zespół będzie musiał wytwarzaćmateriał do gazety, internetu i na telefony komórkowe. Taki modelzaczyna już u nas funkcjonować. Redakcje tradycyjna i on-line będądziałały wspólnie. Zrobiliśmy już pierwsze kroki. Myślę, że corazwięcej redakcji będzie właśnie takimi fabrykami kontentu.

Czyli już nie ma miejsca na prawdziwe dziennikarstwo?Będą zarabiać tylko Ci, którzy są wstanie więcej i szybciejmateriałów "wyprodukować"?
Nie. Prawdziwe dziennikarstwo nie zniknie. Będzie miejsce nareportaż napisany pięknym, literackim językiem i dobry wywiad. Niewiem gdzie znajdzie się miejsce na takie obszerne wypowiedzi. Możebędą to blogi lub książki - nie wiem. Wiem jednak, że ludzie całyczas będą czuli potrzebę przeczytania czegoś głębokiego iwartościowego. Od "Super Expressu" dostają świat wwysokokalorycznej pigułce.

Dołącz do dyskusji: Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Super Expressu

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl