Na wywiad z ministrą kultury Martą Cienkowską zwrócił uwagę dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik (może dołączyć do Kanału Zero). Zauważył, że w rozmowie nie było informacji o aferze w Instytucie Pileckiego w Berlinie.
14 sierpnia pojawiła się informacja, że odwołano kierowniczkę berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego, Hannę Radziejowską. Zdaniem dyrektora instytutu, profesora Krzysztofa Ruchniewicza, "ostatnie działania Radziejowskiej poważnie podważyły zaufanie u pracodawcy".

Ruchniewicz wprost przyznał, że powodem zwolnienia Radziejowskiej było to, iż przesłała pismo z zastrzeżeniami co do jego pracy do ministry Cienkowskiej. Do zwolnienia doszło mimo że Radziejowska uzyskała status sygnalistki. Tymczasem w wywiadzie Witolda Mrozka pytań o zwolnienie Radziejowskiej nie było.
Mrozek: wywiad był przeprowadzony przed informacją o zwolnieniu Radziejowskiej
Zapytaliśmy o brak pytań o Hannę Radziejowską autora materiału. – Wywiad został przeprowadzony 19 sierpnia – zatem przed wiadomością o zwolnieniu sygnalistki (pojawiła się w mediach 14 sierpnia - red.). Gdybym rozmawiał z tą wiedzą, zadałbym to pytanie. W rozmowie pojawia się inny, bardzo ważny wątek związany z Instytutem Pileckiego – kwestia zaprzestania za rządów KO finansowania Centrum Lemkina, prowadzonego przez Instytut – mówi Witold Mrozek Wirtualnemedia.pl.

Dlaczego zatem wywiad ukazał się dopiero 27 sierpnia, a więc ponad tydzień po jego przeprowadzeniu? – Był długo w autoryzacji. Dlatego nie ma tam pytania o sprawę opisywanej przez WP.pl sygnalistki – przekazał Wirtualnemedia.pl Roman Imielski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
Słowik: Witold Mrozek dostał stypendium KPO
Patryk Słowik zwrócił uwagę na jeszcze jedną rzecz. Witold Mrozek dostał stypendium z KPO dla ludzi kultury na projekt o ukraińskim teatrze. W rozmowie z ministrą Martą Cienkowską padły pytania o KPO, w kontekście inwestycji w ramach KPO w branżę HoReCa, czyli wsparcia dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw z sektorów hotelarstwa, gastronomii, turystyki i kultury.
Marta Cienkowska broniła sposobu weryfikacji wniosków i wydawania pieniędzy w ramach KPO. – Przepraszam, ale ktoś, kto tak mówi, nie wie, co to jest KPO i jak wygląda ten fundusz. To są fundusze, które mają wesprzeć przedsiębiorców, organizacje, instytucje po COVID. (...) – Nie wyobrażam sobie, że nagle ktoś zatrzymuje dopływ tych środków, bo jakiś pan na Twitterze napisał, że to jest niedobre – mówiła ministra kultury. Dodała, że pieniądze trafiłyby do Polski szybciej, gdyby nie działania Prawa i Sprawiedliwości.

Zapytaliśmy autora wywiadu, czy fakt, że dostał stypendium z KPO, nie sprawia, że w rozmowie zachodzi konflikt interesów.
– Nie uważam, by zachodził tu konflikt interesów. Dziennikarze i reporterzy nieraz korzystają ze stypendiów ministerialnych czy samorządowych np. przy pisaniu książek. Stypendium z budżetu KPO nie różni się zasadniczo od takich sytuacji - co więcej, sposób przyznawania środków KPO na kulturę jest jeszcze bardziej odizolowany od bezpośredniego wpływu polityków na decyzje, całość oceny merytorycznej należy do zewnętrznych ekspertów – dodaje dziennikarz "Wyborczej" w rozmowie z naszą redakcją.
– Z kolei o stricte organizacyjnych aspektach KPO w kulturze wielokrotnie pisałem bardzo krytycznie – przekonuje. Mrozek zwrócił uwagę na fakt, że w tym samym rozdaniu analogiczne stypendium otrzymał m.in. dziennikarz kulturalny "Do Rzeczy".

Mrozek przypomina też, że dostawał stypendium doktoranckie za rządów PiS, gdy resortem edukacji i nauki kierował Przemysław Czarnek. – Czy czyni mnie to uwikłanym w konflikt interesów przy pisaniu o PiS? Trudno wyobrazić sobie w europejskich realiach pracę badawczą w kulturze bez wsparcia z publicznych pieniędzy – podsumowuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Roman Imielski w rozmowie z naszą redakcją dodał, że Mrozek "jest wybitnym znawcą teatru ukraińskiego i pieniądze, które dostał z KPO, to kontynuacja stypendium na badania dotyczącego współpracy teatralnej polsko-ukraińskiej z zeszłego roku".











