Jedni kojarzą go jako Maćka Dąbrowskiego, inni – Człowieka Wargę. Ja będę go kojarzyć z wybitną niedostępnością, za którą bardzo mnie przepraszał i którą starał się wyjaśnić.
"Robię tysiąc rzeczy na raz"
– Mój problem polega na tym, że robię tysiąc rzeczy na raz. Bardzo lubię tworzyć, robić różne rzeczy, więc ciężko jest mi zrezygnować z jednej aktywności i zastąpić ją inną, dlatego non stop tylko dokładam sobie kolejne projekty – tłumaczył, gdy w końcu udało nam się porozmawiać.
Zresztą jego żona, youtuberka Aleksandra Kasprzyk "MishOn", potwierdza, że rzeczywiście dużo się dzieje. – Odkąd jest na swoim, pracuje jeszcze więcej niż kiedyś. Odbiorcy widzą tylko to, co jest na YouTube, ale oprócz tego nagrywa płytę, pisze scenariusze plus mnóstwo innych rzeczy. Generalnie cały czas jest czymś zajęty. Nawet gdy coś ogląda, robi to pod kątem pracy – wylicza.

Jako "pracusia" zapamiętał go też Rinke Rooyens, producent programu "Szymon Majewski Show" (2005-2011), przy którym pracował Dąbrowski jako jeden z twórców segmentów tego show m.in. "U1 Batot TV".
– Zaangażowanie Maćka w realizację programu było gigantyczne, bo widział w tym szerokie możliwości – zaznacza producent w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Wspomina Dąbrowskiego jako młodego, bardzo kreatywnego chłopaka, który prezentował myślenie "out of the box", co zresztą Rooyens bardzo lubił: – Maciek pisał bardzo dobre wstępniaki do programu. To były bardzo dobre, surowe żarty. Wymyślał także ciekawe gry, w które graliśmy z gośćmi programu.

Podkreśla, że "Szymon Majewski Show" był swego rodzaju instytucją, przy programie pracowały sprawdzone osoby. Pilnowano estetyki i wartości, przez co Dąbrowski czuł się hamowany.
– Miewaliśmy sporo dyskusji odnośnie jego żartów, ponieważ one często nie pasowały do programu rozrywkowego, emitowanego na dużej antenie i grupy docelowej – mówi Rinke Rooyens.
I tak Dąbrowski w pewnym czasie wybrał własną drogę, rezygnując ze współpracy z TVN-em.
– Kiedy pracowałem w telewizji, widziałem co dzieje się w internecie, rozumiejąc, co jest popularne. Czasami próbowałem to podrzucić moim wydawcom, co spotykało się z kręceniem nosem na zasadzie: "Maciek, ten żart, który zaproponowałeś, zrozumie 5 proc. osób, bo ‘pani Danusia, mieszkająca w Kluczborku’ nie skuma gagu związanego np. z gamingiem". Natomiast ja wychodziłem z założenia, że warto posłużyć się dowcipem nawet tylko dla tych 5 proc., chociażby dlatego, że to grono poczuje się o wiele bardziej usatysfakcjonowane niż 100 proc., do którego trafi żart generyczny – wyjaśnia Dąbrowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

W MTV od razu się wyróżnił
Z TVN-u przeskoczył do MTV, co dokładnie pamięta jego przyjaciółka – dziennikarka Katarzyna Burzyńska. Poznali się właśnie w MTV. Burzyńska była wtedy prezenterką, on brał udział w programie, który miał wyłowić nowego prowadzącego. Od razu przykuł jej uwagę: był charakterystyczny, wybijał się na tle innych.
– Wyglądał jak prezenter MTV: dobra fryzura, ciekawa stylizacja – w tamtych czasach nie było o to łatwo, a on wyglądał nietuzinkowo. Szybko "się zwąchaliśmy", bo byliśmy podobni: obydwoje nie mieliśmy wstydu, zahamowań, za to śmiałość do wszystkiego. Odkąd Maciek oficjalnie dołączył do MTV, zaczęła się nasza przyjaźń – spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, wiedzieliśmy o sobie naprawdę wszystko – wspomina dziennikarka w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Burzyńska przyznaje, że Dąbrowski od razu dał się poznać jako typ bezczelny, pyskaty, ironiczny, cyniczny oraz mający bardzo mocne i wymagające poczucie humoru. Taki, który robi i mówi, co chce: – MTV to była "niegrzeczna" stacja, więc Maciek był skrojony na jej miarę – zauważa.

Jednak nawet jak na MTV Dąbrowski bywał za ostry, jeżeli chodzi o humor i przekraczanie granicy dobrego smaku i absurdu. – Pamiętam, że jego programy z czasem były przesuwane na późniejsze godziny w ramówce, pasował tam – wyjaśnia Burzyńska.
W 2013 roku Dąbrowski w końcu poszedł na swoje, zakładając na YouTube kanał Z Dupy. Z czasem nazwa kanału została zmieniona na "Z Dvpy", by uniknąć obcięcia zasięgu przez algorytm YouTube'a.
Kanał zyskał 1,5 mln subskrybentów. Stał się znany z różnych serii, m.in. komentujących bieżące wydarzenia, parodii filmów czy oceny memów i muzyki podziemnej.

W 2017 roku Dąbrowski założył także kanał gamingowy PrzeGryw, który zdobył mniejszą popularność.
– YouTube dał mu więcej wolności, mógł tam uzewnętrzniać swoją buntowniczą naturę – trochę taki "punk na YouTube" – ocenia Rooyens.
Minęło 12 lat, a kanał youtube'owy wciąż jest jego pasją. – Największą radość sprawia mi Z Dvpy. Nie wypaliłem się w tym – deklaruje youtuber.

Ewolucja youtubera
Katarzyna Burzyńska wskazuje na ewolucję Człowieka Wargi. Gdy zaczynał pracę w mediach, zajmował się wyłącznie rozrywką. Na przestrzeni lat stał się sprawnym komentatorem spraw społecznych i politycznych.
– Bardzo umiejętnie i w sposób wyważony pokazuje racje i przywary lewej i prawej strony, przekłada sprawy społeczno-polityczne na język młodzieży i Internetu. Kiedyś był bardziej kategoryczny i dookreślony, aktualnie ciężko go sklasyfikować, ustawia się chyba bardziej pośrodku i stara się pokazywać plusy i minusy każdej ze stron – ocenia dziennikarka.
Dąbrowski najwyraźniej ma nosa do trendów, stąd jego stabilna pozycja na YouTube. – Świetnie czuje trendy. Gdy zaczynał w internecie, był jednym ze starszych youtuberów, a jednak osiągnął sukces – stwierdza Burzyńska.
Co prawda, biorąc pod uwagę statystyki, kiedyś było boom, teraz jest słabiej, ale nadal stabilnie. – Gdybym na YouTube miał wyniki oglądalności sprzed 7 lat, zarabiałbym ok. 160 tys. miesięcznie z samego AdSense – mówi.

Zapewnia jednak, że nie musi mieć widowni większej niż inni. Wystarczy mu grono osób, które kumają jego humor, cieszą się z tego, że coś wrzuca, i z którymi czuje się dobrze.
– Domyślam się, że aktualnie nie trafiam do grona najmłodszych odbiorców, ale z drugiej strony, przez te 12 lat pracy na YouTube "wychowałem sobie" rzeszę ludzi, którzy w tym czasie dojrzeli i teraz są już dorosłymi osobami. Ja im pomagałem w bardzo kryzysowych momentach życia i to daje mi napęd do działania – dodaje.
Człowieka Wargę sprzed lat pamięta jego aktualny kolega z pracy Tomasz Kammel, z którym prowadzi poranki "7.00" w Kanale Zero.

Poznali się, gdy Kammel był gościem w programie Dąbrowskiego nagrywanym w piwnicy jego bloku. Rozmowa była oparta na specyficznym, zaczepno-prowokacyjnym humorze prowadzącego.
– Bardzo dobrze wspominałem to spotkanie. Maciek z jednej strony daje się poznać jako osoba o mocnym żarcie, a z drugiej jest to bardzo łagodny człowiek. Nie dość, że polubiłem go wtedy, to nagranie zrobiło mi dobrze wizerunkowo. Przed tym nagraniem kojarzono mnie jako grzecznego pana z telewizji, więc skonfrontowanie się z "rozrabiaką" pozwoliło mi zaprezentować się z innej strony – stwierdza Tomasz Kammel w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
A jak jest obecnie? Kammel nie ukrywa, że współpraca w Kanale Zero wymagała dotarcia się.
– Nawet pewnego razu Maciek zapytał mnie czy to prawda, że nie chcę z nim pracować. Odpowiedziałem: "Nie, to nie tak, ale mam wrażenie, że nie umiem". Poszło o to, że Maciek ma bardzo specyficzne poczucie humoru, oparte w dużej mierze na rozbudzaniu niepewności w drugim człowieku i na małej prowokacji, która często powtarza się i bywa poza kontekstem – opisuje.

Dąbrowski tłumaczy, że mocne żarty towarzyszyły mu od zawsze. Zresztą nawet jego ksywka jest związana z autentycznym, często kontrowersyjnym sposobem bycia i charakterem twórczości w internecie.
– Od najmłodszych lat interesowałem się właściwie wszystkim. Uwielbiałem czarny humor, mocne dowcipy, przekleństwa – wyjaśnia.
– Staram się wyczuć z czego można a z czego nie można pożartować. Nie chcę robić innym przykrości, a z drugiej strony, gdybym cenzurował się, musiałoby to dotyczyć całej mojej działalności – dodaje.
Musieli dotrzeć się z Kammelem
Tomasz Kammel przyznaje, że trochę mu zajęło, zanim odnalazł się w żartach Dąbrowskiego: – Okazało się, że Maciek też trochę zmienił narrację, co świadczy o tym, że to mądry i empatyczny człowiek. Zresztą przez ostatni rok wszyscy w Kanale Zero dobrze dopasowaliśmy się do siebie.

Nie zawsze jednak bywa tak słodko, bo jak przyznaje Kammel, chociaż bardzo lubi kolegę z pracy, ten niestety rano miewa "krótki lont".
– Podczas jednego z naszych wspólnych poranków bardzo mnie interesowało to, co powie gość, więc chciałem dać mu przestrzeń, żeby mógł wypowiedzieć się na szczególnie zajmujący mnie temat. Niestety nie udało się, bo Maciek musiał zrobić wkręt jakimś żartem i ten żart tak mnie rozwibrował, że zacząłem go przedrzeźniać, śmiejąc się niby w zabawny, ale tak naprawdę mocno wkurzony sposób – przypomina Kammel.
– Maciek dużo przeklina, nawet na moim wideo ze ślubu z życzeniami, co wywołało oburzenie w mojej rodzinie. Mnie to nie przeszkadza, bo jest z nim spójne, to część jego wizerunku – potwierdza Katarzyna Burzyńska.
Kammel dzieli się jeszcze jedną anegdotą. Żartuje, że Maciek jest z nim na bieżąco, po czym wyjaśnia, że od jakiegoś czasu, podczas wykładów, używa zdjęcia kolegi, które służy jako ilustracja nieprzyjaznej publiczności.
– Przed laty ktoś mu zrobił zdjęcie, na którym stoi i jest wyjątkowo posępny, ma trochę podkrążone oczy i wygląda, jakby po bardzo ciężkiej nocy musiał wstać pomiędzy 7 a 7.30. Maciek dał mi zgodę na używanie tego zdjęcia, dzięki temu jego wizerunek towarzyszy mi nie tylko w porankach Kanału Zero – opisuje.
O jeden żart za daleko
Ostry żart Dąbrowskiego zemścił się na nim w dość spektakularny sposób, gdy pracował jeszcze w Kanale Sportowym, gdzie współprowadził poranny program. Jesienią 2023 roku marka Lipton, główny partner reklamowy pasma, po przypomnieniu nagrania sprzed dekady z wulgarnymi wypowiedziami youtubera do nastolatek, zakończyła współpracę.
Zakończyła się także przygoda Dąbrowskiego z Kanałem Sportowym. Przy czym youtuber nie unikał odpowiedzialności i wydał oświadczenie, w którym tłumaczył, że jego wulgarne odzywki to część filmiku zamieszczonego na kanale Ravgora 9 lat temu.
– Założenie było takie, żeby pokazać, że cokolwiek hardkorowego/głupiego/nie na miejscu powiesz osobie po drugiej stronie słuchawki - ona ma to powtórzyć. Na zasadzie, że sam byś czegoś takiego nie powiedział. Miał być totalny absurd i hiperbola, a wyszło jak widać - chujowo – przyznawał.
– Film ten nagrywaliśmy 9 lat temu starając się naginać granice humoru. Tutaj ewidentnie ją przekroczyłem. Te żarty się bardzo źle zestarzały, tym bardziej patrząc na to, co się dzisiaj dzieje w Polsce. Owszem, nie jest to prywatne pisanie do jakiegoś dziecka w celu spotkania się, czy innym - nieobyczajnym, tylko otwarty film w publicznym miejscu, niemniej było to po prostu bardzo słabe – dodawał.
Kilka miesięcy później Maciej Dąbrowski został zaproszony do Krzysztofa Stanowskiego do współpracy w Kanale Zero.
– Szybko poradził sobie z "kryzysem" w Kanale Sportowym – dynamicznie zareagował, nagrywając film, który został dobrze odebrany zarówno przez jego fanów jak i – w jakimś stopniu – sceptyków. Myślę, że to go szczególnie nie dotknęło. Nie wiem, co musiałoby się stać w jego życiu zawodowym, żeby się podłamał. W takich sytuacjach ratuje go dystans – komentuje Katarzyna Burzyńska.
Skarbnica wiedzy bezużytecznej
Poza dystansem mocną stroną Dąbrowskiego, według wszystkich moich rozmówców, jest bardzo dobra pamięć.
Jego żona twierdzi nawet, że nie zna nikogo, kto pamiętałby tyle nazwisk i dat, co jej mąż. Jako przykład podaje to, że ten pamięta nawet to, jak ktoś był ubrany 20 lat temu, gdy widział się z nim dosłownie przez kilka minut. – Ma absolutnie niebanalną pamięć – kwituje.
– Maciek nierzadko jest jedną z najmądrzejszych osób w towarzystwie. Od zawsze bardzo dużo czytał, oglądał dużo filmów, poza tym miał, i ma do dzisiaj, pamięć absolutną – potwierdza Katarzyna Burzyńska.
– Ma też umysł analityczny i magazynuje w swojej głowie informacje, które większości z nas raczej się nie przydadzą, on je wykorzystuje. Pamięta cytaty z filmów, to, w co był ubrany bohater, sytuacje, ludzi, nazwiska, detale dotyczące zdarzeń z przeszłości. Gdy opowiadałam mu jakieś historie z mojego życia, on po czasie lepiej je pamiętał niż ja – dodaje.
Tomasz Kammel wskazuje, że Człowiek Warga jest skarbnicą wiedzy, wydawać by się mogło, bezużytecznej. Jednak gdy zdarzy się okazja, można z nim rozmawiać bez końca.
– Maciek należy do osób, których interesują filmy klasy C. Fascynuje go to jako zjawisko i to do tego stopnia, że potrafi przywołać nazwisko nikomu nieznanego drugiego reżysera takiego filmu, w dodatku reżyserowanego w Korei Południowej. Te "bezużyteczne" fakty okazują się nagle arcyciekawe i nie wiadomo kiedy mijają dwie godziny takiej konwersacji – Kammel.
Dąbrowski dopytywany przeze mnie, o co właściwie chodzi z tą jego "wyjątkową pamięcią", przyznaje, że "wciąga" bardzo dużo rzeczy z popkultury. Uważa jednak, że nie ma wyjątkowej pamięci, po prostu jest to "taka pamięć uczuciowa".
– Pamiętam rzeczy, które skojarzyły mi się z czymś. Czy zapamiętuję lepiej? Gdyby tak było, miałbym same szóstki, a jednak miałem średnią 3,4 w liceum – zaznacza.
W rozmowie wspomina także, że pracuje aktualnie nad własną płytą, jest w trakcie rozmów z jej potencjalnymi wydawcami.
Nakreśla, że płyta znacząco różni się od jego pierwszego albumu, jest na niej zdecydowanie mniej rapu, a więcej post-punka, grunge i cięższych klimatów. Robi to w zasadzie wbrew trendom.
Dąbrowski będzie Stanowskim 2.0?
Burzyńska w trakcie naszej rozmowy nie skupia się jednak na płycie, a na youtubowej przyszłości kolegi, kreśląc przed nim wizję zostania "Stanowskim 2.0".
– Myślę, że Maciek ma szansę być nowym Stanowskim, transparentnym, mam nadzieję nie układającym się , takim "Stanowskim 2.0".Od zawsze potrafił zjednywać sobie ludzi, angażować ich we wspólne działanie. Tak też sprowadził Marcina Sońtę do Kanału Zero, gdzie razem prowadzą program. Jego przyjaciel od lat jest jego managerem. Maciek potrafi budować duże przedsięwzięcia. Stworzył swój kanał, swoją firmę i jestem przekonana, że wcześniej niż później zabierze się za coś większego, na miarę prawdziwego internetowego imperium. Maciek ma głowę do interesów, wie jak zarobić dobre pieniądze.
– Myślę, że mógłby zrealizować absolutnie wszystko, co tylko przyszłoby mu do głowy. To bardzo zdolny, inteligentny człowiek, który ma dużo talentów. Nie jest jednak mistrzem biznesu, co utrudnia mu rozwój w niektórych aspektach. Gdyby znalazł partnera, który jest stricte biznesowy, mógłby się bardzo rozwinąć – odpowiada dopytywana przeze mnie Kasprzyk.
Dąbrowski polemizuje, że w przeciwieństwie do Stanowskiego nie ma smykałki biznesowej. Zna trendy, wie co i jak robić, natomiast są rzeczy, których robić nie chce.
– Jako przykład podam YouTube’a i lata 2016-18, kiedy dobrze wiedziałem, jakie filmy wybijają się, co robić, żeby zapewnić sobie publiczność. Sęk w tym, że ja takich filmów robić nie chciałem. Wolałem tworzyć to po swojemu, czyli godziłem się z tym, że te filmy zdobędą mniejszą publikę – wskazuje.
– Czasami bywam populistą, ale jednak są ludzie, którzy lepiej niż ja czują się w robieniu rzeczy, które zapewnią im przychylność innych ludzi. Nie twierdzę, że Krzysiek tak robi, ale ja po prostu nie wiem, czy mam orientację biznesową na "załatwianie rzeczy". Nie jestem gościem, który siedzi i lobbuje z kimś, tylko bardziej twórcą – zaznacza.
Dodaje, że w jej odczuciu, Dąbrowski aktualnie obserwuje i uczy się od Stanowskiego, sprawniejszego od siebie – na ten moment – biznesmena.
– Maciek średnio odnajduje się w sytuacji pracownik-szef. Nawet gdy ich miał, pokazywał pazury, wchodził w konflikty. Nie potrafi się podporządkować, jest totalnie niesubordynowany, więc najlepiej czuje się, gdy sam jest swoim szefem – argumentuje.
– Praca u kogoś nie jest dla mnie niekomfortowa, bo w tym wszystkim i tak jestem wolnym elektronem. Wiadomo, że niesie to za sobą pewne ograniczenia, ale rozumiem, że w danym momencie pełnimy pewne role, np. ja w Poranku – ocenia Dąbrowski.
Filmowe marzenie o "Złym"
Dekadę temu Dąbrowski miał współpracować z reżyserem Xawerym Żuławskim przy ekranizacji powieści Leopolda Tyrmanda "Zły". Youtuber napisał wtedy scenariusz, jednak z przyczyn prawnych nie doszło do realizacji filmu.
A to wielkie marzenie youtubera. – Gdy miałem 13 lat postanowiłem sobie, że zostanę reżyserem, właśnie po to, żeby zekranizować tę książkę. To do dzisiaj bardzo mocno we mnie siedzi i jest moim życiowym celem. Ostatnio nawet rozmawialiśmy z żoną o "Złym" i zastanawialiśmy się, kto mógłby aktualnie zagrać w tym filmie – nie ukrywa.
Co stoi na przeszkodzie? Jeden z poważnych producentów filmowych powiedział mu, że nawet jeżeli ma wizję i pewność, że potrafi zrobić dobrze film, to i tak żaden producent nie zainwestuje w dużą produkcję podpisaną jego nazwiskiem.
– Pieniądze znajdą się, ale nie ma szans, żeby ktoś bez nazwiska reżyserował taki film. Dlaczego? Na producenta, który zainwestowałby w taki projekt, obraziliby się wszyscy reżyserzy, którzy ukończyli szkołę filmową, są w zawodzie od 20 lat i przez ten czas czekali na swoją szansę – jest przekonany Dąbrowski.
Dodaje, że gdyby nawet miał szansę wykazania się w produkcji filmowej, raczej sam z siebie nie zrezygnowałby z YouTube'a. To mogłoby wygasić się jedynie samo z siebie, organicznie.
– Ja po prostu potrzebuję, żeby ktoś we mnie uwierzył – podkreśla.











