W piątek po południu Tomasz Lis na swoim profilu twitterowym zamieścił screen strony głównej serwisu Niezalezna.pl (związanego z „Gazetą Polską” i „Gazetą Polską Codziennie”), gdzie w centralnym miejscu jest reklama serwisu randkowego kuszącego ładnymi Ukrainkami. - Ciekawa reklama na PIS-owskim portalu niezależna.pl - skrytykował dziennikarz.
Komentujący sprawę internauci natychmiast zauważyli, że jest to reklama z sieci Google AdSense, z którą współpracuje wiele różnych serwisów. Konkretne reklamy w tej sieci nie są wybierane przez wydawców, tylko dobierane przez mechanizm Google’a na podstawie wcześniejszej aktywności w internecie danego użytkownika. Kryteriami doboru są m.in. typy odwiedzanych stron i zainstalowanych aplikacji mobilnych, pliki cookie w przeglądarce oraz ustawienia konta Google, wcześniejsze kliknięcia w reklamy z sieci Google oraz odwiedzone wcześniej witryny i aplikacje należące do firm reklamujących się w Google.

- Reklama targetowana przez Google po historii odwiedzanych stron użytkownika. Ciekawe strony ogląda red. Tomasz Lis - skomentował Paweł Nowacki z „Dziennika Gazety Prawnej”. - Tomasz Lis nie rozumie, że wyświetlają mu się reklamy tego, czego sam szukał wcześniej - stwierdził Krzysztof Stanowski z Weszlo.com. - Tomasz pracuje w mediach. Tomasz założył portal internetowy. Tomasz nie wie jak działa reklama kontekstowa. Nie bądź jak Tomasz - napisał Marcin Makowski z „Do Rzeczy”. - Samozaoranie - podsumował wpis Lisa Przemysław Barankiewicz z Bankier.pl. - Piątek, piąteczek, piątunio... - skwitował Marek Tejchman z „Dziennika Gazety Prawnej”.
Tomasz Lis zapewnia, że w tym przypadku reklama nie została dobrana do jego wcześniejszych aktywności w internecie. - Zdajesz sobie sprawę, że to reklama Google? Jest dopasowana tematowo do stron które odwiedzasz - zapytał go jeden z internautów. - Sorki. Nie odwiedzam. :) - odpowiedział dziennikarz.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/internetowy-program-tomasza-lisa-z-ponad-30-mln-wyswietlen-kazdy-odcinek-ogladany-przez-25-minut ##
Na Twitterze szybko wymyślono tag #reklamyLisa, z którym dziennikarze i inni użytkownicy zamieszczali screeny strony głównej Niezalezna.pl z reklamami, które im się wyświetliły. Były to grafiki promujące różne produkty i oferty, ale nie serwisy randkowe czy erotyczne.












