SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Marki podejmują #10yearschallenge

Od kilku tygodni w mediach społecznościowych (głównie na Instagramie) trwa wyzwanie #10yearschallenge, w którym użytkownicy porównują swoje zdjęcia sprzed dekady z obecnymi. W akcję angażują się także marki komercyjne, influencerzy czy organizacje pozarządowe.

Zabawa #10yearschallenge polega na wrzuceniu do sieci dwóch swoich zdjęć - jednego aktualnego i jednego sprzed dziesięciu lat. Akcja angażuje wielu użytkowników na całym świecie, na Instagramie z tym hasztagiem zamieszczono już ponad 3 miliony zdjęć. Do wyzwania chętnie przyłączają się także gwiazdy i influencerzy.

W #10yearschallenge wzięła udział m.in. Reese Witherspoon, Tyra Banks, Nicki Minaj, Eva Longoria i Jennifer Lopez. Z polskich gwiazd, zdjęcia z przeszłości pokazały Edyta Górniak, Anna Lewandowska, Julia Kuczyńska czy Weronika Rosati.  

Marki zaangażowane w #10yearschallenge

W zabawie chętnie biorą tez udział firmy komercyjne. Pod hasztagiem #10yearschallenge chwalą się na przykład, jak w ciągu dekady udało im się ulepszyć swoje produkty. Tak zrobiły np. Huawei, MAC Cosmetics czy Xbox. Inne podeszły do wyzwania humorystycznie - jak Durex.

Inne z kolei chcą pokazać, że jakość ich produktów jest niezmiennie, na wysokim poziomie, jak Lego czy Dr. Peper.

Nie brakuje również takich postów, które przy okazji rozrywkowego charakteru wyzwania, przypominają o ważnych społecznie kwestiach. Organizacja Eco4planet pokazała na przykład, jak na niekorzyść zmieniła się nasza planeta. Post zwraca uwagę na rosnąca zanieczyszczenie oceanów plastikiem.

Piłkarz Mesut Özil, Greenpeace i WWF w swoich #10yearschallenge uczulają na zmiany klimatu.

Arctic 100 years ago vs Today.

This is the truth about the #10YearChallenge. RT if you agree. #climatechange

(Images courtesy of Christian Åslund and The Norwegian Polar Institute) pic.twitter.com/TrnpbgPUOt

Siła social media

- #10YearsChallange to nic innego jak kolejny trend. To wznosząca się fala, na której po prostu dobrze być. W Internecie lubimy takie zabawy, a już na pewno nie chcemy odstawać od innych. Im szybciej znajdziemy się na takiej fali, tym dłużej poserfujemy - ocenia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Wojciech Kardyś, współwłaściciel agencji Good For You. - Dlatego w niektórych agencjach są dedykowane osoby, które mają za zadanie wyłapywanie trendów i które potem można wykorzystać do celów marketingowych. To jest bardzo ważne, ponieważ dzięki takim #10YearsChallange można wielokrotnie zwiększyć zaangażowanie w swoich social mediach. Im szybciej, tym więcej udostępnień i komentarzy - dodaje ekspert.

Dołącz do dyskusji: Marki podejmują #10yearschallenge

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Autentycznie kiedyś było lepiej
Kilkanaście lat temu było lepiej, bo nie było smartfonów i mediów społecznościowych( jak Facebook czy Instagram) i życie było życiem takim jakie być powinno. Nic nie wędrowało po sieci, żadne zdjęcia, nie był selfi, słit foci i innego szajsu, który jest obecnie od kilku już ładnych lat. Nie podoba mi się to jak szybko i agresywnie zachodzą ostatnimi czasy zmiany. Uważam, że dlatego tak szybko to wszystko przebiega, bo idą na to m.in pieniądze miliarderów i różnych bogatych korporacji i osobistości wpływu społecznego. Kiedyś było lepiej i zdawało się, że zmierza do stabilności to nie trzeba było spieprzyć wszystko i nadmiernie 'spłycać', 'upraszczać', 'wyręczać' i pojawiły się nam tak "wielce" potrzebne do życia cudactwa jak Smartfony i media społecznościowe. Teraz jeszcze przychodzi czas na Biometrie i Internet rzeczy i Roboty, algorytmy, drony. K*rwa ile razy mam mówić, że życie to nie jest to co widzimy na filmach science-fiction?. Tam gdzie trzeba powiedzieć wystarczy należy powiedzieć wystarczy! i basta i tak było chociażby kiedy były koncepcje smartfonów. To one zapoczątkowały rewolucję "smart technologii" i "smart miast". I po uja to wszystko?. Dlaczego sprzęt RTV i AGD nie może być taki jak dotychczas był czyli głupi, tylko musi być inteligentny? Dlaczego nie można było sobie całkowicie odpuścić smartfonów i zostać definitywnie przy zwykłych i prawidłowo służących człowiekowi komórkach?( nie byłoby tego widoku ludzi pochylonych nad telefonami i co chwila w nich gmerających). I po cholerę wszędzie wciskać cyfrowe załatwianie usług i dokumentów. Dlaczego wszystko( od bankowości po oświatę, od służby zdrowia po zakupy) ma być podporządkowywane cyfryzacji, bo tylko dlatego, żeby marketing mógł zdzierać z nas wszystkie informacje? No sorry, czy przypadkiem to wszystko się za bardzo nie rozbestwiło? Chyba tak. Dlaczego głównej roli w demokracji nie odgrywają ludzie tylko ich rola jest już drugorzędna, a prym zaczynają wieść media, marketing, cyfryzacja i przemysł technologiczny? No to do d*py z taką robotą. Jeśli ja szanuję u kogoś prywatność, jeśli ja komuś niczego nie narzucam i nie oczekuję nie wiadomo czego to dlaczego w odwrotną stronę to już nie obowiązuje? To oto w tym wszystkim chodzi, że jedne uprzywilejowane jednostki mają być panami a reszta ma być niewolnikami? Nie ma mowy. Media, marketing, cyfryzacja i przemysł technologiczny dzięki olbrzymiemu wsparciu bogatych korporacji i osobistości(miliarderów) oraz polityków, influencerów, celebrytów za bardzo pozwalają sobie na brudne gierki względem zwykłych ludzi, żerując na ich naiwności, łatwowierności i często nawet niewiedzy. Jeśli więc demokracja ma prowadzić do rozleniwiania, ogłupiania, uzależniania ludzi a także do pozbawiania prywatności, własnego zdania, samodzielności ludzi to może stać się niezwykle perfidnym reżimem, że niby masz co chcesz, ale i tak na nic nie masz wpływu, jesteś tylko takim żuczkiem co pcha swoją kulkę gnoju, żyje w swoim materialistycznym, konsumpcyjnym i zaganianym świecie i najlepiej jakby w ogóle nie interesował się sprawami swojego kraju, niech tylko je, pije, zabawia się, pracuje i tak dalej, tylko, że nim się obejrzy stanie się niewolnikiem w swoim państwie. Świetnie, że ludzkość w latach 90-tych wynalazła internet to był przełomowy wynalazek, ale te idiotyczne próby symbiozy świata wirtualnego z realnym to jakiś obłęd. Dajmy ludziom od tego wolność, nie róbmy z nich niewolników, czego efektem są smartfony, że niby świat online ma być z nami zawsze i wszędzie - obłęd i chora mania, a nie postęp. Nauczmy się sztuki racjonalizacji w tym dyktowanym nam postępie cyfrowo-technologicznym, bo inaczej utoniemy w tym wszystkim i będzie jeden wielki chaos i zakłopotanie. Dostrzeżmy w końcu ten fakt i przyjrzyjmy się, że tak na prawdę wszystko co dobrego nam świat zaoferował dokonało się do końca lat 90, a pierwsza dekada XXI wieku( mniej więcej lata 2000-2009) uporządkowała tylko ten stan. Mamy wszystko co potrzeba - są telefony komórkowe( absolutnie nie potrzeba smartfonów), jest całkiem szybki internet( na kablu szybszy niż przez wi-fi), mamy sprzęty RTV i AGD - niby po co miałyby być one inteligentne - chyba tylko po to by wścibski marketing zbierał dane, za sprawą usieciowienia urządzeń wszelakich elektronicznych. Roboty mogą być, ale pod warunkiem, że stanowią wsparcie i pomoc dla człowieka a nie zaś jego zastąpienie i wyparcie z pracy kosztem drastycznej likwidacji miejsc pracy. A algorytmy jak będą myśleć i decydować za ludzi to tylko im krzywdę zrobią, bo człowiek, który nie myśli nie potrafi zrobić niczego kreatywnie jest intelektualną amebą, ma ubogi poziom słownictwa, więc algorytmy nie są wcale takie pozytywne. I drony - po co to? A jak pojawią się zakusy by stworzyć drona wielkości owada by móc ludziom zaglądać w mieszkania? Podoba się wam taka wizja, o prywatności będzie można całkowicie zapomnieć. Świat przekracza zdrowy rozsądek i zdrowe granice i to jest niepokojące bardzo, sam zrobi sobie kłopoty nawet w sposób niezamierzony, a konsekwencje mogą być bardzo przykre w skutkach. Mamy zatem do czynienia z procesem liberalizacji cyfrowo-technologicznej - przekraczamy granice tak, że nawet legislacja za tym nie nadąża. Nie ma zdrowych ram prawnych, które skutecznie zabezpieczałyby przez zagrożeniami utraty prywatności, zdrowia oraz bezpieczeństwa ludzi przed następstwami nadmiernych ingerencji cyfrowo-technologicznych w życie każdego z nas. Ale tak to już jest jak prawo stoi po stronie mediów, marketingu, cyfryzacji i przemysłu technologicznego - to mogą robić co tylko chcą, a człowiek? Nie liczył się i dalej się nie liczy, nie ma co się oszukiwać.
odpowiedź
User
Japonia
Czyli już wiadomo, że ten "czelendż" to wymysł jakiejś agencji, która zapłaciła paru celebrytom, żeby wzięli udział akcji.

Normalny człowiek czuje mały wewnętrzny rzyg i idzie dalej :)
odpowiedź
User
tomek cuber
Ja mam serdeczną prośbę o nie nazywanie mody "trendem". Rozumiem, że w tym sosie klienci łatwiej kupują, no bo to żadne tam jajka i kotki, to poważny trend, ale dla paru groszy nie degradujcie języka. Śmiecenie w języku nie jest lepsze od śmiecenia w lesie, słowo daję.
odpowiedź