SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Anna Streżyńska: Facebook bez prawa do zawieszania kont, sądy będą walczyć z hejtem. Branża podzielona w ocenach (opinie)

Minister cyfryzacji Anna Streżyńska zdradziła niektóre szczegóły związane z wprowadzeniem nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Według planów serwis Facebook nie miałby w Polsce prawa zawieszać kont użytkownikom, a kwestiami związanymi z hejtem i fake newsami zajmą się 24-godzinne sądy. Eksperci branży internetowej, działacze organizacji zwalczających hejt i wydawcy na Facebooku różnią się w ocenach koncepcji Ministerstwa Cyfryzacji. Dla jednych to pomysły pozbawione szans na realizację, dla innych interesująca koncepcja uporządkowania polskich mediów społecznościowych.

Anna StreżyńskaAnna Streżyńska

Wstępny projekt Ministerstwa Cyfryzacji (MC) dotyczący nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną został zaprezentowany we wrześniu br. z zaznaczaniem, że jest to wczesny etap prac legislacyjnych, a treść poszczególnych przepisów może ulec znacznym zmianom w ostatecznym kształcie ustawy.

We wtorek w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” minister Anna Streżyńska mówiąc o projekcie zdradziła m.in. związane z nim plany funkcjonowania w Polsce Facebooka oraz wprowadzenia nowych form skutecznej walki z takimi zjawiskami jak hejt w najpopularniejszym serwisie społecznościowym oraz publikowanie na jego łamach fake newsów.

Streżyńska potwierdziła, że zgodnie z koncepcją resortu cyfryzacji Facebook powinien podlegać polskiemu prawu, a po wprowadzeniu planowanych regulacji administratorzy serwisu nie mieliby prawa do samodzielnego blokowania kont i treści zamieszczanych przez polskich użytkowników.

- To nie będzie nic dziwnego, bo jako właściciele profili i zarazem użytkownicy globalnych serwisów w dużej skali wykorzystujemy media społecznościowe do kontaktów z innymi ludźmi - podkreśliła Streżyńska i dodała, że projektowane przepisy miałyby też regulować przypadki związane z mową nienawiści.

- Oddajemy władzę w ręce użytkowników, czyli to użytkownicy zgłaszają hejt, gdy czują naruszenie swoich dóbr osobistych, bo hejt to często zniesławienie czy obelga, potwarz. Zgłaszają też fake newsy, gdy czują zagrożenie w sprawie otrzymywania wiarygodnych informacji - zaznaczyła minister cyfryzacji.

Streżyńska ujawniła, że zgodnie z koncepcją projektu ustawy sprawy związane z hejtem i publikacją fake news miałyby rozstrzygać specjalnie powołane do tego 24-godzinne sądy. Szefowa resortu cyfryzacji zapewniła przy tym, że takie rozwiązanie uzyskało już wsparcie ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości.

Na razie nie wiadomo jakie będą dalsze losy projektu opracowywanego przez MC. Resort unika dodatkowych komentarzy na temat koncepcji przedstawionych przez Streżyńską, stanowiska w tej sprawie nie zajął też do tej pory Facebook.

Natomiast eksperci branży internetowej, organizacji zwalczających hejt oraz doświadczeni użytkownicy Facebooka w rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl są podzieleni w ocenach pomysłów przedstawionych przez Streżyńską, choć większość nie kryje swojego sceptycyzmu co do realizacji koncepcji zapowiedzianych przez szefową MC.

Jednym ze sceptyków jest prof. Dariusz Jemielniak, ekspert w dziedzinie zarządzania w społeczeństwie sieciowym z Akademii Leona Koźmińskiego.

- Facebook niespecjalnie dba o to, aby na jego stronach unikano agitacji politycznej, natomiast akurat mowę nienawiści aktywnie zwalcza – zauważa Dariusz Jemielniak. - Inna sprawa, że robią to bardzo arbitralnie, bez możliwości sensownego odwołania się, ani często nawet rzetelnego wyjaśnienia sytuacji. Zablokowani przez Facebooka użytkownicy nie mają żadnej sensownej procedury odwoławczej. To, co byłoby dla społeczeństwa korzystne, to kontrola zewnętrzna, jednakże nie ze strony jednego państwa, lecz z ramienia całych społeczności, jak i specjalistycznych agencji w USA i Unii Europejskiej.

Zdaniem naukowca z ALK Polska mogłaby lobbować na arenie międzynarodowej za zwiększeniem przejrzystości procedur, a także ich społeczną kontrolą.

- Regulacja Facebooka przez prawo polskie będzie trudna do wdrożenia - przewiduje Jemielniak. - Choć akurat w samym zakresie mowy nienawiści - być może korporacja jest skłonna oddać część moderacji lokalnie. Zrobią tak jednak nie dlatego, że da się ich prawnie przymusić, ale ze względu na poniesienie relatywnie niewielkiego kosztu.

Zdaniem naszego rozmówcy intencja minister cyfryzacji jest szlachetna i zrozumiała. Jednocześnie jednak trudno sobie wyobrazić, aby Facebook bezboleśnie na to przystał.

- W końcu na świecie jest kilkaset jurysdykcji, Facebook musiałby radykalnie zmienić sposób funkcjonowania, aby móc się dostosować do podobnych zmian - ocenia Jemielniak. - Ponadto samo uznanie, że polskie prawo może regulować działanie amerykańskiego serwisu dlatego, że korzystają z niego Polacy wydaje się trudne do wprowadzenia i otwiera wiele pól do dyskusji. Są nimi choćby kwestie związane z prawem autorskim, które błyskawicznie staną się problematyczne, podobnie prawo do cytatu, tak zwane „fair use”, czy wolność panoramy, czyli prawo zezwalające na wykorzystanie obrazów obiektów umieszczonych w przestrzeni publicznej bez konieczności uzyskania zgody ich twórców lub właścicieli. O prawie rządów do inwigilowania korzystających z Facebooka Polaków nie wspominając. Sądzę zatem, że Facebook będzie stawiał duży opór tego rodzaju zmianom, nawet tym dotyczącym jedynie mowy nienawiści, ponieważ nie będzie chciał otwierać możliwości ingerencji w innych zakresach. Polska jest zdecydowanie zbyt małym rynkiem. Co innego, gdyby z podobną inicjatywą wystąpiła Komisja Europejska - zastrzega Jemielniak.

Konrad Dulkowski, prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych także jest mocno sceptyczny co do koncepcji przedstawionych przez MC ustami jego szefowej.

- Super, to jest to, co staramy się robić społecznie, cieszymy się, że rząd nam pomoże - stwierdza nieco ironicznie Konrad Dulkowski. - W praktyce jednak nie bardzo wierzymy w te zapewnienia. Dlaczego? Jeden tylko przykład. Marcin Malik jest autorem artykułu pt. „Murzyni. Kulturowe ubogacenie Europy”. Skrajnie rasistowski tekst zawierający zdania takie jak np. „Z inteligencją szczura, z kręgosłupem moralnym równym szarańczy, z cygańską ambicją oraz z niepohamowanym apetytem na morderstwo i gwałt każdy fanatyczny Arab oraz dziki Negroid zamieni białą chrześcijańską cywilizację nie do poznania”. Artykuł jest publikowany przez wiele prawicowych portali. Po zgłoszeniu prokuratura od dwóch miesięcy nie jest w stanie „znaleźć” autora, posiadając wszystkie informacje o nim, łącznie z jego numerem telefonu.

Dulkowski zauważa, że w tym samym czasie wiceminister sprawiedliwości naciskami na inną prokuraturę powoduje wycofanie aktu oskarżenia wobec Jacka Międlara, który miał być sądzony za antysemickie wypowiedzi.

- Narzędzia do walki z internetową nienawiścią mamy w prawie, tylko nie chcemy ich stosować. Co zmieni, że pojawią się nowe? - powątpiewa nasz rozmówca. - Ponadto proponowane regulacje zakładają, że to sami użytkownicy będą przez głosowanie ustalać co jest prawdą, a co fake newsem. Proszę zobaczyć ile osób wierzy w informacje takie jak „Szwecja upada! Wojna domowa na wyciągnięcie ręki” rozpowszechniany np. przez wprawo.pl Międlara. Czy ci wszyscy ludzie nagle zagłosują za usunięciem bzdur wyssanych z palca? - pyta retorycznie Dulkowski.

Joanna Grabarczyk, koordynator fundacji Projekt Polska, która prowadzi internetową stronę HejtStop koncepcje zaprezentowane przez Streżyńską powinny być szeroko konsultowane z odpowiednimi środowiskami.

- Plany dotyczące wprowadzenia nowych rozwiązań dotyczących działania serwisów społecznościowych na terenie Polski dziwią, ponieważ chyba nikt nie widział założeń tej ustawy - ocenia Joanna Grabarczyk. - W sierpniu br. w mediach pojawił się projekt ustawy o którym dziś pani minister mówi, ale ministerstwo zaprzeczyło by to był ministerialny projekt i argumentowano iż nie jest to projekt ograniczający działanie mediów społecznościowych w Polsce, tylko jest to „brudnopis".

Według naszej rozmówczyni najważniejsze jest by tego typy pomysły były konsultowane społecznie bo w opinii fundacji nie rozwiązują one problemu mowy nienawiści, fake news i innych treści zakazanych.
 
- Mam dużą wątpliwość czy wprowadzenie proponowanych zmian jest zgodne z prawem międzynarodowym i z interesem Polaków – przyznaje Grabarczyk. - Nie może być tak, że to 24-godzinny sąd będzie decydował o tym czy treści niezgodne z polskim czy europejskim prawem powinny być usuwane. Dziś serwisy obowiązuje procedura „notice and take down", która wymusza na administratorach treści takich jak FB, YT, Onet itp. zatrudnianie moderatorów którzy te treści usuwają. Czy te kompetencje mają przejąć polskie sądy?

Grabarczyk przypomina, że dziś na gruncie Komisji Europejskiej trwają rozmowy i prace z serwisami (TT, YT i FB) które mają na celu przyspieszenie usuwania treści przez serwisy.

- Dla nas najważniejsza jest intencja proponowanych zmian – przyznaje Grabarczyk. - Jeśli rozwiązania prawne mają wpływać na ochronę bezpieczeństwa ofiar przestępstw z nienawiści, gróźb, nawoływań do morderstw/gwałtów itp. i gwarantować im wsparcie zgodne z dyrektywą ofiarową (pomoc prawna, psychologiczna itp.), to powinniśmy rozmawiać o tym! Ale czy proponowane przez ministerstwo rozwiązania mają to na uwadze czy raczej ochronę autorów treści zakazanych, którzy powołują się na wolność słowa? - pyta Grabarczyk.

Z kolei Rafał Otoka-Frąckiewicz, redaktor naczelny profilu Pitu-Pitu poświęconego tematyce politycznej i wielokrotnie usuwanego przez Facebook nie kryje swojego życzliwego zainteresowania koncepcjami zaprezentowanymi przez Streżyńską.

- Projekt minister Streżyńskiej z jednej strony budzi nadzieję, z drugiej zaś może niepokoić, generalnie jednak uporządkować może kwestię wolności słowa w mediach społecznościowych - ocenia Rafał Otoka-Frąckiewicz. - Przede wszystkim użytkownicy internetu zyskają szybką ścieżkę weryfikacji treści trafiających do sieci. Niezależnie od tego czy pod uwagę bierzemy fake newsy czy mowę nienawiści, w ciągu 24 godzin możliwe będzie uzyskanie informacji o tym czy mamy z nimi do czynienia, czy też budzące wątpliwości treści są zgodne z prawdą i prawem. Tu niestety pojawia się pułapka. O ile treści będące stricte chamstwem obliczonym na sprawienie przykrości lub krzywdy odbiorcy, tak przypadki bardziej wyrafinowane, oparte na grze słów, wymagać będą analiz językoznawców. Nie wiem czy polskie sądy są na to przygotowane.

Według naczelnego Pitu-Pitu oddalić należy obawy, że sądy zaleją zgłoszenia mające na celu testowanie granic nowych przepisów.

- Owszem będzie to miało miejsce, ale etap ten zamknie się razem z pozwami o zniesławienie przeciw osobom kierującym do rozpatrzenia fałszywe lub naciągane zgłoszenia – przewiduje Otoka-Frąckiewicz. - Tu system wyreguluje się błyskawicznie, a efektem będzie ukulturalnienie się internetowej debaty i eliminacja znacznej części trolli i NGO żyjących z naciąganych oskarżeń o rasizm czy ksenofobie. Coś co wydaje mi się najbardziej niepokojące, to stan polskiego sądownictwa, które wielokrotnie zasądzało w oczywistych wydawać by się mogło sprawach wyroki jawnie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, kierując się sympatiami politycznymi. Tego jednak nie da się ominąć bez gruntownej reformy całego sadownictwa.

Na nieco inne problemy związane z realizacją zamierzeń MC zwraca uwagę Krzysztof Zieliński, ekspert Gemiusa.

- Wprowadzenie w życie planów ministerstwa dotyczących Facebooka wymagałoby wcześniejszego poprawienia rozpoznawalności osób w internecie, na przykład przy pomocy zaufanych profili - podkreśla Krzysztof Zieliński. -  Do tego potrzebna jest jednak zgoda każdej ze stron i nie chodzi wyłącznie o hejtujących, bo hejtowani lub inni internauci zgłaszający niepokojące informacje także będą musieli ujawnić swoją tożsamość. Warto uwzględnić to, jaka wypowiedź będzie uznawana za hejt a jaka nie? To o tyle istotne, że w Polsce nie mamy precedensowych wyroków, zatem każdy sąd może orzec inaczej w podobnych sprawach. Czy na wirtualnych przestępców będą czekać wirtualne kary jak na przykład odcięcie od internetu, które są praktykowane wobec hakerów w USA? - kończy pytaniem ekspert z Gemiusa.

Dołącz do dyskusji: Anna Streżyńska: Facebook bez prawa do zawieszania kont, sądy będą walczyć z hejtem. Branża podzielona w ocenach (opinie)

32 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Oktan
Stawianie szanownej Pani Grabarczyk na pozycji eksperta jest równie logiczne jak kazanie bocianowi naprawiać samochód.
odpowiedź
User
XYZ
Pani minister ewidentnie walczy o życie. I jak tonący chwyta się brzytwy, tak ona chwyta się każdej głupoty. Czego to ludzie nie zrobią dla ratowania stanowiska...
odpowiedź
User
Edmunt
Nie ma powodu, żeby zajmować się pomysłami pani Streżyńskiej. Za kilka tygodni nie będzie jej stanowiska...
odpowiedź