SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Były rzecznik BZ WBK planuje na wrzesień poszerzoną wersję książki o Mateuszu Morawieckim

Piotr Gajdziński, były rzecznik BZ WBK (obecnie Santander Bank Polska), planuje przygotować na wrzesień poszerzone wydanie książki „Delfin. Mateusz Morawiecki”. - Nie uważam, żeby był tu jakiś konflikt etyczny - mówi o ujawnianiu kulis współpracy ze swoim byłym przełożonym.

Od lewej: Piotr Gajdziński i Mateusz MorawieckiOd lewej: Piotr Gajdziński i Mateusz Morawiecki

O uzupełnieniu książki na temat Mateusza Morawieckiego Piotr Gajdziński wspomniał w weekend podczas spotkania autorskiego. Prowadzący je Witold Bereś spytał autora, czy oprócz opisanych już zarobków Morawieckiego we władzach banku wie może o innych źródłach jego majątku.

- Mam nadzieję, że będzie to w dogrywce do książki, którą planujemy na wrzesień. Odpowiedź jest pozytywna, ale więcej nie chcę na razie mówić - stwierdził Gajdziński. - Zastanawiamy się nad tym, jeszcze nie ma decyzji 100-procentowej, zobaczymy - zaznacza autor w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Nie chce mówić o tym, jakie nowe treści pojawią się w książce. - Tego nie mogę zdradzić, jeszcze za wcześnie na to - wyjaśnia.

Gajdziński to były podwładny Morawieckiego w BZ WBK

„Delfin. Mateusz Morawiecki” pojawił się w sprzedaży 20 maja, Piotr Gajdziński napisał książkę wspólnie ze swoim synem Jakubem. Przedstawił w niej przede wszystkim okres, w którym Mateusz Morawiecki pracował kolejno jako doradca zarządu Banku Zachodniego (w latach 1998-2001), członek zarządu BZW BK, a od 2007 roku prezes tego banku. Gajdziński do 2010 roku był rzecznikiem prasowym firmy.

W książce przeanalizował m.in. sposób funkcjonowania Morawieckiego we władzach banku, jego poglądy polityczne i wysokie zarobki. Ujawnił treść niektórych rozmów ze swoim ówczesnym przełożonym, opinie o nim współpracowników (w większości wypowiadają się anonimowo) i kulisy pracy rzecznika prasowego (m.in. reakcje Morawieckiego na niekorzystne publikacje w mediach). W książce osobowość obecnego szefa rządu przeanalizował psycholog.

Specjaliści z branży public relations pytani przez Wirtrualnemedia.pl skrytykowali to, że były rzecznik prasowy ujawnił takie informacje o swoim dawnym szefie. Ocenili, że to naruszenie kodeksu zawodowego, ponieważ praca w PR opiera się na zaufaniu ze strony klientów, którzy powierzają PR-owcom poufne informacje.

„Super Express” podchwycił informację z książki, że Mateusz Morawiecki z żoną adoptowali dwoje dzieci. Zaraz po publikacji tabloidu, którą początkowo skrytykowało wielu dziennikarzy jako naruszającą prywatność premiera (potem się z tego wycofali, oceniając, że to „ustawka” polityka z dziennikiem), zarząd Polskiego Stowarzyszenia Public Relations zwrócił się do Rady Etyki PR o sprawdzenie informacji o adopcji dzieci zawartych w „Delfinie”. Chciał, żeby rada zweryfikowała, czy nie doszło do złamania kilku punktów branżowego kodeksu etycznego: staranności i rzetelności w pracy zawodowej wobec swoich klientów, ochrony dóbr osobistych, prywatności, czci i godności osobistej, ochrony tajemnic aktualnych i byłych pracodawców. Po tygodniu Rada Etyki PR w oświadczeniu stwierdziła, że „nie dysponuje faktograficzną wiedzą pozwalającą na wydanie opinii” w tej sprawie.

Co na to Piotr Gajdziński? - Pracowałem w banku do roku 2010, książka ukazała się w roku 2019. Nie miałem podpisanej z bankiem żadnej klauzuli do umowy - zwraca uwagę z rozmowie z Wirtualnemedia.pl. - Nie uważam, żeby był tu jakiś konflikt etyczny - stwierdza.

Gajdziński nadal ma firmę oferującą usługi public relations. Czy nie obawia się, że napisanie krytycznej książki o swoim byłym przełożonym podważy jego wiarygodność u potencjalnych klientów? - Nie obserwuję tego rodzaju sytuacji - mówi.

Według danych z KRS w 2017 roku firma Piotra Gajdzińskiego zanotowała 219,4 tys. zł wpływów i 25,2 tys. zł straty netto, a rok wcześniej - 189,1 tys. zł wpływów i 4 tys. zł straty netto. Spółka nie zatrudniała żadnych pracowników, na koniec 2017 roku miała 3,4 tys. zł aktywów trwałych, 39,8 tys. zł kapitału własnego i 29,6 tys. zł należności krótkoterminowych.

„Nie mam wątpliwości, że za to beknę”

Podczas spotkania autorskiego w Krakowie Piotr Gajdziński pytany o problemy w dystrybucji książki stwierdził, że wycofała się z tego jedna z głównych sieci w dniu startu planowanej współpracy. - Są też kłopoty w Empiku, tzn. książka nie jest tam specjalnie eksponowana. Ja mam wrażenie, że dlatego, że jest tam parę rzeczy dla Morawieckiego bardzo niewygodnych - zaznaczył.

„Delfin. Mateusz Morawiecki” ukazał się nakładem Wydawnictwa Fabuła Fraza w 15 tys. egz.

Wobec oficyny ani autora nie skierowana na razie żadnych roszczeń prawnych dotyczących książki o szefie rządu. - On sam jako polityk nie wystąpi przeciwko mnie do sądu, natomiast wiem, że kazał to zrobić dwóm facetom. Jeden z nich notabene pochodzi z Krakowa, a drugi to jeden z obrońców krzyża (postawionego przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej - przyp.), których Morawiecki przyjął do pracy - Trąbiński Piotr, dzisiaj pracuje w Międzynarodowym Funduszu Walutowym - stwierdził Piotr Gajdziński.

- Oni namawiali bank, żeby przeciwko mnie wspólnie wystąpić. Bank odmówił. Co tamci panowie zrobią, nie wiemy, czekamy, zobaczymy - zaznaczył.

- Nie mam wątpliwości, że jakieś działania są i ja, mówiąc kolokwialnie, za to beknę. W jaki sposób, nie wiem, ale znam Morawieckiego, widziałem go dziesiątki razy, wiem, że jest człowiekiem mściwym - ocenił Gajdziński.

W poniższym wideo wątki opisane w tekście pojawiają się w ostatnich dziewięciu minutach.

 

Dołącz do dyskusji: Były rzecznik BZ WBK planuje na wrzesień poszerzoną wersję książki o Mateuszu Morawieckim

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
sara
wyjątkowo mierna postać
odpowiedź
User
tommyFox
Za pierwszym razem przeszło bez echa, to się próbuje robić "edycję poszerzoną". Na wybory prezydenckie będzie może "limitowana edycja specjalna"... szczerze mówiąc, współczuję klientom tego pana. Nie wiem, jak można mieć wobec kogoś takiego zaufanie, a tłumaczenie się brakiem klauzul czy czegoś takiego jest żałosne.

No i też nie mogę się nie uśmiechnąć, słysząc o planowanym okresie premiery. Dziwne, że sporo osób dostaje w tym roku weny do publikowania na jesieni. Pan Gajdziński, pan Sekielski... może jeszcze pan Lis coś od siebie dorzuci. Wtedy może rząd doczłapie i do większości konstytucyjnej.

Niczego się nie nauczyli.. Ech...
odpowiedź
User
Koriolan
Cwany gapa. Postanowił zarobić na gamoniach żądnych sensacji - bonne chance!
odpowiedź