SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dyrektywa o prawach autorskich przegłosowana w Parlamencie Europejskim, Polska przeciw

We wtorek posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli uzgadnianą od jesieni ub.r. nową dyrektywę o prawach autorskich. Na forum Radu UE przeciw dyrektywie jest pięć krajów, m.in. Polska, a to za mało, żeby zablokować wprowadzenie nowych przepisów.

fot. Shutterstock.comfot. Shutterstock.com

W głosowaniu dyrektywa o prawach autorskich poparło 348 europosłów, przeciw było 274, a 36 wstrzymało się od głosu.

Pierwsza wersja dyrektywy została przyjęta przez Parlament Europejski w połowie września ub.r. Następnie ruszyły tzw. trilogi, czyli negocjacje trzech instytucji unijnych: Parlamentu Europejskiego, Rady Unii Europejskiej oraz Komisji Europejskiej. Odbyło się już kilka trilogów: na początku i pod koniec października, na początku listopada i w połowie grudnia, zorganizowano też szereg spotkań technicznych. Przedstawiciele państw członkowskich UE uzgodnili sporo ostatecznych zapisów dyrektywy, natomiast nie porozumiały się nadal co do kluczowych artykułów: 11, 13 i 14.

Przez wiele miesięcy na forum Rady Unii Europejskiej przeciw kolejnym propozycjom dyrektywy opowiadało się na tyle dużo krajów członkowskich, że nie procedowano jej dalej. Przeciw tym przepisom była m.in. Polska, w drugiej połowie stycznia takie samo stanowisko wyraziły Niemcy, Belgia, Holandia, Finlandia, Słowenia, Chorwacja, Luksemburg, Portugalia, Włochy i Szwecja

Obecnie przeciw dyrektywie oprócz Polski opowiadają się już tylko Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg. To zbyt mało, żeby zablokować wprowadzenie przepisów w życie.

Europosłowie PiS zapowiadali, że we wtorek zagłosują przeciw dyrektywie. Wiceprzewodniczący PE Zdzisław Krasnodębski w rozmowie z PE zwracał uwagę na kontrowersje wokół art. 11 i 13 dyrektywy, a także ostrą walkę w tej sprawie prowadzoną przez koncerny internetowe i wydawców prasowych. - Wydaje mi się jednak, że osiągnęliśmy punkt krytyczny i ten parlament nie jest w stanie podjąć racjonalnej decyzji w tej kwestii. Powinniśmy się tym zająć w następnej kadencji - stwierdził.

- Zagłosowałem przeciw #Acta2 Przeciw arbitralnej i niekontrolowalnej cenzurze w internecie, pod pozorem ochrony praw autorskich Za wolnością w internecie Prawa autorskie można chronić inaczej Wolność jest wartością nadrzędną - napisał na Twitterze Jacek Saryusz-Wolski, europoseł przez wiele lat związany z PO, a w nadchodzących wyborach do PE kandydat z listy PiS. Natomiast europoseł PiS Tomasz Poręba poinformował, że wszyscy europarlamentarzyści z tej partii zagłosowali przeciw dyrektywie.

Z kolei europosłowie Platformy Obywatelskiej i PSL w poniedziałek wieczorem nie mieli ustalonego stanowiska co do głosowania. Europoseł PO Michał Boni w czasie debaty przed wtorkowym głosowaniem ocenił, że dyrektywa zawiera wiele dobrych i potrzebnych rozwiązań chroniących autorów, a zastrzeżenia budzi art. 13 mówiący o obowiązku filtrowania treści przez wydawców.

Po głosowaniu Boni zwrócił uwagę, że art. 13 dyrektywy został przyjęty przewagą jedynie 5 głosów. - Nie udało się usunąć art. 13 z ostatecznego tekstu dyrektywy #prawoautorskie przyjętego przez Parlament Europejski, jest mi bardzo przykro, że głosy tak wielu europejskich obywateli nie zostały wzięte pod uwagę - skomentował.

Ostatecznie siedmioro europosłów PO poparło dyrektywę. Na krótkiej konferencji Tadeusz Zwiefka i przedstawiciele środowisk twórczych zapewniali, że art. 13 dyrektywy nie oznacza cenzury internetu, tylko obowiązek opłacania przez platformy internetowe licencji do autorskich treści, co będzie korzystne dla twórców.

O co chodzi w dyrektywie ws. praw autorskich?

Dyrektywa ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić przepisy w zakresie praw autorskich, żeby dostosować je do obecnego poziomu rozwoju technologicznego mediów, zwłaszcza w internecie. Jej projekt jesienią 2016 r. przedstawiła Komisja Europejska.

W dyskusjach nad dyrektywą najwięcej uwagi poświęca się dwóm przepisom: art. 11 i art. 13. Ten pierwszy ma wprowadzić dodatkowe prawo pokrewne dla wydawców oraz licencjonowanie treści (nieobejmujące cytowania pojedynczych słów z innej publikacji), co może mocno zmienić model biznesowy większości agregatorów treści i aplikacji informacyjnych. Z kolei artykuł 13 mówi o monitorowaniu treści oraz odpowiedzialności prawnej dostawców usług internetowych za treści zamieszczane przez ich użytkowników.

Negocjacje w sprawie projektu toczyły się od wielu miesięcy, a ich ostatnia runda zakończyła się w połowie lutego. Jak poinformowano Parlament Europejski i Rada Europejska osiągnęły porozumienie, które według komunikatu ma na celu zapewnienie, że prawa i obowiązki wynikające z przepisów o prawie autorskim będą miały również zastosowanie do internetu. YouTube, Facebook i Google News to tylko niektóre z internetowych firm, których nowe przepisy będą najbardziej bezpośrednio dotyczyć.

PE zaznacza, że ustawodawcy dążyli również do tego, aby internet pozostawał przestrzenią wolności słowa. W dalszym ciągu będą mogły być udostępniane fragmenty artykułów, podobnie jak GIF-y i memy.

Giganci technologiczni podzielą się przychodami z artystami i wydawcami

Porozumienie ma na celu zwiększenie szans właścicieli praw autorskich, w szczególności muzyków, wykonawców i autorów scenariuszy, a także wydawców wiadomości, na wynegocjowanie lepszych wynagrodzeń za korzystanie z ich utworów zamieszczanych na platformach internetowych.

Według uzgodnionego projektu udostępnianie fragmentów artykułów nie będzie obejmowało praw firmy mediowej, która przygotowała udostępniony artykuł. Jednakże porozumienie zawiera również postanowienia, które pozwolą uniknąć nadużywania tego wyjątku przez serwisy informacyjne. W związku z tym fragment może w dalszym ciągu pojawiać się na przykład w wiadomościach Google News czy na Facebooku pod warunkiem, że jest „bardzo krótki".

Porozumienie ma też gwarantować możliwość przesyłania utworów w celu cytatu, krytyki, recenzji, karykatury, parodii lub pastiszu, dzięki czemu memy i GIF-y będą nadal dostępne i udostępniane na platformach internetowych.

Wiele platform internetowych nie zostanie objętych dyrektywą

W tekście porozumienia określono również, że przesyłanie utworów w niekomercyjny sposób do encyklopedii internetowych, takich jak Wikipedia, lub platform oprogramowania open source, takich jak GitHub, będzie automatycznie wykluczane z zakresu dyrektywy. Ponadto platformy startupowe mają podlegać łagodniejszym wymogom niż te o bardziej ugruntowanej pozycji.

Według projektu autorzy i wykonawcy będą mogli ubiegać się o dodatkowe wynagrodzenie od dystrybutora wykorzystującego ich prawa, gdy pierwotnie uzgodnione wynagrodzenie będzie nieproporcjonalnie niskie w stosunku do korzyści uzyskanych przez dystrybutora.

W komunikacie wyjaśniono, że obecnie firmy internetowe mają niewielką motywację do podpisywania umów licencyjnych z posiadaczami praw, ponieważ nie przypisuje im się odpowiedzialności za treści przesyłane przez ich użytkowników. Są one zobowiązane jedynie do usuwania treści naruszających prawa autorskie i tylko wtedy, gdy poprosi o to ich właściciel praw. Dla posiadaczy praw jest to uciążliwe i nie gwarantuje im sprawiedliwego przychodu. Podejmowanie odpowiedzialności przez firmy internetowe zwiększy szanse posiadaczy praw (w szczególności muzyków, wykonawców i autorów scenariuszy, a także wydawców wiadomości i dziennikarzy) na zawieranie uczciwych umów licencyjnych, a tym samym uzyskiwanie sprawiedliwszego wynagrodzenia za cyfrowe wykorzystywanie ich utworów.

Przyjęte porozumienie musi teraz zostać zatwierdzone przez przedstawicieli Rady, parlamentarną komisję prawną i posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego.

Google, Wikipedia i youtuberzy przeciw dyrektywie

Dyrektywę od wiosny ub.r. krytykuje wiele podmiotów internetowych. Swój sprzeciw wobec regulacji wyraziły m.in. Fundacja Mozilla (wzywała użytkowników, żeby apelowali w tej sprawie do europosłów), Wikipedia (zamknęła na dobę kilka wersji językowej swojego serwisu) i Wykop.

Z kolei Google na YouTubie prowadzi akcję „#SaveYourInternet”. - Popieramy cele artykułu 13, ale jego obecna wersja napisana przez Parlament Europejski może spowodować poważne, niezamierzone konsekwencje, które mogą zupełnie zmienić oblicze internetu - czytamy w opisie akcji. Susan Wojcicki, dyrektor wykonawcza YouTube’a, pod koniec października w liście otwartym wezwała youtuberów, by sprzeciwili się wprowadzeniu dyrektywy. - Ta regulacja stanowi zagrożenie zarówno dla waszej możliwości utrzymywania się, jak dzielenia się swoim głosem ze światem - oceniła.

W listopadzie kilkudziesięciu polskich twórców youtube’owych i menedżerów współpracujących z nimi firm marketingowych we wspólnym liście do posłów Parlamentu Europejskiego zaprotestowało przeciw artykułowi 13 dyrektywy. - W praktyce oznacza to znaczące ograniczenie możliwości publikacji treści w internecie i stanowi bezpośrednie zagrożenie dla artystów, ich widowni i skupionej wokół nich branży - stwierdzili.

Google w swoim stanowisku szczegółowo wyliczyło zastrzeżenia do proponowanej dyrektywy. - Rozumiemy potrzebę aktualizacji i dostosowania tych przepisów do realiów ery internetu. Jednak proponowana dyrektywa Unii Europejskiej dotycząca praw autorskich może mieć niezamierzone konsekwencje, prowadzące do ograniczenia różnorodności informacji dostępnych online - zaznaczyła firma.

Wydawcy apelują o przyjęcie dyrektywy, krytykują Google

Zupełnie inną opinię o dyrektywie mają wydawcy prasowi oraz zrzeszające ich organizacje. W połowie września, tuż przed głosowaniem w Parlamencie Europejskim nad dyrektywą, „Rzeczpospolita”, „Parkiet”, „Puls Biznesu” i „Dziennik Gazeta Prawna” ukazały się z pustymi pierwszymi stronami. Celem było podkreślenia, jak potrzebne jest przyjęcie tych przepisów.

Pod koniec listopada trzy organizacje ENPA, EMMA i polska Izba Wydawców Prasy we wspólnym liście otwartym zaapelowały do rządów krajów Unii Europejskiej o przyjęcie dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. - Obecna reforma musi zniwelować istniejącą nierównowagę polegającą na słabej pozycji negocjacyjnej prasy względem wielkich platform internetowych - podkreśliły. List zamieszczono m.in. w tytułach prasowych niektórych wydawców należących do IWP.

Kolejne oświadczenie w tej sprawie organizacje EMMA (Europejskie Stowarzyszenie Wydawców Czasopism) ENPA (Europejskie Stowarzyszenie Wydawców Gazet), EPC (Europejska Rada Wydawców) oraz NME (News Media Europe) opublikowały w połowie grudnia.

Natomiast w miniony poniedziałek większość dzienników ogólnopolskich i regionalnych w Polsce ukazało się z pustymi pierwszymi stronami oraz apelem redaktorów naczelnych do europosłów, żeby zagłosowali za przyjęciem dyrektywy o prawach autorskich. - Tym, którzy nas wesprą, podziękujemy Tych, którzy pozwolą dalej nas okradać, zapamiętamy - zaznaczyli naczelni.

Dołącz do dyskusji: Dyrektywa o prawach autorskich przegłosowana w Parlamencie Europejskim, Polska przeciw

25 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
dominik33
Wstyd, że nawet odrzucili wniosek o debatę nad dalszymi poprawkami z racji protestów 200.000 osób oraz 5.000.000 osób, które podpisały petycję. RIP internet jaki znamy. Teraz jest już za późno.

odpowiedź
User
elo elo
Brawo! Skończy się wreszcie bonanza firm krzaków żyjących z "agregowania" owoców czyjejś pracy.
odpowiedź
User
hahaha
I taki portal jak wirtualnemedia zniknie.
odpowiedź