SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Ostatni film Ekipy nie przekonał internautów i ekspertów. "Traktowanie widzów jak idiotów"

- To wygląda jak "tanie przesłuchanie" szefa, który ruga swoich współpracowników - ocenia nagranie Ekipy Jacek Gadzinowski, ekspert marketingu internetowego. W filmie zamieszczonym w serwisie YouTube członkowie Ekipy tłumaczą się z zarzutów m.in. o plagiat, bezprawne używanie loga i hipokryzję. Wideo nie spodobało się internautom. Nie tylko im. - Powtarzające się argumenty, wyreżyserowane pytania i odpowiedzi, podkreślanie w każdym zdaniu, że niczemu nie zawinili - komentuje Katarzyna Poświata z agencji Mindshare.

"Pogadajmy" - zaproponowała Ekipa i nagranie pod takim tytułem wrzuciła na swoje konto w serwisie YouTube. W ciągu kilku dni film obejrzano prawie 2,5 mln razy. Materiał wideo jest nietypowy, bo tym razem nie oglądamy, jak członkowie Ekipy się bawią i spędzają wolny czas, nie wyznaczają też sobie zadań do wykonania, do czego nas wcześniej przyzwyczaili. "Pogadajmy" nie jest także kolejnym klipem do piosenki z wydanego przez nich w czerwcu albumu "Sezon 3". Film trwa 105 minut i w założeniu ma być poważny.

W opublikowanym w sobotę (31 lipca) materiale Ekipa odnosi się do zarzutów, które kilka dni wcześniej sformułował wobec niej Sylwester Wardęga. Youtuber zwrócił uwagę, że w jednej z piosenek na nowej płycie ("Shadow") wykorzystano sampel z utworu serbskiego artysty. Poza plagiatem Wardęga zarzuca Ekipie, że fani, którzy nabyli jej album w wersji deluxe, mogą się poczuć oszukani. Powód? Dołączone do płyty ekskluzywne gadżety można kupić w niskich cenach na AliExpress. Wardęga wypomniał też, że Weronika Sowa (znana jako Wersow) bezprawnie wykorzystywała logo francuskiego artysty w swoich materiałach na YouTubie. Padły również oskarżenia o hipokryzję, bo - jak tłumaczył youtuber - członkowie Ekipy sami chodzą po straganach i wręczają wezwania sądowe handlującym podrobionymi towarami z logo Ekipy.

To pierwsze tak poważne zarzuty wobec grupy popularnych polskich youtuberów i influencerów, którzy momentalnie zyskali gigantyczną widownię wśród młodych odbiorców. I bardzo szybko zaczęli zarabiać ogromne sumy. Wysokie zarobki wynikają przede wszystkim z rekordowych odsłon filmów w internecie. Ale nie tylko. Wiosną członkowie Ekipy rozpoczęli współpracę z firmą Koral. W ten sposób do sprzedaży trafiły lody marki Ekipa, które okazały się hitem. Grupa popularnych youtuberów posiada także markę odzieżową EkipaToNosi.

Ekipa się tłumaczy

- Cześć, będę mówił w imieniu Ekipy - tymi słowami Karola "Friza" Wiśniewskiego zaczyna się nagranie "Pogadajmy". - W związku z filmami, komentarzami, artykułami pod naszymi filmami chcieliśmy wyjaśnić kilka kwestii, które mamy wrażenie, że wymagają komentarza. Chcemy odpowiedzieć na parę kontrowersyjnych tematów i przedstawić wam naszą perspektywę. Czujemy się w obowiązku, żeby naszym widzom przedstawić nasz punkt widzenia i pokazać, jak to wygląda z naszej strony. No to miłego oglądania!

W kolejnych minutach w filmie pojawiają się osoby, wobec których sformułowano zarzuty. Odpowiadają na pytania, które zadają im inni członkowie Ekipy. "Cichy", który skomponował "Shadow", wyjaśnia, że pobrał ten motyw muzyczny z bazy, z której można kupować niewyłączne licencje do różnych sampli. - Wiem, że zrobiłem to sam, na nikim się nie wzorowałem i uważam ten utwór za moje dziecko i nigdy bym nie powiedział, że od kogoś zgapiłem - zapewnia "Cichy" w ostatnim nagraniu Ekipy na YouTube.

Z kolei Wujek Łuki podkreśla, że kupno limitowanej edycji płyty Ekipy uprawnia do wstępu na ekskluzywny koncert, a gadżety mają być swoistą wyprawką dla fanów wybierających się na to wydarzenie. - Dla mnie nie ma nic złego w zamawianiu rzeczy z Chin - dodaje "Friz", podkreślając, że wytwarzane są tam produkty wysokiej jakości.

Najwięcej emocji wywołują wyjaśnienia Weroniki Sowy, która przez dwa lata korzystała z grafiki z sową autorstwa francuskiego twórcy. Ten przekazał Wardędze, że nie udzielał nikomu licencji na używanie tego znaku. Dziewczyna, która kilka lat temu zaczęła studia prawnicze, przekonuje w nagraniu, że nie wiedziała, że trzeba wykupić taką licencję. - Nie miałam żadnych złych zamiarów w momencie, kiedy wykorzystywałam to logo, bardziej po prostu myślałam, że jest to dozwolone. Tak naprawdę w ogóle się nie zorientowałam w tym temacie i po prostu nie wykupiłam żadnej licencji, nawet wtedy nie wiedziałam, że tak trzeba zrobić - stwierdza w filmie.

Pod nagraniem z wyjaśnieniami Ekipy pojawiło się bardzo dużo negatywnych komentarzy. Krytykowano Wersow, że studiując prawo, nie zna się na nim i nie wie, że nie można kraść. Zarzucano też, że Ekipa tłumaczy się przed samą sobą. "To tak jak TVP Info zaprasza swoich ekspertów" - napisał jeden z internautów.

"Wyreżyserowane pytania i odpowiedzi"

Zapytaliśmy specjalistów, czy przekonuje ich to, co widać na filmie "Pogadajmy". - To wygląda jak "tanie przesłuchanie" szefa, który ruga swoich współpracowników, a nie kolegów z Ekipy. Tego typu komunikacja powinna być szybka, krótka i dokładna - komentuje Jacek Gadzinowski, ekspert marketingu internetowego.

Jeszcze surowiej ostatni film Ekipy ocenia Katarzyna Poświata, senior executive z agencji Mindshare: - Powtarzające się argumenty, wyreżyserowane pytania i odpowiedzi, podkreślanie w każdym zdaniu, że niczemu nie zawinili, momentami agresywny ton i traktowanie widzów jak idiotów. Mnie to nie przekonuje i patrząc na komentarze w sieci, nie jestem w tym osamotniona.

Ekspertka dodaje, że członkowie Ekipy powinni lepiej przemyśleć formułę filmu. - Mogli zaangażować kogoś spoza swojego kręgu do moderacji dyskusji albo przeprowadzić live'a w formie pytań i odpowiedzi. Byłoby to zdecydowanie odważniejsze posunięcie, sprawiające więcej problemów, ale jednocześnie Ekipa miałaby okazję wykazać się większą odwagą - mówi Katarzyna Poświata. Przekonuje, że odpowiadanie na zadawane sobie samemu pytania trudno nazwać przekonującym przekazem. - To tak jak byśmy w sądzie byli jednocześnie adwokatem i prokuratorem, a na koniec wydali wyrok we własnej sprawie.

Film "Pogadajmy" nie przekonał także Kamila Mirowskiego, szefa działu digital w agencji reklamowej Valkea Media. - To nagranie wygląda jak tłumaczenie się nastolatka, który mówi: "Nie sądziłem, że to coś złego". Członkowie Ekipy cały czas odnoszą się do tego, że wszystko, co robili, było legalne. A to ocenią ich odbiorcy - mówi Kamil Mirowski. - Tyle, że ich widownią wbrew temu, co sami o sobie mówią, nie są refleksyjni, dorośli ludzie, a dzieciaki, które nie znają się na prawie autorskim. Trudno więc od nich wymagać moralnej oceny zachowania członków Ekipy.

"Sukces z lodami Ekipy trwał krótko"

Młodzi odbiorcy Ekipy mogą jednak wkrótce zapomnieć o tłumaczeniach swoich ulubieńców, bo lada dzień do sklepów trafią zeszyty i teczki rysunkowe sygnowane logotypami Ekipy. Firma Herlitz, producent artykułów szkolnych, właśnie rozpoczyna współpracę z "Frizem" i spółką. Jednym z pierwszych wspólnych przedsięwzięć będzie seria artykułów papierniczych zaprojektowanych przez członków Ekipy. Czas wybrali idealny, bo za niecały miesiąc dzieciaki wracają do szkoły. A to niejedyna atrakcja. Kilka dni temu ogłoszono, że wkrótce będzie można kupić napoje marki Ekipa i Koral, które wyprodukuje Krynica Vitamin.

Czy taka współpraca to rozsądne wykorzystywanie marki? - Ekipa wykorzystuje swoje pięć minut. Biorąc pod uwagę coraz więcej kontrowersji pojawiających się wokół nich, sezonowość mogła być strzałem w dziesiątkę - ocenia Katarzyna Poświata. - Jeśli ich popularność spadnie, nie znajdziemy przynajmniej produktów sygnowanych ich logo w koszykach z przeceną o 80 proc. w najciemniejszym kącie marketu. A jeśli po kryzysie się odbiją, będą mieli świetny punkt zaczepienia do powrotu w kolejnym sezonie.

Kamil Mirowski z Valkea Media widzi w tym jednak pewną niespójność. - W filmie mówią, że wyobrażając sobie swojego odbiorcę, widzą 16-latka, a tu idą na współpracę z przyborami szkolnymi. Może jednak widzą, kto jest ich odbiorcą? - zastanawia się Mirowski. Ekspert uważa, że współpraca z Herlitz i Koralem może wpłynąć raczej na chwilowy wzrost sprzedaży tych produktów. - Sukces z lodami Ekipy trwał krótko i był napędzony przez sprytne, partyzanckie działania. Nie można mieć żadnej gwarancji, że teraz się to powtórzy. A obawa o to, że pokazywanie się w otoczeniu marki w dłuższej perspektywie wpłynie jednak negatywnie na sprzedaż, jest bardzo realna. Choćby w związku z zarzutami, do których odnoszą się teraz członkowie Ekipy.

"Internauci szybko się nudzą"

Czy zatem ostatnie ich wpadki mogą realnie obniżyć wycenę Ekipy przy fuzji z Beskidzkim Biurem Inwestycyjnym (na początku marca br. podpisano w tej sprawie umowę)? - Rynek inwestorski powinien mocniej przyjrzeć się spółce, jej celom, a także osobom w niej pracującym. Przydałby się także niezależny audyt, by nie inwestować emocjonalnie - komentuje Jacek Gadzinowski.

Z kolei Katarzyna Poświata z Mindshare uważa, że ostatnie błędy Ekipy to dla potencjalnych inwestorów sygnał ostrzegawczy. - Mogliśmy to już zauważyć w maju tego roku, od kiedy notowania BBI zaczęły spadać. Fuzję ogłoszono w lutym, a zgodnie z zapowiedziami formalnie dojdzie do niej jesienią. Zostało więc parę tygodni, a w ciągu minionego półrocza mieliśmy do czynienia z kilkoma poważnymi kryzysami wizerunkowymi Ekipy. Większość influencerów ma czasem jakieś wpadki, ale tu jest ich sporo, jak na tak krótki czas - ocenia Katarzyna Poświata. - Patrząc na wzloty i upadki Ekipy, inwestorzy mogą się obawiać tego, co będzie w przyszłości i czy wycena ich akcji nie będzie się zmieniała tak dynamicznie, jak popularność twórców.

Podobnie uważa Kamil Mirowski z Valkea Media. - Mieliśmy już na naszym rynku twórców, którzy osiągali sukcesy, zarabiali pieniądze, inwestowali w warszawskie kluby a dziś liczba wyświetleń ich nowych publikacji jest o połowę niższa niż przed laty. Internauci szybko się nudzą. A w przypadku Ekipy ich odbiorcy szybko dorastają. Dlatego wpadki wynikające z braku wiedzy i niedojrzałości, jak również specyfika treści oraz brak poczucia odpowiedzialności społecznej powinny być sygnałem ostrzegawczym dla inwestorów. Ta bańka zbyt szybko rośnie, by nie pojawiły się obawy, że zaraz pęknie.

Ekipa stanie się krindżem?

Zdaniem ekspertów inwestorzy mogą wkrótce obawiać się efektu zmęczenia Ekipą. - Przesyt już następuje - ocenia Katarzyna Poświata. - Jest coraz więcej negatywnych komentarzy pod ich filmami. To pokazuje stosunek oglądających do treści, które serwują twórcy. Ekipa trafia do grupy, która jednego dnia kogoś kocha, a drugiego nienawidzi. Jeśli ich widownia poczuje, że ktoś traktuje ich niepoważnie, odejdzie bez sentymentu, wyrzucając do kosza zeszyty i zbierane wiosną opakowania po lodach.

Jacek Gadzinowski uważa, że Ekipa powinna stale analizować oczekiwania swoich odbiorców i urozmaicać treści, które wrzuca do sieci. - Chwila nieuwagi i można wypaść z algorytmów YouTube'a. A to już prosta droga do tego, co kiedyś stało się np. z Abstra. Gdy materiały nie są ciekawe dla kapryśnej grupy docelowej, to ona szybko zmienia swój obiekt zainteresowań.

Z tego właśnie powodu Kamil Mirowski uważa, że inwestowanie w Ekipę jest mocno ryzykowne. - Nie do końca wiadomo, kiedy Ekipa osiągnie poziom nasycenia. A może już jesteśmy w tym punkcie i za chwilę czeka nas szybki odpływ obserwujących? - zastanawia się ekspert. - Myślę, że to bardzo realny scenariusz. A wtedy pojawi się ktoś lub coś zupełnie innego, co szybko przyciągnie uwagę i zainteresowanie tej grupy odbiorców, a Ekipa stanie się krindżem.

Dołącz do dyskusji: Ostatni film Ekipy nie przekonał internautów i ekspertów. "Traktowanie widzów jak idiotów"

47 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
pi
Mam 33 lata i nie wiem co to jest ekipa. Czy coś ze mną jest nie tak?
odpowiedź
User
Vb
Przeciez na tym portalu nikt nie wie co to Ekips. WM zmiencie tytul na portalu na „Wiesci dla Gimbazy”
odpowiedź
User
kolis
Gimper, Abstra, Kruszwil, Wardęga. Każdy miał zwoje 5 min i już się o nich nie pamięta. Tu będzie to samo. Dzieciaki szybko się nudzą i każdy taki projekt ma szansę trwać max kilka lat. Później jest się już małym twórcą w cieniu nowego znanego twórcy. I tym wygrywa telewizja. Trwałością.
odpowiedź