SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dziennikarze o odejściu z „Gazety Wyborczej: „nie chcę ostatni gasić światła”, „męczyłam się z gazetą, ona ze mną”

Ponad jedna trzecia osób zwolnionych w ostatniej fali z Agory to pracownicy, którzy skorzystali z programu dobrowolnych odejść. Mowa o blisko 30 osobach - ustalił portal Wirtualnemedia.pl. Czemu zdecydowali się na to niektórzy dziennikarze „Gazety Wyborczej”?  - Ważnych dla mnie osób w gazecie już nie ma, nie zawsze rozumiałam się z przełożonymi, a w dodatku internet zmienia media - uzasadnia swoje odejście w rozmowie z nami Adriana Rozwadowska.

Adriana Rozwadowska, fot. rbb-online.deAdriana Rozwadowska, fot. rbb-online.de

W Agorze, wydającej m.in. „Gazetę Wyborczą”, Gazeta.pl i Sport.pl, zwolnienia grupowe ruszyły pod koniec listopada, zakończyły się w połowie grudnia. Objęły w sumie do 84 pracowników, lecz część z nich mogła sama zdecydować o swoim losie, zgłaszając się dobrowolnie do zwolnienia. I zachowując przy tym wszystkie te warunki, które zostały wynegocjowane z zarządem przez działające przy firmie związki zawodowe.

Ile osób wybrało dobrowolne odejścia? Tego spółka nie zdradza, jednak z naszych informacji wynika, że mogło to być nawet 30 osób, czyli ponad jedna trzecia. Z takiego rozwiązania skorzystała np. Beata Łyżwa-Sokół, od 16 lat związana z „Gazetą Wyborczą”, szefowa działu Foto i Agencji Wyborcza.pl. - Dziś mam inne marzenia i chcę sprawdzić, co mogę zrobić gdzieś indziej, wykorzystując swoje ogromne doświadczenie, wiedzę i pasję. Rezygnuję z pełnionej funkcji i odchodzę z Wyborczej - skomentowała.

>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu

W taki sam sposób pożegnała się też z firmą Adriana Rozwadowska, dziennikarka ekonomiczna, szefowa NSZZ „Solidarności” w Agorze i Inforadiu (w „Wyborczej” będzie do końca roku). - Spędziłam w "Wyborczej" blisko osiem lat i trudno, żebym nie była wdzięczna całej masie osób, które sprawiły, że dziś mogę być w zupełnie innym miejscu. To zabrzmi jak frazes i nie podejrzewałam, że kiedykolwiek go użyję, ale to naprawdę była niesamowita przygoda i cieszę się, że mi się przytrafiła – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl. Z firmą pożegnała się także dobrowolnie (chociaż poza programem odejść) Aleksandra Klich-Siewiorek, była naczelna „Wysokich Obcasów”.

– Program dobrowolnych odejść cieszył się naprawdę dużym wzięciem, było sporo osób, które nie zdążyły na niego się załapać i wnioskowały do Agory, żeby rozszerzyć pulę osób do zwolnienia, aby mogli skorzystać i pożegnać się z firmą. Głównie dotyczyło to dziennikarzy, choć nie tylko – mówi anonimowo przedstawiciel jednego z działających przy Agorze związków zawodowych. Dlaczego ludzie sami decydowali się na odejścia?

„Nie ma ważnych dla mnie osób”

Zapytana o motywy własnego pożegnania się z firmą Adriana Rozwadowska najpierw powtarza, że praca w Agorze to była „niesamowita przygoda”. - Nie da się jednak ukryć, że ważnych dla mnie osób w większości w gazecie już nie ma, że nie zawsze rozumiałam się z przełożonymi, że ścieraliśmy się na polu ideowym, wreszcie, że internet bardzo zmienia media, w tym "Wyborczą", na zdecydowany minus - pogoń za nim powoduje pewien brak uważności na pracowników i pracownice – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl, dodając: - Od pewnego czasu czułam, że przestałam się rozwijać, a bardziej obrazowo: trochę jak ten chomik w kołowrotku.

Ostatecznym powodem odejścia – jak akcentuje Rozwadowska – jest „po prostu utrata wiary w przyszłość tego przedsięwzięcia” i w to, że zaistnieją zmiany, na które liczyła. - Zagrała masa czynników, które razem wzięte powodowały w ostatnim czasie, że męczyłam się z gazetą, a gazeta - tu też nie ma co ukrywać - ze mną. Odejście boli mnie chyba nawet bardziej, niż powinno i niż przypuszczałam, że będzie, ale jestem przekonana, że po krótkim okresie żałoby ostatecznie wyjdzie mi to na lepsze – pointuje.

"Nie ma wizji, brak liderów"

Opinia Rozwadowskiej wcale nie jest odosobniona. Rozmawiając z odchodzącymi trudno nie dojść do przekonania, że „Gazeta Wyborcza” – kiedyś ideowa, z hasłem „Nam nie jest wszystko jedno”, wolnościowymi ideami na sztandarach i skalibrowana w ostatnich latach jako narzędzie oporu wobec władzy - od pewnego momentu zaczęła tracić swój etos. Chodzi o czerwiec ub. roku, gdy zarząd ogłosił plany połączenia pionu gazeta.pl z segmentem prasowym, zawierającym głównie „Gazetę Wyborczą” i portal Wyborcza.pl.

Pojawił się wówczas także (po raz pierwszy) pomysł zwolnienia Jerzego Wójcika, wdrożony w listopadzie 2021 roku. Mocno protestowali wówczas dziennikarze „Wyborczej”, powstał Komitet Obrony „GW”, zaś pomiędzy spółką, a redakcją zrodził się konflikt, którego do końca nie udało zażegnać się do teraz.

Po zwolnieniu Wójcika odchodzili kolejno jego współpracownicy (m.in. Joanna Mosiej-Sitek, szef big data Michał Grabacki, czy ostatnio Aleksandra Klich-Siewiorek). Właśnie ta powolna utrata tożsamości „Wyborczej” – jak słyszymy – miała stać za wieloma dobrowolnymi odejściami z redakcji. - Odchodzę, bo nie chcę być ostatnim, który gasi światło. Pracowałem jako dziennikarz i redaktor od wielu lat. Były trudne momenty, zwolnienie pierwszej drugiej i kolejnej fali, ale mimo wszystko wierzyłem, że wyjdziemy na prostą, a to, co robimy, ma jakiś sens. Od momentu, kiedy zarząd zaczął wojnę z gazetą, jest jednak coraz gorzej. Przecież mieliśmy potężny sukces z prenumeratami, byliśmy wymieniani obok największych na świecie. Nie rozumiem takiego podejścia. Teraz nie ma ani wizji, ani liderów. Nie widzę sensu, by trwać tutaj dalej. O pieniądzach nawet nie wspomnę – mówi nam anonimowo jeden z odchodzących.

Styczeń będzie trudny dla "GW"

Fala grupowych zwolnień, jaka dotknęła "Wyborczą" jesienią - to nie wszystko. W styczniu Agora zamknie trzy swoje tygodniki ukazujące w kujawsko-pomorskiem, zlikwiduje lokalne grzbiety w dużych miastach i zamknie piątkowe tygodniki w dziewięciu innych ośrodkach - ustalił portal Wirtualnemedia.pl. W ten sposób wydawca wdraża oszczędności: zwolnienia grupowe były tylko jednym - początkowym - elementem tych oszczędności.

W wydaniach papierowych „Gazety Wyborczej" ukazujących się w największych polskich miastach poza Warszawą (a więc w Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu) od poniedziałku do czwartku czytelnicy od stycznia znajdą treści lokalne tylko w głównym grzbiecie "Wyborczej" – zlikwidowane bowiem zostaną osobne „grzbiety” z lokalnymi treściami.

Ale to nie koniec. Zniknie także codzienna sekcja „Prosto z miasta", publikowana w głównym grzbiecie „GW”, a zawierająca najciekawsze teksty redakcji lokalnych. Od stycznia 2023 r. publikowana będzie zaledwie raz w tygodniu - w piątek, ale za to w powiększonej objętości (dwie kolumny).

Spada też liczba prenumerat cyfrowych. Pod koniec września było ich 293,9 tys. Spółka podkreśla, że to wzrost rok do roku o 12 proc. Ale jednocześnie to o ok. dwa tys. subskrypcji mniej, niż było to w czerwcu br. Wojciech Bartkowiak z zarządu Agory zwraca uwagę, że mogły na to wpłynąć sezonowe odpływy użytkowników, zmiany cen oraz globalny trend „recesji uwagi”. Innym powodem spadków są zmiany cen. Obecnie Pakiet Podstawowy kosztuje 24 zł za cztery tygodnie, Premium – 36 zł, a Klubowy – 52 zł. - Trochę je podnieśliśmy – przyznał Bartkowiak. Trzeci powód, który jest zdaniem członka zarządu Agory, najważniejszy - to globalne trendy.

Średnia sprzedaż wydania „Gazety Wyborczej” w trzecim kwartale wyniosła 45 757 egz. (dane PBC). Natomiast jak wynika z danych Mediapanel, w październiku portal Wyborcza.pl przyciągnął 7,34 mln internautów, każdy z nich spędził tam średnio 14 minut i 9 sekund.

Dołącz do dyskusji: Dziennikarze o odejściu z „Gazety Wyborczej: „nie chcę ostatni gasić światła”, „męczyłam się z gazetą, ona ze mną”

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada
Dla klikalności i oglądalności podsycało się covidową histerię, teraz wojenną oraz recesyjną, a potem zdziwienie, że przestraszeni ludzie zaczęli szanować pieniądze, nie wydając między innymi na gazety i ich elektroniczne odpowiedniki zwane subskrybcjami.
Kto się wiatr, ten zbiera burzę, kto mieczem wojuje od miecza ginie.
odpowiedź
User
errata
Dla klikalności i oglądalności podsycało się covidową histerię, teraz wojenną oraz recesyjną, a potem zdziwienie, że przestraszeni ludzie zaczęli szanować pieniądze, nie wydając między innymi na gazety i ich elektroniczne odpowiedniki zwane subskrybcjami.
Kto się wiatr, ten zbiera burzę, kto mieczem wojuje od miecza ginie.

*subskrypcjami
odpowiedź
User
wesołych świąt mimo utraty pracy
Czyżby grono szczujacych na Polskość się zmniejszało to kto teraz będzie służył Szechterowi i straszył POlaków plandemią 🤔
odpowiedź